Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
CZY POLSCY BISKUPI SĄ GOTOWI DO NAWRÓCENIA ?
Wysłane przez Andrzej W. w 19-02-2015 [17:35]
Ten wpis został zainspirowany przez komentatora o pseudonimie „Pablo”, który w opinii wyrażonej pod moim poprzednim tekstem zwrócił uwagę na rozmowy na antenie Radia Maryja przeprowadzone w ramach jednej z katechez. Pablo napisał, że tematyka katechezy korespondująca z tematem mojego tekstu, że glosy słuchaczy podobne w wymowie treści do moich tez i konkluzji, że odpowiedzi obecnego w studiu Radia Maryja księdza biskupa – seniora Stanisława Stefanka dość wymijające.
Ponieważ informacja była dość intrygująca , a wcześniej wspomnianej katechezy nie słuchałem, musiałem więc jej odsłuchać. To audycja z dn. 07.02., w ramach katechezy, a jej tytuł – „ Oświadczenie Prezydium Konferencji Episkopatu Polski z 04.02.2015r.”-
Właściwie to wspomniany Komentator dał impuls do wysłuchania audycji, natomiast bezpośrednią inspirację do napisania tego tekstu stanowił wywód księdza biskupa Stefanka, za co jestem Ekscelencji niewymownie wprost wdzięczny.
Po odczytaniu treści oświadczenia Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w sprawie Konwencji „przemocowej”, nastąpiły telefony od słuchaczy.
Jako pierwsza dodzwoniła się Pani Kazimiera z Głogówka, która m.in. stwierdziła , że posłowie głosujący na takie, jak ta ustawy są przez księży promowani na spotkaniach („to jest coś nienormalnego”), a często zajmują pierwsze ławy w kościele. Słuchaczka dodała że to, co robią politycy opcji rządzącej jest złe, a zatem Kościół nie może tego akceptować; Kościół musi zajmować stanowisko konsekwentne, gdyż inaczej ludzie nie wiedzą, czy dobre jest to, co wprowadzają rządzący i ich urzędnicy, czy to, co głosi Kościół. W przeciwnym razie ludzie są ogłupiani.
Co na to ksiądz biskup Stanisław Stefanek ? Otóż, był łaskaw wziąć w obronę posłów, którzy głosowali za zbrodniczą ustawą. Wielu posłów – powiada Ksiądz Biskup – „którzy głosowali za ratyfikacją, nie wiedzą za czym głosowali, a często mówią wręcz – ja byłem przecież przeciw przemocy”.
Zdaniem Księdza Biskupa czeka nas ( duchownych ?) praca nad świadomością posłów.
Czy to zapowiedź kolejnych przedwyborczych, spektakularnych rekolekcji dla „nieświadomych” sług Złego ? I przyjacielskich – oczywiście w ramach nawracania, a jakże – spotkań z nimi ?
Przekonamy się niebawem. Lecz chyba należy tego oczekiwać, skoro biskup Stefanek wytłumaczył słuchaczce, iż jest dobrym zwyczajem, że poseł jest osobą szanowaną w terenie, i dobrze żeby ten zwyczaj podtrzymywać, a ponadto to nie ten, czy inny proboszcz wybrał swego kandydata, tylko wybrała Polska, a proboszcz wyrażając szacunek dla posła, odpowiednio też go wita. Biskup odbił piłeczkę zarzutu pytając : „co ze świadomością Polaków (przy urnach) ?”
Kolejnym głosem słuchacza, był głos pana Jurka z Torunia. Pan Jurek zwrócił uwagę , aby Ksiądz Biskup nie usprawiedliwiał posłów, że oni nie wiedzieli za czym głosują, bo „to jest podpowiadanie tym zdemoralizowanym posłom linii obrony, a to są dorośli ludzie.”
Słuchacz dodał, że „ten ksiądz, czy biskup, czy kardynał, który fotografował się z tymi kłamcami podczas kampanii wyborczej powinien dziś umieć powiedzieć katolikom zwykłe „przepraszam””.
Pan Jurek znakomicie odpowiedział też Księdzu Biskupowi na jego zapytanie odnośnie tego, co się stało z narodem, że dokonuje takich, a nie innych wyborów:
„(…) no właśnie, takich mamy w dużej mierze przywódców moralnych, którzy nie potrafią narodowi pokazać jasnej drogi.”
Jakiej odpowiedzi udzielił Ksiądz Biskup ? Biskup Stefanek postanowił dalej brnąć w linię obrony sprzedajnych łajdaków. Bo z jednej strony, według Księdza Biskupa – „prawdą jest, że każdy poseł musi wiedzieć za czym podnosi rękę”, ale jednak – „tego jest tak dużo, język jest tak zawikłany, produkuje się tyle tego, że nasz poseł nie chwyci, nawet, jak jest pracowity”. Biskup Stefanek zatem bardzo wczuł się w rolę adwokata diabła.
Następnie Ksiądz Biskup powołał się na swoje sytuacje osobiste. Stwierdził, że wielokrotnie zaprzyjaźnił się z wieloma ludźmi ze sfery publicznej i niejednokrotnie rozczarował się, czy nawet został dotknięty zdradą sprawy najważniejszej, dotyczącej Boga i wiary, a zdradzający „przyjaciel” ( tak nadal nazywa się zdrajcę Boga i wiary ?), tłumaczy się, że ciągle ma jakieś sprawy finansowe na karku .
„I co ja mam teraz powiedzieć ? Ogłosić publicznie, że ten mnie zdradził, tamten mnie zdradził ?” – pyta Biskup Stefanek. I zaraz odpowiada : „ wtedy to byłaby stygmatyzacja osobista.”
I dalej : „ Nie stygmatyzujemy człowieka imiennie (…), Kościół realnie chroni każdego do końca, żeby mu stworzyć szanse na głębsze myślenie albo wręcz na powrót do Boga.”
„ My stosujemy o wiele głębsze mechanizmy obrony godności ludzkiej, aniżeli czysto formalny zabieg ( biskup przywołał tu przykład zasłaniania wizerunku i ukrywania nazwiska osoby podejrzanej – przypis mój, A.W.), który w prawie, czy mediach się stosuje.”
„To nie tylko, że on źle głosuje, a jak on żonę rzuci, albo majątek zdefrauduje, albo na czyjeś życie się rzuci…, i co ten proboszcz ma zrobić ? Ogłosić na ambonie, że ten jest wyklęty, tamten wyklęty ?”- pyta „ niewiedzący” Biskup.
Doda jeszcze, że „ w tym miejscu Kościół znalazł się w pedagogice Chrystusa, która nie jest taka łatwa do pojęcia w kategorii czarno – białej ‘’
Zatem, żadne tam „ tak, tak – nie, nie”, biskupi „wchodzą głębiej”.
Po tym wywodzie, dodzwoniła się pani Benigna ze świętokrzyskiego. Zauważyła, że możemy być radykalni, bo Pan Jezus był radykalny , gdy mówił o „grobach pobielanych”, czy wypędzając handlarzy ze świątyni . Możemy i powinniśmy napiętnować konkretne postawy, bo jeżeli poseł dla mamony, która pochodzi od diabła, głosuje przeciwko życiu, a potem przychodzi do kościoła to możemy zareagować („pan bezcześci to miejsce ‘’).
„Ktoś taki się musi obudzić, my musimy nimi wstrząsnąć. Musimy nazwać po imieniu, bo inaczej to oni myślą, że robią dobrze. (…) Czy prezydenta Komorowskiego, czy panią Kopacz nie wolno wpuścić do Kościoła, bo tu jest Pan Jezus. Kościół się musi jasno określić.’’ – stwierdziła słuchaczka.
