Korupcja po brazylijsku: gubernator brał dla… biednych

Takie wałęsowskie „puszczenie w skarpetkach” ,tyle że inaczej. Sam gubernator broni się, mówiąc, że owszem, brał pieniądze, ale dla...biednych ! Teraz siedzi w wiezieniu, ale - jak się mówi- posiedzi tylko do wyborów prezydenckich, nie dłużej, potem „swojaka”  wypuszczą. Pewnie zrobiliby to wcześniej, ale ze względów wyborczych po prostu nie wypada.                                                                W Brasilii, przy powstaniu, stworzono sztuczne jezioro, niczym w Chinach teraz czy w Rosji kiedyś. Wygląda to przyjemnie dla oka, jest dość malownicze i liczy aż 36 km długości. Ale kąpie się w nim zaskakująco mało ludzi . Pytamy miejscowych dlaczego. Odpowiadają z powagą i pełnym przeświadczeniem, że tak jest : „a bo są krokodyle”. Pytamy, czy w jeziorze są piranie. Niespodziewany wybuch śmiechu. Okazuje się, że w slangu piranie oznaczają ...prostytutki. W centrum stolicy zwiedzam mauzoleum ojca -założyciela Brasilii prezydenta Jesculino Kubitschka de Oliveiry. Mauzoleum Lincolna w Waszyngtonie to to nie jest. Ale np. prezydenckie garnitury  z epoki lat 50 i 60-ch oglądam z zaciekawieniem, podobnie jak stroje pani prezydentowej. Ciekawe, jak bardzo zmieniła się moda i jak mało się jednocześnie zmieniła. W mauzoleum są też zabalsamowane zwłoki  Kubitschka - tego symbolu Brazylii jako kraju wielkich migracji :dziecka Brazylijczyka i czeskiej emigrantki (w Portugalii i Brazylii w nazwisku dziecka nazwisko matki umieszcza sie na pierwszym miejscu, przed nazwiskiem ojca - inaczej niż w Hiszpanii i reszcie Ameryki Łacińskiej). Nad mauzoleum góruje trochę szokujący pomnik w kształcie, jak się wydaje, sierpa, przy czym w jego zwieńczeniu znajduje się postać eksprezydenta. Niektórzy mówią, że ktoś Kubitschkowi złośliwie zrobił dowcip po śmierci z kształtem tego pomnika. Ale być może to akurat oddaje jego poglądy... Z daleka natomiast cała ta konstrukcja przypomina ,znane z radzieckich filmów, logo sowieckiej wytwórni filmowej  „Mosfilm”, które -jak pamiętam- zawsze na początku filmu, kręciło się wokół własnej osi.Na tym kraju piętno odcisnęła dyktatura wojska. Armia nie chciała bezczynnie przyglądać się, jak władze państwa skręcają w lewo, komunizują, ocieplają i tak dobre relacje z Moskwą. Gdy w końcu wojsko oddawało -w demokratyczny sposób, przy zachowaniu wszelkich standardów- władzę w połowie lat 1980-ch, zachowało sobie decydujący wpływ na trzy rodzaje wojsk. Przez wiele jeszcze lat ich królestwem były siły lądowe, marynarka i lotnictwo. Dopiero w zeszłym roku, po 7 latach rządów lewicowego prezydenta Luli, minister obrony zaczął w końcu kontrolować budżety i zakupy w tych trzech rodzajach wojsk. Skądinąd rząd Brazylii zawarł ostatnio olbrzymi kontrakt zbrojeniowy z Francją. Kupił sporo helikopterów i 5 lodzi podwodnych, w tym jedną o napędzie nuklearnym. Ciekawe, że opozycja nie krytykowała władzy za wydatki rzędu miliardów dolarów. Szef Komisji Polityki Zagranicznej i Obrony Narodowej Senatu, opozycyjny polityk Eduardo Azeredo, którego pytałem o sensowność kosztownych, militarnych zakupów kraju, który jest największy na kontynencie i któremu nikt nie zagraża, bronił rządu i tłumaczył, że dotychczas Brazylia miała jedynie kilka łodzi podwodnych i czas na modernizację i marynarki i całej armii. Ale też nie wypadało mu do końca powiedzieć o co tak naprawdę w tym chodzi. Oto bowiem Brazylia odkryła niedawno niedaleko swoich wybrzeży gigantyczne złoża ropy naftowej. Leżą one częściowo na wodach terytorialnych brazylijskich, częściowo na wodach ich wpływów ekonomicznych, częściowo nawet poza nimi. Zapewne ani Amerykanie ani Brytyjczycy nie ośmielą się zakwestionować prawa Brazylii do tej ropy, prawa raczej moralnego, a nie wynikającego z zapisów konwencji międzynarodowych. Jednak dla ochrony tych zasobów i ich rychłego wydobycia Brazylia potrzebuje właśnie mocniejszych sił szybkiego reagowania na morzu. Stąd te łodzie podwodne, choć raczej nie będą one żółte, jak w słynnym przeboju „The Beatles”. Z kolei zaś helikoptery są konieczne do patrolowania choćby granicy z Kolumbią i niektórymi innymi sąsiadami w kontekście narkobiznesu i przemytu narkotyków na wielką skalę.                            Nieprzypadkowo miliardy na uzbrojenie poszły do Francji. Paryż jest umiarkowanie „Ameryko-sceptyczny”,w związku z tym Brazylia nie obawia się, że w przyszłości USA będą mogli w jakikolwiek sposób ingerować co do użycia tego sprzętu. Prezydent Lula nie jest wrogiem Waszyngtonu, jest superpragmatyczny, ale gdzie może tam Jankesom szpile wbije... Stąd kupuje uzbrojenie od Francuzów, a nie od USA.

Brazylia, dzień czwarty. Kraj się mocno rozwija gospodarczo, ale stare przyzwyczajenia pozostają: korupcja jest dalej symbolem brazylijskiej ekonomii i chyba częścią stylu życia. Ostatnio np. aresztowano gubernatora stanu federalnego Arude. Na filmach- materiałach ze śledztwa widać jak bierze łapówki, a jego współpracownicy chowają pieniądze do...skarpetek !