Paskudne uśmieszki na mordach przebrzydłych

   W ostatnim czasie jesteśmy świadkami powtarzających się z zadziwiającą cyklicznością nawiązań do słów i nauk Papieża Polaka w wykonaniu hmm… niech będzie, że person, które jako żywo w żaden sposób jak dotąd nie miały prawa nikomu z Jego Świątobliwością się kojarzyć. Zdążyliśmy się już chyba przyzwyczaić, że gdy rzecz tyczyła się na ten przykład obecności Polski w UE, różnorakie medialne flanele wycierały sobie otwory gębowe takim czy innym zdaniem, wyrwanym z kontekstu jego wypowiedzi, natomiast kiedy przychodziło do spraw zasadniczych pt. chociażby obrony życia poczętego, jakimś sposobem te same osobistości nabierały wody (albo i czego gorszego jak zauważył był ostatnio niezawodny RAZ) w usta. Nie żeby sprawę zamilczeć – co to to nie, każdy tego rodzaju wycieruch niezależnie od posiadanej płci, zwykł najczęściej przy takowej okazji każdorazowo demonstrować swój niezachwiany pogląd na ten czy inny temat. Jednakże w podobnych przypadkach osoba JP2 wraz z głoszonymi przezeń poglądami jakoby zanikała gdzieś w oddali w oparach gęstej mgły, tak aby nie zaprzątała jakoś szczególnie uwagi rozlicznych odbiorców.
   Nic w tym w sumie nadzwyczajnego – wybiórcze traktowanie autorytetu Papieża, tak aby nim okładać niczym pałką wiernych Kościoła, na którego czele ów człowiek sprawujący urząd piotrowy staje, stanowi dość popularny sposób „dyscyplinowania” owych wygodnych do strzyżenia owieczek, tyle że przez osoby absolutnie do tego nieuprawnione. Paradoks bowiem stanowi fakt, że najchętniej w takich razach na jego znamienitą osobę powoływać zwykli się zdeklarowani ateiści, nierzadko z resortowego chowu, usiłujący zarazem przy okazji kneblować tymże autorytetem osoby autentycznie wierzące i praktykujące. „Bo przecież tako rzecze sam Papież. Mnie wprawdzie jako ateisty jego słowa nie dotyczą, ale wy jako wierzący – wykonać, a w ogóle ruki pa szwam, katotalibska swołocz i nadstawiać mi tutaj zaraz drugi policzek. Co - nie chcecie? Zgnijecie zatem niechybnie w piekle. I co z tego, że piekła nie ma? Już ja was rozliczę z waszej bogobojności”. Itd., itp. Do tego dochodzą ostatnim czasem jawne kpiny z przesłania Karola Wojtyły, w postaci przeinaczonych lub użytych w odwróconym kontekście cytatów z niego samego, tak aby tym bardziej chyba dotknąć do żywego osoby, które jego nauczanie zwykły traktować literalnie i z pełną powagą.
   Ostatnimi przykładami tego rodzaju aberracji jest tweet ryżego pajaca z przyczeską z okazji rocznicy wybuchu II WŚ (w tym przypadku można by w rewanżu rzucić, że biorąc pod uwagę całą drogę życiową owego pseudopiłkarzyka, jego własne Westerplatte zawarłoby się raczej na pokładzie pancernika Schlezwig-Holstein) oraz ogłoszenie przez pewną czołową krajową ciotę, sprawującą dotąd – o zgrozo – urząd prezydenta pewnego, jeszcze do nie tak dawna wojewódzkiego, miasta na tzw. pomorzu środkowym (nazwa to równie historyczna jak osławiona „opolszczyzna”, stąd obie pozwoliłem sobie zapisać z małej litery), ponownej próby przejścia na niwę polityki w jej „szerszym” - w odróżnieniu od czysto lokalnego - wymiarze. Pomijając szanse owego, kolejnego po palikuciarstwie i nowoczesnych inaczej, cudacznego tworu, zbudowanego na osobie (bo przecież nikt przy jako tako zdrowych zmysłach nie rzeknie, że na „autorytecie”) człowieka, który na swoich chorych upodobaniach i niezwykle chętnie ujawnianych meandrach swej przegiętej „seksualności”, zbudował cały swój „kapitał polityczny”, być może ów „projekt” będzie miał okazję zrobić dla Polski tyle dobrego, że wzorem razemowców z ostatnich wyborów parlamentarnych, da radę urwać zjednoczonym kułalicjantom łobywatelskim z parę procent. Choć osobiście przewidywałbym raczej scenariusz z „łączeniem” się przed samymi wyborami powstałych uprzednio przez podział dziwolągów. Ale to już osobny problem całego tego totalniackiego towarzystwa, które na zmianę potrafi wzorem GWnianych dziennikarzyn pompować nowego, „świeżego” „polskiego Macrona” (pomijając już, że na tego rodzaju porównania jedyną racjonalną reakcję winien stanowić chyba zwyczajny odruch wymiotny skierowany wprost na obu porównywanych w tymże przypadku „mężów stanu”) i za sprawą lisopodobnych cyngli od niezwykle brudnej roboty wciągać go głębiej w bagno, z którego wyrósł.
   W nawiązaniu do tej drugiej grupy „żurnalistów” pozostaje jednak jeszcze jeden aspekt poruszanej tematyki. Oto w programie samego króla polskiej kloacznej publicystyki wystąpił jakowyś rzekomy obrońca ofiar pedofilów, który przy okazji robienia błyskotliwej kariery w adwokaturze, odnalazł w sobie nieco inne powołanie i zaczął opisywać w swych książkach skandale pedofilskie w łonie Kościoła, oczywiście czyniąc to jedynie pro publico bono i ze względu na poszanowanie dla tychże ofiar. Ów spec goszcząc we wspomnianej audycji raczył się podobnież wyrazić - ku nieskrywanej satysfakcji pluszowego prowadzącego rzecz jasna - że osoba JP II już niebawem ulegnie daleko posuniętej „desakralizacji”. I tutaj nie powinno nas nic zdziwić, gdyż każdy w miarę uważny obserwator otaczającej rzeczywistości był chyba w stanie już od jakiegoś czasu przewidzieć, że jedynie kwestią czasu pozostaje, kiedy dyżurni opluwacze zechcą wziąć sobie na warsztat ten ostatni już chyba nienaruszalny dotąd autorytet polskiego Kościoła przełomu tysiącleci. Do tej pory jakieś nieśmiałe próby tego rodzaju działań były podejmowane w tzw. mediach społecznościowych tudzież przeróżnych niszowych szmatławcach, ale należy spodziewać się, że już niedługo szeroką falą ruszy przedsięwzięcie mające na celu całkowite zbrukanie i splugawienie legendy życia Papieża Polaka i jego dokonań, tak aby pozbawić ludzi wierzących resztek godności i poczucia dumy z tejże najwybitniejszej postaci jaką kiedykolwiek miał okazję wydać ze swojego łona polski Kościół. Zdaje się, że ktoś żywotnie zwielokrotnieniem tego procesu zainteresowany obecnie niezwykle pracowicie zarzuca sieci, korzystając z reperkusji jakie za oceanem wywołuje tamtejsza afera pederastyczno-pedofilska. Jak dotąd już wielu pozwoliło się w nie złapać, ale znając życie w ślad za nimi dość licznie pójdą inni chętni.