Dodała też, że Kościół cieszył się z przemian po 1989 roku, lecz zaserwowana nam prywatyzacja to rozbój w biały dzień i zniewolenie społeczeństwa, a Kościół musi to wyartykułować.
Zadała też, zasadne w tym kontekście pytanie : „Gdzie był Kościół 10, 15 lat temu.”
Biskup Stefanek rozpoczął od sprowadzenia kwestii do absurdu : „ Wobec tego , przy wejściu do kościoła powinniśmy przebadać wszystkie poglądy: co myślisz o zabijaniu dzieci , o zdradzie małżeńskiej, o kradzieży ?; czyli spowiedź przed kościołem, a dopiero potem wpuszczam.”
Następnie Ksiądz Biskup upomniał się o „pełny obraz Jezusa”, który „ma bogaty wizerunek i nie tylko wypędzał ze świątyni, czy mówił o grobach pobielanych”.
„Jezus dokładnie przyglądał się grzesznikowi i, gdy widział szansę, to On go podnosił, i nawet przy publicznych błędach udzielał przebaczenia, pod jednym warunkiem, „nie grzesz więcej!”- powiada Ksiądz Biskup.
Pomijając już kwestię, że biskup Stefanek słuszne spostrzeżenie o naturze Pana Jezusa wykorzystuje w sposób nietrafiony, chciałoby się zapytać, czy – „idź i nie grzesz więcej” ,to absolutnie wyłączny warunek wybaczenia ? Naprawdę – według Księdza Biskupa -nie jest wymagany żaden warunek wstępny ?
O tym jednak w dalszej części tekstu.
Biskup Stefanek nie ustawał w wygłaszaniu mowy obronnej w stosunku do obecnie rządzących łajdaków; usiłował usprawiedliwiać glosujących za Konwencją,powołując się przy tym na historię poprzednich kadencji Sejmu, kiedy to przeróżne opcje polityczne w głosowaniach „odwracały się plecami do Boga’’, a wówczas sprawy z zakresu katolickiej moralności przegrywały..
Winni są zatem – zdaniem Biskupa - w jakiejś mierze wszyscy. Biskup Stefanek nie zauważa żadnej różnicy ?
Nie wiadomo, wątek nie został poprowadzony, natomiast jakiś zakres usprawiedliwienia dla dzisiejszej władzy wyraźnie został zaakcentowany.
Dlatego, zdaniem Biskupa :„nie drzwi kościoła, tylko przy urnie wyborczej ; znamy tych ludzi, nazwiska są nawet w prasie ogłaszane, powiedzieć takim „nie”, „nie jesteś człowieku godzien, aby być wybranym””.
Słusznie, tylko, że to zaledwie jeden akt dramatu ; w takim ujęciu, akt drugi to „umycie rąk” przez Pasterzy.
Biskup słusznie jednak zauważył, że społeczeństwo, w większości przeciwne rządowi, nie potrafiło jednakowoż wyłonić na tyle licznej reprezentacji, aby przypilnować liczenia głosów; a potem krzyczymy - „oszukali nas !”.
Czy jednak, Księże Biskupie, demokracja polega na przemianie społeczeństwa w policję i nadzorowaniu procesu liczenia głosów; czy ma polegać na aż tak skrajnym zaniku zaufania do rządzących?
Czy, jeśli występuje taka konieczność, to w ogóle mamy jeszcze do czynienia z demokracją ?
I czy hierarchowie Kościoła katolickiego jako Pasterze ludu, a przecież także obywatele, nie widzą w takiej sytuacji również dla siebie pola do aktywności ?
Tak więc, według Księdza Biskupa, potrzebna jest aktywność społeczna .
„Ale nie przy drzwiach kościoła; wycinam go, nie ma go na liście, nie wybrany” – zakończył ksiądz Biskup tę część wypowiedzi.
Ostatnią słuchaczką dzwoniącą do audycji była pani Elżbieta z Gdyni.
Pani Elżbieta zaapelowała o większe poparcie hierarchów Kościoła dla tego, co Kościół głosi ,poprzez pokazanie wyraźnego stosunku do ludzi władzy, którzy się nauczaniu Kościoła sprzeniewierzają.
„Jak widzę księdza Biskupa Nycza ,zawsze obok prezydenta Komorowskiego, obok pani Gronkiewicz – Waltz, która robi tak dużo złego dla Kościoła (…); nie było głosu biskupa Nycza [ w sprawie prof. Chazana ],tam nie zabrał głosu jasno; jeśli my nie widzimy jasnego stanowiska hierarchii kościelnej w obronie nas – katolików, to jak ma być dobrze, kiedy widzimy hierarchów obok tych, którzy nas niszczą ?’’
Biskup Stefanek przyznał, że gdyby podsumować głosy słuchaczy, dyskusję przegrał cztery do jednego. „ Gdybyśmy dalej porozmawiali, może okazałoby się, że wyszło pięć do zera” – powiedział Biskup. Nie dodał tylko, czy dopuszcza możliwość zmiany stanowiska własnego, czy też dalej byłby usiłował „przeciągnąć ’’ słuchaczy na swoją stronę.
Ale „najzabawniejsze’’ padło za chwilę : „Kardynał metropolita Nycz jako biskup miejsca ma obowiązek, musi się w pewnym momencie po prostu publicznie pokazać (…) Pokazuję tylko szerszą płaszczyznę argumentacji i właściwych postaw.”
I to jest właśnie ta zakłamana jedność polskich hierarchów, o której już pisałem. Dokładnie taka, jak solidarność zawodowa w różnego rodzaju korporacjach.
I już na sam koniec dyskusji Biskup dodał : „Postulat jaśniejszej postawy z naszej strony jest w pełni uzasadniony.”
Trochę to mało, zbyt mało, jak na ten czas i uwzględniwszy wiele straconych lat.
Trzeba przyznać, że Ksiądz Biskup był bardzo elegancki , grzeczny i kulturalny w stosunku do adwersarzy.
Ważna jest jednak treść, nie uprzejmości.
Dla porządku dodam , iż niektóre fragmenty rozmów cytowałem z pamięci, lecz zaręczam, że sens został oddany wiernie. Zresztą, każdy może audycji odsłuchać . Trwa godzinę, a pominąwszy tekst oświadczenia Episkopatu, sama dyskusja niecałe 40 minut.
Zacytowałem wszystkie głosy słuchaczy; innych telefonów nie było.
Właściwie powinienem wyrazić wdzięczność Komentatorowi , który w opinii do mojego poprzedniego tekstu dał impuls do wysłuchania tej audycji.
Sama audycja wiele mi wyjaśniła. Lecz nie w kwestii stanowiska Następców Apostołów ( Biskup Stefanek bronił Episkopatu oraz postępowania poszczególnych hierarchów, więc możemy chyba przyjąć, że jest on głosem reprezentatywnym), gdyż sposób postępowania tego gremium jest mi znany i stanowił już w moich tekstach, także w ostatnim, przedmiot oceny bardzo krytycznej.
Trzeba powiedzieć wprost : manipulacje Biskupa w ogóle mnie nie zaskoczyły. A jednak jego wypowiedzi wywarły wrażenie przygnębiające. Dlaczego ? O emocjach nieco później...
