Bajo Bongo!

                           Motto muzyczne: Motto muzyczne: http://www.youtube.com/watch?v...

Właśnie oglądam TVN24 i pani redaktor Justyna Pochanke, w kontekście zaostrzenia się „języka nienawiści” w debacie politycznej przytacza „dramatyczne” słowa z wywiadu Adama Michnika, w którym pan redaktor mówi, cytuję:

"Polska jest pęknięta. Jest Polska, która źle czuje się w nowych realiach i instytucjach. Polska prowincjonalna, zawiedziona, mająca poczucie wykluczenia i braku szans. Dla tej Polski łatwej oferty nie ma. Łatwa oferta to jedynie szczuć ją na tę Polskę, której się udało..." koniec cytatu. 

Słowem panu Michnikowi wciąż się śni, że uśpił Polaków kołysanką o "zielonej wyspie". Bongo la! Bongo la! Bongo la, la, la! - jak mówi refren piosenki.

Proszę tedy pozwolić, że przypomnę, jak to rzeczywiście było. 

Otóż wydaje mi się, że jedną z najważniejszych, o ile nie najważniejszą przyczyną wspomnianego stanu rzeczy jest zabieg socjotechniczny, który na swój prywatny użytek zwykłem nazywać „awansem społecznym bis”.

Jak starsi pamiętają, a młodsi niestety już nie, gdyż nie mieli się skąd o tym dowiedzieć, w latach powojennych (lata 40/50) komuniści dokonali bardzo sprytnej socjologicznej sztuczki. Z zacofanej i zabiedzonej prowincji przerzucono wtedy do miast rzesze prostych i niewykształconych ludzi. Brano głównie tych „nijakich”, gdyż prawdziwy chłop ziemi nie chciał opuścić.
W miastach, zazwyczaj w pobliżu zakładów przemysłowych, pobudowano dla nich nowe dzielnice, a w nich bloki z wielkiej płyty, które im się zdały pałacami. Potem im umożliwiono zrobienie zaocznej matury, co oni uznali za awans społeczny. Ci właśnie ludzie, z grubsza okrzesani w hotelach robotniczych i temu podobnych ośrodkach krzewienia kultury masowej, przepoczwarzyli się z czasem w coś w rodzaju „przyzakładowych wierchuszek”. Słowem ni pies, ni wydra, albo, jak kto woli zdegenerowany twór bez rodowodu. Jednocześnie komunistyczna propaganda przypominała im bezustannie, że swój awans zawdzięczają dbającej o ich interesy władzy ludowej, co się w ich świadomości zakodowało na trwałe w formie ślepej wdzięczności dla komuny. To ci właśnie ludzie stanowili służący wiernie stalinowskiemu reżimowi pierwszy rzut zasilający szeregi PZPR, milicji i urzędu bezpieczeństwa.
 
W następnym pokoleniu (lata 60/70), ich dzieci pokończyły już częściowo studia tworząc grupę „nowej inteligencji”, drastycznie odmiennej kulturowo od ideałów inteligencji „starej” wywodzącej się z czasów przedwojennych. Tu skłaniałbym się ku zastąpieniu terminu „nowa inteligencja” określeniem „klasa ludzi wykształconych w pierwszym pokoleniu”. Ta grupa społeczna od inteligencji „starej” różniła się głównie tym, iż nie wyniosła z domu praktycznie żadnych głębszych wartości. I choć nieźle wykształcona zawodowo, nie miała, świadomości, bądź jej nie dopuszczała, iż jest genetycznie skażona piętnem służalczej wdzięczności wobec komunistów, którzy umożliwili ich ojcom społeczny awans. Myślę, że to ci właśnie ludzie poparli, a jeszcze żyjący nadal popierają wprowadzenie stanu wojennego traktując generała Wojciecha Jaruzelskiego jako męża stanu. I w pewnym sensie nie można ich za to winić, gdyż tak ich po prostu wychowano.
 
