Prawa wrodzone, a "prawo" do leczenia

Ze względu na obszerność tematu zadanego mi przez jednego z komentatorów Maura, (pozdrowienia dla Maura) postaram się wyłuszczyć moje zdanie na ten temat w postaci osobnej notatki.
 
Człowiek rodząc się ma pewne prawa wrodzone, takie jak: prawo do życia, do wyrażania własnej opinii, czy prywatnej własności. Dla jasności wywodu takie prawo będę pisał w dalszej części tekstu z dużej litery.
Prawo wrodzone jest nam dane niezależnie od wszystkiego, ale w określonych sytuacjach może zostać zawieszone lub całkiem odebrane. Na przykład Prawo do życia osoby atakującej innego człowieka jest zawieszane dzięki zasadzie obrony koniecznej. Jak przekroczę prędkość, to policjant odbiera mi Prawo własności w stosunku do pięciuset złotych.
Inne prawa, to prawa nabyte. Jeśli coś kupimy, to nabieramy do tego prawa. Ale oczywiście zakup musi być legalny. Jeśli wykupimy polisę Autocasco z opcją Assistance to nabywamy prawa do reperacji samochodu, do jego holowania z miejsca awarii itd.
Jest jedna bardzo istotna konsekwencja posiadania Prawa. Ktoś, kto nam odmawia Prawa, sam łamie prawo. Ktoś, kto nastaje na moje życie, chcąc mi odebrać Prawo do życia - podlega karze! Ktoś, kto chce mnie okraść - łamiąc Prawo mojej własności - podlega karze! I tak dalej.
 
  Gdyby prawo do leczenia było Prawem wrodzonym, to każdy kto odmawiałby realizacji tego Prawa musiał by podlegać karze. To znaczy, że człowiek potrzebujący tabletki lub zastrzyku mógłby zgłosić się do apteki i zażądać jego wydania, ba, mógłby zażądać wydania leku od  koncernu farmaceutycznego, albo nawet od sąsiada, o ile ten, taki medykament by akurat posiadał.
Chory człowiek mógłby zgłosić się do dowolnego szpitala, do dowolnego lekarza o dowolnej porze i zażądać od tej osoby lub instytucji leczenia - i to bez względu na koszty! A odmowa byłaby łamaniem Prawa tego człowieka do leczenia. Każde żądanie zapłaty za cokolwiek związanego z leczeniem, byłoby łamaniem prawa! Z oczywistych powodów, doprowadziło by to do sytuacji w której nikomu nie opłacałoby się stawiać szpitala i zatrudniać w nim lekarzy, produkować niczego, co leczeniu służy, że o koniecznych badaniach naukowych nie wspomnę.
 
   Zupełnie inne pytanie to: czy powinniśmy udzielić pomocy choremu, niezależnie od jego zamożności, statusu społecznego, czy charakteru?
Tak! Oczywiście że tak! Osobie w potrzebie nie powinniśmy odmówić pomocy! ( Ja się osobiście zobowiązałem do udzielania pomocy w stanach zagrożenia życia, nie patrząc na zapłatę ani nic innego.) Na tym polega nasze człowieczeństwo, do tego zobowiązuje nas nasza katolicka wiara. Tylko, że do tego, by pomagać ludziom potrzebującym nie musimy wcale wpisywać prawa do leczenia na listę Praw wrodzonych! Podobnie jak do tego, by nakarmić chlebem głodnego, nie zmieniamy ( na całe szczęście!) konstytucji i nie wpisujemy tam Prawa do Chleba, dla każdego obywatela! Nie tworzymy przecież ani Narodowego Funduszu Chleba, ani nie wprowadzamy obowiązkowych ubezpieczeń od braku dachu nad głową!
 
Czy należy prawo do leczenia wpisać na listę Praw wrodzonych - wydaje mi się, że nie! Z jednego zasadniczego powodu!
 
Poszerzanie listy Praw, w trosce o dobro obywateli nie powinno mieć miejsca, bo jest wysoce nieskuteczne!!!
 
I obróci się przeciw nam! Komuniści próbowali poszerzyć listę Praw i przyniosło to opłakane skutki. Poprzedni system próbował takie brednie wmówić ludziom. Próbował ich przekonać, że mają prawo na przykład do chleba czy mieszkania. Na skutek tego powstały domy z wielkiej płyty, a w sklepach pozostał jedynie ocet!
Czy naprawdę Drodzy Rodacy, niczego już nie pamiętacie z tamtych czasów? Wiem, że nie wszyscy mogą to pamiętać, niech zapytają rodziców lub dziadków. Łamanie zasad ekonomii i zdrowego rozsądku w imię utopijnych idei prowadzi do katastrofy!
Człowiekowi biednemu, da się pomóc skutecznie bez wpisywania  prawa do leczenia na listę Praw wrodzonych, a jeśli spróbujemy tak zrobić, jeśli spróbujemy je dopisać, to zasadniczo zaszkodzimy całej reszcie pacjentów!
 
