Antypolski skandal autorstwa siostrzanej partii PO - CDU

Biedne szwabskie ofiary II wojny światowej!!! To oświadczenie jest szczytem hipokryzji i niebywałego wręcz zakłamania. Ani słowa o tym, kto rozpętał II wojnę światową. Niemcy specjalnie, od lat, z żelazną niemiecką konsekwencją, usiłują zatrzeć różnice między katem a ofiarą. Wszyscyśmy cierpieli - zdają się mówić. Ale, korzystając z modnej ostatnio w RFN historycznej i politycznej amnezji, nie chcą jakoś pamiętać, kto wywołał II wojnę światową, kto jest odpowiedzialny za śmierć wielu milionów Żydów, 6 milionów Polaków i obywateli polskich i jeszcze większej liczby Rosjan. Politycy niemieckich chadecji "wybierają przyszłość": chcą mówić o niemieckich "krzywdach" i robią to w okresie przedwyborczym z wdziękiem niemieckiego słonia w europejskim składzie porcelany.

 

Niestety to oświadczenie nie spotkało się z żadnym odzewem ze strony bliźniaczej partii CDU/CSU, czyli Platformy Obywatelskiej. Czyżby partia Tuska milczała, aby nie narażać na szwank swoich dobrych relacji z niemieckimi chadekami w Europejskiej Partii Ludowej? A może PO boi się, że jak wyda choćby pisk protestu, to zmniejszy sobie szanse na stanowiska dla swoich członków w Parlamencie Europejskim w nowym rozdaniu? Obojętnie jaka jest motywacja, nad tym haniebnym milczeniem unosi się duch, wspólnie siedzących za stołem w Zielonej Górze, Eriki Steinbach i Donalda Tuska.

 

Na ołtarzu świetnych relacji PO-CDU - w ramach tej samej europejskiej partii - poświęcono pamięć o milionach polskich ofiar II wojny światowej. Donald Tusk - i jego formacja - milcząco przyjmujący powstanie muzeum wypędzonych (desinteressment premiera z Platformy dla tej sprawy w czasie jego pierwszej wizyty w Berlinie jesienią 2007 roku), także dziś w nabożnym milczeniu otwiera szlaban do powrotu "wypędzonych" i ich potomków do Polski. To przykład ciekawego, "politycznego realizmu". Europejską partią chadecką rządzą Niemcy, a więc trzeba się ich słuchać. Ordnung muss sein!

 

                                                                                         ***

 

Dziś w Bydgoszczy zorganizowałem konferencję prasową w obronie POW, czyli Pomorskiego Okręgu Wojskowego. Nie w siedzibie PiS, nie zza prezydialnego stołu czy biurka, ale przed historyczną siedzibą POW, która mieści się na ulicy Gdańskiej. Niedawno hucznie obchodzono - z udziałem przedstawicieli MON - 90-lecie tego Okręgu, który już w II Rzeczpospolitej związany był z innymi miastami regionu: Grudziądzem i Inowrocławiem. Zapowiedź likwidacji POW przedstawił w zeszłym tygodniu minister Klich, najwyraźniej uznając, że powiedzenie tego w czasie wizyty w kujawsko-pomorskim będzie owacyjnie przyjęte przez mieszkańców województwa… Co prawda Klich bąknął, że zamiast POW region otrzyma w zamian bliżej niesprecyzowane instytucje związane z NATO, ale jak minister obrony narodowej obiecuje takie rzeczy, to ja dziwnie jestem pewien, że nic z tego nie będzie. Rzecz w tym, że jest to klasyczna "randka w ciemno". Rząd Tuska mówi bowiem tak: likwidujemy wam POW, ale w zamian w przyszłości może, ewentualnie, hipotetycznie damy coś tam, coś tam. Nikt ci tyle nie da, co PO obieca! Mamy liczne przykłady tych bajek: od autostrad, przez zreformowaną służbę zdrowia, po "drugą Irlandię".

 

Problem polega na tym, że likwidacja POW (do 2012 roku) to konkret. Ale bajania o tym, co w zamian - to kompletna mgławica. Decyzje rządu krytykują nawet sami wojskowi, w tym niemal otwarcie dowódca POW, generał Zygmunt Duleba. Trudno im się dziwić. Ale nie chodzi tu tylko o interes armii, lecz o strategiczny interes regionu: polityczno-prestiżowy oraz stricte ekonomiczny.

 

"Zaoranie" Pomorskiego Okręgu Wojskowego to kolejny przykład destrukcji rządu PO. I to przykład bardzo kosztowny. Szkoda tylko, że parlamentarzyści i samorządowcy PO w tej sprawie milczą. To milczenie nie jest złotem. W sprawach, gdy godzi się w interesy Kujawsko-Pomorskiego protestować trzeba. Tak, jak robili to posłowie prawicy (np. Grzegorz Schreiber oraz Kosma Złotowski) skutecznie walcząc w 1998 roku o powstanie województwa kujawsko-pomorskiego. Tamci mieli odwagę. Żałosne, że tej odwagi brakuje dziś posłom, senatorom, prezydentom, radnym, marszałkom i przewodniczącym Platformy Obywatelskiej w tym regionie.

Niebywałe, skandaliczne, drastycznie antypolskie. Wszystkie te określenia pasują w 100 % do dzisiejszego oświadczenia CDU/CSU. Obie te niemieckie partie, tworzące wraz z PO Europejską Partię Ludową (EPP), ni mniej, ni więcej tylko domagają się możliwości powrotu "wypędzonych" Niemców oraz ich rodzin m.in. do Polski (ale także np. do Czech, Słowacji czy krajów bałtyckich). No to mamy integrację europejską à la Niemcy. Dodatkowo butni niemieccy chadecy bezczelnie żądają międzynarodowego potępienia "wypędzeń".