 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika xena2012

05-09-2018 [17:56] - xena2012 | Link:

Świeży polski Macron w ramach swej epokowej  ale nadzwyczaj skromnej prezydentury w Słupsku miał jedynie dwa osiągnięcia-udzielani ślubów i wyniesienie do magazynu z ratusza portretu JPII.Do pracowitych prezydentów nie należał,sprawy Słupska i mieszkańców zupełnie go nie interesowały.Teraz jako swoim hasłem posłużył się cytatem z wypowiedzi Papieża Polaka i będzie ,,odnawiał oblicze ziemi'.Zapewne rozlicznymi wojażami po świecie. '

Obrazek użytkownika gorylisko

06-09-2018 [12:52] - gorylisko | Link:

mimo wszystko można się cieszyć, no bo odbierze trochę pełooo, trochę sldeee... i jak dobrze pójdzie to całe totowarzycho może  nie osiągnie progu wyborczego... ale wteydy będzie piiiisk... ciekawe czy uzyska poparcie naszego tutejszego kukuńka  drrrra...

Obrazek użytkownika xena2012

07-09-2018 [09:54] - xena2012 | Link:

Wprost przeciwnie.Dołączy mimo obecnych dasów do Wielkej Koalicji  Opozycyjnej,bo przecież łączy ich wspólne hasło-zniszczyć PiS.

Obrazek użytkownika Teutonick

20-09-2018 [13:55] - Teutonick | Link:

Jak się dowiaduję po czasie, do owego panteonu najbardziej sparszywiałych wycieruchów dołączył jeden z naszych najznakomitszych europarlamentarzystów, który "swojego Westerplatte" miał okazję dorobić się chyba jedynie na całym szeregu złodziejskich prywatyzacji, przeprowadzanych jeszcze w szalonych latach 90tych, a ostatnimi laty razem z synalkiem pewnej niezwykle chętnie kooperującej TW, inwigilującej m. in. środowisko tutejszych jazzmanów (do wyjaśnienia pozostaje czy szanownemu rodzicielowi - jakże nieudolnie jak się okazuje "autolustrującego się" -  kandydata, podsunięto ową przynętę niczym swego czasu Pawłowi Jasienicy, czy też może jego znamienita współmałżonka była - niczym pani Tyszkiewicz - jedynie "hobbystką"), wyspecjalizował się w "załatwianiu" "piniendzy" dla Polski. Ręce nie mają gdzie opadać.