Pokrętność argumentacji Księdza Biskupa polega na tym, iż powołując się na nauczanie i katolickie zasady, które wszyscy uznajemy za święte, odnosi je do sytuacji zupełnie nieadekwatnych.
Tego typu manipulacyjny zabieg zastosowany przez Biskupa może także wywoływać efekt przygnębiający, bo wiemy przecież, że szatan w celu uwiedzenia gotów jest posłużyć się autentykiem , aby pod jego osłoną przemycić treści, które stanowić będą falsyfikat prawdy, lub też, wykorzystując pozytywne ludzkie emocje będzie usiłował wdrożyć zło w życie społeczne .
Jaskrawym przykładem są działania niejakiego Owsiaka i jego wspólników, hochsztaplerów i demoralizatorów, którzy za pomocą cynizmu przebranego w pozory altruizmu oraz przy użyciu metody emocjonalnego szantażu ogłupiają ludzi.
A czyż przegłosowana Konwencja nie wykorzystuje analogicznej metodologii, swym opakowaniem odwołując się do szlachetnych ludzkich uczuć przeciwko przemocy, by pod tym zewnętrznym woalem zainfekować życie społeczne najbardziej toporną przemocą właśnie, czyli tym, z czym rzekomo ma walczyć ?
Zatem, jeśli Ksiądz Biskup powiada, że Jezus pochylał się nad grzesznikami, nawet grzeszącymi publicznie, to odwołuje się do Bożego miłosierdzia, więc musimy się z tym zgodzić. Jeśli natomiast chce Biskup zastosować takie chrześcijańskie wybaczenie w stosunku do postaw obecnie rządzących łajdaków, to trzeba przypomnieć Księdzu Biskupowi, że nie jest prawdą, iż jedynym warunkiem odpuszczenia jest warunek „idź i nie grzesz więcej”.
Właściwie to nawet nie jest warunek, lecz wskazanie drogi przyszłego postępowania.
Warunkiem odpuszczenia jest zawsze, w pierwszej kolejności, uznanie swej winy i wynikająca stąd pokorna skrucha.
W działaniach rządzących nami zdrajców i złodziei , choćby Ksiądz Biskup nie wiem, jak głęboko szukał, nie znajdujemy – póki co - nic z postawy skruszonego celnika, który „ nie śmiał nawet oczu podnieść ku niebu, ale bił się w piersi , mówiąc „Boże, bądź miłościw mnie, grzesznemu.” ( Łk., 18, 13).
Widzimy natomiast pełnych pychy faryzeuszów, którzy - jak ten z Chrystusowej przypowieści - powinni odejść nieusprawiedliwieni.
Nikt nie jest z góry pozbawiony łaski nawrócenia, jeśli więc ten, czy inny zdrajca, złodziej, czy łajdak szczerze się nawróci, uznając swe grzechy i wykazując skruchę, to wtedy hierarchowie mogą rozpatrywać zakres miłosierdzia względem niego. Wybaczenie już na etapie, który proponuje Ksiądz Biskup, to jakaś błędna nauka wynikająca najpewniej z uwikłania w więzy niezbyt jawnego sojuszu z doczesnym „tronem”.
Trzeba uzmysłowić Księdzu Biskupowi, że Jezus był łagodny , ale dla skruszonych grzeszników, w stosunku do pełnych pychy faryzeuszów był bardzo surowy.
Nie da się też łatwo umyć biskupich, czy kardynalskich rąk stwierdzając, że to społeczeństwo wybrało swoich przedstawicieli. Bo, choć to formalnie prawda ( pomińmy w tym miejscu ewidentne fałszerstwa wyborcze ), to jednak nie można abstrahować od rzeczywistości propagandowo- finansowej III RP, nie narażając się , także i w tym wypadku, na zarzut manipulacyjnego używania jako argumentu zjawiska formalnie prawdziwego do sytuacji zupełnie nieadekwatnej.
Ponadto, jeśli Biskup odbija piłeczkę w kierunku winy społeczeństwa, to może wypada też wzbudzić w sobie iskrę refleksji, dlaczego społeczeństwo w swej przeważającej większości nie słucha swoich biskupów ?
A może chciałoby słuchać, lecz przekaz nie dość jednoznacznie konsekwentny ?
A może zostało przez , przynajmniej niektórych Pasterzy, zwiedzione na manowce ?
Czy w tym stanie faktycznym, hierarchowie nie znajdują powodów do uderzenia się we własne, biskupie i kardynalskie piersi ?
Podążajmy dalej tropem biskupiego wywodu. Formalnie to fakt, że ludzie wybrali, a nie proboszcz, czy kardynał, ale zarzuty są przecież takie, że częstokroć to właśnie duchowni promowali właśnie tych, którzy występują przeciwko nauczaniu Kościoła.
Czyżby już Ksiądz Biskup całkowicie zwątpił w szacunek i zaufanie katolików w stosunku do duchownych, oraz we wpływ Pasterzy na wiernych, że wyklucza możliwość oddziaływania na wyborców poprzez wykorzystanie autorytetu Kościoła ?
Wszyscy doskonale pamiętamy, że tak się jakoś składa, iż na najwyższych szczeblach władzy centralnej bezpośredni gest poparcia ze strony najbardziej prominentnych hierarchów otrzymują zawsze delikwenci szkodzący Kościołowi , fałszywi katolicy podważający Jego nauczanie .
Nie mówiąc już o tym , że są to osobnicy swymi działaniami szkodzący Polsce i Polakom. Nie trzeba chyba wymieniać w tym kontekście nazwisk, ani tych uwikłanych hierarchów, ani tych politycznych , społecznych i religijnych szkodników.
Trzeba też zacytować , chociaż fragment, niedawno opublikowanego listu arcybiskupa – seniora Jana Pawła Lengi :
„W dzisiejszym świecie biskupi muszą wyzwolić się ze wszystkich ziemskich więzi i – odprawiwszy pokutę – nawrócić się do Chrystusa, aby umocnieni Duchem Świętym mogli Go odważnie głosić jako jedynego Zbawiciela. Na końcu każdy będzie musiał złożyć Bogu rachunek z tego, co uczynił i czego zaniechał.”
Gdy biskup Stefanek powołuje się na swoje przykre osobiste doświadczenia, gdy sam został zdradzony przez osoby, którym ufał, to znowu odwołuje się do uczuć szlachetnych : do uczucia przyjaźni, czy do pięknej idei wybaczania. Ale i tu także szlachetność serca Biskupa nie ma nic do rzeczy, bo ma się nijak do kwestii poruszanych.
Sytuacja jest zupełnie jasna i żadne dzielenie włosa na czworo nic tu nie zmieni.
Jeżeli Ksiądz Biskup został zdradzony w sprawie osobistej i to on jest pokrzywdzony, wówczas ma prawo wybaczyć, zapomnieć, zachować dyskrecję, a nawet nie wymagać zadośćuczynienia i nie przenosić poczucia doznanej zdrady na dalsze relacje z wiarołomcą.
Ale zarzut dotyczy sytuacji zupełnie innej. Jeżeli zdrada dotyka nauczania Kościoła, w jej wyniku cierpi społeczeństwo i państwo, a do osiągnięcia profitów z wiarołomstwa przyczynił się duchowny, obojętne proboszcz, czy kardynał, to gdzie tu jest miejsce na dylemat, jak należy postąpić ?
Proboszcz, który promował kandydata – zdrajcę, świadomie lub nieświadomie przyczynił się do wielopoziomowej krzywdy, więc ma publicznie zadośćuczynić poprzez ogłoszenie cofnięcia poparcia dla tego, który zaufania nadużył.