Po upadku komuny wydawało się przez moment, że nastąpi odrodzenie prawdziwych polskich elit. Otóż nic bardziej złudnego, gdyż proces ten skutecznie storpedowali zbałamuceni przez pewnego redaktora wnukowie tych, których w latach 40/50 przesiedlono do miast.
W tym przypadku, ten genetycznie służalczy, tym razem wobec post-komuny, materiał ludzki został wykorzystany, trzeba przyznać genialnie, przez owego redaktora poczytnej Gazety. Mechanizm był identyczny jak w okresie powojennym, czyli utwierdzenie ludzi w poczuciu społecznego awansu.
Mechanizm psychologiczny tej chytrej sztuczki jest następujący.
Otóż, jeśli garbatemu powiedzieć, że się prosto trzyma, to, choć wie, że tak nie jest, chętnie w to uwierzy. Jeśli szarej myszce ktoś powie, że wygląda jak hollywoodzka gwiazda też się nie oprze pokusie uwierzenia w tę oczywistą nieprawdę. Podobnych przykładów można mnożyć wiele.
 
O ile sztuczka z „awansem społecznym prim” (tata 40/50) polegała na utwierdzeniu prostych i niewykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, to trik z „awansem społecznym bis” (po upadku komuny) polegał na utwierdzeniu ich już z grubsza okrzesanych i lepiej wykształconych wnuków w poczuciu, iż przynależą do grupy światlejszych i bardziej od reszty społeczeństwa postępowych ELIT. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim próżność, pychę i kompleksy ludzi, których na swój prywatny użytek nazywam „intelektualnie nowobogackimi”.
 
Bezsprzecznie genialny redaktor wspomnianej Gazety doskonale znał odbierającą rozum magiczną moc utwierdzenia „nowobogackiego inteligenta” w przekonaniu o przynależności do krajowej elity. Pan redaktor wiedział, że jak takiemu powie, że przynależy do crême de la crême III Rzeczypospolitej, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego społecznego awansu (bis) bezkrytycznie bronił do ostatniej kropli krwi. Więcej, w obawie przed utratą nowego statusu wyróżniającego go ponad resztę „ciemnego” społeczeństwa, taki delikwent zrobi dosłownie wszystko, byle się świat nie dowiedział, co sobą reprezentuje naprawdę. I tu moim zdaniem leży tajemnica irracjonalnie wysokich notowań obecnie rządzącej partii, popieranej w znakomitej większości przez takich właśnie ludzi. Popierających bezkrytycznie, w obawie, że ewentualny upadek tej partii grozi weryfikacją elit, co dla nich oznaczałoby możliwość utraty ich awansu społecznego (bis).
 
Tu jednak pragnę dobitnie zaznaczyć, że tych ludzi nie należy, broń Boże, społecznie dyskryminować. Jest to grupa niekwestionowanej inteligencji. Trzeba im tylko uświadomić, jak im zawrócono w głowach. Że dali się nabrać wspomnianemu redaktorowi, iż przynależą do grupy społecznej, która jest bardziej światła, więc de facto lepsza niż reszta „obciachowej ciemnoty”.
 
Tu ważną rolą dziennikarzy jest wytłumaczenie im, że choć w większości przypadków kulturalni i całkiem nieźle wykształceni, stanowią jednakże grupę inteligencji p r z e c i ę t n e j, której daleko do krajowych elit. Więcej, trzeba ich przekonać, że utrata bądź wyrzeczenie się ich nieuprawnionego statusu (przynależności do elity) to nie żadna klęska, ale wręcz przeciwnie, powrót na sprawiedliwie im przynależny szczebel w hierarchii społecznej. Że jeśli się z tym pogodzą, staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie bardziej wiarygodni. Że nie będą się już musieli już bać o utratę nienależnego statusu. Że nie będą już musieli brnąć w zakłamanie. No i co najważniejsze, będzie im wtedy łatwiej się porozumieć z resztą społeczeństwa, że staną się znowu częścią narodowej wspólnoty. Może to właśnie tędy wiedzie droga do pojednania Polaków?
 
Dlatego uczciwi dziennikarze powinni obecnie zrobić ruch wyprzedzający i stanąć na głowie by obnażyć kompleksy, zakłamanie, płytkość ideową i pretensjonalność "elit" III RP. Jeśli się tego uda dokonać, stojąca na glinianych nogach doktryna Donalda Tuska i jego kolegów z boiska piłkarskiego rozpadnie się jak domek z kart, co powinno otworzyć drogę do pojednania Polaków.
Rodzi się, więc pytanie, jak to zrobić?
Myślę, że desperackie próby zaprzeczania kłamliwemu stereotypowi, że „PIS to obciach” są drogą do nikąd. Ludziom tak zamieszano w głowach, że każda próba zmiany gęby przyprawionej PISowi jest obecnie zdana na niepowodzenie, a wszelkie kroki w tym kierunku działają na korzyść partii rządzącej.
 
