Oceniam moich komisarzy

Z mojej perspektywy - europosła zasiadającego w trzech komisjach - widać co następuje:

 

1) handel (czyli handel międzynarodowy) dla Belga (Flamanda) Karela de Guchta oznacza, że Unia będzie miała w negocjacjach z USA, Chinami, Japonią etc. słabszą pozycję niż w poprzedniej kadencji, gdy komisarzem ds. handlu był mający silną pozycję osobistą i wsparcie bardzo silnego, własnego kraju, Brytyjczyk Peter Mandelson (były główny doradca Tony'ego Blaira). A więc - regres.

 

2) transport dla Estończyka Siima Kallasa, dotychczasowego wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, który utrzymał także w nowej kadencji to stanowisko. Dla tej dziedziny to dobrze, że komisarzem będzie jeden z siedmiu zastępców Barroso, ale z kolei jego poprzednik, Włoch Antonio Tajani też był (i też pozostanie) wiceszefem Komisji. Jednak reprezentował on silniejsze państwo, miał więc w samej KE - z definicji - silniejszą pozycję. A więc - znowu pewien regres.

 

Za Janusza Lewandowskiego jako rodaka trzymam kciuki i oceniać na razie nie chcę.

Nowa Komisja jest żywym dowodem na to, że państwa "Wielkiej Piątki" (Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania) zdominowały struktury UE.