Tak samo ma uczynić kardynał. Przy czym siła zadośćuczynienia powinna być proporcjonalna do siły uprzedniego złego oddziaływania wynikającego z rangi pozycji zajmowanej w hierarchii.
A przecież zadośćuczynienie jest ważnym elementem Spowiedzi Świętej.
I dlatego – to też jest zupełnie oczywiste - kardynał Dziwisz, czy arcybiskup Kowalczyk wciąż noszą na sobie piętno niezadośćuczynienia, a kardynał Nycz grzęźnie w grzech ciężki coraz głębiej.
Warunkiem ważnej spowiedzi jest skrucha i mocne postanowienie poprawy. Zatem każda spowiedź kardynała Nycza jest nieważna, a przyjmowanie Komunii Świętej,
świętokradcze.
Mamy zatem Kardynała – świętokradcę i żadne błędne pojmowanie lojalności i jedności przez innych hierarchów tej prawdy nie zakłamie.
Warto Biskupowi Stefankowi uzmysłowić, bo najwyraźniej ma z tym problem, że lojalność wobec wiarołomcy i litość nad nim nie mogą być stawiane wyżej niż troska o nienarażanie wiernych na zamęt i zgorszenie.
Okazywanie miłosierdzia , gdy delikwent nie wyraża skruchy i nie zamierza wykazywać poprawy , czyli, gdy nawet warunek „idź i nie grzesz więcej” nie zostaje spełniony, jest nieuprawnionym majstrowaniem przy Chrystusowej nauce. To demoralizujące rozzuchwalanie, a autorem takiego podszeptu może być tylko zły duch.
Taki akt fałszywego miłosierdzia nie kieruje bowiem wiarołomcy ku nawróceniu, lecz utrzymuje go na drodze do potępienia.
Biskupi tych prawd najoczywistszych nie znają ?
Tłumaczenie, w odniesieniu do głosowania nad ratyfikacją Konwencji , że przynajmniej niektórzy posłowie nie wiedzieli nad czym głosują, bo myśleli, że głosują przeciwko przemocy w rodzinie zostało już zdyskredytowane przez słuchaczy .
Można chyba jednak uzupełnić tę kwestię o zapytanie Księdza Biskupa, po co wobec tego było wydane oświadczenie Episkopatu w sprawie tego głosowania i tej Konwencji ? Głosu biskupów też nie zrozumieli ?
Zarzuty nie dotyczą przecież posłów - jawnych bezbożników, lecz takich, którzy deklarują się jako katolicy – i jak już było przypomniane – są popierani przez część kościelnej hierarchii.
Być może Ksiądz Biskup liczył na wyjątkową naiwność słuchaczy, lecz ,sądząc po wypowiedziach osób do radia dzwoniących, a także brak jakiejkolwiek ingerencji w treść krytycznych ocen pod adresem hierarchów ( w RM bywało z tym różnie), te czasy chyba właśnie mijają.
Otóż, posłowie głosujący za ratyfikacją Konwencji doskonale wiedzieli za czym głosują, ale jeszcze lepiej wiedzą , z której strony ‘chlebek obficie posmarowany’’.
Warto też odesłać Księdza Biskupa Stefanka ( innych hierarchów także ) do listu pasterskiego Prymasa Hlonda, który stanowił punkt odniesienia dla mojego poprzedniego tekstu.
Prymas Hlond bez mataczenia i ogólników wskazuje zasady postępowania dla katolickich - posłów i urzędników państwowych. Są one wciąż nadzwyczajnie aktualne.
Jeżeli zaś Ksiądz Biskup tak pochyla się nad wiarołomcami na szczytach władzy i wzdraga przed ich „publiczną stygmatyzacją”, to jest to wyrozumiałość dla najpodlejszego łajdactwa i fałszywa litość niezgodna z nauczaniem Kościoła.
Można publicznie okazywać poparcie dla kandydata do urzędu, ale gdy okaże się zdrajcą, to już publiczna nagana niewskazana ?
Bo co ? Bo pozbawi się takiego, możliwości czerpania korzyści ze zdrady, oderwie się go od koryta możliwości nieuczciwego zdobywania mamony ?
Kościół naprawdę powinien troszczyć się o zachowanie pozorów dobrego imienia łajdaka i złodzieja, a nie troszczyć się o tych, których taki okrada, oszukuje i działa na ich szkodę, a czasem także na szkodę Polski i następnych pokoleń jej obywateli ?
Księża, także hierarchowie naprawdę powinni umożliwiać fałszywym katolikom wykorzystywanie świętej celebry jako trampoliny do zdobycia mandatu, czy funkcji, do naciągania katolickich wyborców, a następnie użyczać autorytetu Kościoła do utrzymania stanowiska , gdy prominent działa na szkodę katolików ?
Czy duchowni, także najwyżsi w hierarchii, promocję Judaszy mają prawo tłumaczyć troską o szacunek dla Urzędu, zapomniawszy, iż raczej spoczywa na nich obowiązek dbałości o oczyszczanie motywacji w życiu publicznym ?
Wyjątkowo pokrętna ta „troska” Księdza Biskupa, a jak należy sądzić po czynach, także znacznej większości polskiej hierarchii.
Warto w takich przypadkach odsyłać do „Evangelium Vitae” Świętego Jana Pawła II , a tam do akapitu, w którym jest mowa o ekskomunice oraz czemu ta kara ma służyć.
Chyba, że polskich hierarchów obowiązuje już wykładnia Bronisława Komorowskiego, który stwierdził, że ekskomuniki się nie boi, bo „jest to instytucja trochę już z innej epoki.”
Trzeba też zwrócić uwagę na posługiwanie się przez Księdza Biskupa najzwyklejszą demagogią.
Przykładowo wypowiedziane przez Ekscelencję „rzucenie żony” , „defraudacja majątku” , czy „atak na czyjeś życie’’, to w przypadku zdeklarowanego katolika także wiarołomstwo przeciwko przykazaniom. Jest oczywiste, ze żaden duchowny nie może udzielać komuś takiemu poparcia.
Ksiądz Biskup, zapewne dość nieopatrznie użył tych przykładów przeciwko własnym poglądom, bo nie chciał chyba powiedzieć, że cudzołożnik, złodziei, czy zabójca może w przypadku ubiegania się o funkcje publiczne liczyć na poparcie duchowieństwa.
Dlaczego zatem wiarołomni wobec Ewangelii, nauczania Kościoła, zdrajcy wyborców i państwa, o ile sprawują wysokie funkcje władzy mogą liczyć na wyrozumiałość hierarchów ?
Czy hierarchia Kościoła katolickiego już całkowicie stanowi element sparszywiałego krajobrazu tworu o nazwie III RP, skoro naucza nas, że zdrada żony to grzech ciężki, lecz jednocześnie propagowanie cudzołóstwa przez rządzących można zbyć milczeniem ? Że defraudacja majątku osoby , czy firmy prywatnej to grzech ciężki, ale defraudacja majątku państwa ( obywateli) już na potępienie nie zasługuje ?
Czy chce się nam powiedzieć, że zabicie człowieka to zbrodnia, ale zbrodnicze ustawy wprowadzane przez rządzących nie mogą skutkować wyklęciem przez Kościół, a nawet powodować cofnięcia hierarchicznego poparcia dla promotorów takiego barbarzyństwa ?
