Hiszpanie jeszcze nie poparli, Berlusconi walczy

To ciekawe, a o tym cicho w polskich mediach. Włoski premier podkreśla mianowicie, że żaden Włoch nigdy nie był przewodniczącym europarlamentu, ale też nigdy nie sprawował funkcji szefa Grupy EPP (Europejskiej Partii Ludowej). To ma robić wrażenie na części polityków tej formacji. Berlusconi sprytnie przy okazji sugeruje, że jeśli nie dadzą Włochom szefa PE to wówczas zażądają szefa frakcji EPP...

 

Wszystko to wskazuje, że mecz się toczy, a wynik nie jest przesądzony - choć nasi grają z wiatrem. Trzeba wierzyć, że tym razem nasze, polskie, będzie na wierzchu...

 

                                                                                         ***

 

Dziś w Warszawie Kongres Kobiet - z udziałem mojej siostry zresztą. Mogę w 100 % poprzeć jedno z haseł tego zjazdu. Mianowicie: "100% płacy takiej, jaką mają mężczyźni". To "oczywista oczywistość", choć w Polsce - i nie tylko - jeszcze nie do końca uświadamiana. I nie jest żadnym pocieszeniem, że np. na południu Europy bywa jeszcze gorzej niż u nas.

 

Nie mogę jednak zgodzić się z innym hasłem tegoż kongresu: "50% władzy dla kobiet". Absolutnie nie, bo może to być... ukryta dyskryminacja kobiet. Co bowiem, jeśli wyborcy do parlamentu wybiorą więcej pań niż połowę składu Izby Niższej. Co wtedy? Przegonić te kobiety? Anulować mandaty? Absurd. Podobnie ze składem rządu: co będzie jeśli jakiś premier uzna, że pasuje mu mieć w Radzie Ministrów więcej niż połowę ministrów konstytucyjnych - kobiety? I co, zabronić mu tego? Dekretem może? Kolejny absurd. A więc proponuję nie forsować z uporem godnym lepszej sprawy parytetów męsko-damskich. Zostawmy to wyborcom. A płace oczywiście zrównać trzeba jak najszybciej. Sam o tym mówiłem w swoich wykładach o roli kobiet w życiu publicznym w Europie, w tym w Polsce. A było to 5-7 lat wstecz. Od tego czasu sytuacja zmieniła się tylko w niewielkim stopniu, niestety.

Dziś w Paryżu miałem interesującą rozmowę z wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, Hiszpanem Alejo Vidal-Quadrasem. Mocno się zdziwił, jak mu powiedziałem - za polskimi mediami - że jego partia Partido Popular, czyli Partia Ludowa poparła kandydaturę Buzka na szefa PE. Okazało się, że takiej decyzji nie ma (jeszcze?). Podkreślał, że bardzo ceni "Dżersi" Buzka, ale zwrócił uwagę na argumentację, jakiej używa Berlusconi.