Decyzja ws. Afganistanu - poza Tuskiem, poza Polską

Wtórował mu również szef rządu, mówiąc (także wczoraj) w radiowej "Trójce": "Jeżeli nie będziemy mieli innego wyjścia to taką decyzję trzeba będzie podjąć"… Charakterystyczne: jeśli nie będziemy mieli innego wyjścia… Tłumacząc z Tuskowego na polski: chcemy, nie chcemy, ale musimy, bo Amerykanie tego oczekują i dzwonił do mnie osobiście sam prezydent Obama…

 

Nie wchodzę w meritum sprawy. Nie rozważam słuszności czy braku słuszności takiej decyzji. Chodzi mi tylko (aż?) o te spektakularne, do bólu szczere, przyznanie przez polskiego premiera i polskiego ministra spraw zagranicznych, że decyzje dotyczące polskich żołnierzy, ich ewentualnie życia lub śmierci, zapadają poza Polską. Jeżeli nawet taka decyzja - zwiększenie kontyngentu RP w Afganistanie miałaby być dla Polski dobra - to powinna ona być podjęta w Warszawie i uzasadniona wobec polskiej opinii publicznej. Jeżeli nasz rząd uważa, że ma być tylko "pasem transmisyjnym" polityki amerykańskiej - to fatalnie. Tracimy bowiem w ten sposób szansę na prowadzenie polityki rzeczywiście "proamerykańskiej", ale z polskich pozycji i podejmując decyzje strategiczne samodzielnie.

 

Paradoksalnie, zachowując się w tej sprawie jak słoń w składzie porcelany, lekceważąc przywiązanie Polaków do suwerenności w każdej kwestii, ekipa Tuska może spowodować niepotrzebny naszej polityce wzrost nastrojów antyamerykańskich. Reakcja społeczna: "no, ci Amerykanie przesadzają…" może być w tej sytuacji dość oczywista, ale będzie sprowokowana przez bezmyślność premiera i szefa MSZ. A może wchodzi tu w grę uznanie przez Tuska i Sikorskiego, że Polska nie ma szans na prowadzenie samodzielnej polityki. Jeśli tak, to ta kwestia jest tego dobrą egzemplifikacją. Tylko że wtedy, jeśli premier tak naprawdę uważa - to tym gorzej dla Polski.

Ostatnie wypowiedzi premiera i ministra spraw zagranicznych pokazują, że ośrodek decyzyjny najważniejszych dla Polski decyzji… leży poza Polską. Oto co w kwestii zwiększenia naszego kontyngentu w Afganistanie szczerze powiedział szef MSZ (wypowiedź dla PAP z wczoraj): "Decyzja o zwiększeniu polskiego kontyngentu w Afganistanie zapadnie po oświadczeniu Baracka Obamy w tej sprawie" (!!!).