Rządowa autostrada - donikąd…

Ba, więcej, z pozostałych 21 - 9 w ogóle nie zostało rozpoczętych!!! To znaczy, że niemal połowa tego, co ma być zrobione jest na etapie komputerowym, w "wirtualu", a nie w "realu".

 

Oczywiście resort infrastruktury żongluje liczbami po to, aby wyglądało, że wszystko jest cacy, a jak nie jest to będzie. Jednak rzeczywistość skrzeczy na potęgę. 

 

Będę okrutny i przypomnę plany rządu Tuska sprzed trzech lat. Do realistycznego programu budowy autostrad i dróg ekspresowych, który przygotował rząd PiS, PO lekką, propagandową ręką dorzuciła, bagatela, 1000 kilometrów autostrad… Dziś można się z tego tylko śmiać, choć jest to śmiech przez łzy.

 

Na koniec tego drogowego menu deser, który smakować powinien dla Donalda Tuska, Cezarego Grabarczyka et consortes jak przysłowiowa czarna polewka. Otóż na 150 ujętych w planie tego rządu inwestycji drogowych nie rozpoczęto w ogóle (!) lub jest opóźnionych… 80. Nic dodać, nic ująć.

 

A pan premier (i jednocześnie lider PO) jest w świetnym humorze…

Propaganda rządu Tuska propagandą, ale liczby są nieubłagane. Zapowiadane przez rząd PO autostrady leżą i kwiczą, a jeśli są to głównie na papierze. Oto brutalna statystyka: na 25 obwodnic, ukończono raptem 4 (!), czyli ledwie kilkanaście procent planu.