O „delfinie” Prezesa i Collegium Humanum...

Zapraszam do lektury zapisu mojego telewizyjnego wywiadu dla Onet.pl. Miał on miejsce w programie „Onet opinie”. Rozmowę ze mną przeprowadził red. Andrzej Gajcy
Emisja miała 23 czerwca 2022

Andrzej Gajcy, witam serdecznie w programie „Onet opinie”, moim gościem dzisiaj po drugiej stronie łączy internetowych jest europoseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki. Dzień dobry Panie Pośle.

– Witam Pana, witam Państwa, kłaniam się z Brukseli, z gmachu Parlamentu Europejskiego, w którym właśnie zakończyliśmy głosowania.

Panie Pośle, należy Pan do tych polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy są zazwyczaj blisko ucha prezesa Jarosława Kaczyńskiego, czy awans Mariusza Błaszczaka na wicepremiera, co miało miejsce wczoraj, oznacza, że obecny szef MON został namaszczony przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego na nowego „delfina”, który ma objąć obowiązki w rządzie po nim, ale być może też inne obowiązki w partii?

– Dyskusje o „delfinie”, o następcy prezesa trwają od lat, ja bym powiedział : "Panie Andrzeju, niech Pan nie idzie tą drogą", bo to jest droga, która do niczego nie prowadzi. Myślę, że Prezes jeszcze długo będzie trzymał lejce, natomiast, oczywiście jest to wzmocnienie personalne polityka, który raczej do tej pory wolał być w cieniu, choć pełnił bardzo istotne funkcje państwowe, jeszcze kiedyś minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, za pierwszego PiS-u , potem ministra spraw wewnętrznych, ministra obrony narodowej. Nie ma ciągu na bramkę medialną, nie eksponuje się w mediach, jest w mediach rzadko, jego siła nie polega na tym, że wypada z telewizora, natomiast, na dobrym zarządzaniu kolejnymi resortami i rzeczywiście bardzo silnej pozycji na Nowogrodzkiej.

Panie Pośle, ale cytując Ludwika Dorna, którego Pan przywołał, to nie ja idę tą drogą, ale wielu Pana kolegów z Prawa i Sprawiedliwości, a sam prezes Jarosław Kaczyński dwa dni temu, w wywiadzie dla telewizji państwowej mówi tak: „Sądzę, chociaż to nie jest jeszcze ten moment, w którym należy to ogłaszać, że zastąpi mnie pod każdym względem także, jeśli chodzi o wszystkie funkcje” mówił prezes Jarosław Kaczyński. Wiele osób partii mówi, że to jest, to politycy Prawa i Sprawiedliwości po cichu mówią, że to jest właśnie namaszczenie na „delfina”, więc to nie ja, to Pana koledzy.

– To bym w takim razie adresował to do moich kolegów via Onet, aczkolwiek jest to trochę paradoksalne, żeby jednak...

Na pewno oglądają.

– Nic innego nie robią, na pewno. Mianowicie, myślę, że tutaj w interesie Prawa i Sprawiedliwości, myślę także, że stabilności politycznej w Polsce jest to, żeby prezes Kaczyński był jak najdłużej szefem formacji rządzącej, natomiast oczywiście tego typu wypowiedź, którą znam, na pewno, uruchomiła po prostu lawinę komentarzy i spekulacji, polityka to także personalia, to nic dziwnego. Pozycja Mateusza Błaszczaka jest dzisiaj tak silna, jak nigdy dotąd, ale przede wszystkim tym playmakerem, rozgrywającym w PiS-ie był, jest i pozostanie Jarosław Kaczyński.

Czy Mariusz Błaszczyk jest dzisiaj numerem 2, jeśli chodzi o Prawo i Sprawiedliwość, czy Pana zdaniem... zadam trochę inaczej pytanie. Czy Mariusz Błaszczak nadaje się i jest formatem polityka, który może w przyszłości jednak zastąpić prezesa Jarosława Kaczyńskiego, a być może także wielu polityków w Prawie i Sprawiedliwości tutaj mówi nieoficjalnie, że być może także zostanie premierem. Jarosław Kaczyński ma już swoje lata, on przyznaje, że to są jego ostatnie wybory, do których wprowadzi Prawo i Sprawiedliwość.

