Bo dywan był zielony...

Cud.

Kopacze, i to nie sztuk jedna, a 11, samodzielnie i bez wskazówek co do właściwego kierunku od Patronki (i nie mam na myśli Pani Jasnogórskiej) nie tylko się nie pogubili na dywanie, ale przedryblowali, wykiwali a w rezultacie – pardon – oszwabili sąsiadów zza Odry.

I to pomimo faktu, że wspomniany dywan był dużo dłuższy i szerszy, niż ten berliński sprzed dwóch dni.

Jak to możliwe?! Zapyta ktoś „nie w kursje” (to po rosyjsku) będący.

Phi – banalnie proste:

bo ten dywan był zielony!

Nie mogę się tylko opędzić od natrętnej myśli, że teraz, to już nam każą zamknąć te wszystkie kopalnie na amen...