Reasumując, moje zdanie jest takie, że poszerzając listę Praw wrodzonych, o inne prawa w tym prawo do leczenia strzelamy sobie w kolano. Gdybyśmy przyjęli zasadę, że każdy człowiek ma Prawo do leczenia, musielibyśmy liczyć się z konsekwencjami z tego wynikającymi, które opisałem powyżej, bo inaczej, taki zapis i tak byłby martwy, a skutki opłakane. Poprzez takie nierozsądne zmienianie istniejących zasad prawie nikt nie zyska, a większość straci*. A najlepiej dowodzi tego sytuacja w polskiej ochronie zdrowa, gdzie utopijne, żywcem wzięte z poprzedniego systemu zasady są wciąż obecne. Są one do tego stopnia zakorzenione w umysłach, że kandydatka na urząd premiera, może publicznie powiedzieć, że rodakom należy się prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej.
 
*W warunkach polskiego systemu ochrony zdrowia, tymi co tracą są przede wszystkim pacjenci, za wyjątkiem oczywiście ludzi bardzo bogatych, którym jest wszystko jedno; traci personel medyczny - w tym lekarze i pielęgniarki; a zyskują członkowie lobby profesorskich, którzy najpierw wpływają na przepisy, a potem na nich zarabiają...
 
z poważaniem
Lech Mucha



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

02-07-2015 [20:45] - Jabe | Link:

Prawa „do czegoś” w istocie albo zakazują („nie zabijaj”), albo nakazują („ma być leczony”). Tu widać utopijność tych drugich, które nakazują działanie, tylko nie wiadomo konkretnie komu. W tej sytuacji, choć prawo jest formułowane bezwarunkowo, konieczna jest instytucja, która korzystanie z tego prawa dawkuje. Czy ktoś wyobraża sobie urząd dawkujący prawo do życia?

Obrazek użytkownika Losek

02-07-2015 [21:07] - Losek | Link:

Moje prawo do życia, oznacza zakaz dla innych zabijania mnie. Istotne jest które prawa mamy w momencie urodzenia, a które nabywamy w różny sposób. Gdyby istniałąo wrodzone prawo do leczenia, oznaczało by ono zakaz odmowy leczenia. Tak jak napisałem w tekście. I istotnie, byłaby to utopia.

Obrazek użytkownika Marcin Tomala

02-07-2015 [21:37] - Marcin Tomala | Link:

Prawa wrodzone i nabyte? Czy mógłbym prosić o bibliografię i genezę tego podziału? Prawo własności jako prawo wrodzone zaczyna się w momencie narodzin, czy może w chwili ukończenia 18 lat? A może wtedy, gdy uzyskamy samodzielność finansową?

Co ze społecznymi i religijnymi różnicami między wybranymi grupami narodowościowymi? Kto i w jaki sposób ustala, które prawa są wrodzone, a za które mamy płacić?

Przykład z chlebem stosuje pan dr tak uparcie, iż z przykrością stwierdzam - stać pana na więcej.

Cechy, odruchy, wady, ok. Ale prawa?

Co do samej służby zdrowia - zmiany systemowe nic nie dadzą, dopóki ludzie w tym systemie funkcjonujący nie zmienią swej postawy i nastawienia - czego jest pan niestety żywym przykładem.

Obrazek użytkownika Jabe

02-07-2015 [22:27] - Jabe | Link:

Przeciwnie, dopiero zmiany systemowe sprawią, że ludzie się zmienią, albo zostaną zastąpieni.

Obrazek użytkownika izabela

03-07-2015 [03:31] - izabela | Link:

Zgadzam się, że prawo do leczenia jest prawem nabytym. Ja osobiście nabyłam to prawo płacąc przez całe zawodowe i emeryckie życie przymusową składkę zdrowotną. Tak się złożyło, że nie korzystałam z usług służby zdrowia, nie miałam nawet karty w żadnej przychodni. Obecnie zdarza się,że chodzę do lekarza,ale z konieczności prywatnie.Zastanawiam się jak mam wyegzekwować nabyte uprawnienia? Nie chce mi się w tej chwili liczyć ile wpłaciłam na przymusowe ubezpieczenie zdrowotne, ale taki rachunek nie stanowi przecież problemu. Bulwersującym aspektem problemów służby zdrowia jest częsty ostatnio fakt odmawiania usługi lekarskiej osobom ubezpieczonym, które w wyniku tej odmowy umierają. Bardzo często są to dzieci odesłane w stanie krytycznym ze szpitala przez jakiegoś bezdusznego " recepcjonistę". Pisze recepcjonistę bo o przyjęciu do szpitala decyduje często ratownik medyczny albo stażysta. W szpitalu czerniakowskim nad pokojem takiego recepcjonisty widnieje napis " selekcja". Starszym osobom kojarzy się to z "zapraszamy do gazu". Oczekiwanie na selekcję trwa kilkanaście godzin i łatwo w tej sytuacji o pomyłkę. Odmowa przyjęcia do szpitala,nie jest to odmowa realizacji jakiś utopijnych Praw Podstawowych.To odmowa praw nabytych, opłaconych z góry. To tak jak odmowa wydania zapłaconego z góry towaru. Czyli zwykle złodziejstwo.

Obrazek użytkownika Jabe

03-07-2015 [11:33] - Jabe | Link:

Jedna uwaga. Składka zdrowotna jest przymusowa, więc jest wbrew nazwie podatkiem. Nic się Pani z tego tytułu nie należy. System państwowej opieki zdrowotnej jest wielkim oszustwem, tak jak system emerytalny.

Obrazek użytkownika Losek

03-07-2015 [11:43] - Losek | Link:

Szanowna Pani Izabelo.
Ma pani bardzo dużo racji w swym komentarzu. Jest zupełnie oczywiste, że świadczenia się Pani należą, skoro jest Pani ubezpieczona i płaci przymusowe składki od wielu lat. Podobnie jak należą się nowo ubezpieczanym dzieciom. A dlaczego tak trudno je wyegzekwować? Z paru powodów z których dwa najważniejsze to takie, że po pierwsze, nie wiadomo dokładnie od kogo, a po drugie nie wiadomo dokładnie co należy egzekwować. Jeśli podpisze Pani umowę na ubezpieczenie komercyjne, powiedzmy z PZU, to ma Pani polisę. Z tej polisy wynika, że PZU zobowiązuje się do konkretnych usług w konkretnych terminach. Takiej polisy nie ma w ubezpieczeniu NFZ-tu. Nie wiadomo kogo ewentualnie pozwać (Państwo?, NFZ?) i o co pozwać (wszak nie ma żadnego dokumentu wyszczególniającego obowiązki ubezpieczyciela). Swoją drogą od dawna mam nadzieję, że końcu ktoś wytoczy NFZ-towi jakiś pozew zbiorowy, ale nie ma chętnych... Wielokrotnie pisałem, że ogłoszenie koszyka świadczeń, spisanie dokładnej polisy ubezpieczeniowej jest warunkiem sine qua non powodzenia wszelkich reform!
Nie zgodziłbym się tylko z określeniem złodziejstwo, którego Pani użyła. Tych Pani pieniędzy nikt - moim zdaniem nie ukradł - one zostały wydane na leczenie poprzednich pokoleń pacjentów, a problem leży w złej kalkulacji potrzeb zdrowotnych obywateli. Co oczywiście nie jest żadnym usprawiedliwieniem, dla rządzących.
Pozdrowienia.

Obrazek użytkownika izabela

04-07-2015 [06:46] - izabela | Link:

Określenie złodziejstwo to tylko słowa ale moim zdaniem adekwatne do sytuacji. Posłużę się przykładem z życia. Wyłożyłam zadatek na materiały potrzebne do remontu domku letniskowego. Wykonawca nic nie zrobił i usprawiedliwiał się, że moje pieniądze przeznaczone na materiały musiał wydać na dokończenie innego remontu. Uważam go za złodzieja i nie pociesza mnie fakt, że się wywiązał wobec innej osoby. To samo dotyczy systemu opieki zdrowotnej. Pieniądze zostały wydane albo rozproszone. Nic mnie to nie obchodzi. Teraz ze swoich składek będę przymusowo finansować niezwykle drogą procedurę in vitro, a być może i operacje zmiany płci. Dodajmy, że składki są przymusowe. Fakt, że nigdy nie korzystałam z opieki lekarza zamiast na moją korzyść przemawia na niekorzyść. Lekarz "pierwszego konfliktu", którego prosiłam o skierowanie na krzywą cukrową powiedział, że jeżeli mam taką fantazję mogę sobie ją zrobić za własne pieniądze, bo nie widzi wskazań. Nie chciał rozumieć , że jest to wskaźnik biochemiczny i jego ogląd "na oko" - raczej pustej karty niż pacjenta -jest nieistotny.

