Wojska amerykańskie w Polsce

W latach 50-siątych Leopold Tyrmand gościł amerykańskiego dziennikarza. Podczas spacerów w Warszawie zaszli do sławnej kawiarni Czytelnik. W środku tłum, jedyne wolne krzesło przy stoliku przy którym siedział podchmielony literat. Tyrmand grzecznie zapytał czy gość z USA może się przysiąść. Ów literat spojrzał z niechęcią na Amerykanina i odparł: "skoro nie przyszli w 1945 roku, to nie teraz spier...". 

Dziś zapewne tak by nie powiedział. US Army pojawiło się na stałe na terenie Polski. To nie jest szpica ulokowana tuż przy granicy niemieckiej, a faktycznie stacjonująca w Hiszpanii, ale kilka tysięcy dobrze uzbrojonego wojska z ciężkim sprzętem na terenie Rzeczpospolitej. Większość będzie rozlokowana na zachód od Wisły, bo na dziś właśnie tam istnieje infrastruktura wojskowa. Przez poprzednie blisko 30 lat mimo oczywistego zagrożenia ze wschodu, a nie z zachodu, niewiele zrobiono, aby rozbudować możliwości obronne na wschód od Wisły. Stało się tak dlatego, że nie chciała tego Rosja, a polska dyplomacja okazała się bezradna. Podobnie zdumiewające było wieloletnie zaniechanie tworzenia wojsk Obrony Terytorialnej, formacji którą ma bodaj każdy większy kraj europejski, a Polska mająca najbardziej niebezpieczne położenie geograficzne, dopiero dziś zaczyna je tworzyć. 

Wojska amerykańskie na terenie Polski wprawdzie nie likwidują zagrożenia ze wschodu, ale znacznie je zmniejszają. Koszt ewentualnego ataku staje się dla agresora nieporównanie wyższy, min. dlatego, że atak na wojska amerykańskie w doktrynie obronnej USA jest równoznaczny z wypowiedzeniem wojny. Ponadto OT, w razie wrogiego ataku, może szybko przekształcić się w silną partyzantkę. 

Poza bezpośrednim zwiększeniem bezpieczeństwa, wojska amerykańskie na terenie Polski to może być dobry interes. Polscy przedsiębiorcy mogą przyzwoicie zarobić na projektach budowlanych i dostawach. Amerykanie będą wydawać pieniądze, odwiedzać ich będą rodziny. 

Amerykańska obecność wojskowa nie może jednak odbyć się kosztem redukcji wydatków zbrojeniowych 3RP. Położenie geograficzne Polski jest korzystne w spokojnych czasach, gdy nasza gospodarka może zarabiać na współpracy z Niemcami i Rosją, staje się przekleństwem w czasach geopolitycznych napięć. Właśnie z tym drugim mamy do czynienia i nic nie wskazuje, aby miało się to radykalnie zmienić w najbliższych latach. 

Mimo polityczno-medialnej histerii, jak dotąd nic nie wskazuje, aby Donald Trump miał być prorosyjskim prezydentem. Rosja dziś jest na finansowych kolanach, pewne gesty oraz możliwe spotkanie z Putinem wygląda na twardą dyplomatyczną grę. Trump przyznał, że USA mogą znieść sankcje gospodarcze, ale pod warunkiem, że Kreml udowodni dobrą wolę. Niemal zapomniano o krótkim wystąpieniu Trumpa kilka tygodni temu, w którym prezydent elekt powiedział o konieczności radykalnej rozbudowy możliwości wydobycia i eksportu ropy i gazu, aby utworzyć miliony nowych miejsc pracy w USA. Jeśli to realny program, stanowić może nocny koszmar dla lokatorów Kremla. 

Naiwne są twierdzenia, że Rex Tillerson, nowy sekretarz stanu USA, miałby być stronnikiem Putina, bo często gościł na Kremlu i nawet dostał jakiś order. Tillerson był przez wiele lat szefem koncernu ExxonMobil, firmy, która zarabiała miliardy właśnie w Rosji. Facet wówczas reprezentował interesy firmą, którą kierował i jej akcjonariuszy, za tydzień zaczyna pełnić zupełnie inną funkcję szefa dyplomacji USA. To że zna Rosję, czyni go nie tyle stronnikiem Putina co potencjalnie skuteczniejszym dyplomatą. W publiczny przesłuchaniu przed Kongresem Tillerson przyznał, że Rosja jest wrogiem Ameryki (choć "przewidywalnym"), zapowiedział zwiększenie wydatków na zbrojenia i obecności wojsk USA w Europie, uznał zajęcie Krymu za nielegalne. Jedynie odmówił uznania Putina za zbrodniarza wojennego, a to rozsądna powściągliwość. Trudno bowiem wyobrazić sobie skutecznego dyplomatę, który przed objęciem 4-letniej kadencji wiąże sobie ręce w jakichkolwiek rozmowach.