Litościwym milczeniem potraktujmy porównanie zakresu kręgu poszkodowanych w takich jednostkowych, czy nawet osobistych sprawach, jakie przykładowo wywołał Ksiądz Biskup ( choć to ich nie tłumaczy), z wymiarem szkody ( i ilością pokrzywdzonych ) wynikającej ze złodziejstwa i zdrady władzy wykonawczej i ustawodawczej.
Kolejna demagogia w ustach Biskupa to odpowiedź na postulat słuchaczki, aby tych, którzy wprowadzają prawa niszczące katolików wypraszać z kościoła.
Ja ten postulat rozumiem jako głos skierowany do księży, aby nie popierali fałszywych katolików, a w przypadku osób publicznie deklarujących łamanie Bożych praw nie udzielali Komunii Świętej, bo przecież to świętokradztwo.
Ksiądz Biskup też zapewne rozumie o co chodzi, więc sprowadzanie kwestii do absurdalnego wniosku , że wobec tego należałoby spowiadać przed wejściem do kościoła, a dopiero potem wpuszczać ,nie nadaje się do poważnego dyskutowania.
Ksiądz Biskup wie przecież doskonale, że chodzi o prominentów oraz ich grzechy publiczne popełniane na szkodę Kościoła i wiernych.
Podobnie, nie nadaje się do dyskusji kolejny argument w obronie posłów grupy rządzącej, który poprzez odwołanie do jakichś zadawnionych grzechów obecnej opozycji ,ma relatywizować , a przez to w jakiejś mierze usprawiedliwiać absolutnie antykatolickie ustawy i codzienną urzędniczą praktykę ostatnich lat rządów koalicji PO – PSL.
Także i ten sofizmat trzeba jednak dopisać „do rachunku” Księdzu Biskupowi, a po dokonaniu bilansu, z przykrością stwierdzić, ze w łącznie kilkunastominutowym wywodzie Biskup Stefanek, będący przecież w jakiejś mierze głosem hierarchii kościelnej, użył tylu argumentów na korzyść ZŁA, że musiało to wywrzeć wrażenie przygnębiające. Na mnie wywarło.
Od błędów nawet Biskupi wolni nie są, lecz jest coś jeszcze bardziej przygnębiającego w tym biskupim wywodzie.
Otóż to, co mnie poraża najbardziej, to nie sam fakt, że Biskup usprawiedliwia grzech rządzących, że nie daje jasnej wykładni postępowania, że relatywizuje postawy, że kluczy, że wykazuje błędnie pojętą lojalność wobec grzechów innych hierarchów, że wszystko jest w stanie wytłumaczyć, nawet wiarołomstwo za mamonę.
Mnie najbardziej poraża i przygnębia zarazem, że Ksiądz Biskup, będący dobrotliwym człowiekiem, uważa, że te wszystkie uwikłania, wiarołomstwa, sprzedajność , układy wielkie i układziki mniejsze, powiązania, kłamstwa, relatywizm, interesowność..., że tak już po prostu jest , tak być musi i tak już będzie, i że nic się na to nie poradzi, więc trzeba się jakoś przystosować.
Oczywiście Ekscelencja tego nie powie tekstem otwartym, ale przecież to całe Jego tłumaczenie do tego w istocie się sprowadza.
I właśnie to jest najbardziej przygnębiające, zwłaszcza, gdy mówi nam to Następca Apostołów występujący dość często w Radiu Maryja.
Mnie w ogóle nie przygnębia ktoś taki , jak Nycz, bo zrozumiałem, że jedyne dobro, które może nas od niego spotkać nastąpi wówczas, gdy nałoży pokutny wór, zrezygnuje z funkcji i uda się do jakiegoś zamkniętego zakonu, aby tam , dożywotnio odpokutowywać zło, jakie wyrządził.
Dopóki ,właśnie taki przełom nie nastąpi, to ja się spodziewam po nim zła narastającego, które jednak mnie przygnębić nie zdoła. Nawet, gdyby ogłosił któregoś dnia, za jednym zamachem, boskość Komorowskiego oraz objawienie pełni łaski Ducha Świętego w pani Bufetowej.
Natomiast uświadomienie sobie motywacji biskupa Stefanka, a zapewne także motywacji wielu innych hierarchów, było naprawdę przygnębiające.
A następnym krokiem, który – chcąc zachować wierność samemu sobie oraz intelektualną uczciwość - trzeba było wykonać na drodze tej przygnębiającej analizy, było zadanie sobie pytania, czy wobec tego rodzaju oportunizmu, i zgody na kolonialną rzeczywistość, wobec wrośnięcia w ten zwyrodniały krajobraz i dostosowanie się do obowiązujących w nim reguł, można w ogóle liczyć na obudzenie entuzjazmu do radykalnych, a nie kosmetycznych zmian, pogodzonych z układami hierarchów ?
I nawet nie o wiek tu chodzi, tylko o ugruntowaną przez lata mentalność.
Czy można jeszcze wierzyć w nawrócenie hierarchów, którzy najwyraźniej sądzą, że oni wcale nawrócenia nie potrzebują ?
Ksiądz Biskup Stanisław Stefanek powiedział o głosach słuchaczy, z którymi polemizował w audycji : „ Te głosy są cudownym wstępem do poważnej dyskusji społecznej. ‘’
Sądzę, że na taką dyskusję było ostanie dwadzieścia pięć lat. To zostało zmarnowane.
Teraz jest czas otwartego opowiedzenia się po jednej ze stron : czarnej lub białej.
Bo wbrew temu, co sugeruje Biskup , są tylko dwie strony : Dobro lub zło.
Na rozwlekłe dyskusje nie ma już czasu.
Nadszedł już czas podążać , choćby za wskazaniami Biskupa Athanasiusa Schneidera z Kazachstanu, który w niedawno opublikowanym tekście wzywa katolików do działania, także poprzez pisanie do Ojca Świętego, do swoich biskupów, do odpowiednich dykasterii Kurii Rzymskiej, wskazując na heretyckie lub gnostyckie wydarzenia i wypowiedzi osób obecnych w życiu Kościoła.
Nadszedł już czas, aby katolicy świeccy zaczęli wymagać od swoich Pasterzy jasnego świadectwa.
Jako epilog tego tekstu niech więc posłużą słowa księdza biskupa Schneidera :
„ To smutna prawda: jesteśmy w czasach wielkiego kryzysu w Kościele. Jednak Bóg jest z nami.(…)
Musimy stworzyć grupę szczerych katolików, uczonych, rodzin, duchownych, którzy będą odważnie rozpowszechniać pełną katolicką prawdę, zwłaszcza nauczanie Kościoła dotyczące rodziny, natury i przykazań Bożych. (…)
Walka, którą prowadzimy, to więcej niż walka z ignorancją. To walka przeciwko mocodawcom i siłom. Nie może odnieść sukcesu, jeżeli nie zorganizujemy się w wielką narodową i międzynarodową siatkę modlitwy, poprzez adorację Najświętszego Sakramentu, pielgrzymki, pobożne Msze, procesje wstawiennicze i pokutne. Powinny mieć takie tematy jak ‘Świętość rodziny i małżeństwa; Wezwanie do czystości; Piękno i szczęście czystego życia; Naśladowanie Chrystusa w życiu rodzinnym; Zadośćuczynienie za grzechy przeciwko rodzinie i małżeństwu.”
.
http://www.radiomaryja.pl/mult...
http://www.fronda.pl/a/bardzo-...
