Polityka modułowa

 

Wiek XX w wytworzył i w spadku pozostawił nam słowo moduł. Wszak to wiek wysokiej technizacji i specjalizacji. Najwyższej klasy specjaliści tworzyli w swojej wąskiej specjalizacji pewien moduł. Który następnie łączono z innymi modułami, aż do uzyskania rzeczy oczekiwanej. Bloki budowano z modułów. Moduł pokoju, dołączano do modułu kuchni, modułu przedpokoju i modułu łazienki i wychodziło piękne socjalistyczne mieszkanie M-2. Moduł podpory, zestawiano z modułem przęsła i już był gotowy most. Wymagało to nie tylko olbrzymiej fachowości specjalistów od modułów, którzy musieli tworzyć moduły przystające do siebie, ale całe clou modułowości tkwiło w tym głównym inżynierze, który z tych poszczególnych części potrafił połączyć.

Moduły doskonale sprawdzały się na gruncie technicznym. Były ekonomiczne, więc spróbowano przenieść je także na grunt społeczny. Ot rodzina: nie rozpatrywana jako całość, ale jako połączenie modułu mamy, moduły taty i modułu dziecka. Działa. Świetnie. Przecież takie zmodulowanie rodziny, daje nam możliwości zmiany modułu. Można rodzinę stworzyć z dwóch modułów taty i modułu dziecka, bo grunt żeby zgadzała się liczba modułów… wiek XXI to wiek indywidualizacji, więc coraz mniej mamy inżynierów, którzy potrafią postawić most, za to wielu którzy potrafią zbudować znakomitą podporę albo znakomite przęsło. Podobnie jak wielu jest inżynierów społecznych, zajmujących się jedynie modułem mężczyzny, albo jedynie modułem kobiety. Inżynierów od rodziny jak na lekarstwo.. ale rzecz miała być o polityce.

Dostanie się tradycyjnie na początku PJN. Ostatnio poseł Poncyliusz zaatakował mnie z radia takim właśnie wymienieniem modułów programu politycznego. Trzeba poprawić edukację – grzmiał! Zbudować drogi – dodawał! Walczyć z korupcją! Dbać o pozycję Polski! Dbać o relację z UE! itd. itp. Jakaś myśl nad tym wszystkim jedna główna? Nie bardzo było widać ani słychać. Określenie wzajemnych relacji poszczególnych elementów, co najpierw, co najważniejsze, co zrobić kiedy będzie kolizja zadań i jakie wtedy zadanie zostanie wybrane? Podobnie, nie bardzo było widać ani słychać. Może ktoś wziąć w obronę PJN i powiedzieć, ależ tą myślą główną jest Polska w PJN… Jeżeli jednak oni pojęcie Polski definiują u Palikota i z jego udziałem, to jestem jak najgorszych o takiej Polsce myśli.
Oczywiście modułowanie znakomicie ułatwiają dziennikarze. Zadają konkretne pytanie: co zrobić z Libią? Gdy odpowiedź rozpocznie się od wyjaśnienia istoty kolonializmu, i czym jest neokolonializm, to zaraz dziennikarz takiemu interlokutorowi zarzuci rozmowę nie na temat, a poza tym nie ma czasu, bo jeszcze jest tyle pytań, więc co z tą Libią? Nie wie pan? Aha, to teraz przejdziemy do wymiaru sprawiedliwości, co pan myśli o wyroku Wałęsa c/a Wyszkowski? Sukces czy porażka. I gdy wypowiedź się rozpocznie od tego, że lustrację ostatni raz w sądownictwie i to bardzo brutalną przeprowadzono w latach 1939-1956, i dziś właściwie całe nasze prawo jest oparte na zasadach prawa socjalistycznego, któremu w 1989 roku zamalowano tylko nazwę socjalistyczny… to znów narazimy się na zarzut.. nie odpowiedzi na pytanie. Przecież jest konkretny moduł: wyrok – za albo przeciw.