Uważam, że naczelnym obecnie zadaniem uczciwych dziennikarzy, zarówno tych z prawej, jak i z lewej strony jest d e m a s k o w a n i e, wszystkimi możliwymi sposobami, r z e c z y w i s t e j jakości post-komunistycznych elit III RP.
Trzeba bezlitośnie obnażać ich prawdziwy rodowód, mierny poziom, zakłamanie, miałkość ideową i bezpardonową hipokryzję. Bezlitośnie i konsekwentnie demaskować, ale, co bardzo ważne, bez agresji, starając się unikać nadmiernego patosu i nut martyrologicznych, co bardzo drażni i zniechęca młodych.
 
Wiem, że to trudna i „niebezpieczna” gra, czego najlepszym przykładem może być Waldemar Łysiak, który kilkanaście lat temu odważył się zdemaskować kulisy różowego salonu. W efekcie nazwisko jednego z najbardziej poczytnych współczesnych polskich pisarzy zostało dosłownie wymazane z mediów.
 
Przekonałem się również o tym na własnej skórze. W roku 1995, na drugi dzień po wyborze Aleksandra Kwaśniewskiego na Prezydenta, kiedy rankiem ogłoszono oficjalne wyniki, w odruchu desperacji napisałem coś w rodzaju listu otwartego, który wręczyłem wybranym znajomym z krakowskich kręgów biznesowych, artystycznych i naukowych.
Oto jego tekst:
 
W dniu zwycięstwa „Olka” pragnę pogratulować bezspornego sukcesu wszystkim zwolennikom grubej kreski, którzy pozostawili postkomunistów u władzy de facto na kilka pokoleń.
Gratuluję również elitom naszej partii inteligenckiej, która przez kilka lat wmawiała Polakom, że to już nie ci sami komuniści. Największe gratulacje należą się jednak panu Adamowi Michnikowi i jego gazecie za to, że nawołując razem z panem Cimoszewiczem do pojednania przekonali ludzi do głosowania na postkomunistów. 
To nie naród należy winić za to, co się stało z polską 19-go listopada 1995
 
Krzysztof Pasierbiewicz                                                                                Kraków, 20 listopada 1995

 
Reakcją na ten list był graniczący z furią ostracyzm krakowskiego salonu wpływu, a także dystans ze strony przyjaciół bojących się salonowi narazić.
W efekcie, o ile przez całe lata dostawałem rokrocznie kilkadziesiąt zaproszeń do różnych krakowskich salonów, po moim liście zaproszenia prawie się urwały, z wyjątkiem kilku najbliższych przyjaciół, którzy mnie wciąż zapraszają okupując to jednak stresem i widocznym w ich oczach strachem bym przypadkiem nie wystrzelił z czymś politycznie niepoprawnym.
Nie było to miłe doświadczenie, ale pozwoliło mi się przekonać naocznie, że tak zwany „salon” to rodzaj „loży” ze świetnie zorganizowanymi nieformalnymi strukturami, której orężem jest zmowa milczenia i tak zwane przyprawianie gęby.
Bo kiedy dziesięć lat później mój list opatrzony tytułem „Nabrani przez redaktora” przedrukował „Newsweek” (Nr 20/2005) okrzyczano mnie natychmiast lokalnym „PISowcem”, choć nawet nie wiedziałem, gdzie ta partia ma swoją siedzibę w Krakowie.
Już wtedy jakakolwiek krytyka pod adresem obozu wywodzącego się z pnia Unii Demokratycznej kończyła się okrzyknięciem krytykującego PISiorem, oszołomem, ciemniakiem, a ostatnio obciachowym szaleńcem.
 
W efekcie doszło do sytuacji iście kuriozalnych.
Podam dość zabawny przykład.
Otóż od czasu, kiedy swoje poglądy ogłosiłem publicznie, jedna z moich przyjaciółek zaczęła wydawać imieniny w dwu turach. Przyczyną był szantaż krakowskich salonowców polegający na tym, że jeśli ktoś się odważył zaprosić osobę „politycznie niepoprawną” zostawał z automatu usunięty z towarzystwa. Ponieważ mojej wieloletniej przyjaciółce w żaden sposób nie wypadało mnie nie zaprosić, zaczęła urządzać imieniny dwuetapowo. Salonowców zapraszała w pierwszej, a mnie w drugiej turze, na którą dopraszała ludzi spoza „towarzystwa”.
Najsmutniejsze jest jednak to, że robiła to ze strachu przed zemstą salonu, narażając na szwank wieloletnią przyjaźń.
 
