"Profesor Jan Blajda"

Motto muzyczne: ( https://www.youtube.com/watch?... )

Przed kilkoma dniami
pożegnałem mojego najlepszego licealnego kumpla.
 
Jan Blajda
jedna z najbarwniejszych postaci Krakowa drugiej połowy ubiegłego wieku
niepoprawny pasjonat
żyjący dla innych tak wartko,
że nie zdążył, a może nie chciał spostrzec,
że słońce zaczyna powoli zachodzić.
 
Z natury krnąbrnie wolny mężczyzna
mający charakter zbyt hardy
by się dać wcisnąć
w za ciasne dla niego ramy
tworzonych przez ludzi kornych konwenansów,
którymi buńczucznie gardził
i nie bacząc na żadne kanony
czerpał z życia wyłącznie
miłość, piękno i radość.

Urokliwie zakręcony, bez reszty oddany mąż, ojciec i dziadek.
 
Żył tak euforycznie i gorączkowo,
że zmarnował talent muzyczny, jakim Bóg obdarza tylko wybranych,
a
o jego czucie fortepianu mogłaby być zazdrosna sama Czerny-Stefańska,
jednakże kariery pianistycznej nie zrobił,
gdyż się bez reszty oddał miłości do Elvisa Presleya,
którego uwielbiał i wiedział o nim jeśli nie wszystko, to prawie,
a na rajcach Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa wymógł,
by w grodzie podwawelskim powstała
aleja nosząca imię Króla rock and Rolla
 
Patologicznie opętany sentymentem do brydża sportowego
arcymistrz, niezapomniany trener i wychowawca młodzieżowych kadr
tego koncepcyjnego sportu.
 
Niemający równych błyskotliwy orator,
któremu nikt nie umiał się oprzeć,
koryfeusz kąśliwego dowcipu
tak inteligentny,
iż nauczyciele nie mogli za nim nadążyć.
 
I choć profesorem nie został
dla wielu będzie nim zawsze
bo
miał nadprzyrodzony talent dydaktyczny, niezwyczajną charyzmę,
przyjazny ludziom sposób bycia i magnetyczną osobowość
poprawiającą im samopoczucie i poszerzającą wyobraźnię
a, co najważniejsze
budzącą u Jego uczniów ochotę do życia i działania.
 
A jeszcze do tego miał
polot, wrodzony instynkt aktorski, malarską fantazję
i cały ocean dobroduszności.
 
Ale to jeszcze nie wszystko,
bowiem profesor Jan Blajda
umiał się także bawić tym, co robił.
 
Wiele się od Niego nauczyłem.
 Śpij Jasiu! I niech Ci się Anioły przyśnią.

 Krzysiek Pasierbiewicz
 
Post Scriptum
W tajemnicy Państwu zdradzę, że profesor Jan Blajda miał oprócz brydża sportowego jeszcze jedną wielką pasję, o czym tak pisałem w mojej książce wspomnieniowej pt. „Podaj hasło!”, cytuję:
 
Cymbergaj
Oprócz brydża sportowego, drugą moją pasją naszego czasu studenckiego była gra w cymbergaja. Jeśli ktoś teraz pomyślał: - niepoważny facet, - to jest w grubym błędzie. Założyliśmy, bowiem z moim przyjacielem Jasiem Blajdą pierwszą w historii Krakowa ligę cymbergaja na wzór kanadyjskiej Ligi Hokejowej CHL.  Zamiast lodowiska zrobiliśmy sobie wymiarowe boisko z fornirowaną nawierzchnią, którą się polerowało pastą do podłogi. Tafla naszego ukochanego „dziecka” była obwiedziona metalową bandą, której sprężystość była tak dobrana, żeby uzyskać efekt podobny odbiciu kuli bilardowej. Kochaliśmy to boisko i nie było siły, jaka by nas mogła od niego oderwać. A gdy wyjeżdżałem na letnie praktyki, graliśmy z przyjacielem korespondencyjnie, rysując na kartkach, wraz z wyliczeniami, pod jakim kątem zawodnik powinien uderzyć w metalowy krążek, by ten odbiwszy się wielokrotnie od sprężystej bandy, ominął obrońców wpadając do bramki. Jeśli oglądaliście kiedyś w telewizji wyczyny zawodowych mistrzów bilardowych to proszę mi wierzyć, że w grze w cymbergaja zdołaliśmy osiągnąć nie mniejszą perfekcję. A wszystko dzięki setkom godzin trenowania oraz analizie tysięcy wariantów przeróżnych kombinacji siły uderzenia i kąta natarcia.
 
