Przeglądając komentarze do “wywiadu” Tomasza Lisa z Jarosławem Kaczyńskim zawędrowałem do obozu przeciwnika, a ściślej do Wirtualnej Polski, gdzie moją uwagę przyciągnął tytuł : „Internet wrze po tej rozmowie: - Totalny nokaut Lisa - czy - Kaczyński obnażony -”.
Ulegając wyraźnie nagłym skłonnościom masochistycznym przeczytałem nie tylko tekst, ale również wiele komentarzy pod nim. Sprowadzają się one do oceny kto komu lepiej przyłożył i przygadał. Nie ma w tym niespodzianki biorąc pod uwagę miejsce publikacji tych niezwykle „głębokich przemyśleń”.
Niestety, niezależnie od tego komu autor danego komentarza kibicuje, cały ten zgiełk ma postawić znak równości pomiędzy dyskutantami. A to już czyste szaleństwo.
Rozumiem przedwyborcze emocje. Ulegam im jak każdy inny Polak, któremu sprawy kraju nie są obojętne. Jest jednak w tym całym wydarzeniu coś niepokojącego. To przecież nie była debata dwóch kandydatów do politycznych urzędów. To miał być wywiad dziennikarza (nawet jeśli tylko w cudzysłowie), czyli reprezentanta widzów lub czytelników w mediach z ich reprezentantem w polityce. Obowiązkiem tego pierwszego jest zadawanie pytań, których nie mogą zadać bezpośrednio ci, których głosem ma on w tym momencie być. Zadaniem drugiego udzielanie szczerych i wyczerpujących odpowiedzi.
Tymczasem pan Lis wyszczerzył wściekle zęby i uwierzył wyraźnie, że stał się nagle groźnym i bardzo ważnym psem pilnującym jakiegoś równie ważnego składu złomu. Tymczasem tak jak wiele razy w przeszłości jawił się jako wierzgająca na sznurkach marionetka, plująca jadem nienawiści i to głosem swego ukrytego w cieniu stwórcy.
Jego gość, będąc klasą dla siebie, powiedział wiele rzeczy, które mogły zaciekawić ludzi rozumnych po obu stronach politycznej sceny. Pan Lis do ludzi rozumnych raczej nie należy więc z klapami na uszach i iskrami w oczach dwoił się i troił aby przyłożyć przeciwnikowi. I w tym zawiera się właśnie cała ohyda tego zachowania. Dla propagandzisty Lisa, któremu przyklejono plakietkę z niezrozumiałym dla niego słowem „dziennikarz”, jego rozmówca jest nie tyle osobą, z którą ma przeprowadzić interesującą rozmowę ile przeciwnikiem, któremu trzeba przyłożyć. Przy całej podłości i wykoślawieniu charakteru pan Lis okazał się za słaby, aby swe brudne zadanie wykonać.
Nie jest to jednak w tym wszystkim najważniejsze. Najważniejsze i zarazem najsmutniejsze jest to, że to czego byliśmy świadkami jest odbiciem ponurej rzeczywistości. Aroganckie chamstwo rożnych Lisów jest tak w tej rzeczywistości nachalne, że wielu z nas pozwala na postawienie znaku równości pomiędzy nim i tym co mądre i wartościowe. Dla chamstwa pseudo dziennikarskiej kukły i jemu podobnych był to kolejny mecz „wolnej amerykanki”. Dla mnie smutne przypomnienie, że czas już na przewietrzenie zasmrodzonego magazynu parszywej propagandy. Nie mam tu na myśli zamykania ust tym wszystkim sprzedajnym tubom kłamstwa i obłudy. Wolność słowa musi dotyczyć wszystkich, nawet tych, którymi się brzydzimy. Należy tylko dać mikrofony i kamery tym, dla których dziennikarstwo ciągle jeszcze jest zawodem o szczególnym powołaniu, a cały ten obrzydliwy tłumek propagandowych klepaczy zginie śmiercią naturalną. Być może już dziewiątego października, czego wszystkim rozumnym rodakom życzę.
Lech Zborowski
wzzw.wordpress.com
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7455
Sama od dawna sie dziwie, ze byle kto moze podawac sie za dziennikarza!
W zachdnich TV taki prowdzacy ma najwyzej tytul moderatora! I na tym koniec kariery!
Lis ze ta aparycja i bezkresna arogancja nie mialby szans na trybuna widzow! A tak sie zachowuje - niby reprezentuje miliony. Beze mnie! Byle kto mnie niue moze reprezentowac! Jaroslaw Kaczynski utarl mu nosa! Brawo!
Najlepiej uderzyć po kieszeni.Dla Pana Tomasza Lisa,najważniejsza jest KASA.A wiec nie oglądamy.GW ,tez ważna KASA,nie kupujemy.Proste,tak czy nie.P.S.Poproszono mnie niedawno o zakup Gazety Wyborczej [lub raczej Wybiorczej},przyznaje czułem OBCIACH.Czyli jestem jak mówią młodzi w PORZO!