A wmawia się ludziom, że to Kaczyńscy podzielili Polaków.
Nic bardziej pokrętnie kłamliwego. Dlatego rzetelni dziennikarze powinni uparcie przypominać, że Polaków podzielił już w roku 1995 wspomniany redaktor wpływowej Gazety wraz z pewnym miłośnikiem białowieskich żubrów. To wtedy Polska pękła na pół, rozpadając się na „lewacko” post-komunistyczną i „prawicowo” patriotyczno-solidarnościową, a resztki prawdziwej inteligencji udały się na emigrację wewnętrzną, na której pozostają do dzisiaj.
I tu mam kolejny apel do dziennikarzy myślących z autentyczną troską o Polsce.
Trzeba koniecznie uaktywnić stojącą świadomie z boku sceny politycznej awangardę inteligencji wywodzącej się z tradycji przedwojennych. To wielki potencjał intelektualny. Muszą to jednak zrobić dziennikarze, bo politycy dowiedli, że tego nie potrafią.
 
Ale jak? – zapytacie. Podpowiadam. Uczmy się od wspomnianego redaktora wszechwiedzącej niegdyś gazety.
I tu zwracam się do rzetelnych dziennikarzy, niekoniecznie prawicowych. Trzeba pisać PRAWDĘ! Pisać! Pisać! I jeszcze raz, pisać! Do znudzenia. Świetny wzór przytoczył w Klubie Dziennikarza Pod Gruszką pan profesor Nowak, który przypomniał setki artykułów w sprawie Jedwabnego zamieszczonych na łamach Gazety Wyborczej w ciągu zaledwie kilku miesięcy.
A więc piszcie śmiało, dziesiątki, setki artykułów nawet, gdy tak zwane „oświecone” gremia będą was regularnie opluwać, niszczyć i wyszydzać. Piszcie prawdę! Odważnie! Nie bacząc, że inteligencja z awansu zrobi wszystko by zabić naruszających podstawy jej egzystencji posłańców złej nowiny. Więcej, uczcie młodych kolegów cywilnej odwagi oraz odporności na niesprawiedliwą krytykę i wredną intrygę.
 
Wielu komentatorów zastanawia się nad genezą szerzącej się w Polsce plagi nienawiści, przybierającej często formy wręcz wynaturzone. „Oświecone” media konsekwentnie oskarżają o ten stan rzeczy Jarosława Kaczyńskiego wmawiając Polakom, że to on jest powodem wszelkiego zła. A prawda jest taka, że to nie Jarosław Kaczyński sieje nienawiść, lecz ci, którzy się panicznie boją, że zostaną przez niego zdemaskowani. Bowiem zdają sobie sprawę, że ten człowiek jest na tyle zdolny i odważny, iż może tego dokonać. Stąd ich patologicznie nienawistna agresja. Moim zdaniem ten sam rodzaj strachu zrodził ideę grubej kreski, wywołał zaciekły opór przeciwko lustracji, a obecnie stymuluje coraz to bardziej pokrętne próby usunięcia Jarosława Kaczyńskiego ze sceny politycznej.
 
Co zatem robić?
Trzeba niezbyt chlubnym wzorem „Szkła kontaktowego” zacząć wykpiwać mentorstwo panów Wajdów, obleśność panów Kutz’ów, nienawistne zaplucie panów Bartoszewskich, antypisowskie fobie panów Niesiołowskich, chamstwo, pretensjonalne stroje i fryzury panów Palikotów, żałosne anegdoty panów Żelichowskich i tak dalej. Bo to oni sieją ową wynaturzoną nienawiść, którą kolaboranckie media przypisują obozowi Jarosława Kaczyńskiego i samemu Prezesowi.
 
Pójdźmy dalej.
Trzeba koniecznie odkłamać wylansowany ostatnimi laty stereotyp myślowy, że „lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach”. Uważam to za jedno z najważniejszych obecnie wyzwań dla uczciwych dziennikarzy. I należy zapomnieć o dumnej zasadzie nie zniżania się do poziomu przeciwnika, bo w ten sposób zostawiamy drugiej stronie monopol na bezkarność i jedynie słuszną rację. Samą dumą nigdy się nie wygra.