– Mam nadzieję, że zmieni zdanie w tej kwestii. Natomiast powiedziałbym w ten sposób : Mariusz Błaszczak jest człowiekiem bardzo pracowitym, jednocześnie bardzo lubianym w naszej formacji. Pamiętam, jak kandydował na szefa klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, wtedy jeszcze formacji opozycyjnej, dostał 160 parę głosów, może jedna osoba była przeciw i jedna wstrzymała się , a głosowanie było tajne. Jest lubiany, nie jest kontrowersyjny, nie w chodzi w jakieś spory wewnętrzne, wewnątrzpartyjne, frakcyjne...

Czyli ma wszystkie atrybuty ku temu, by być nowym prezesem? To chce Pan powiedzieć?

–Jest człowiekiem, który jest lubiany i nie budzi negatywnych emocji, nie ma przeciwników, natomiast uważam, że dyskusja o dalekiej przyszłości w tej chwili nie ma sensu, czas skupić się na wyborach, które będą za rok i parę miesięcy. I myślę, że na pewno jedną z twarzy tej kampanii będzie dobry minister obrony narodowej i wcześniej dobry szef MSW i wierzę, że dobry wicepremier Mariusz Błaszczak.

I od wczoraj także właśnie wicepremier polskiego rządu. Wczoraj też doszło do innych nominacji, czy zaskakujące nominacje na ministrów konstytucyjnych, tak zwanych bez teki, rząd powiększył się tym samym, wie Pan do ilu ministrów konstytucyjnych?

– Nie, ale na pewno Pan mi to zaraz powie.

Tak, do 23. Na 16 ministerstw aż 7 obecnych ministrów konstytucyjnych jest bez teki, razem z wiceministrami i pełnomocnikami rząd premiera Morawieckiego liczy blisko 170 stanowisk ministerialnych. Panie Pośle, to jest jakaś chyba patologia, Bizancjum, bo przecież miało być tanie państwo?

– No ,więc ja chyba nie jestem do końca obiektywy, ponieważ jak Pan doskonale pamięta, też byłem w swoim czasie ministrem -członkiem Rady Ministrów, a to oznaczało bycie ministrem bez teki w rządzie akurat Jerzego Buzka, w związku z tym, na pewno nie będę teraz kamieniem rzucał, skoro sam taką funkcję pełniłem.

Ale ja Panu teraz przerwę na momencik. Ale rząd Jerzego Buzka był naprawdę, w porównaniu z obecnym rządem premiera Morawieckiego i także poprzednimi rządami choćby Donalda Tuska o połowę mniejszy, więc akurat w tym przypadku rząd Jerzego Buzka można by stawiać jako wzór i przykład. Ale pytanie jest zupełnie inne. Dzisiaj blisko 170 stanowiskach ministerialnych na 16 ministerstw, tutaj oczywiście liczę ministrów konstytucyjnych, wiceministrów, a także pełnomocników rządu, nie uważa Pan, że w obecnej sytuacji w kraju, gdzie jest duży kryzys finansowy, ogromna inflacja, koszty to jednak tak rozrośnięty rząd to jednak przesada i to chyba niedrobna?

– To jest decyzja Prezesa Rady Ministrów, sądzę, że pan premier Mateusz Morawiecki zdaję sobie sprawę z tego, że może to być niepopularne medialnie i społecznie także, natomiast rząd się ocenia po efektach jego działania, jeżeli ten team nawet duży, czy bardzo duży team będzie się sprawował dobrze -to będzie przede wszystkim ważne. Oczywiście, w jakim sensie, tutaj się zgadzam, w jakim sensie kolejne nominacje personalne, czy poszerzenie składu tego szeroko rozumianego gabinetu, to jest trochę zaproszenie do strzelania do rządu...

Na siedmiu ministrów bez teki, Panie Pośle, to jednak dużo, ja nie pamiętam, żeby w jakimś rządzie było aż siedmiu ministrów bez teki w kancelarii prezesa rady ministrów. Pan pamięta?

– Znaczy, jak był rząd Jerzego Buzka było bodaj dwóch albo trzech, w tym ja. Mówię, to był rok 1998-1999, natomiast, cóż po owocach ocenimy...

I po rachunku jaki  ministrowie przyniosą, bo to kosztuje nas podatników, prawda? Niemało.

– Zobaczymy, jak to zagra. Premier, który chyba dobrze czuje media, miał zapewne poczucie, że to może być niepopularne, ale pewnie uznał, że z punktu widzenia efektywności Rady Ministrów czy całego szeroko rozumianego gabinetu jest to rzecz właściwa. I tak to zrobił.
       