Grało się trzech na trzech. Za zawodników służyły opisane nazwiskiem pięciogroszowe, mosiężne monety, a krążek robiło się ze starej groszówki, odpowiednio sklepanej żeby zmniejszyć tarcie. Najcięższe boje staczałem oczywiście z moim przyjacielem Jankiem Blajdą, kumplem z architektury, który co istotne dla dalszego ciągu opowieści, mieszkał przy mojej ulicy, kilka domów dalej. On miał drużynę Kanady, w której jak żywo pamiętam grali Bourbonais, Huck oraz Tambelini, a ja Czechosłowacji, z takimi gwiazdorami hokeja zawodowego jak Iżi Holik, Jaroslaw Holik i słynny Golonka.
 
Na nasze rozgrywki przypadało w semestrze kilkadziesiąt meczy po godzinie każdy, co jak łatwo obliczyć, kolidowało drastycznie z czasem na naukę. Zwłaszcza, że na te mecze ściągały każdorazowo do mojego mieszkania tabuny kibiców z krakowskich uczelni, którzy po każdej bramce wybuchali wrzaskiem, a po skończonym spotkaniu świętowali wynik, częstokroć do wczesnych godzin porannych. Do dziś nie mogę pojąć jak moja biedna Mama to znosiła.
 
W końcu przebrała się miarka i nasze dzielne mamusie ruszyły do akcji. Jasiu otrzymał zakaz przychodzenia do mnie, co było jednoznaczne z przerwaniem rozgrywek. Pamiętam, jak pani Blajdowa zawarła z moją Mamą, jak im się zdawało bardzo sprytne przymierze polegające na tym, że jak byłem w domu, moja Mama stawiała na oknie doniczkę, którą widziała od siebie mamusia kolegi. Jeśli Jasiu wychodził na „zajęcia”, jego czujna Mama baczyła przez okno żeby skręcił w lewo, bo jak się nie trudno domyśleć mój dom był po prawej. Nie przewidziała jednak, że jej sprytny synek jest w stanie nadłożyć parę kilometrów, by klucząc przecznicami, po szerokim łuku, zamiast na wykłady dojść do mnie do domu od przeciwnej strony.
 
W efekcie naszych rozgrywek Jasiu po pierwszym roku wyleciał z Architektury, a ja rzutem na taśmę zaliczyłem poprawkową sesję.
Ale musicie przyznać, że mieliśmy pasję…”, koniec cytatu.

Czytaj także:
Umarła klasa
http://salonowcy.salon24.pl/42...

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika markop

28-01-2017 [22:19] - markop | Link:

Jasiu i Jego piękna żona ( Renata) byli geologami...
On nie pracował w wyuczonym zawodzie, Ona (dr habilitowany geologii) lata przepracowała na AGH.
Jasiu grał nie tylko na fortepianie, ale i na gitarze.
Wspaniały, ciepły dla rodziny i znajomych Człowiek.
Wielka, wielka strata.
Wieczne odpoczywanie racz Mu dać Panie!!!

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

28-01-2017 [23:36] - Krzysztof Pasie... | Link:

@markop

"Jasiu i Jego piękna żona ( Renata) byli geologami..."
-----------------------------
Tak było. Mnie na geologię namówił nasz kolega z klasy Marek Wrzesiński, a ja na ten wydział skaperowałem Janka.