I na koniec sentencja ogólnej natury.

Pan redaktor wraz z chórem dziennikarzy Gazety Wyborczej przez ostatnie lata usypiał Polaków złudną kołysanką "Bajo bongo", czytaj "zielona wyspa", ale naród już się budzi i wkrótce zaśpiewa całkiem inną piosenkę:

http://www.youtube.com/watch?v=Y93Yo5wVeAs

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika dogard

26-11-2012 [21:08] - dogard | Link:

moglem tego szechterka zgniesc jak pluskwe,a dostal tylko po ryju.Ktoz to wtedy wiedzial,ze to najwieksza swinia antypolska z zaciagu kacapskich gudlajow.Pozostalo tylko jego automatyczne olewanie,przy kazdej okazji ,w kazdej sytuacji. Zreszta on sam doskonale wie ,ze jest tylko smieciem na n/ziemi.Im bardziej wie, tym gorszy czekista z niego wylazi.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

27-11-2012 [01:49] - Krzysztof Pasie... | Link:

Lepiej nie wspominać i myśleć, co będzie.

Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika Zdenek Wrhawy

26-11-2012 [21:19] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link:

Witam Pana Krzysztofa!

Cztery słowa wyrwane z tekstu i od razu cztery oksymorony!

1.Uczciwy
2.Rzetelny
3.Dziennikarz uczciwy
4.Dziennikarz rzetelny

Primo: W PRL bis nie ma dziennikarzy! Są bardziej lub mniej wystraszeni funkcjonariusze medialni!
Secundo: Uczciwy i rzetelny funkcjonariusz? W przyrodzie taki nie wystepuje! Takiego skrzywienia genetycznego Natura nie wypuszcza.
Ergo:
Piękny wywód na temat importu siły roboczej ze wsi do miasta...Nowa Huta...tylko zamiast matury,najpierw robili podstawówke!
Mature robili milicjanci w liceach i technikach...pałowanie w marszu,pałowanie w biegu i język rosyjski...i była matura!

Studia? Punkty za pochodzenie,świnia na Święta,dostawa dóbr spozywczych i kilka 500 ze sztygarem.

Michnika rozłożyli na atomy Ziemkiewicz i Łysiak...

Imieniny rozłozone na dwa razy...TAK! TAKI BYŁ KRAKÓW! Nie wiem czy jest jeszcze,ale mogę to sobie wyobrazic...

Kończę,bo mi zaraz wyskoczy 2500 znaków...

Do nóżek padam i zdrowia życzę i odwiedzin Św.Mikolaja...i  Dziadka Mroza dla Michnika :-))

semper idem---P.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

26-11-2012 [21:37] - Krzysztof Pasie... | Link:

Dziękuję za swietny komentarz.
No i cóż ja mam Panu pdpowiedzieć?
Pamięta Pan jeszzce Nataszę Zylską i jej przebółj "O bajo bongo"???

No to prosze psłuchać:

http://www.youtube.com/watch?v...

Pozdrawiam serdecznie,
Krzysdztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika Zdenek Wrhawy

26-11-2012 [21:52] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link:

Rena Rolska,Natasza Zylska,Mieczysław Fogg,Janusz Gniatkowski...to oni otruli Smoka pod Wawelem? :-))

Banda czworga...

Tego słuchał mój dziadek...radio  AGA (?) takie czarne ebonitowe...w pokrętłach miał gapy ze swastyka w pazurach...

Stało w kuchni na parapecie...

Na tym radiu była kiedys audycja...pogrzeb Bieruta? Wiem,ze mielismy nakazane milczenie i powagę.

Rany! Jaki ja jestem stary!!!

Ale mnie Pan załamał i zdołował...dobrze,że dzis poniedziałek,a nie piątek...bo nie wiem...piwnicy nie mam,ale garaz mam...

