Alternatywne światy czyli reklama dźwignią czego?

   Od dłuższego czasu mam wrażenie, że pewna dość specyficzna część ludzkości, ze szczególnym uwzględnieniem naszych dzielnych celebrytanów różnego umaszczenia, w swoich jakże głębokich przemyśleniach i sposobie postrzegania otaczającego nas wszystkich świata, już dawno urwała się z kotwicznego łańcucha zdrowego rozsądku i odfrunęła gdzieś daleko ku słońcu. Należałoby jednak rozróżnić tych, którzy bazując na owym odseparowaniu się od realnej rzeczywistości u określonej partii społeczeństwa układają własne strategie, obliczone na takie czy inne korzyści od tych, którzy tkwiąc od lat po same uszy w tym bagienku wzajemnej adoracji, zdążyli uwierzyć w brednie, z uporem godnym lepszej sprawy forsowane przez siebie samych w sytuacji, gdy u większości jaśnie państwa kodziarstwa (edytor nie wiedzieć czemu poprawia mi na „lodziarstwa”) „i innych obywateli” – jak śpiewał swego czasu jedyny dwukrotny zwycięzca „starego Jarocina” –  najwyraźniej styki już dawno uległy przepaleniu. Jakieś przykłady? Oto popłuczyny po starych PZPR-owskich aparatczykach, najwyraźniej ufając swemu węchowi politycznemu uznały, że wymieniając starego, zaplutego niczym sam mistrz Niesiołowski, kandydata na fotel prezydenta stolycy na młodego, podobnież niezwykle perspektywicznego ex-asystenta takich tuzów jak sam mości Goebbels stanu wojennego czy kieszonkowy imć Skorzenny okresu, który nastał bezpośrednio po nim (znanego swego czasu z udzielania się w egzotycznej menażerii pewnego bimbrownika spod Biłgoraja), zdobędą głosy nie tylko starych resortowych niedobitków wraz z rodzinami, których w końcu w stolicy ostało się jeszcze niemało, ale także całą rzeszę MWzWM, zrażonych kolejnymi wpadkami pięknolicego posła z Krakowa, który dla odmiany w ramach swej prowadzonej w niezwykle nowatorski sposób, a przy tym jakże błyskotliwej prekampanii, opowiada tzw. dziennikarzom z hajdarowiczowskiej stajni, że na spotkania jego konkurenta są wpuszczani jedynie „pisoscy” sami swoi, tak jakby chłopina nie mógł zapoznać się z umieszczanymi w internecie licznymi filmikami z owych spotkań, na których ludzie w tajemniczy sposób kręcący się na co dzień wokół jego własnego, krakówkowsko-warszawkowskiego sztabu wyborczego, usiłują wszczynać awantury z intencją tychże spotkań rozbijania i tak jakby sam nasz niezwykle elokwentny Czaskoś nie toczył był długotrwałych ławeczkowych dysput z działaczami jego macierzystej partii, udających na tę okoliczność „zwykłych warszawiaków”.
   Jak widać został przy tym zastosowany klasyczny kampanijny chwyt z cyklu „ubrał się diabeł w ornat…”. Sądzicie Państwo, że któraś z wymienionych powyżej osób sama daje wiarę owym dyrdymałom, które z niczym niezmąconym spokojem zwykła przy tej okazji wrzucać sobie beztrosko w przestrzeń publiczną? O dość interesującym połączeniu kwestii „mrożenia” funduszy unijnych z nowelizacją ustawy o IPN, które popłynęło przy tejże okazji z ust po platfusistowskiemu nowoczesnego, a przy tym niezwykle jewropejskiego prekandydata, wpędzając tym samym w konfuzję wszystkich tych, którzy przywykli do wykpiwania wszelkich sugestii dotyczących rzekomego władania pewnej niezwykle wpływowej nacji nad całym światem, a więc w tym również nad Unią Europejską, nie warto w tym kontekście nawet wspominać. Warto za to nadmienić o najnowszym, nagłaśnianym dość intensywnie na prowadzonym przez pewną znaną w środowisku dziennikarskim Świnkę-Balbinkę „portalu informacyjnym”, którego personel słynie ostatnio z nieprzepartej skłonności do zamieszczania fejkniusopodobnych „faktów”, rankingu powszechnie ponoć uznanego magazynu (z cudzoziemska: „warehouse” lub jak kto woli „whorehouse”) „Forbes”, dotyczącego podobnież „najcenniejszych” krajowych „gwiazd”, szczególnie rozchwytywanych na naszym tutejszym poletku reklamowym. Zapewne ku uciesze wielu zwyciężyła w nim niejaka Dorotka Wellmanowa, zwana też ponoć przez niektórych nieco złośliwie Nalanym Wieprzkiem, która podobnież miałaby odznaczać się największą „siłą marketingową” w naszym nieszczęśliwym kraju.
   Zastanawiające jest, że owa równie piękna (choć już niestety nie do końca młoda), jak rzecz jasna inteligentna oraz niezwykle sympatyczna „osobowość medialna”, zdołała uzyskać w naszym jakże pełnym złości „narodku o niebyt okazałych mózgach” (zgodnie z najnowszą nomenklaturą, wylansowaną ostatnio przez pewną – robiącą podobnież za czołową „feministyczną pisarkę” – porośniętą posiwiałą szczeciną Świszczypałkę, przy współudziale do rozpuku zaśmiewającego się z jej przednich dowcipów dość wątłego w uszach pajacyka, nazywanego również od czasu do czasu nie bardzo wiedzieć czemu tzw. redaktorem prowadzącym, znanego - obok namiętnego uprawiania w swych audycjach mowy miłości - z zamiłowania do fantazyjnych jarocińskich fryzur, fundowania sobie dziecięcych bohomazów na parchatym obliczu oraz wyznawaniu dość nietypowego hobby w postaci tyleż regularnego, co skrupulatnego spożywania larwich odchodów) aż tak liczne grono głosujących na ową beczkę śmiechu respondentów. Przy niekłamanej sympatii, którą wyrażała przecież niejednokrotnie owa „ta Dorotka, ta malutka” w jakże wielu swych powszechnie cytowanych wypowiedziach, wobec wartości deklaratywnie przynajmniej wyznawanych przez liderów obozu rządzącego, a także wobec takich bądź innych pomysłów ichże autorstwa oraz w obliczu sytuacji, w której blisko połowa Polaków, występujących w charakterze nieco innych respondentów w nieco innych badaniach, deklaruje ponoć aktualnie chęć głosowania na ów wraży PiS, wynika prosty wniosek, iż owa część społeczeństwa absolutnie nie liczy się jako docelowy target, do którego należałoby kierować jakiekolwiek ofensywy marketingowe. Nie kupuje, nie decyduje, nie zwraca uwagi na to kto usiłuje im wciskać taki czy inny produkt, a może w ogóle nie daje sobie wmawiać wbrew własnej woli i otaczającej rzeczywistości, że ten lub też inny asortyment jest jej istotnie niezbędny do szczęścia – to już pozostaje do ustalenia. Tak czy inaczej wychodzi na to, że przeróżne Nielseny miały całkowitą rację, zniechęcając potencjalnych reklamodawców do opierania swoich kampanii na możliwościach broadcastingowych anten zrzeszonych w ramach TVP – ichnia publiczność po prostu nie stanowi żadnego liczącego się targetu. Czyli wyglądałoby na to, że mości Kura znów nie miał racji. Co w sumie nie powinno chyba nikogo, kto został podążając przez życie odpowiednio postępowo uformowany, zdziwić. W końcu mohery w ogóle unikają reklam, wychodząc w czasie ich emisji do kuchni, względnie odwiedzając toaletę. Czyż nie tak właśnie jest, drodzy Państwo?
 