Panie Pośle, ile prawdy jest w tym, że Wy w PiS-ie nie wiedzieliście, co jest w tak zwanych „kamieniach milowych” i premier Morawiecki zobowiązał się  razem ze swoim ministrem Budą, do rzeczy o których Wy nie mieliście pojęcia ? Chodzą już nieoficjalne takie pogłoski, że odbyło się w zeszłym tygodniu spotkanie, na którym jeden z prominentnych polityków wręcz zarzucił zdradę panu premierowi. Wy wiedzieliście o „kamieniach milowych”, czy nie wiedzieliście?

– Ja nie jestem w rządzie, jestem europosłem, dla mnie było oczywiste, że Komisja Europejska, mówiąc już tak bardzo otwartym tekstem w wymiarze politycznym, jest między że tak powiem dwoma kamieniami młyńskimi, tzn. między polskim rządem a europarlamentem, z jednej strony polski rząd domaga się, żeby w końcu „klepnąć” te środki z Recovery Fund, z drugiej strony Parlament Europejski twardo domaga się, żeby obwarować to pewnymi warunkami.

No dobrze, ale Panie Pośle, pytanie jest inne, czy Wy wiedzieliście, bo Pan jest blisko Nowogrodzkiej, Pan jest wpływowym politykiem Prawa i Sprawiedliwości. Marek Suski publicznie już mówił, że nie wiedział, co jest w „kamieniach milowych”, cały resort sprawiedliwości od począwszy od Zbigniewa Ziobro po wiceministrów, cała Solidarna Polska mówi: „premier nas oszukał, na to się nie zgadzaliśmy”, coraz więcej głosów także z Pana partii mówi, nie wiedzieliśmy, co jest w tych „kamieniach milowych”. To wiedzieliście, czy nie wiedzieliście?

– Ja nie wiedziałem, ale ja jestem europosłem, funkcjonuję w Brukseli i Strasburgu...

Ale nie aż takim zwykłym.

– Natomiast ja się cieszę z tego porozumienia, ono było bardzo potrzebne, natomiast walka o te pieniądze będzie jeszcze trwała. Rząd zapowiadał, że we wrześniu pieniądze będą, ja mówiłem publicznie, że to raczej koniec roku, a może nawet bardziej przełom tego roku i następnego, że to będzie dłużej. Myślę, że jest szereg środowisk politycznych tutaj w Brukseli,z  której do Państwa mówię, które chcą -program minimum- opóźnić te środki dla polskiego rządu, czy raczej dla Polski, bo to są dla polskich firm, dla polskich samorządów, albo nawet część z nich zamrozić, więc walka o te pieniądze będzie jeszcze trwać.

Panie Pośle, na koniec chciałbym porozmawiać z Panem o Pana najnowszym chyba dziecku publicznym, czyli Collegium Humanum, to jest uczelnia, która jak pisze w tym tygodniu tygodnik „Newsweek”, jest: „maszynką do produkcji dyplomów MBA, które torują partyjnym nominantom drogę do spółek Skarbu Państwa, ma być tanio, głównie online i szybko”, bo dyplom MBA można załatwić sobie zaledwie w kilka miesięcy. Co Pan na to?

– Bardzo się cieszę, że Pan twierdzi, że mam kolejne dziecko, jako ojciec powinienem się cieszyć, natomiast ja jestem przewodniczącym Konwentu Collegium Humanum i zajmuję się bardziej sprawami międzynarodowymi : cieszę się, że ta polska uczelnia jako pierwsza w Europie otworzyła filię w Azji Środkowej, w Azji Centralnej, konkretnie w Uzbekistanie. Czy, że ma filię w Czechach, na Słowacji, że podpisała umowę z uczelnią Wielkiej Brytanii, czy być może będzie otwierać filię w Niemczech...

Panie Pośle, ale tak na poważnie, przepraszam, że Panu przerwę, ale tak zupełnie na poważnie, bo wiemy reklamować swoją zwłaszcza uczelnię, w której się tam bardzo wysoko osobą postawioną, to zawsze dobrze, także za pośrednictwem Onetu, ale pytam na poważnie. Wie Pan, ile trwa na zwykłej szanującej się, powszechnie szanowanej uczelni polskiej, czy międzynarodowej zdobycie dyplomu MBA. Studia tego rodzaju trwają w Stanach Zjednoczonych od dwóch do czterech lat, w Europie jest to okres od roku do dwóch, zazwyczaj to kosztuje bardzo dużo pieniędzy, a u Pana, według „Newsweek” na Pańskiej uczelni Collegium Humanum można dyplom MBA, który otwiera drogę do zasiadania w spółkach Skarbu Państwa na kierowniczych stanowiskach, nawet dwa – trzy miesiące. To nie jest...

