Komorowski, „Mistrale” i Rosja

Sprawa ta została kompletnie pominięta milczeniem przez polskie media. Doniosła jedynie o tym PAP w małej depeszy (dobre i to!) z 3 września. Ale poza tym nie zainteresowało to nikogo, nawet medialnego psa z kulawą nogą. A szkoda. Bo jest się czym przejmować. To, że Francja dba o eksport swojej broni, ergo o miejsca pracy w swoim przemyśle militarnym - tylko dobrze o niej świadczy. Francuzi po prostu walczą o swój interes ekonomiczny. Ale czemuż, u licha, ten francusko-rosyjski transfer zbrojeniowy popiera polski prezydent??? Przecież w naszym interesie polityczno-wojskowym nie leży wzmacnianie naszego, delikatnie mówiąc, trudnego sąsiada. Bronisław Komorowski o tym nie wie? To źle. A jeśli wie i tak robi, to jeszcze gorzej. Cóż, to są kolejne, „doskonałe pytania„ do pana prezydenta BK.

 

Niestety, jego wypowiedzi w sprawach Rosji (a dla niego w praktyce Rosja równa się polityka wschodnia) układają się w logiczną całość. Niedobrą całość.

W czasie wizyty w Paryżu polski prezydent-historyk udzielił wywiadu francuskiej telewizji. Ku osłupieniu wielu obserwatorów poparł w nim (!) sprzedaż przez Francję okrętów desantowych „Mistral”...  Federacji Rosyjskiej!!! Według oceny ludzi z BBN jest to „wybitnie agresywna broń”. Rosja zapewne nie będzie wykorzystywać ich w misjach humanitarnych czy charytatywnych. Przykład agresji na Gruzję pokazuje, że w XXI wieku Moskwa pazurków jakoś nie spiłowała.