Komentarze
19-02-2015 [18:43] - Sir Winston | Link: Szanowny Panie
Szanowny Panie Andrzeju,
ostatnie 25 lat zostało w sensie oczyszczenia hierarchii w PRL bis niewątpliwie zmarnowane. Jeśli jest tam jeszcze ktoś, kto w Boga wierzy, niech sobie przypomni przypowieść o gorszących maluczkich. Chociaż nie wiem, czy coś takiego, jak Pismo Święte, jest w stanie wzruszyć szatańską moralność wilków w owczej skórze, takich jak omawiany biskup.
"Hierarchia Kościoła katolickiego już całkowicie stanowi element sparszywiałego krajobrazu tworu o nazwie III RP". Jest ni mniej, ni więcej, jak tylko jego integralną częścią. Ci zaś, którzy części wspierającej ITI RP nie stanowią, są marginalizowani aż po skraj egzystencjalnego przetrwania. Przypomnę tylko księdza Stanisława Małkowskiego; tak za I, jak i za II PRL'u.
Niby wiadomo było, że coś takiego nadejdzie, mówi o tym zarówno św. Jan w Objawieniu, jak i przepowiednia fatimska. A jednak jakoś to nie uspokaja...
Pozdrawiam
19-02-2015 [22:31] - Andrzej W. | Link: Zgadzamy się w tej
Zgadzamy się w tej przygnębiającej ocenie. Wie Pan, ja jednak wciąż wierzę, że przynajmniej w jakiejś części hierarchii nastąpi przełom. Oczekiwać, że w większości byłoby złudzeniem. Ale to wcale nie o ilość idzie. Tu wystarczy Jeden, Prawdziwy Pasterz.
Coraz wyraźniej widać, że jest to czas jakiegoś narastającego napięcia. Także w Kościele. To się musi skończyć spektakularnym upadkiem niektórych, być może wielu, lecz także absolutnym świadectwem, być może nielicznych.
Pozdrawiam Pana.
A.
19-02-2015 [21:24] - Pablo | Link: Szanowny Panie Andrzeju Nie
Szanowny Panie Andrzeju
Nie ma za co, to właściwie ja muszę Panu podziękować za tak celne i wyczerpujące podejmowanie tych kwestii, choć domyślam się, że tak jak i mnie nie sprawia to Panu żadnej satysfakcji. Ale tak to już jest z krzyżem, który trzeba podejmować...
Na marginesie kilka myśli zasadniczo obecnych w Pana tekście.
1. Zauważmy, że Pan Jezus nie powiedział do złego łotra: "A wiesz, nie będę małostkowy, ciebie też zabieram do Raju, co tam!".
2. Upór duszpasterzy, żeby dostrzegać ślady dobra w każdym łotrze itd. bierze się zapewne w dużej mierze z obrazu Dobrego Pasterza poszukującego zagubionej owcy. Ale przecież nigdzie nie jest napisane, że żeby ją odnaleźć zostawił On pozostałe 99 owiec na ścieżce ku przepaści! A do tego niestety sprowadza się często taka pobłażliwa postawa.
3. Oprócz tego elementu krzywdy duchowej, jest też czynnik stawania po stronie nielicznych katów itp. z zupełnym zapomnieniem o szkodach wyrządzanych milionom prostych ludzi. Vide casus Jaruzelskiego.
4. Pan Jezus nakazał być przebiegłymi jak węże i czystymi jak gołębice. Z jakichś względów pierwsza część tego zdania jest dziwnie lekceważona lub wręcz ignorowana (zresztą ofiarami takiej dziwacznej reinterpretacji Słowa bywa również dużo innych wypowiedzi Pana). Co zapewne również wynika z ambitnego pragnienia bycia świętszym niż Pan Bóg. Nietrudno zauważyć, że wielu hierarchów szybuje jak gołębice, wysilając się na takie akrobacje jak te bpa Stefanka...
Módlmy się w tym okresie Wielkiego Postu o dar Ducha św. dla kapłanów.
Pozdrawiam Pana
19-02-2015 [22:50] - Andrzej W. | Link: Tak, mnie też nie sprawia to
Tak, mnie też nie sprawia to satysfakcji. Wolałbym w ogóle nie pisać, nie odczuwać takiej potrzeby.
Wie Pan dlaczego ? Jestem przekonany, że choć bardzo ważne jest przywództwo polityczne, to bez przywództwa duchowego nie odzyskamy Polski.
Modlić się trzeba, im sytuacja wydaje się trudniejsza, tym bardziej ( Pan Jezus do Św. Faustyny : " Córko moja, rozważ te słowa : A będąc w ciężkości dłużej się modlił." ). A Pan Bóg jakże często nas zaskakuje. Może zatem, dzięki działaniu Ducha Św., któryś hierarcha, nawet ten, na którego byśmy nie stawiali - zaskoczy nas.
Jednak, cokolwiek by się działo, to każdy z nas jest POWOŁANY do świadectwa.
Dziękuję za uzupełnienie mojego tekstu Pańskimi przemyśleniami. I raz jeszcze dzięki za zwrócenie mi uwagi na tę katechezę. Tak dużo do wysłuchania i przeczytania, a tak mało czasu, niestety.
Pozdrawiam serdecznie.
A.
20-02-2015 [08:49] - ruisdael | Link: Dziękuję, że moje odczucia
Dziękuję, że moje odczucia ujął Pan w tak piękny literacko i głęboki w formie i treści tekst. Pogłębia się rozdźwięk pomiędzy patriotycznym kościołem proboszczów i wikarych "na dole" oraz "wysokim" kościołem biskupów. Niestety.
20-02-2015 [09:58] - Andrzej W. | Link: Niestety... Ale też pojawiają
Niestety...
Ale też pojawiają się coraz odważniej głosy hierarchów na świecie o konieczności nawrócenia się biskupów, o zerwaniu przez nich ziemskich zależności i powrotu do czystej nauki Chrystusa, bez zafałszowań wynikających z doraźnego koniunkturalizmu. Oczywiście, nie dotyczy to spraw polskich, ale gdyby takie głosy odniosły jakiś skutek, poruszyły sumienia, musiałoby to mieć przełożenie na wszystkie zachowania hierarchów, także w Polsce.
Dlatego są one tak potrzebne i ważne.
Poza tym, myślę, że my - katolicy świeccy też mamy coś w tych sprawach do zrobienia. I to nie tylko modlitwą, choć bez niej nic się udać nie może, ale także działaniem, np.apelami, domaganiem się od naszych biskupów konkretnych zachowań.
To my bronimy Kościoła ( i bronić będziemy) przed atakiem libertyńskiego terroryzmu, ale nie możemy być w tej walce zdradzani, czy dezorientowani przez poszczególnych hierarchów. To im trzeba uzmysławiać.
Dziękuję za dobre słowa i serdecznie pozdrawiam.
A.
20-02-2015 [11:46] - JWD | Link: Oczywiście, że nie są w
Oczywiście, że nie są w swojej masie gotowi. Jeden czy dwóch wierzy w Jezusa Chrystusa, a reszta odstawia marny teatrzyk.
Ale co z tego. Tak miało być i jest o tym wyraźnie mowa w Objawieniu Św. Jana.
Sam Jezus Pan poucza nas wyraźnie, że Ojciec szuka czcicieli w "Duchu i Prawdzie". Kościół - w nielicznej grupce - przetrwać ma totalny ostateczny upadek cywilizacji, co dla wielu oznaczało będzie i już zresztą oznacza krwawą mękę, ale kościół oznacza ogół wyznawców Jezusa, a nie tylko pośredników czy nauczycieli. Pośrednicy mogą pozostać wyznawcami, ale mogą też i zdradzić i odejść i to ma właśnie miejsce, odeszli duchowo w taki sposób, aby zachować kasę, władzę i przywileje. Jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa, jeszcze nas zaatakują wprost, gdy się już jawnie przefarbują. Jeszcze wielu z nich przejdzie na muzułmaństwo. Zresztą wielu od początku jest talmudystami.
