Naszych biją!

Na to uniwersalne zawołanie wszyscy ruszają w bój, czyli bronią „swoich”. Jedni bronią Protasiewicza, inni  Wiplera, jeszcze inni Biedronia.
Pojawiają się hasła typu  ChWDP nawet u osób, które uważają się za myślące racjonalnie i pro-państwowo. Bardzo ładnie, tylko jak to się ma do budzenia instynktów stadnych, zamiast postaw obywatelskich?

Padały też dramatyczne pytania i zarzuty, o czepialstwo i złośliwość policjantów. Mnie również policja „zaczepiła” kilka razy w przeciągu, powiedzmy ostatnich 10 lat. Drogówki nie liczę, zawsze było kulturalnie i uprzejmie. Prewencja złapała mnie raz – na gorącym uczynku.

Po wieczorze szachowym, kolega odprowadzał mnie z pieskiem na tramwaj, i kupiliśmy sobie jeszcze po piwku „na rozchodnika”. Nagle opadło nas czterech policjantów (dwóch chyba było na szkoleniu, ze szkółki).  Nie będę ściemniał, że byliśmy trzeźwi, bo nie o to chodzi w naszych turniejach szachowych. Rozmowa była stanowcza, ale w sumie uprzejma. Co mogliśmy, to wynegocjowaliśmy (uprosiliśmy!) – jeden mandat za 50 zł. Trudno, czasami piwo kosztuje 28, zamiast 3 zł.

Czy mogło dojść wtedy do awantury, do szarpaniny, zakuwania w kajdany i wywiezienia na izbę wytrzeźwień? Bez żadnego problemu, ale trzeba umieć się zachować  – i to cała recepta na „święty spokój”.

Co jest przyczyną patologicznych (błędnych) zachowań interweniujących policjantów?
Przede wszystkim większość zainteresowanych tym tematem zgadza się, że policjanci są źle wyszkoleni oraz, że działają w zasadzie w granicach prawa. Jeśli popełniają wykroczenia, oczekuje się, że również zostaną ukarani.

Sprawa pierwsza: za szkolenia nie odpowiadają szkoleni, tylko szkolący.
Sprawa druga: za prawo regulujące zakres i sposób szkolenia nie odpowiadają szkolący, tylko ustalający, czyli posłowie oraz pracownicy ministerstwa, z ministrem na czele. Chcąc poprawić jakość interwencji policyjnych, należy podnieść jakość prawa i aktów wykonawczych.

Jak teraz są szkoleni policjanci?
„Łapcie wszystkich oprócz posłów i szych z rządu albo z innych ważnych urzędów”. Przy czym zależy jak wiatr wieje mówi się „nieoficjalnie”: naszych nie ruszaj!
Naszych, waszych, onych… tak się nie da. Policja szkolona w taki sposób musi mieć po jakimś czasie zrobioną wodę z mózgu.

Policja musi łapa wszystkich, którzy się kwalifikują, bez wyjątków. A za złapanie pijanego osła, który myśli że jest posłem (czy innej „szychy, której wszystko wolno”), powinni dostawać po 1000 zł premii.
Oczywiście działa to w dwie strony: za nadużycie władzy, czy złośliwe napastowanie obywateli – solidne postępowanie wyjaśniające i srogie kary. Więcej możesz – więcej się od ciebie wymaga.

Widać z tego wyraźnie, że policjanci znajdują się na samym końcu tego „łańcuszka złej woli”, i jeśli chcemy pozbyć się „policyjnych” objawów, zaatakować musimy wpierw przyczyny. A główną przyczyną jest bezkarność urzędników, nieusuwalność prokuratorów i nieuczciwych sędziów itd - czyli złe prawo.

Kolejne złe interwencje, i kolejne rozdzieranie szat, i kolejne utyskiwania nad złymi policjantami, nic nie dadzą, dopóki system takich policjantów (urzędników) będzie szkolił i preferował.