Nawet na sprawę modułowości polityki można patrzeć opisując wypowiedź Adama Małysza na temat sposobu uszanowania pamięci Lecha Kaczyńskiego przez jego rodzinę, można stwierdzić, że odpowiedź nie leży w powiedzeniu Małysz zrobił źle/dobrze, miał do tego prawo/nie powinien był, tylko może na gruncie przygotowania szkolnego/życiowego do odbioru otaczającej nas rzeczywistości i możliwych w niej manipulacjach. Nic u nas się nie łączy. Nikt nawet nie próbuje łączyć. Mają być same proste moduły, dające zawsze jasne i szybkie odpowiedzi.
Dlatego też tak łatwo tworzy się u nas programy. Edukacja – poprawimy. Dziennikarz recenzuje moduł edukacyjny programu, ale to czy będą kadry do jego zrealizowania, albo czy będą środki na jego realizację. Tym już dziennikarz się nie zajmuje, tylko jego koledzy od opisywania charakterów polityków, albo od spraw finansowych. Administracja – poprawimy. Na odcinek pisania tego programu wysyłany jest najlepszy specjalista, który pisze program, nie bacząc na jego koszty społeczne, finansowe jakie poniesie państwo. Dostał za zadanie napisania najlepszego programu o administracji, więc pisze. Jest administratywistą, to co interesują go koszty społeczne, czy finansowe nie jest ani finansistą ani socjologiem.

Modułowość jest ze wszechmiar demokratyczna. Pozwala każdemu na kiedyś zaszczytny tytuł mądrego. Kiedyś mądrą osobą był ten co posiadał dostarczający zasób wiedzy z każdej dziedziny. Dzisiaj mądrym jest prawie każdy. Ten jest mądry, bo zna wszystkie filmy angielskie. Ten jest mądry bo napisał 5000 wierszy. Ten jest mądry, bo zaprojektował najlepszą do mieszkania kuchnię. Świat pełen mądrali, a mimo to coraz głupszy.

Dostać wypada także na koniec Panu Łukaszowi Warzecha. Rzecz za „Uważam Rze” i alfabet polskich polityków. O dwudziestu kłamstwach Jarosława Kaczyńskiego. To czasem jest tak, że ktoś chciał aby mu wybudowano most, i ten ktoś widział ten most jedynie Jako Golden Gate, bo raz zdarzyło mu się być w San Francisco, i po prostu teraz most to to tylko most wiszący. Ten ktoś najął inżyniera do budowy mostu. Inżynier powiedział, że zgoda będzie wiszący. I pojechał na miejscu budowy. Tutaj niestety okazało się, że most jest do przerzucenia nad zatoką znacznie mniejszą niż w San Francisco, i także ruch będzie na nim mniejszy, więc nie będzie to dokładnie Golden Gate, tylko jego miniatura. Inwestor powiadomiony o tym zgodził się. Poza tym okazało się, że inwestor wcale nie ma takiej wielkiej cierpliwości i wielkich źródeł finansowanie i zmniejszył pieniądze na budowę mostu i czas na jego budowę. Inżynier więc znów przeprowadził zmianę planu i jeszcze bardziej zminiaturyzował Golden Gate. Niestety gdy rozpoczęły się prace budowlane, okazało się, że tam gdzie miały stać podpory jest zbyt słaby grunt na podpory i trzeba będzie plan niestety zmodyfikować, ale cały czas to będzie most wiszący, choć…. Inwestor na to też się zgodził, ale powiedział, że jego już nic interesuje i on chce mieć most za góra dwa lata. Więc inżynier znów siadł do planów i do badań nad terenem w jakim most miał być budowany. Niestety wyszło na to, że podpór ze względu na grunt będzie trzeba postawić znacznie więcej, i niestety nie będzie to konstrukcja mostu wiszącego tylko żelbetowego. Most jednak w ciągu dwóch lat zbudowano. Inwestor most co prawda przyjął, ale stwierdził, że inżynier okłamał go co najmniej trzy razy i przecież zapewniał, że będzie most wiszący.

Niektórzy mają ten piękny przywilej tylko projektowania modułów. Niektórzy zaś te moduły muszą stawiać i łączyć. Ich doceniajmy i szacunek należny oddajmy.