– Po pierwsze bym absolutnie chciał zmyć łatkę partyjności, ponieważ te studia kończyło np. szereg samorządowców z Platformy Obywatelskiej, którzy dzisiaj pełnią funkcje np. burmistrza Białołęki, czy też samorządowców z Nowoczesnej lub bezpartyjnych.

Ale Panie Pośle, żeby zostać burmistrzem Białołęki nie trzeba mieć dyplomu MBA, ale żeby zasiadać w radach nadzorczych, czy być na kierowniczych funkcjach w spółkach Skarbu Państwa już trzeba, więc wie Pan, można zobaczyć listę absolwentów, tam widzimy listę 56 nazwisk, to są osoby, które dzisiaj czynnie zasiadają, albo niedawno jeszcze zasiadały w spółkach Skarbu Państwa, na czołowych stanowiskach, trudno zmyć, tak jak Pan powiedział ten łatkę tego, że stworzyliście uczelnię, która wydaje dyplomy konieczne tym osobom, które z Waszej nominacji mają zasiadać w spółkach Skarbu Państwa.

– W tym artykule, o którym jest Pan łaskaw powiedzieć, jest wypowiedź mojej poprzedniczki pani mec. Turczynowicz-Kieryłło, która podkreślała, że te studia trwają długo i że są intensywne, zaprzeczając tym informacjom tegoż tygodnika. Myślę, że przede wszystkim Pan powinien rozmawiać z Jego Magnificencją Rektorem Pawłem Czarneckim, natomiast mam wrażenie, że rzeczywiście ekspansywność tej uczelni - Collegium Humanum , także w wymiarze zewnętrznym i zagranicznym już na paru kontynentach powoduje zazdrość i szereg opinii niechętnych tej uczelni z tej zazdrości wynika. Co do absolwentów, to podkreślam, że owszem, ja się mogę cieszyć, że absolwenci Collegium Humanum są np. w spółkach tworzonych przez samorządy, także samorządy, które są w rękach opozycji.

Panie Pośle, czyli chce Pan powiedzieć, że jest całkowitym przypadkiem, że absolwentami Collegium Humanum są osoby, które dzisiaj zasiadają z Waszej nominacji w spółkach Skarbu Państwa, przypadek i media się czepiają, to chce Pan powiedzieć?

– Absolutnie nie jest to przypadek, to jest bardzo świadoma decyzja tych ludzi, żeby podnosić swoje wykształcenie i to o czym świadczy...

W dwa – trzy miesiące zdobywając dyplom MBA?

– ... warto inwestować we własną wiedzę.

Ale w dwa-trzy miesiące zdobywając dyplom MBA, gdzie na innych uczelniach to trwa dwa – trzy lata.

– Absolutnie nic mi o tym nie wiadomo, uważam, że to są informacje nieprawdziwe, na pewno pan rektor Paweł Czarnecki może to zdementować.

Panie Pośle zakończę tylko naszą rozmowę kilkoma nazwiskami, bo tutaj sobie specjalnie wypisałem, które skończyły Collegium Humanum, by nasi widzowie sami uznali, kto tu komu mydli oczy, czy my czy Pan.

– Ja się cieszę z każdego absolwenta i Pana Redaktora też zapraszam, mam nadzieję, że po naszej rozmowie po publikacji „Newsweeka” będzie jeszcze więcej chętnych. Za to dziękuję.

Wymienię tylko o cztery nazwiska. Pan Marcin Dec prezes Sigma Bis Polska, czyli czołowej agencji, dzisiaj domu mediowego obsługującego Prawo i Sprawiedliwość czy podmioty związany z PiS-em, pan Antoni Duda, członek rady nadzorczej PKP Cargo,stryj pana prezydenta, Bartłomiej Obajtek, brat Daniela Obajtka dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku oraz pani Emilia Hermaszewska Pańska żona, która do niedawna zasiadała w radzie nadzorczej Armatury Kraków należącej do PZU.

– Z każdego absolwenta, obojętnie od poglądów politycznych, Collegium Humanum jestem dumny.

Dziękuję bardzo Panu za udział w programie.