Buonanotte Professore ----Patryk

PS.Zrewanżuję się czymś w stylu...

http://youtu.be/fPmruHc4S9Q

Obrazek użytkownika Bondaree

26-11-2012 [22:37] - Bondaree | Link:

Zgadzam się z tym, że nie należy winić świni za to, że się wychowała w chlewie. Świnia żadnego wpływu na to nie miała. Jednak wytłumaczenie świni, że jest tylko świnią, a nie ogierem pełnej krwi, raczej nie będzie dla świni przyjemne. Jeżeli połączymy to jeszcze z zabraniem koryta i kilkoma kopami w tłusty zad, to nie widzę możliwości przeprowadzenia tego bez wywołania u świni szoku i depresji. I właśnie stąd te wrzaski w chlewie - koryto chcą zabrać a rozepchany kałdun trzeba przecież czymś zapchać.
Tak, trzeba ich wyśmiewać na każdym kroku, trzeba im walić prawdę prosto pomiędzy świńskie oczka, ale nie ma co oczekiwać, że przyjmą to spokojnie. Próbujemy zburzyć ich świat, ten, który budowali od dwóch lub trzech pokoleń. Nieistotne, ze to miraż i złuda, istotne, że oni w to wierzą. Nieważne, że ktoś ich okłamał, ważne, że zrobił to skutecznie. Hodie Caesar, cras nihil - myślę, że jeszcze tego nie artykułują, ale coś w tym stylu powoli zaczyna im krążyć w przestrzeni między uszami. To nie skończy się na tym, że uznają swoją przeciętność i raczą zstąpić z piedestału, na który wleźli prawem kaduka. Oni są jak ateiści - poza pozą nie mają nic, więc tracąc pozę, stracą wszystko. Jeżeli im to odbierzemy, znienawidzą nas śmiertelną nienawiścią do końca swoich dni i sprzymierzą się z diabłem, aby odzyskać to, co uważają za swoje.
Oni inaczej nie potrafią a my inaczej nie możemy, bo nam po prostu nie wypada. Dla nich to "nieuniknione procesy historyczne", "konieczność dziejowa" czy inne bzdety z MELS-a. Dla nas to tysiąc lat historii i genetyczna konieczność, o której się nie dyskutuje, aksjomat, którego się nie dowodzi. Nie będzie zawieszenia broni, nie będzie brania jeńców. Z tarczą lub na tarczy, tertium non datur.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

26-11-2012 [23:45] - Krzysztof Pasie... | Link:

Mój znajomy rybak z Jatarni mówił:

"kto się urodził leszczem, nie zdechnie szczupakiem"

Pozdrawim serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika Jolanta Pawelec

26-11-2012 [23:09] - Jolanta Pawelec | Link:

- a to jeszcze ktoś przeżył? A nawet jeśli - to chce mu się w tym "małpim gaju" wystąpić? a nawet jeśli mu się chce - to za "mamuta" go uznają i w muzeum umieszczą.
Na salonach ciągle elita przez Wandę Wasilewską zaproszona - Pan zapomniał, że to był pierwszy rzut nowej inteligencji, a nawet "arystokracji" - plutokracji.
Czym się odznaczają - wyrafinowaniem - jak Pan widzi w tym szkle, którego nie posiadam. Objawy tego w kpinie, farsie, drwinie, kabareciarstwie, czyli szopie.
Pan zachęca aby z nimi konkurować - dla dobra przyszłych pokoleń. - Tego się nie da zrobić. Atrakcjoniści górą. Tradycjonaliści - ba - ich kultura to wierność. Czy można to serwować konkurencyjnie? -
Reklamiarstwu i banałowi przeciwstawić np ironię? Pan to przećwiczy na młodzieży. To są pokolenia " inteligentne " inaczej. Pan z nimi kumpluje? - akceptują. Elita - to hierarchia. Ci " inteligentni" widzą tylko różnice posiadania. Niech Pan spróbuje podjechać pod uczelnię - rowerem. Biedny - znaczy nikt i można go ochlapać z fasonem podjeżdżając bryką. No i ma Pan nową arystokrację - Innej nie będzie. - A nawet jeśli - to w niszy - ukryci ze swą duchowością.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

26-11-2012 [23:43] - Krzysztof Pasie... | Link:

Szanowna Pani Jolanto,

Nie wiem ile wiosen sobie Pani liczy, i nawet nie zamierzam pytać.
Ale choć wszytko wygląda tak jak Pani Pisze nie wie Pani chyba, co to polska dusza.
Bo ona jest cierpliwa, ale zabić się nieda.
Na ostatnim Marszu Niepodległości było 70% młodych ludzi. I nikt ich tam nie zgonił. Przyszli bo sami chcieli.