"On nie pracował w wyuczonym zawodzie..."
-------------------------
Tak właśnie było. I choć wielu myśli, że Jasiu nie podołał zawodowemu wyzwaniu, to On dzięki niezwyczajnej wyobraźni dokonał tego, na co ja nie potrafiłem się zdobyć, czyli miał odwagę porzucić błędnie obrany kierunek i oddać się swoim prawdziwym pasjom. Ja zaś siłą bezwładności pozostałem na uczelni i choć studenci mnie uwielbiali, przez kilkadziesiąt lat się męczyłem wykonując poprawnie pracę nieleżącą w mojej naturze. Ale prawdziwa natura wcześniej, bądź później się odzywa, gdyż po przejściu na emeryturę zacząłem pisać książki, o czym przez całe życie marzyłem. A po prawdzie na uczelni zostałem dlatego, że jak mi ubecja zamęczyła w roku 1952 Ojca, matka mnie ubłagała, żebym został inżynierem, jak mój Tata. Więc poszedłem na AGH, gdzie wybrałem Geologię, która była wydziałem bardziej przyrodniczym niż inżynierskim.

"Jasiu grał nie tylko na fortepianie, ale i na gitarze..."
--------------------
Jasiu miał taki muzyczny talent, że jakby było trzeba to zagrałby na kiju od szczotki.

"Wspaniały, ciepły dla rodziny i znajomych Człowiek..."
-------------------
Podpisuję się pod tym w całej rozciągłości.

"Wielka, wielka strata..."
---------------
Ogromna i niepowetowana.

"Wieczne odpoczywanie racz Mu dać Panie!!!..."
----------------
Na wieki wieków Amen!

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

29-01-2017 [00:06] - Krzysztof Pasie... | Link:

@ALL

Idę już spać, więc zostawiam Was do jutra z piosenką, którą w Niebie Janek z Elvisem dla nas na dwa głosy śpiewają:

https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika ruisdael

30-01-2017 [08:44] - ruisdael | Link:

Było 3 braci w reprezentacji CSSR:
Jiri Holik, Jarko Holik i Alko Holik.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

30-01-2017 [10:07] - Krzysztof Pasie... | Link:

@ruisdael

Faktycznie była taka anegdota.
A pamięta Pan te nazwiska?
Stanislav Bacílek, Jiří Bubla, Jaromír Citta (działacz), František Černík, Bronislav Danda, Jaroslav Drobný, Miroslav Dvořák, Vladimír Dzurilla, Bohuslav Ebermann, Richard Farda, Jozef Golonka, Josef Gruss, Josef Horešovský, Ladislav Horský (trener), Miloslav Hořava, Jiří Hrdina, Karel Hromádka, Milan Chalupa, Miloslav Charouzd, Jaroslav Jirkovský, Jaroslav Jiřík, František Kaberle senior, Milan Kajkl, Jan Kasper, Jan Klapáč, Jiří Kochta, Jiří Králík, Oldřich Kučera, Jiří Lála, Josef Laufer (działacz), Vincent Lukáč, Josef Mikoláš, Vladimír Nadrchal, Eduard Novák, Jiří Novák, František Pácalt, Jan Palouš, Václav Pantůček, Miloslav Pokorný, Rudolf Potsch, Emil Procházka (działacz), Jaroslav Pušbauer, Pavel Richter, Jaroslav Řezáč, (działacz), Ján Starší, Karel Stibor, Jiří Šejba, Bohuslav Šťastný, Marián Šťastný, Peter Šťastný, Vilibald Šťovík, František Tikal, Josef Trousílek, Otakar Vindyš, Miroslav Vlach

Obrazek użytkownika ruisdael

30-01-2017 [11:23] - ruisdael | Link:

Z tej plejady pamiętam głównie: Dzurilla -bramkarz, Horava,Kaberle (ale chyba juniora), Lala, braci Stastny, ale oprócz nich Martinca, Nedomanskiego,Sime i jeszcze paru by się znalazło.
Przy okazji-po powrocie z MŚ w 74 graliśmy w kopane z Czechosłowacją w Bydgoszczy (towarzyski, 3-0). Czeski komentator bez przerwy: "za naszou obranou se jen kouri". Łza się w oku kręci.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

30-01-2017 [19:04] - Krzysztof Pasie... | Link:

@ruisdael

A pamięta Pan te radiowe transmisje?