Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
MONOLOGIKA
Wysłane przez Tadeusz Buraczewski w 02-05-2024 [08:49]
MONO – LOGIKA (znad Redy)
Przyszedłem na świat w duecie, jako klasyczny bliźniak syjamski. Z siostrzyczką zrośnięci byliśmy główkami.( No tak, ale trzeba było wyobrazić sobie naszego anioła stróża – to dopiero była duo-syjamska kombinacja!) Rozdzielono nas, ale echo drugiej osoby tkwi we mnie głęboko. Śmiesznie brzmi ale chyba mam osobowość ze średniej matematycznej całości postaci. Podczas chrztu, jak mówią, ugryzłem księdza Jankowskiego w palec. Później zostałem u niego ministrantem. Wtedy pojąłem dewizę – panu Bogu żarówkę a diabłu – ogarek. Dojrzałem. Zacząłem całkiem udatnie pisywać. Wszędzie i o wszystkim. Poezję, urywki biogramów bliźnich kraszone czasownikiem „informuję”, publicystykę użytkową i artystyczną – uprawiałem. Gdańskie środowisko literackie jest jak Żuławy – przeważnie depresja – ale równy poziom. Tu się skrybie! Tak elastycznie używałem pióra, że jedna z partii poczętych pod „okrągłym stołem”, zamówiła u mnie statut. Lider ugrupowania, na mityngach z ludem, tworzył własny wizerunek via dysko polio (odmiana patriotyczna disco polo) – do statutu skomponowałem przeto muzykę. Wszedłem do sejmu, zostałem legalnym zawodowym sejmitą. To wszystko jest prostsze niż parasol. Jako skryba pracowałem nad nowelizacją prawa o skrobankach. Nigdy pierwszego czerwca! Bo to dzień Dziecka. TO mój pomysł i wkład w nowelę. Pisactwo moje stało się tak uznane, że sam Wódz Narodu zamówił autobiografię.(Sic!). I wtedy między nami coś ewidentnie zaiskrzyło. Tchnęło we mnie przeświadczenie, że umiem czytać znaki naszych czasów. To niebywałe – następnego dnia wyrżnęły mi się dodatkowe zęby mądrości i ... właśnie, co się jeszcze porobiło?!.. Nagle, na ulicy przy skrzyżowaniu, czułem się jak zebra. Stanąłem przy choince i wszyscy widzieli we mnie Św.Mikołaja. Z własnym psem gadałem jak Polak z Polakiem, i to nie tylko w Wigilię. Zaczynał padać śnieg – radowałem dzieci jako bałwan. W ogóle dookolność była europejsko – radosna. Jedni biednieli, inni stawali się krezusami. Zrozumiałem to, kiedy do oliwskiego ZOO zaprosił mnie zaniepokojony dyrektor. Chciał dyskretnie pokazać jak wielbłąd przechodzi przez igielne ucho, co jest w zgodzie z jednym przypadkiem z Pisma Świętego. Zatrzymaliśmy się przy terrarium gdzie przycupnął kameleon. Jaszczur popatrzył na mnie i dał taką orgię barw (nie wyłączając narodowych asocjacji), że hafty MTV przy tym to jak blady kuper lidera Big Cyca przy barokowym rozmachu Kasi Figury. Kameleon migotał, bryzgał barwami i odcieniami i ... zdechł. Przeczuwałem, że jestem stworzony do wyższych celów. Wieczorem zadzwonił do mnie jeden z „trzech muszkieterów” – wielkiej polityki. -„ Ojczyzna w potrzebie...” – przekonywał.
W nocy śniło mi się, że stoję już o… jakiejś platforemce! Ażeby się coś toczyło – musi mieć cztery koła... Historia kołem się toczy! Ktoś dwa kółka ukradł. Pozostały dwa - z Platformy - idealna taczka dla furiata naszych czasów. 10 maja za pasem…czerwony pas, za pasem…..śpiewano. Nam śpiewać nie zakazano!
Komentarze
03-05-2024 [08:58] - NASZ_HENRY | Link: W dzień dziecka❤️
1 czerwca, w dzień dziecka, kliniki aborcyjne nie pracują ❤️