Putin - ludzki pan

W tej sytuacji należy zachować się podobnie. Zgodnie z dyplomatyczną symetrią teraz to polski wicepremier - np. Waldemar Pawlak - powinien uroczyście zadeklarować, że Polska, choć mogłaby, nie zaatakuje Rosji z powietrza nalotem dywanowym stonki ziemniaczanej. A także nie wprowadzi zakazu krótkookresowych pobytów w Polsce obywatelek Rosji, zamieszkałych w obwodzie kaliningradzkim...

 

                                                                                   ***

Właśnie dziś ogłoszono oficjalne wyniki środowych wyborów prezydenckich w Azerbejdżanie. To, że wygrał Alijew było wiadome już wcześniej. Ciekawsze sa więc inne, niepolityczne wrażenia.

Azerbejdżan, doba nr 3. Stolica najbogatszego państwa na Kaukazie zmieniła się bardzo w ostatnich kilku latach i poniekąd jest teraz "małą Moskwą": neony, dobra luksusowe, firmowe sklepy markowych samochodów i ubrań, ale też kontrasty społeczne. O świcie w Baku noc błyskawicznie przechodzi w dzień. Wieczorem też nagle zapada zmrok spowijając miasto burmistrza Hajibali Abutałybowa. Piszę "Baku" z przyzwyczajenia, bo to rosyjska, powszechnie używana nazwa (z akcentem na ostatnią literę - u), ale nazwa w języku azerskim (azerbejdżańskim) - to "Baki". Ma ona pochodzić - mimo, że Azerowie mówią językiem niesłychanie bliskim tureckiemu - z języka perskiego. "Badkube" znaczy mniej więcej tyle, co "uderzenie wiatru". Ale dzisiaj tych wiatrów, poza wiatrem historii, nie czuje się specjalnie w stolicy Azerbejdżanu. Właściwie wiatrów tu nie ma, tak jak… kasyn! Kasyna zostały zakazane ponoć dlatego, że syn prezydenta Gajdara (jak mówią Rosjanie), czyli Hejdara (jak mówią Azerowie) Alijew  - Ilham przegrywał w nich namiętnie niemałą część majątku. Kasyn już nie ma, a syn prezydenta okazał się sprawnym przywódcą, mężem stanu i partnerem, zarówno dla Waszyngtonu, jak i Moskwy.

 

Tutaj, tak jak w Gruzji i jak kiedyś w Rosji, jest w dobrym stylu, aby mieć przodka Polaka. Parę miesięcy temu z dumą podkreślał to nasz rosyjski kierowca. Dziś z tą samą dumą podkreśla to nasz azerski szofer w Baku. Jego babcia była Polką, wymienia jej nazwisko z końcówką na "ska" i wydaje się być z tego powodu bardzo dumny: polskie pochodzenie niczym dawniej herb szlachecki może bezpośrednio nic nie daje, ale chlubę przynosi…

 

Smaczna azerska kuchnia ze sporą ilością warzyw i wieloma gatunkami mięsa jest powodem narodowej dumy. Sam słyszałem, jak podczas kolacji, w restauracji o zupełnie nieazerbejdżańskiej nazwie "Niagara" jakiś Azer-patriota kulinarny mówił z pogardą, wzruszając ramionami i wydymając wargi, że "Gruzini to mają tylko chaczapuri".… Sensacyjnym odkryciem był dla mnie fakt, że "kotlet po kijowsku" to po prostu "de volaille".

 

Byłem na wyborach we wszystkich krajach Kaukazu. W Gruzji w tym roku (i prezydenckie i parlamentarne) oraz w Armenii w zeszłym roku wybory podszyte były olbrzymimi namiętnościami i nieskrywanymi wcale emocjami. Tutaj było zupełnie inaczej. Zero emocji, idealny porządek, świetnie przygotowane, przestronne i bardzo czyste lokale wyborcze - to zupełnie inny obraz niż to, co widziałem na ulicach i w lokalach wyborczych w Tbilisi, Gori i Erewaniu. Hasłem tych wyborów prezydenckich - "prezidentinin çetskilari" były słowa: Sas ver, galacayini çet!", czyli „Głosuj na Twoją przyszłość!" Uznano, że tą przyszłością będzie dalej dynastia Alijewów. Mówi się, że po obecnej, drugiej już kadencji Ilhama Alijewa, rodzinne tradycje prezydenckie zostaną przedłużone. Nowym prezydentem może być… żona prezydenta. "Pierwsza dama" Azerbejdżanu jest prawdziwą damą. Pod wrażeniem klasy prezydentowej są akredytowani w Baku dyplomaci. Tak na marginesie: na 27 krajów członkowskich, tylko 12, w tym Polska ma swoje przedstawicielstwo w Azerbejdżanie. Ale z dwunastu ambasadorów tylko Polak i Brytyjka, znają rosyjski, który tutaj jest absolutnie niezbędny w kontaktach z urzędnikami średniego i wyższego szczebla, ba - z ministrami. Wieść gminna głosi, że na przykład ministrowie spraw wewnętrznych i obrony narodowej lepiej mówią po rosyjsku niż po azersku...

