"Agent" Beck, agent Putin

Rosyjski wywiad zszedł na psy i wszystko mu się pomyliło - niczym w znanym pytaniu do Radia Erewań: "Czy to prawda, że w rocznicę Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej, w Moskwie, na Placu Czerwonym rozdaje się robotnikom samochody?". Odpowiedź brzmiała: "Prawda. Ale nie w dniu Rewolucji, a w zwykły dzień targowy, nie w Moskwie, tylko w Leningradzie, nie na Placu Czerwonym, ale na Newskim Prospekcie, nie samochody, tylko rowery i nie rozdaje się, co kradnie"...

 

Teraz jest podobnie. Wszystko się zgadza. Agent - fakt. Tylko nie Beck, a Putin, nie wywiad niemiecki, tylko KGB, choć w dawnych Niemczech Wschodnich i nie przed II wojną, a ok. 40 lat po niej.

 

Poza tym wszystko gra. Zwłaszcza radziecka szafa grająca.

Rosyjski wywiad obwieścił, że minister spraw zagranicznych II RP (ostatni przed II wojną światową) Józef Beck był... niemieckim agentem.