Czyli "Nie lękajcie się". Bóg nad tym panuje całkowicie, a my tu mamy się spokojnie doskonalić będąc aktorami, każdy w swoim takim jakby filmie holograficznym. Słowem celem naszego życia tutaj na ziemi jest to właśnie życie. Mamy miłować Jezusa, żyć jego Ewangelią /w tym sensie karmić się nią myślami i czynami/. Mamy być poddanymi Jego Władzy /Jego Prawom/, mamy obwołać Go w Polsce jak najprędzej naszym Jezusem Chrystusem Królem Polski /wtedy obiecuje, że staniemy całościowo jako polski lud na potężnych nogach/, co bardzo jasno przekazał nam w swoim Testamencie genialnie wprost umieszczonym. Gdy Go zapytali do czego w takim razie mają dążyć, o co właściwie zabiegać, czyli jak się modlić, to podyktował im Pater Noster /Modlitwę Pańską/. W niej zawarł był swój Absolutystyczny Monarchiczny Testament. Wystarczy posłuchać powoli ze zrozumieniem samego siebie modlącego się codziennie tą samą zawsze niezmienną Modlitwą Pańską w całym bez względu na podziały obszarze chrześcijańskim. Genialne.
20-02-2015 [20:08] - Andrzej W. | Link: Tak. Każdy z nas, bez
Tak. Każdy z nas, bez względu, jak postępują inni, choćby byli hierarchami ma postępować według nauczania Pana. Mamy dawać świadectwo, choćby w wymiarze ludzkim walka była nie do wygrania. Pan Jezus w objawieniach do S.Faustyny zapowiedział : " Nie za korzystny wynik nagradzam, ale za trud dla Mnie podjęty.'' Trzeba zatem ze złem walczyć.
Proszę zauważyć, jaki jest opór ze strony hierarchów ( większości) przeciwko Intronizacji.
Chrystus jako Król Polski mógłby Polsce , czy Kościołowi zaszkodzić ? Mój Boże, jakie siły mogą być temu przeciwne ?
Pozdrawiam Pana.
A.
20-02-2015 [12:58] - Kamila | Link: Pana analiza jest rzeczowa,
Pana analiza jest rzeczowa, oddaje całkowicie moje przemyślenia. Dziękuję za tę relację z tej konkretnej audycji.
Tłumaczenia polskich biskupów , postępowanie w sferze publicznej , ich listy tak naprawdę są dalekie nauczania chrystusowego, wybiórczo stosują w swych wypowiedziach Ewangelię.
Nie widzą oczywistej dla każdego sprzeczności w tym co głoszą. Np mówią o grzechu popełnianym przez kobiety stosujące tabletkę dzień po dniu, a nie mówią jak ciężki grzech popełniają ci rządzący, właśnie katolicy ( pani Kopacz), którzy ją prawnie dopuszczają do użycia, pozwalają na jej reklamę, zachęcają do stosowania czyli tak naprawdę wręcz instytucje państwowe ja zalecają. Zamiast ostrzegać o jej szkodliwości dla zdrowia umożliwiają sprzedaż na szeroka skalę .
Jak można twierdzić ,że troszczą się o rodzinę i jednocześnie popierać władzę, która całym swoim postępowaniem przez lata udowodniła ,ze działa na szkodę rodziny.
Można tysiące stron zapisać pokazując ,że czyny naszych hierarchów w żaden sposób nie zgadzają
się z głoszoną przez nich Ewangelią.
Udawanie ,że nie widzi się różnicy miedzy zwykłym obywatelem, który zdarza się ,ze grzeszy, kogoś indywidualnie skrzywdzi, a człowiekiem który sam dobrowolnie podjął się funkcji publicznych, jest wysoko opłacany, wynagradzany z podatków ludzi najczęściej właśnie niezamożnych, zabieranych im pod przymusem państwowym i swoimi działaniami powoduje szkody, krzywdy dla milionów ludzi w kraju, często nieodwracalne , o skutkach negatywnych nawet dla przyszłych pokoleń i stosowanie takiej samej miary odpowiedzialności jest zwyczajnym kłamstwem, oszustwem i nie ma nic wspólnego z dobrocią. Ci , którzy tak postępują choć stroją się w piórka ludzi dobrych są nieczuli na krzywdy milionów, ich los jest im obojętny.
20-02-2015 [19:57] - Andrzej W. | Link: Witam Panią. Przykład tej
Witam Panią.
Przykład tej tabletki, a właściwie oświadczenie Episkopatu pokazuje bez żadnego zawoalowania hipokryzję hierarchów i ich uwikłania z grupą rządzącą.
Oczywiście jest takich przykładów więcej, właściwie trzeba by opisać całe 25 - lecie, ale odnośnie do tej sprawy, to już chyba oni sami nie są w stanie wymyślić usprawiedliwiającego kłamstwa.
Dzieciaki ( często właśnie dzieciaki ) - grzech ciężki, ale o władzy, która je do tego zachęca ( właśnie zachęca ! ) - "cicho sza''.
To już nie jest nawet hipokryzja. To zwyrodnialstwo.
Oczywiście zgadzam się z Pani opinią.
Serdecznie pozdrawiam.
A.
20-02-2015 [13:15] - Zyndramek | Link: Słyszałem tę audycję
Słyszałem tę audycję RM.
Pięknie i wyczerpująco przedstawił pan swój punkt widzenia. Z tekstu wynika jasno, ze nie ma pan pojęcia o co w tych misteriach biega.
Kościół Katolicki nie jest kościołem narodowym Polskim. Jest kościołem powszechnym.
Zadaniem Kościoła Katolickiego nie jest uczynienie Raju na Ziemi, a tym bardziej zaprowadzenie porządku w Polsce. Zaangażowanie polityczne Kościoła jest wymysłem propagandy lewackiej. Kościół został powołany DLA ZBAWIENIA DUSZY LUDZKIEJ. I nie jest bardziej cenna dusza Polaka niż ludożerczego Papuasa, komunisty, PO-wca, Żyda, czy innego typu innowiercy, a zwyrodnialca.
Ratowanie duszy ludzkiej jest wielka pokusą dla każdego kapłana, niezależnie jaką wysoką pozycję zajmuje w hierarchii. Stąd takie dziwne "cudowne nawrócenia" jak słynny ślub Tuska, "pojednanie z Bogiem" spawacza (Jaruzela) czy wieczna miłość do Pana Boga okazywana przez agenta "Olina".
Podkreślę, że ratowanie duszy ludzkiej jest obowiązkiem i celem posługi dla każdego kapłana i żaden majątek nie ma tu znaczenia. Przypomnę Biskupa Rzymu, który na przejażdżkę papamobilem zabrał parę hochsztaplerów. To nic, że Sztolcmany wykorzystały ten incydent propagandowo na swoją (mocno nieczystą) korzyść, ale przecież wille w Kazimierzu cóż znaczą wobec szansy zbawienia 2 duszyczek należących docześnie do łotrzyków?