 

A żona Ilhama Alijewa zajmuje się - jak to pierwsza dama - działalnością charytatywną. Jest prezesem specjalnej fundacji, której siedziba znajduje się w prestiżowym miejscu w pobliżu Starówki w stolicy kraju: okazały i świeżo wyremontowany budynek mimo woli kłuje w oczy, ale też pokazuje, że pani prezydentowa traktuje swą misję serio. Ostatnio fundacja ta wsparła po części budowę finansowanej przez Państwo Polskie szkoły w jednym z wiejskich regionów Azerbejdżanu.

 

Na pierwszy rzut oka widać, że w Baku sporo się buduje. A na murach plakaty z chłopczykiem starannie piszącym na dużej kartce papieru, aby głosować za swoją przyszłością. Do lokali wyborczych w stolicy kraju nie ma kolejek. Są za to pozostałości starych pomp wydobywających ropę (kiedyś określaną jako nafta). Bo pola naftowe znajdowały się niegdyś wprost na terenie stolicy. To właśnie na ropie z Baku majątek zbił norweski przedsiębiorca Alfred Nobel. Ten, co wynalazł dynamit i który do ludzkości przejdzie jako wieczny donator nagród z różnych dziedzin. A skoro jesteśmy przy ropie naftowej, to warto podkreślić zaszczytny polonik: to Polak, inżynier Paweł Potocki był pierwszym, który wydobył naftę z dna Zatoki Bakijskiej, będącej zachodnią częścią Morza Kaspijskiego.

 

Ciekawostki wyborcze: władze sfinansowały aż 500 kamer bezpośrednio monitorujących lokale wyborcze i na żywo przekazujące obraz do Centralnej Komisji Wyborczej.

 

Spisuję notatki z mojej podróży do Azerbejdżanu. Solidnie przygotowywałem się - jak zwykle - do tej wizyty. Przejrzałem dziesiątki stron informacji o tym kraju. Co mnie zdumiało, to fakt, że niby tak oczywista i niepodważalna rzecz, jak dane statystyczne, różnią się między sobą i to nieraz wyraźnie. I tak np. średnia długość życia mężczyzn wynosi 59 lat lub prawie 62... Z kolei kobiet: albo 68 lat albo 70,6. Albo weźmy sprawę struktury narodowościowej: według niektórych danych Azerów jest 78,1 % ogółu obywateli, ale inne źródła podają... 90,6 % ! Przecież to różnica rzędu 12,5 %! Tak nie można funkcjonować... Ale Azerbejdżan funkcjonuje całkiem nieźle.

 

Nie widziałem w Baku ducha Cezarego Baryki. Bohater  "Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego spędził właśnie tu lata dziecięce i młodzieńcze, tu widział szalejącą rewolucję bolszewicką. "Szklane domy" - to już Baryka dorosły, dojrzały, warszawski, myślący o naprawie Rzeczypospolitej, a nie tylko o kobietach (a przecież obie te sprawy można śmiało pogodzić...). Nie mignął mi więc Czarek Baryka w okolicach bakijskiej Starówki (Icheri Sheher) ani w nowoczesnym, rozświetlonym centrum. A żył w azerskiej stolicy w czasach jej ekonomicznej świetności: wówczas właśnie w Azerbejdżanie wydobywano ok. 50 % (!) światowej ropy.

 

Ten kraj, paradoksalnie, a nie tylko USA i Wielka Brytania, może być modelowym wzorcem dla tych, którzy panaceum na wszystkie bolączki demokracji widzą w JOW, czyli Jednomandatowych Okręgach Wyborczych. Otóż po reformie systemu wyborczego w 2005 roku wszystkie 125 miejsc w jednoizbowym parlamencie - Zgromadzeniu Narodowym (Milli Maclis) są obsadzane w wyniku wyborów większościowych w 125 okręgach. Wcześniej był to system większościowo-proporcjonalny(w tej właśnie kolejności): 100 mandatów dzielono w okręgach, reszta - 25 według wyników poszczególnych partii. Po zmianie ordynacji przed trzema laty całą sejmową pulę zgarnęła Partia Nowego Azerbejdżanu prezydenta Alijewa... Siłą rzeczy, takie wybory premiują partię rządzącą i ludzi najbogatszych - co zresztą często się pokrywa. A tak na marginesie: deputowani azerscy jeżdżą takimi "lexusami", że eurodeputowani czy polscy posłowie są na ich tle żywymi przykładami średniowiecznej ascezy...

 

Zastępca Putina ogłosił w swej dobroci, że Rosja nie ma planów ataku nuklearnego na Polskę i Czechy. Uff! Miliony mieszkańców czeskich miast, polskich wsi i morawskich osiedli odetchnęło z ulgą. Nie będzie w Polsce drugiej Hiroszimy ani w Czechach drugiego Nagasaki! Putin - ludzki pan! Rosja okazała miłosierdzie. Nie zbombarduje niewiernych braci - Słowian. Puści nasze winy w niepamięć. Wybaczy, nuklearnego klapsa nie da, za to rozgrzeszenie i pewnie jakąś lekką, ekonomiczną  pokutę (podwyżkę cen ropy i gazu?). Da się tę Rosję lubić: mogła zbombardować - a nie zbombardowała. Mogła pozabijać - a nic z tych rzeczy. Putin - może i  surowy, ale i litość umie okazać...