Bezkrwawy podbój czyli inwazja obcych

Trwa ogólnonarodowa dyskusja o arabskich uchodźcach zalewających Europę. Wszystkie światowe media epatują nas poruszającymi i dramatycznymi zdjęciami martwego chłopca wyrzuconego na turecką plażę.

W radiu TOK FM dziennikarz Piotr Kraśko histeryzuje i uderza w strzeliste apele o pomoc obcym ludziom, którzy tysiącami okupują już greckie wyspy i wystawiają tam sobie jak najgorszą opinię. Tłumna ława muzułmanów przelewa się przez całą Europę ku Niemcom, W. Brytanii i Szwecji.

Od tygodni trwa agresywna indoktrynacja opinii publicznej, która w dużym skrócie sprowadza się do apelu, żeby każda parafia w Polsce przyjęła pod opiekę choćby po jednej arabskiej rodzinie. Wmawiają nam, że przyjęcie obcych ludzi z terenów objętych wojną i wpływami „Państwa Islamskiego” niczym nam nie grozi.

„Newsweek Polska” redagowany przez Tomasza Lisa nakręca spiralę ogólnoeuropejskiej histerii i rozlicza Polaków z „chrześcijańskości” dobrego Samarytanina. Komedia bez pieniędzy.

Doszło do tego, że w moim kraju zaczynam się czuć niepewnie, gdyż nie przygarniam obcych, nie witam ich chlebem i solą, a co najgorsze nie zamierzam tego czynić. Jestem tym złym ksenofobem, który nie tuli do serca emigrantów z bliskiego wchodu.

Głos rozsądku
Jedynymi osobami, które w kakofonii pt.: „Syryjscy uchodźcy” zachowują zdrowy rozsądek i rozwagę wydają się już tylko rządy Węgier i Izraela.

Tylko te państwa przestrzegają nas przed bezkrwawą islamską inwazją. Ludzie fundamentalnie obcy naszej europejskiej kulturze, religii i obyczajom okupują już połowę Europy. Żądają opieki, domu, jedzenia i pieniędzy. Pracy domagają się już znacznie mniej. To zresztą może tłumaczyć fakt, że „obcy” tak bardzo chcą się dostać do Niemiec lub Szwecji, które słyną z najatrakcyjniejszej pomocy socjalnej.

Węgry i Izrael nie chcą wpuszczać, czy też udzielać azylu obcym z Syrii czy Libii. Chcą się ich pozbyć, gdyż przyjmowanie tak różnych kulturowo ludzi stwarza zagrożenie dla ich narodów. Te kwestie świetnie rozumią małe kraje, w których problemy z obcą kulturą widać znacznie szybciej, mocniej i wyraźniej. Zatem zamiast wyśmiewać Victora Orbana ja wsłuchuję się w jego opinię z uwagą i szacunkiem.

Znamiennym jest przecież fakt, że na zalew muzułmańskich uchodźców zamykają się także bogate kraje islamu na Bliskim Wschodzie, co biorąc pod uwagę pokrewieństwo religii i obyczajów musi zastanowić.

OBCY
Czy ludzie, których tłumy codziennie widać w newsach telewizyjnych całego świata są spragnieni i głodni? Chyba nie, skoro nierozpakowane kanapki i woda w butelkach jest przez obcych wyrzucana do kosza na śmieci lub po prostu tuż koło torów kolejowych.

Czy są to ludzie dla nas niebezpieczni? Bez wątpienia!

Każdy kto chociaż raz był w północnej Afryce lub na półwyspie arabskim, każdy kto wyszedł z luksusowego hotelu i przez dłuższy czas niż zakupy w Medinie wszedł w prawdziwy klimat tych państw i narodów wie doskonale, że na Europę trwa inwazja ludzi kompletnie obcych naszej religii, obyczajom i kulturze. Są to ludzie, którzy w swojej masie nigdy nie zintegrują się z naszymi obyczajami, religią czy kulturą.

Ci emigranci są niczym przybysze z innej planety. Tak jak kosmici są oni kompletnie inni od nas.

Nie jest to ich wina, ani zasługa. Tak po prostu jest.

Nie ulegać owczemu pędowi czyli  po pierwsze - myślenie!
Przyjmowanie obcych nam kulturowo ludzi to zaprogramowane budowanie enklaw islamskich, których funkcjonowanie obrazuje południe Francji opanowane przez ludy północnej Afryki.

To prosta droga do sprowadzenia sobie na głowę gigantycznych problemów społecznych, które świetnie dają się obserwować w diasporze tureckiej np. w Hamburgu, czy Berlinie. Pomimo tego, że Tureccy uchodźcy z lat 60-tych i 70-tych XX wieku żyją już dziesiątki lat i w kilku pokoleniach w Niemczech ciągle pozostają wyalienowani z niemieckiego społeczeństwa i to na własne życzenie.

Nie powinniśmy ulegać naciskom Merkel. Nie powinniśmy słuchać Kraśków, Lisów, czy Wałęsy którzy wygłaszają pensjonarskie frazesy na temat pomocy dla obcych, ale sami żadnej rodziny islamskiej do siebie nie przyjęli.

Powinniśmy zająć się pomocą dla tych, którzy TAŻE jej potrzebują, a którzy są nam bliscy poprzez swoją kulturę, obyczaj i religie. To prawda, oni nie są tak bezczelni, nachalni i agresywni jak obcy, ale cierpią nie mniej i dużo dłużej od tych, którzy kipią przemocą, brakiem szacunku dla drugiej osoby ludzkiej i zalewają Europę w bezkrwawej inwazji.

Europejska demencja
Nasz kontynent cierpi na demencję bezradności wobec fali obcych muzułmanów. Ulega tej rzece ludzkich głów, ich wrzasku i bezczelnego domagania się tego co im się nie należy. Co gorsza, ci co już mają w sobie bakcyla nie racjonalnego adoptowania islamistów rozliczają pozostałych z poziomu humanitaryzmu, człowieczeństwa i chrześcijańskości.

Nie dajmy się ogłupić!!!

Cywilizacja, w której obcięcie głowy maczetą nikogo nie dziwi, gdzie kobiety żyją w poniżeniu i gdzie od wieków jest uprawiany kult męskiej siły, przywództwa oraz dyktatu dogmatów islamu - bez jednego wystrzału przenika granice Europy i rozlewa się szybciej niż arabskie podboje południa Europy w wiekach średnich.

Cywilizacja, która nigdy nie słynęła z pracowitości, rzetelności i solidności rozpoczyna pochłanianie naiwnej, by nie powiedzieć, że bezradnej i głupiej Europy.

Oby nie stało się tak, że - za niedługi czas - my europejczycy okażemy się kontynentalną mniejszością, która będzie musiała uciekać przed tymi, których dzisiaj w Monachium wita się jadłem, napitkiem i nową odzieżą.

Polacy nie muszą w tym brać udziału.