Wybory wiosną 2010

Koncepcja wyborów już za pół roku związana jest z systematycznie spadającym poparciem PO. Część polityków i doradców Platformy powtarza, że PO wjechała już na równię pochyłą i czeka ją może i powolna, ale i stała erozja jej elektoratu. Ratunkiem więc jest "ucieczka do przodu" i wybory, tak szybko, jak się da. Koncepcja ta jest jednak obarczona poważnym ryzykiem: nie ma istotnych pretekstów do przedwczesnego rozwiązania parlamentu, a poza PO nikt raczej do przedterminowej elekcji by się nie kwapił. Taka kampania byłaby też rozgrzewką dla Tuska przed wyborami prezydenckimi, a to na pewno wywołałoby opór Prezydenta RP, który byłby zresztą strażnikiem konstytucji i przewidzianych ordynacją terminów wyborów.

 

Oczywiście jest to jeden z wariantów rozważanych przez PO. Rozważany poważnie, ale wcale nie najprawdopodobniejszy.

 

 

Grono polityków PO, w tym znaczący minister w KPRM, poważnie rozważa podjęcie działań, aby przeforsować przedterminowe wybory parlamentarne już wiosną 2010, a więc za pół roku.