Już rok minął, gdy Jarosław Kaczyński przegrał wybory prezydenckie, za kilka miesięcy miną cztery lata, gdy jego ugrupowanie przegrało wybory parlamentarne. Symboliczny salon, w którego imieniu rządy sprawuje Platforma Obywatelska, dzierży całą pulę władzy – obie izby parlamentu, rząd, prezydentura, lwia część mediów, wszystkie instytucje państwowe. A w polityce ciągle króluje Kaczyński. Nie ma takiego wydarzenia, choćby najbardziej błahego, czy sytuacji nawet znikomo efektownej, żeby nie stały się przekazem dnia, gdy uczestniczy w niej lider PiS.
Zwyczajny proces o pomówienie pomiędzy politykami, jakich rocznie zapewne mamy dziesiątki, rozgrzał do czerwoności łamy i ekrany. No, fakt, że sędzia trafił się też wyjątkowy, bez dwóch zdań. Bo żeby po roku od czasu, gdy delikwent brał leki, sprawdzać czy może świadomie uczestniczyć w procesie, to trzeba mieć korzenie przynajmniej w KPP. Albo czerpać natchnienie ze słynnej szkoły prawniczej pod wezwaniem prokuratora Andrija Wyszyńskiego. Mnie tylko zastanawia dezynwoltura środowiska prawniczego, bo to jest precedens i przyjdzie już wkrótce odpokutować pupilom tegoż salonu, który dzisiaj z podłym uśmieszkiem przygląda się tej iście sowieckiej praktyce wobec swojego adwersarza.
Już za chwilę będziemy mieli proces wytoczony sławnemu, chociaż mocno przechodzonemu reżyserowi Kazimierzowi Kutzowi, który obecnie para się także polityką. Co ciekawe, proces zostanie wytoczony przez tegoż samego Kaczyńskiego i również za pomówienie. A pomówienie dokonane przez Kutza jest tak ewidentne, że wszystkie inne pomówienia tegoroczne mogą się schować. Kutz oświadczył, że Kaczyński zabił niewinną kobietę, mając oczywiście na myśli Barbarę Blidę, co jest oczywistym oszczerstwem. Nawet według wersji sławnego śledczego Ryszarda Kalisza pani Blida zastrzeliła się niechcący, próbując dokonać samookaleczenia w celu uniknięcia aresztu i trafienia do szpitala.
W przypadku Kutza zbadanie stanu psychicznego wydaje się naprawdę konieczne, zwłaszcza że śląski polityk tłumaczy, że pomówił Kaczyńskiego powodowany nadzwyczajnym umiłowaniem wolności: - „Jestem wolnym człowiekiem, żyję w wolnym kraju i mogę mówić to, co myślę, zwłaszcza, kiedy moje słowa odnoszą się do faktów, które doprowadziły do śmierci człowieka”.
Ta wypowiedź nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, że lekarze powinni zbadać świat, w którym przebywa duchem Kazimierz Kutz. Bo to może być świat urojony, pełen łąk zielonych i pierzastych obłoczków, motylków, bławatków oraz różnych głosów, które odzywają się doń niespodziewanie w nieodpowiednich momentach. Ten jego świat muszą spenetrować lekarze, bo może dojść do skazania niewinnego polityka, który po prostu nie wie, co mówi.
Podobnie będzie konieczne zastosowanie precedensu Kaczyńskiego w równie ciężkim przypadku konferansjera, celebryty, dziennikarza, perkusisty, jurora, komedianta, felietonisty, reżysera, rockmana, rewelersa, kabareciarza, showmana, animatora, publicysty i konesera Kuby Wojewódzkiego – przepraszam, jeśli przeoczyłem jakąś specjalność. Temu renesansiakowi szykuje się również proces o znieważenie i pomówienie, w dodatku na tle rasistowskim.
Okazuje się bowiem, że nasz radiowo-telewizyjny Leonardo da Vinci jest oskarżony o rasizm przez Alvina Gajadhura, rzecznika prasowego Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Jest to Polak z ojca Hindusa, który poczuł się zniesławiony żarcikami z siebie w audycji radiowej.
Konieczność przebadania celebryty jest ekstremalnie pilna, gdyż zbliża się uroczysta impreza na otwarcie polskiej prezydencji w Unii. I on ma reżyserować koncert otwarcia. A jeśli badanie na obecność zaburzeń psychicznych da wynik pozytywny, to premier Tusk sobie nigdy nie daruje, że otwarcie swojej ukochanej i długo wytęsknionej prezydencji powierzył człowiekowi niespełna rozumu. Trzeba bowiem być skończonym debilem, żeby w środku Unii Europejskiej, w drugiej dekadzie XXI wieku, w demokratycznym państwie prawa, publicznie kpić z człowieka tylko dlatego, że ma inny kolor skóry.
To są tylko dwa pierwsze z brzegu i najświeższe przypadki niespodziewanych konsekwencji, jakie może spowodować precedens Kaczyńskiego. A wszystko przez jednego funkcjonariusza z wymiaru sprawiedliwości. To może i jego powinno się przebadać? Przecież immunitet sędziowski nie chroni przed szaleństwem.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6414
"Wielki Boże! Niezbadane Twoje wyroki i jeśli tego zdrajcy piorunem w kark nie trzaśniesz, to masz w tym jakoweś ukryte intencje, których się rozumem dochodzić nie godzi, choć po ludzku rzeczy biorąc, należałaby się takiemu skurczybykowi dobra chłosta."
I to by było na tyle...
Pozdrawiam
Wszystkie swoje teksty piszę z nadzieją, że przyjdzie ten czas i że to moje pisanie choć odrobinę ten czas przyspieszy:)
Pozdrawiam