PS: A z ciekawostek - jak się zaś ostatnio mieliśmy okazję dowiedzieć od filuternego Gawła, prócz tego, że nowopozyskani przez niego „koledzy” podobnież z wielką niecierpliwością oczekują pod celą na innych polityków (przy czym wiele wskazuje na to, że mości Gaweł mógł w tym przypadku stanowić pierwszą jaskółkę prawdziwego wysypu zatrzymań „do wyjaśnienia”, uskutecznianych jeszcze w tej kadencji wśród totalniacko-opozycyjnych tuzów, czego oczywiście wszyscy uczciwi Polacy oczekują „z wielką antycypacją”, używając słów jednego z murowanych kandydatów do takowego „zaopiekowania”, których raczył był on użyć przed komisją u miss Wassermann, nie mogąc się rzekomo doczekać przesłuchania przez nieco inne gremium pod przewodnictwem mister Horały i odpowiadając zarazem sobie samemu na pytanie jakim to sposobem najłatwiej rozśmieszyć Pana Boga), nie zwykł on wedle własnej relacji podawać ręki posłom partii rządzącej, co nie stanowi przecież żadnego odkrywczego spostrzeżenia, bo przecież jak powszechnie wiadomo, zwykli ludzie nie mają w zwyczaju podawać ręki przecwelonym aferałkom i do tego aby posiąść takową wiedzę niepotrzebna jest nawet znajomość zasad obowiązujących wśród grypsujących. Jak widać pan poseł również posiada wręcz nieprzepartą tendencję do zakłamywania rzeczywistości, a przy okazji do oszukiwania samego siebie, że deszcz kropi, podczas gdy to przechodzący mimochodem zwyczajnie harkają mu bez żenady jeden po drugim w okrąglutką facjatę.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika xena2012

29-07-2018 [08:25] - xena2012 | Link:

Ja w trakcie reklam zawsze wychodzę zrobic sobie kawę.Ale ile tej kawy można dziennie wypić zważywszy ilośc reklam?

Obrazek użytkownika Zunrin

29-07-2018 [09:15] - Zunrin | Link:

O ja pier****... Wellman najbardziej cenioną gwiazdą reklamową... Nie wiem co oni tam spożywają, ale to na pewno nie jest zdrowe, a kto wie czy też nielegalne.

Obrazek użytkownika Czesław2

30-07-2018 [07:27] - Czesław2 | Link:

Trudno mi sobie wyobrazić, że są dorośli, którzy reklamy biorą na serio. Ale może mam słabą wyobraźnię. Natomiast na pewno brednie reklamowe trafiają do dzieci i młodzieży. Uważam, że to jest główna inwestycja reklamodawców. Wyprać im mózgi.I to jest skuteczne.