Tusk na tarczy

Rząd PO-PSL najwyraźniej przelicytował. Czekał z ratyfikacją nie wiadomo po co i na co. To poważny błąd. Zamiast handryczyć się i pokazywać sojusznikowi bicepsy, trzeba było zdążyć załatwić sprawę przed zmianą administracji w USA. Potem było już "po ptokach", przepraszam, po tarczy.

 

Stare kupieckie powiedzenie mówi, że kto szybko kupuje, ten często mniej płaci. W tym przypadku, kto szybko załatwia sprawę tarczy to ją ma, a kto zwleka, marudzi to ma "figę z makiem, z pasternakiem" i budzi się z ręką, za przeproszeniem, w nocniku.  

 

To olbrzymia personalna porażka Sikorskiego, który przecież już ogłosił sukces tarczy. Ale ta klęska Sikorskiego siłą rzeczy ma drugiego ojca: jest nim Donald Tusk. Nie może zwalić winy tylko na swojego ministra spraw zagranicznych.

 

Tarcza nie jest panaceum, receptą na wszystkie polskie bolączki związane z obronnością, ale zakorzeniała nas w euro-atlantyckim systemie militarno-politycznym, wiązała bardziej z Amerykanami - co w czasach prawdopodobnej dekoniunktury dla polskiej polityki międzynarodowej było strategiczne. Przegranie tarczy - to jak strzelenie 6 rzutów karnych w ostatnich minutach meczu piłkarskiego. Winę za to ponoszą konkretni politycy. Nie można obdzielić nią po równo, czy nawet w ogóle, kilku politycznych obozów. W 100 proc. winna jest PO. Nie ma "zmiłuj", nie ma tłumaczeń, nie przyjmujemy przeprosin.

 

A liderowi SLD, bredzącemu o nadmiernym proamerykanizmie prezydenta Kaczyńskiego, przypominam tytuł artykułu Ewy Milewicz w "Gazecie Wyborczej" sprzed kilkunastu lat: "SLD mniej wolno". Lepiej niech polska lewica mówi innym tonem, innym językiem niż ten, który ucieszyć może tylko Rosję. Inaczej historyczne skojarzenia o korzeniach PPR-PZPR-SLD nasuwać się będą same.

 

Apel do PO: do kąta, klęczeć na grochu, zafundować sobie wielką pokutę, błagać o rozgrzeszenie (po latach).

 

Apel do SLD: nie bredzić.

 

 

Upadek tarczy antyrakietowej w Polsce jest dramatyczną porażką rządu PO-PSL i obnaża słabość rządu Tuska, który nie potrafi załatwić na arenie międzynarodowej niczego dla Polski ważnego, poza świecidełkami, z których niewiele wynika (jak np. fotel szefa PE dla Buzka). Jak dochodzi co do czego w sprawach zasadniczych - a taką jest (była?) tarcza - tandem Tusk-Sikorski jest bezradny jak dziecko we mgle.