Zaproszenie Putina było błędem

Być może polski premier miał inny scenariusz z sobą w roli głównej, ale został ograny przez byłego KGB-istę. Media międzynarodowe maksymalnie wyeksponowały buńczucznego, hardego Putina, a nie pokorną - jak na nią - kanclerz Merkel. Wszystko to sprawiało wrażenie, że szef naszego rządu, chcąc nie chcąc, w ramach nadgodzin pracował w biurze promocji Władimira Władimirowicza Putina. A przecież nie od tego jest premier 40-milionowego państwa.

 

Gdy Jerzy Buzek i Stefan Niesiołowski mówią, że Polska nie powinna odpowiadać na zaczepki czy kłamstwa Rosji odnośnie historii XX wieku - to trudno się nie zdziwić. Jakby liderzy PO zapomnieli, że od 2005 roku nasz MSZ konsekwentnie piętnuje pokazujące się w mediach amerykańskich i europejskich doniesienia o "Polish death camps" - rzekomych "polskich obozach śmierci". Jeżeli więc słusznie protestujemy przeciwko nieuctwu i złej woli dziennikarzy i polityków to bądźmy konsekwentni i protestujmy przeciwko stekowi fałszerstw ze Wschodu.

 

Fałszowanie historii Polski przez Rosjan - na które przyzwolenie daje Putin - nie jest sprawą tylko historii. To inna twarz politycznej rywalizacji polsko-rosyjskiej. Szkoda, że nasz rząd nie chce tego zrozumieć, a jego stronnicy opowiadają bajeczki o rzekomym "przełomie" w relacjach Warszawa-Moskwa.

 

Reasumując: uważam, że Putin przyjechał niepotrzebnie. To znaczy: potrzebnie, ale nie dla nas i nie dla Polski. W tej kwestii zmieniłem zdanie. Uważałem zaproszenie go za rzecz dobrą, a dziś, już po zakończonych obchodach rocznicy 1 września, dochodzę do wniosku, że jego obecność w Polsce, obojętnie od intencji polskiej strony, przyniosła więcej szkód niż pożytku. Ta promocja rosyjskiego premiera i rosyjskiego punktu widzenia na historię odbyła się kosztem Polski, ale paradoksalnie dzięki Polsce. To niewybaczalny błąd Donalda Tuska i jego gabinetu.

Niestety, fiasko! Tak w skrócie można by określić rocznicowe uroczystości upamiętniające 70-lecie napadu Niemiec na Polskę, który rozpoczął II wojnę światową. Obojętnie od intencji rządu Donalda Tuska, uroczystości te stały się okazją do nachalnej promocji osoby Putina i rosyjskiej wizji historii najnowszej. Jeden z ważniejszych polskich komentatorów Bogusław Chrabota zadał w Polsat News pytanie, czy czasem Putin nie zdominował tych uroczystości. Niestety, tak.