Europarlament wali się !!!

W sobotę, 12 grudnia, o godzinie 2:10 w nocy - na łeb, na szyję - poleciała z sufitu, przykrywającego trzecie i czwarte piętro głównego budynku PE, gipsowa płyta (1.5 na 1.5 metra). "Nie było rannych" - lakonicznie i jakże optymistycznie stwierdza oficjalny komunikat.

 

Cóż, w nocy z piątku na sobotę, gdy nie ma w Strasburgu sesji, nie ma też żywego ducha. Gdyby taki wypadek miał miejsce podczas sesji ofiary byłyby na pewno. Gdyby zdarzyło się to np. w dzień nie można wykluczyć ofiar śmiertelnych.

 

Poprzednia "katastrofa budowlana" była znacznie poważniejsza: w sierpniu 2008 roku runął dach… nad salą plenarną! Były wtedy wakacje - na szczęście. Gdyby była sesja - mielibyśmy sporo nekrologów…

 

A teraz dodam to, czego w oficjalnym komunikacie nie było, a o czym mówiono na posiedzeniu władz PE w ostatni poniedziałek. Przeprowadzono analizę na wypadek pożaru. Ponieważ budynki europarlamentu w Strasburgu zbudowane są z dość łatwopalnych substancji, oblicza się, że wszystkie gmachy stanęłyby w płomieniach w ciągu 20 minut. Tymczasem w tak krótkim czasie nie jest możliwa ewakuacja kilku tysięcy osób tutaj pracujących lub goszczących…

           

Na razie pożaru nie ma, a dach jeszcze się trzyma. Póki co.

 

 

Władze PE poinformowały europarlamentarzystów - zwięzłym komunikatem w języku angielskim i francuskim - o kolejnej w ciągu kilkunastu miesięcy katastrofie budowlanej w gmachu Parlamentu Europejskiego w Strasburgu.