Sojusznicy Putina z niechęci do Kaczyńskich

Sytuacja, w której niektórzy politycy czy publicyści stają się mimowolnie obrońcami Putina czy Rosji z niechęci do Kaczyńskich, jest absurdalna, kuriozalna, ale realna. Uchwała sejmowa czcząca pamięć polskich ofiar 17 września 1939 r. jest potrzebna, wręcz niezbędna. Trzeba przypominać swoje krzywdy, swoje ofiary, swoje straty wojenne - nie tylko dlatego, że wymaga tego wdzięczność i szacunek dla tych naszych rodaków, którzy walczyli o Polskę, napadnięci przez ZSRR. Trzeba to robić także dlatego, że swoje wyimaginowane i prawdziwe krzywdy podkreślają też Rosjanie czy Niemcy.

 

Jestem więc za polityką historyczną, która objawia się między innymi tym, że Sejm pamięta o rocznicach. Także takich, jak 17 września 1939 roku.

 

A politykom PO, reagującym na propozycję PiS-u jak, nomen-omen, pies Pawłowa, radzę, aby niechęć do Jarosława czy Lecha Kaczyńskiego nie przesłaniała wydarzeń historycznych i nie brała góry nad uzasadnionym potępieniem dla komunizmu i Rosji Sowieckiej. Chciałoby się powiedzieć: "Miej proporcje, Mocium Panie Stefanie et consortes!"

Zupełnie nie rozumiem histerycznych reakcji, na przykład mojego dawnego przyjaciela Stefana Niesiołowskiego, na pomysł PiS-u uczczenia uchwałą Sejmu RP 70. rocznicy agresji Rosji Sowieckiej na Polskę. Nie ma obowiązku lubić PiS-u czy się z nim zgadzać. I naprawdę nikt nie oczekuje, że polityczni oponenci będą nam pasować przy każdej okazji. Ale nienawiść do Prawa i Sprawiedliwości powoduje u niektórych zasłanianie oczu politycznym bielmem.