Generał James Mattis, nowy sekretarz obrony USA to twardy dowódca, porównywany z legendarnym Pattonem, uznający Rosję za wroga Ameryki. Wygląda na to, że duet Tillerson & Mattis, to z jednej strony twardy dyplomata mający jak najwięcej ugrać kosztem Rosji, a z drugiej równie twardy wojskowy, który ma dbać o bezpieczeństwo NATO, a tym samym USA. 

Armia amerykańska na terenie Polski dobrze wpisuje się w geopolityczny scenariusz i bez wątpienia zwiększa bezpieczeństwo Polski. Jak dotąd poza głosami krytyki płynącymi z Rosji, pojawiają się wypowiedzi niemieckiej lewicy w podobnym negatywnym tonie. Niemcy to jednak kraj UE o bodaj najsilniejszej cenzurze, której zaletą jest możliwość interpretowania artykułów w poczytnych gazetach jako stanowiska rządu Niemiec, albo przynajmniej sygnałów stamtąd płynących. Nie ma to wiele wspólnego z wolnością prasy, ale cóż. Die Welt opublikował duży felieton zaskakująco pozytywny o PISie, pod tytułem "Kaczyński może mieć rację". Niebawem kanclerz Merkel przyjedzie do Warszawy na dłuższe rozmowy z Kaczyńskim, Dudą i Szydło. Najwyraźniej widząc liczne kompromitacje wspieranej z "Brukseli-Berlina" Opozycji Totalnej, politycy niemieccy dochodzą do wniosku, że PIS może rządzić jeszcze co najmniej 7 lat, a to oznacza, że trzeba się dogadać.

Rosja nie przestanie krytykować obecności armii USA w Polsce i krajach nadbałtyckich, ale pogodzi się z tym faktem. Niemcy zaczynają także tonować skalę krytyki rządy PISu. We Francji najprawdopodobniej wybory wygra prawicowy wolnorynkowiec Francois Fillon. W USA Trump może okazać się inkarnacją Regana. Ukraina to wielka niewiadoma, Rosja od komunizmu przeszła do putinizmu, który wydaje się spełniać cechy ustroju faszystowskiego. Świat dookoła naszym granic jest i będzie niebezpieczny, dobrze, że Polska wreszcie staje się pełnoprawnym krajem NATO, a główne lokalizacje wojsk natowskich powoli przesuwać się będą z Holandii i Włoch tam, gdzie być powinny.

W żadnym jednak stopniu nie oznacza to, że możemy zaniedbać polską armię. Wojska amerykańskie w Polsce mogą oznaczać dobry interes, rozbudowa polskiej armii także. Rzeczpospolita albo udowodni, że jest krajem bezpiecznym, albo będzie dalej uznawana za jakieś ziemie graniczne, ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami dla polskiej waluty, ekonomii i bogactwa obywateli. Z takim położeniem geograficznym, jaki ma Polska, silna własna armia to po prostu dobry interes. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

15-01-2017 [18:18] - Marek1taki | Link:

Pełna zgoda, że Polsce jest potrzebna silna armia. I również na to, że OTK jest potrzebne. I na to, że ochotnicze formacje powinny być koncesjonowane przez ministerstwo. Problem z niewydolnością państwa Polskiego, a przecież gdyby było wydolne to i tak byłoby mniej sprawne organizacyjnie niż zwykli Polacy. Wiemy jak działają urzędnicy i dlatego wiemy dlaczego mięsu armatniemu kupują pukawki po 3600złza sztukę a profesjonalistom za 200.000zł. Polska była wielka gdy osobiste uzbrojenie i szkolenie było w rękach prywatnych a nie zza biurka.

Obrazek użytkownika twardek

15-01-2017 [21:36] - twardek | Link:

1. Amerykanie wchodzą do Polski nie po to by ją bronić tylko po to by uaktywnić Międzymorze, które już zorganizowali i które zgodnie z jego ideą (Mackinder, później Piłsudski) i współczesną wykładnią, m.in. Brzeziński, Friedman, jest klinem separującym Niemcy i Rosję. Segment ukraiński Międzymorza trochę, jak na razie, Amerykanom nie wyszedł i stąd wściekłość na Rosję i próby jej pokojowego rozwalenia.
2. Egzystowanie w amerykańskim Międzymorzu, w czasie pokoju, niekoniecznie jest złe. W czasie pokoju, powtarzam, i w szczególności dla tych, którzy mentalność „podopiecznego” mają już w genach. Wszakże w przypadku konfliktu zbrojnego USA-Rosja, sprawa ma się nieco inaczej. Zauważmy więc chociaż, że poziom unicestwienia poszczególnych krajów Międzymorza będzie proporcjonalny do ich wagi w ofensywnym potencjale antyrosyjskim (międzymorskiego) klina.
---
Jak już Pan podejmuje taki temat, to dobrze byłoby, przez szacunek dla czytelników, albo uznając potrzebę postępu ich politycznego myślenia, wskazać – poza korzyściami – także zagrożenia.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

15-01-2017 [22:07] - rolnik z mazur | Link:

Dobrobyt Polski i Polaków zbudujmy na obecności obcych wojsk. Brawo. Nic bardziej głupiego jeszcze nie czytałem. Pozdrawiam ro z m.

Obrazek użytkownika StachMaWielkieOczy

15-01-2017 [22:26] - StachMaWielkieOczy | Link:

Niemcy , Japonia i Korea Pd maja u siebie stałe bazy Amerykanow .....i to od lat

Syria i Kuba sowieckie

Ps: jak bedziesz dalej tak czekistowsko posrywal to i tobie moze dadza jakas michnikowa odmiane orderu Orla

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

15-01-2017 [23:00] - rolnik z mazur | Link:

Nawet bym nie przyjął. Ale kto myśli jak niewolnik to nim i zostanie. Pozdrawiam ro z m.

Obrazek użytkownika Domasuł

16-01-2017 [00:15] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Rozbudowa polskiej armii nie ma tu nic do rzeczy. Owszem, im silniejsza polska armia tym lepiej, ale jeśli znowu nas wezma Szwaby z Kacapami w dwa ognie (a prędzej czy później to nastapi), to Polacy polegna. Jedynym ratunkiem jest osłabienie Rosji i Niemiec. Tylko o to się toczy gra dla wolnej Polski, o nic innego. Amerykanie sa w stanie oslabic te dwa zbójeckie narody. Bez nich, Polacy mogą sobie pogrzebac palcem w bucie. Albo przenieść się na Madagaskar.

Obrazek użytkownika Mind Service

16-01-2017 [04:21] - Mind Service | Link:

Bez znaczącego zwiększenia nakładów na zbrojenia nie ma mowy o zbudowaniu znaczącego potencjału obronnego. 2 proc. PKB to stanowczo za mało w obliczu szalonych wydatków na wojsko przez rosję i rozbudowę na potęgę jej potencjału ofencywnego. Pilnie potrzebne jest stopniowe powiększanie wydatków w najbliższym roku do 3% a w następnych latach nawet do 4-5% PKB. Przede wszystkim obrona przeciwlotnicza, flota myśliwców uderzeniowych 5-ej generacji wraz z rakietami JAASM o zasięgu 1000km, okręty podwodne z rakietami manewrującymi i pozyskanie broni atomowej, która była by rozmieszczona na terytorium Polski i gotowa do natychmiastowego użycia bez pytania kogokolwiek  o zgodę. Pilna jest też przebudowa doktryny wojennej RP, aby była możliwość wykonania uderzenia w ataku wyprzedzającym, jak to ma zapisane FR (przy czym oni sobie zarezerwowali użycie jako pierwsi broni atomowej, my nie musimy aż tak daleko iść, zresztą jej jeszcze nie mamy). Potrzebna jest też bardziej zdecydowana polityka zagraniczna wobec rosji. Pilną potrzebą jest zamkniecie przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów, bo do tej pory latają sobie bezkarnie nad Polską do Syrii, wożąc sprzęt, amunicję i zaopatrzenie dla swoich wojsk inwazyjnych i reżimu Assada. 

Obrazek użytkownika twardek

16-01-2017 [22:41] - twardek | Link:

Dodałbym jeszcze setkę bombowców strategicznych B52 oraz przynajmniej dwa lotniskowce. Ponieważ Rosja ma dostęp do Bałtyku, więc dla względów bezpieczeństwa lotniskowce bazowałbym: jeden na akwenie Zalewu Zegrzyńskiego a drugi na Zalewie Solińskim.
W ogóle do broni A dodałbym broń B i C, którą po ataku atomowym należałoby jeszcze dodatkowo skazić kacapów w Moskwie i Leningradzie !
---
Ciągle nie mogę się doczekać aż rozprawisz się z komentatorem Jarkiem Ruszkiewiczem, przy twoim artykule na S24 pod adresem http://mind.service.salon24.pl.... A może ty tam rzeczywiście nie możesz komentować?