Obrazek użytkownika Losek

04-07-2015 [09:08] - Losek | Link:

Och, że to jest patologiczny system to mnie akurat przekonywać nie trzeba!
Dziękuję za komentarz.
Życzę dużo zdrowia.

Obrazek użytkownika szara_komórka

03-07-2015 [12:40] - szara_komórka | Link:

Dorzucę coś ze swojego doświadczenia.

Kończąc siedemdziesiątkę i czując już "co nieco w kościach", a płacąc przez całe życie niezłą! składkę pomyślałem, że warto byłoby skorzystać i podciągnąć trochę swoje zdrowie w sanatorium. Idę do lekarza pierwszego kontaktu i mówię co i jak. Pan lekarz zagląda do mojej karty i mówi, że niewiele w niej widzi. Ja mu na to , że córka mi wykupiła ubezpieczenie w pracy i w przypadkach koniecznych tam załatwiałem swoje potrzeby zdrowotne, przez co nie zwiększałem kolejek w już i tak "zatkanej" publicznej służbie zdrowia. Ale on: to "na co" mam Pana wysłać. Mówię mu: na to, na to i na to, że skończyłem 70 i w końcu ma prawo mi już coś dolegać. W rezultacie, po wielu perswazjach, przekonywaniach czy lepiej mnie wysłać do sanatorium czy zasilić mną kolejki (MYŚLĘ, ŻE BARDZIEJ BY MU SIĘ OPŁACAŁO, ŻEBYM CZĘŚCIEJ DO NIEGO PRZYCHODZIŁ NIŻ PODREPEROWAŁ SOBIE ZDROWIE) dał się złamać i podpisał skierowanie. Po powrocie z sanatorium (po 2 letnim oczekiwaniu) wiem?, że znowu przez jakiś czas nie będę musiał jego (ani innego) odwiedzać.

Przez płacenie przez całe życie składek nabyłem "chyba" prawo na podreperowanie zdrowia.

A może tak naprawdę lekarzom nie zależy, aby coś się w tym interesie poprawiło?

Obrazek użytkownika Losek

03-07-2015 [12:48] - Losek | Link:

No nie, lekarzowi pierwszego kontaktu raczej nie zależy na tym, Żeby Pan przychodził do niego, bo on dostaje pieniądza za zarejestrowanych pacjentów a nie za wizyty, jak na przykład specjaliści. Nie chcę tu akurat szczegółowo wypowiadać się na temat Pana przypadku i zasad rozdzielania przydziałów do sanatorium, ale powtórzę, że problem leży w niejasnych przepisach. W braku jawnej polisy ubezpieczenia zdrowotnego, która mówiłaby czy i komu i kiedy sanatorium się należy.
A na Pana pytanie o to, czy lekarzom zależy na zmianach, zapytam przewrotnie: a może pacjentom nie zależy?
Może czasem trzeba nas poprzeć w naszych protestach?
Pozdrawiam i dziękuję za komantarz, licząc na następne.

Obrazek użytkownika siermięga

03-07-2015 [20:56] - siermięga | Link:

Trafiony ,zatopiony dzięki za celność.
PS.Widziałem też napis"Selekcja i segregacja" !
Zwróciłem uwagę personelowi na niestosowność tego napisu i co,zdziwienie i wzruszenie ramionami

Obrazek użytkownika siermięga

03-07-2015 [10:11] - siermięga | Link:

Idąc pełną ludzi ulicą zauważamy przede wszystkim dresiarzy w kapturach bo są realnym zagrożeniem innych już bo zlewają się szarą masę,gdy znikają z naszego pola widzenia to widzimy tez i innych i nawet rozróżniamy ich w grupie.
Podobnie jest ze służbą zdrowia bo na pierwszy plan pcha się chciwość,bylejakość,prywata a nigdy rugi schorowany potrzebujący pomocy człowiek,ale to nie jest przecież prawda bo są masy lekarzy którzy jednak nic z tą pierwszą grupą nie maja nic wspólnego chociaż też chcą zarabiać dobrze i żyć godnie.Tylko ,że zło zdobyło przewagę i stara się innym narzucić to co sobą samo reprezentuje i ściągnąć ich do swojego poziomu .
Tacy jak autor powinni pracować tylko na własny rachunek w swojej firmie i wtedy zobaczymy z czego będzie żył ,wieści o takich szybko się rozchodzą.
To ,że ubezpieczenia cokolwiek załatwią to kolejna z bredni jaką rozsiewają towarzystwa ubezpieczeniowe i opłacani przez nich najmimordy