Duszpasterz, a już Biskup na pewno, zna swoje powinności i tylko niewierni i zacietrzewieni mają zbyt wysokie oczekiwania wobec duchowieństwa. Jeśli jest cień szansy na uratowanie duszy ludzkiej wielu kapłanów podejmie ryzyko, nawet gdy gołym okiem widać, że porażka może narazić na śmieszność.
I paskudna insynuacją jest twierdzenie, że hierarchia ma proboszczów i lud boży za nic - Kościół jest jednością!
A przedmiotowa ustawa, istotnie, może mieć dla Polski skutki tragiczniejsze niż rządy wspomnianych wcześniej "Sztolcmanów" , ale za jej uchwalenie nie wolno obciążać Kościoła Katolickiego.
20-02-2015 [19:43] - Andrzej W. | Link: " Nie oszukujmy się :zwykli,
" Nie oszukujmy się :zwykli, prości wierni, jakby wiedzeni instynktem ewangelicznym, rozpoznają od razu, kiedy w Kościele służy się Ewangelii, a kiedy się ją zuboża i przytłumia przez inne sprawy.'- JP II, Święty.
Zdaje się, że jednak coraz więcej wiernych ma pojęcie " o co w tych misteriach biega".
Stosuje Pan metodę biskupa Stefanka. Twierdzenie prawdziwe odnosi Pan do sytuacji, do której ma się ono jak "pięść do oka".
Kościół jest powszechny, bo nie podlega władzom świeckim, lecz winien jest posłuszeństwo Papieżowi ( rzymsko- katolicki). Także powszechność zasad ( Ewangelia, Magisterium).Jeśli jednak chce Pan z tego wywodzić wniosek, że sprawy narodowe, czy państwowe mają być hierarchom obce, to podważa Pan całą historię Kościoła w Polsce, więc to sofistyka. Proszę sobie przypomnieć, co mówił JPII o Ojczyźnie (Matka), czy list Prymasa Hlonda; nawet Pan Jezus i Matka Najświętsza w objawieniach mówią o Polsce. Zresztą jeden z tytułów Maryi - "Królowa Polski".
Nikt nie wymaga od Kościoła raju na ziemi, bo to przez grzech niemożliwe, ale jedną z możliwości grzeszenia jest zaniedbanie. A "komu więcej dano...''
Polityczne zaangażowanie Kościoła wg lewaków, to zupełnie inna bajka, ale w Pańskim ujęciu znowu sofizmat. Ja nie oczekuję, że Episkopat powie -"głosujcie na PIS'''. Coraz więcej wiernych widzi natomiast, że publiczne poparcie ze strony hierarchów otrzymują ludzie, którzy wprowadzają przepisy podważające Dekalog ( czy jest On "narodowy''?).To jest właśnie POlityczne zaangażowanie i to po ciemnej stronie. Pan nie zna takich przypadków ?
Nycz przyjacielsko pokazując się publicznie ( nie tylko on) z łajdakami żadnej duszy nie ratuje ( bo ratuje się wg wskazań Bożych, przez karcenie), tylko utwierdza tych nieszczęśników w grzechach ciężkich, a ponadto wprowadza zamęt, więc gubi dusze następne. Służy więc diabłu.
Niezła, kolejna wymówka :"popieram ich, pokazuję się z łajdakami, bo muszę ratować ich dusze''. Ja takiej ściemy nie kupuję. Na szczęście kupuje to coraz mniej wiernych ( jakże prorocze słowa JPII, vide : cytat na początku).
Tak więc, daj Pan spokój. Pozdrawiam.
20-02-2015 [20:35] - Andrzej W. | Link: Jeszcze odnośnie zbrodniczej
Jeszcze odnośnie zbrodniczej Konwencji. Pisze Pan, że za jej uchwalenie nie wolno obciążać Kościoła katolickiego.
A dlaczego ? Nie zauważa Pan związku między przyczyną a skutkiem ? Między zaniedbaniem a katastrofą ?
Między poparciem kard.Dziwisza dla PO, czy Komorowskiego, a obecnym stanem władzy i państwa? Między poparciem Kowalczyka, czy Nycza dla Bufetowej, a bluźnierstwem na Placu Zbawiciela, czy zwiększeniem "przerobu" zabijania dzieci ( po usunięciu prof. Chazana )?
Między milczącym przyzwalaniem na pierwsze łajdactwa, potem na coraz większe a niedawnym przegłosowaniem Konwencji ?
To odnośnie do hierarchów.
Jeśli zaś chodzi o Kościół jako wspólnotę wiernych, to przecież jakaś część katolików też nie jest bez winy. Przecież to już druga kadencja, więc nie można już się tłumaczyć, że oszukali. Choć oczywiście pamiętam, że brak przywództwa duchowego jest tu kluczowy. Ale trzeba też sobie jasno powiedzieć, kto udziela poparcia wspólnikom zła, sam staje się wspólnikiem, więc grzeszy ciężko.
Przywołał Pan przykłady Jaruzelskiego i Oleksego. Nikomu nie można odmówić posługi, gdy wyraża wolę pojednania się z Bogiem,
Ale nie ma to nic wspólnego ze świętokradztwem, jakie się dokonało przy udziale biskupa Guzdka ( przypadek Jaruzelskiego ). Czy słowa : "Sługa Boży, gen. Wojciech'', tez miały służyć ratowaniu duszy zmarłego ?
To, co się nam usiłuje - w odniesieniu do przedstawicieli grupy rządzącej - wciskać pod hasłem "troska o nawrócenie grzeszników'', to nie jest żadne duszpasterstwo, tylko najobrzydliwsza postawa "księży - patriotów''. To tyle.
Pozdrawiam.
A
20-02-2015 [22:16] - Zyndramek | Link: Przyjmuje pańskie racjonalne
Przyjmuje pańskie racjonalne argumenty, ale wobec powszechnych i bezwzględnych ataków na Kościół ja postanowiłem, jak pan zapewne zauważył, nie włączać do tego chóru głosów krytycznych. Jeśli choć słowo ma temat Kościoła, to tylko dobre.
Fundamentalne w doktrynie dziesięć przykazań dedykowanych jest dla ludzi słabych, niewykształconych, chutliwych i większość z nich nie dotyczy hierarchów Kościoła.
Cóż zatem może ambitny biskup, kiedy na tę godność wyświęca się kapłanów dojrzałych.
"Pikantne" przykazania 5, 6, 7 odpadają z uwagi na przyzwyczajenie do celibatu, do komfortu majestatu i ze względu na kontrolę społeczną z TVN.
Ósme, inteligentny pracowity kleryk opanowuje po trzech latach ciężkich studiów w seminarium i zawsze w ładną formę ubierze "tak...ale".
Trzecie wchodzi w zakres obowiązków służbowych i tu też nie ma pola manewru.
Czwarte jest rzeczą osobistą i intymną, ale komu przeszkadza zapalić znicze 01.11. każdego roku - tu też się nie da nic wykombinować.
Drugie - w ustach wysokiego hierarchy nie może być odebrane jako świętokradztwo.
Dziewiąte odpada z uwagi na wiek.
Dziesiąte nie dotyczy z uwagi na pozycję społeczną.
"Komu więcej dano..." - A grzech jest rzeczą ludzką... Dusza jest nieśmiertelna, ale podlega pokusom.
To gdzie może zmagać się Nycz i jemu podobne Pieronki z grzechem? - Nie ma pola manewru - zostaje tylko "pierwsze".
Ale ja dawniej, za Karola, za Wyszyńskiego, takiej biedy nie widziałem. Nastąpiła jakaś straszna luka pokoleniowa.
Pozdrawiam