Tyle, i tylko tyle. Proszę się uprzejmie nad tym zastanowić.

Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika rycu

27-11-2012 [07:06] - rycu | Link:

O istnieniu zjawiska neointeligentów świadczy m.in. powszechny w Polsce obyczaj zdejmowania butów przy wejściu do obcego domu/mieszkania. Aktualne elyty (nawet to trzecie pokolenie) nadal nie mogą uwierzyć, że na obuwiu nie niosą już gnoju z pdwórza, a jedynie słomę i to wewnątrz.

Obrazek użytkownika Jolanta Pawelec

27-11-2012 [11:34] - Jolanta Pawelec | Link:

dodam zjawisko wyparcia. Otóż wypierane są imponujące "chłopskie" obyczaje ( i pańskie) - zdejmowania czapki przy przechodzeniu przed kościołem. Pan o nogach - ja o głowie.
W Grecji kierowca autobusu zatrzymuje autobus przed świątynią - na krótką chwile modlitwy.
Widać słoma - u nas - z butów awansowała do łbów ( hej te czerepy co czczą "salony własne" a sakralność im wyparowała ). Przestrzenie - jaka świętość, taka elita.

Obrazek użytkownika Krzysztof

27-11-2012 [09:07] - Krzysztof | Link:

Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na Mszę dzwoni. Na szczęście - jak zawsze - Pan Profesor czuwa z pigułką nadziei i zamiast męczyć szare komórki propagandową sieczką serwowaną według przydziału, można dalej wędrować do źródła. A ono wciąż bije i bije... Dzięki, Sorze za detoks!

Obrazek użytkownika Bogdanrze

27-11-2012 [12:12] - Bogdanrze | Link:

Szanowny Panie Profesorze.
Wszystko, o czym Pan pisze jest proste jak teoria cepa, a ile prac magisterskich można napisać. Nawet w miesiąc.
Tyle słów ciśnie mi się na klawiaturę, więc zostawię dziękuję i pozdrawiam.
Bogdanrze

Obrazek użytkownika ezaw

27-11-2012 [13:06] - ezaw | Link:

Bogu dzięki! Nie zdurniałem! Mamy jeszcze w Polsce ludzi, którzy zasłużyli sobie na te piękne tytuły naukowe i ...potrafią to udowodnić - tak jak Pan zrobił to tym tekstem. Bogu dzięki! Nie zdurniałem! Wrzawa tych durni, którzy myślą, że jeśli wiedzą do czego służy klawisz "Esc" oraz "Enter" to są inteligentniejsi od tego Jarka co to pisać w necie nie lubił - została rozpoznana jako głos durni cieszących się, że znaleźli potwierdzenie swojej intelektualnej wyższości.
Bogu dzięki! Nie zdurniałem! My na gwałt potrzebujemy, aby:
- czeladnik był czeladnikiem (czytaj: widoczna progresja wiedzy i umiejętności bo uczy go mistrz),
- mistrz był mistrzem (czytaj: rzemieślnik ma być rzemieślnikiem, żaden czeladnik nie może mu dorównać),
- technik był technikiem (czytaj: doskonały surowiec na inżyniera, wie jaki są skutki grawitacji),
- inżynier był inżynierem (czytaj: potrafi z igły zrobić rakietę kosmiczną lub minimum - wybudować tunel bez zawałów),
- itd.
Bogu dzięki! Nie zdurniałem! Jeszcze dostrzegam własne braki.

Pozdrawiam Pana - serdecznie

Obrazek użytkownika To ya

27-11-2012 [14:00] - To ya | Link:

Ta 'nowo inteligencka' część społeczeństwa nie tylko uwierzyła redaktorowi poczytnej Gazety ale doświadczyła tego na własnej skórze , że mogą wziąć 'sprawy w swoje ręce' jak pozwolono im oficjalnie 'ukraść pierwszy milion' aby stać sie biznesmenami.
Kradli co było do rozkradzenia z naszej gospodarki pod płaszczykiem dzikiej prywatyzacji, to że skutki tej machlojki odczuwają ludzie do dzisiaj, im się należało bo to gwarantowała im Magdalenka tak dokładnie realizowana przez decydentów a tych co próbowali ratować co było jeszcze do uratowania stawia się dzisiaj przed TS.
Pozdrawiam.