Skandal na Westerplatte, czyli Sikorski zapala znicz…

Pierwsze skrzypce grali tam inni, a Radek nie lubi być w cieniu. Musiał być zauważony - i został, a jakże. Gdy szefowie delegacji państwowych uroczyście zapalali znicze pod pomnikiem, nasz minister spraw zagranicznych… zwędził znicz, który przeznaczony był dla premiera Serbii Mirka Cvetkovicia. Biedny Serb został z pustymi rękoma, poszedł pod obelisk i… ukłonił się jedynie polskim ofiarom niemieckiej agresji. Za to Sikorski znicz zapalił, jak Merkel czy Putin - i o to mu chodziło. Cel został zrealizowany! Wywołało to co prawda pewne poruszenie i zamieszanie dyplomatyczne, zostało zauważone przez przedstawicieli wielu krajów, ale co tam… Ważne, że Sikorski odniósł sukces na Westerplatte. Jeżeli mówi o nim w liczbie mnogiej, to ze zwykłej, znanej u niego, skromności. Radek ogrzał się 1 września własną chwałą - ogrzał się dosłownie płomieniem znicza, zabranego premierowi Serbii. Ma sukces!!!

 

Sprawa stała się na tyle głośna, że komentują ją (prywatnie) politycy PO. Gdyby Sikorski wiedział jak, pewnie piekłyby go uszy…

 

 

W dzisiejszym wydaniu "Polska The Times" minister Radek Sikorski chwali się "naszym sukcesem na Westerplatte". Jest za skromny. To był przede wszystkim jego sukces. Ale nie taki, o jakim piszą media. Warto ujawnić kulisy aktywności ministra spraw zagranicznych RP na Westerplatte 1 września 2009.