Moim zdaniem jedyną metodą jest zbojkotowanie programu Lisa. Proste i skuteczne: nie oglądać. Ale nie oglądać tak "od deski, do deski".
Spadające słupki oglądalności to najlepszy argument do rozmów z takimi "gwiazdami dziennikarstwa". Przy tej okazji może uda się komuś kolejna prowokacja z powołaniem na pana prezydenta i TVP odpali przez przypadek jakiś wartościowy program w miejsce w/w. Chociaż z tym może być różnie... Jeszcze zatrudnią dziennikarza politycznego K. Wojewódzkiego i to dopiero będzie SZOŁ...
Lis jest niestrawny po pierwszym ...ugryzieniu!
Dlatego jest korzystnie, jesli blogerzy podaja linki i mozna obejrzec filmik-double!
Tak tez robie.
A wymienione przez Ciebie "zaslugi" TVN doczekaja sie oceny i publicznosci, i sadow! Taka mam nadzieje!
Pozdrawiam!
Jak zobaczycie lisa w tv,zmieńcie kanał,bo lis może być wściekły!
natknęłam się na S24 na blog Alexa Disease pt.,,Lis miażdży Kaczyńskiego''.Autor uznał,ze najlepszą linią obrony jest atak i sprowadzenie tematu do absurdu.Sugestie jakoby Lis perfekcyjnie obrał nieistotne pytania do Kaczyńskiego,bo trudnym rozmówca by nie sprostał ocieraja się o śmieszność.Autor tego blogu wręcz pieje z zachwytu nad profesjonalizmem i zręcznością Lisa.Cały blog tak głupio napisany,że zaczęłam się zastanawiać,czy to aby nie zakamuflowana ironia.
Nie dał się wyprowadzić chamskimi niegodnymi dziennikarza pytaniami i grzebaniem się w brudach przez Tomasza "Tchórzofretkę" Lisa Pan Kaczyński był niewzruszony wszelkimi atakami "Tchórzofretki" i mężnie patrzył w oczy tej istocie zwanej dziennikarzem, która to istota jest zainteresowana robieniem pieniędzy i skacze po stacjach telewizyjnych pytajac "kto da więcej". Zamiast wtrącać się w sprawy osobiste "Jastrzębia" niech zajmie się swoimi i tym z kim sie spotykał ("Tchórzofretka") będąc mężem czarnej Kingi
Pamiętamy Lisa z okresu obalenia rządu pana Olszewskiego - jego paniczny strach i obłęd w oczach za kulisami sali sejmowej (film Nocna zmiana)i ten stok wyzwisk i przekleństw kierowanych przez niego pod adresem polskich patriotów.
Komu tak naprawdę służy Lis? - bo on nie opisuje rzeczywistości (jak na dziennikarza przystało), on ją tworzy, lub próbuje tworzyć (na czyje zatem zlecenie?). Mam nadzieję, że już wkrótce publiczna TV przestanie opłacać Lisa za moje między innymi pieniądze, tym bardziej, że zarabia on krocie (liczone w kilkudziesięciu tysiącach złotych). To jest dopiero obraz polskiej - niby to nowej, lepszej rzeczywistości - pytam się tylko, dla kogo?
Jestem oburzona, że za moje (między innymi) pieniądze TV publiczna zatrudnia pseudodziennikarzynę... zdumiewające....
Lisa bojkotowałam od zawsze i nie oglądałam w poniedziałek także.Na niezależnej był link i spróbowałam obejrzeć,ale zbyt wolno mi "chodzi"i nie mogłam doczekać się wgrania.Zawsze głosuję na PiS,miałam więc przyjemność z przegranej "pilnującego "kurnika Lisa.Długo jeszcze będziemy cierpieć z powodu lisow,kuczyńskici itp.Oni walczą i kla sobie nie dają wyrwać.Jeden sieje,drugi orze a trzeci musi donosić.Cóż,mądremu BIADA,głosi mądrość.
Jestem oburzona faktem, że TV publiczna za m.in. moje pieniadze zatrudnia coś takiego.....jak dziennikarzyna Lis, jego programu nie oglądam nigdy, jedyny wyjątek zrobiłam dla Pana Premiera J.Kaczyńskiego. I opłaciło się, profe-sjonalne odpowiedzi na miałkie pytania. Popieram pomysł - nie oglądajmy programów Lisa!!!!!!!!!!
nie kopie sie lezacego!
a może ten wpis,zamieścił sam Lis?
Zgubił z tego szaleństwa kitę.
Lis przy nim to mały pikuś. To co wyprawiał Gugała wprawiło mnie w osłupienie. Ale chyba nie powinno.