Szafa gra. Tylko dla kogo?

Normalnie mówi się: facet bezczelnie kłamie.

Nie w przypadku Putina, on bezczelnie mówi prawdę.

Putin twierdzi, że gdyby Ukraińcy nie stawiali się separatystom i nie wznawiali działań zbrojnych przeciwko nim, nie doszłoby do tej tragedii.
I to akurat święta prawda.

Putin mówi, że katastrofę odpowiedzialny jest ten, nad czyim terytorium samolot się rozpadł. To Rosja ma pretensje do tej ziemi i ona ją kontroluje. Ukraina jej nie ma, ona chce ją dla siebie odzyskać. Rosja jest depozytariuszem tych terenów na dzień katastrofy. Podobnie jak w Smoleńsku…
No, facet bezczelnie mówi prawdę…

Nie przeszkadza to jednak rosyjskiemu ministrowi obrony robić z ludzi idiotów – kłamstwem i żonglerką pytaniami retorycznymi, które sugerują kłamstwo.
Słucham konferencji prasowej ruskiego MO-u i krew mi się gotuje. Po chwili nawet już nie słucham. Słyszę słowa i lecą koło ucha. Pamiętam tylko jedno pytanie.

Minister obrony Rosji pyta retorycznie: po co Ukraińcy tam gromadzili system obrony przeciw rakietowej skoro rebelianci nie mają samolotów? Dlaczego BUK znalazł się w tym rejonie w tym czasie…? Do kogo strzelali? Ponadto twierdzi, że Su potrafi latać na wysokości właściwej Boingowi, ale nie ma dowodów, że ten właśnie leciał.

Chciałoby się powiedzieć: facet bezczelnie kłamie. Tyle, że on nie kłąmie. On tylko pyta. Na tym polega ruski sposób prowadzenia dialogu, negocjacji i wprowadzania pokoju – na Ukrainie, w Gruzji, Osetii i gdziekolwiek indziej. Na tym polega retoryka Rosji w sprawie Smoleńska – od początku do końca.
Ciała zmarłych w katastrofie Boinga leżą (i to nie wszystkie) w pociągu – chłodni. Tylko podobno pociąg nie chłodzi a odór zgnilizny jest straszny. Jeśli separatyści a za nimi oczywiście i Moskwa, twierdzą, że zwłoki są zabezpieczone, oznacza to tylko tyle, ze co innego chłodzą w tym pociągu. Nie wiem, może rebelianci nie lubią ciepłej samogony. Co by i może się zgadzało – nie tylko ze smoleńską  retoryką Rosji – bo jak przejść przez to wszystko na trzeźwo.

Holendrzy mają nadzieję, ze wieczorem odjadą tym pociągiem, zabiorą ciała swoich rodaków i innych pasażerów do domu. Tym czasem wcale nie wiadomo, gdzie odjadą i w jakim stanie dotrą do domu. Nie rozumiem jednak po co potrzebne są im te ciała. O ile w przypadku Smoleńska, ciała przetrzymano, „zbadano” i opisano a potem złożono do trumien, które opieczętowano, bo miało to służyć śledztwu, o tyle nie widzę sensu kombinowania przy ciałach w tym przypadku. Ich stan w niczym nie wpływa na śledztwo. Już bowiem wszyscy zgodzili się do tego, ze samolot został zestrzelony w taki a nie inny sposób.

Zachód jednak ma wreszcie okazję nie tyle zobaczyć, co doświadczyć, jak wygląda szacunek dla człowieka, dla ciała po śmierci u Rosjan. Nie ma czegoś takiego. Rosja okazuje się – jak to Polacy wskazywali po „katastrofie” smoleńskiej – nie mają czegoś takiego jak wrażliwość, człowieczeństwo, sumienie… U nich nie ma pojęcia „szacunek dla człowieka”, szacunek dla śmierci, dla zwłok ludzkich. Przykro  to pisać, ale powiem brutalnie, bo tylko tak można oddać w pełni stosunek homo sovieticus do tego typu spraw, do człowieka po śmierci: to ludzkie ścierwo.

Cóż, człowiek traktuje innych tak, jak sam na to zasługuje.

O tym jednak Sowieci milczą. Bo to akurat prawda, tyle że niewygodna a oni za wszelką cenę chcą ukryć swoje barbarzyństwo, tę przysłowiową słomę wystającą z butów, ukryć pod płaszczykiem…, tak pod płaszczykiem, który radośnie światu ofiarowała nasza stara Europa – płaszczykiem poprawności politycznej, która skutecznie zastąpiła cenzurę i autocenzurę również.

Dlatego zarówno MON ruski, jak i MON niemiecki, francuski oraz – niestety – polski tak łatwo mogą współpracować w zabezpieczaniu swoich (wspólnych) interesów a jednocześnie zdumiewająco dobrze udawać zaangażowanie w zaprowadzanie pokoju na Ukrainie.

W imię dobra śledztwa, uporządkowania kwestii powrotu ciał zmarłych do domów można zawiesić działania wojenne i dowieźć co trzeba rebeliantom, dać im odsapnąć, znów zepchnąć Ukrainę do politycznego narożnika. Zastanawiam się, czy przypadkiem te psujące się ciała układane gdzieś na jakiejś bocznicy, w plastikowych workach, bez opieki, szacunku…, nie są zakładnikami tej europejsko-ruskiej współpracy dyplomatycznej na rzecz pokoju na Ukrainie, na rzecz zawieszenia broni… Tylko czekać jak któraś ze stron (UE lub Rosja) wykrzyknie: patrzcie, na litość Boską, opamiętajcie się, dajcie tym ludziom godnie spocząć… I znowu będzie okazja dowalić banderowskim rządom na Ukrainie. Sorry, o banderowcach ostatnio trochę ciszej w retoryce ruskiej. Oby to był znak braku pewności siebie, znaczy defensywy w konflikcie rusko-ukraińskim, bo innego przecież nie ma. Jest tylko kolejny „brak-kłamstwa” Rosji tam, gdzie nie ma też prawdy… Rosja zaprzecza, Rosja dowodzi nie kłamiąc, Rosja udowadnia… i nigdy nie mówi prawdy.

Misja OBWE kontrolowała wagony do przewiezienia ciał. Konferencja. Przedstawiciel międzynarodowej komisji śledczej. Chce facet powiedzieć, że ciała przechowywane są w dobrych warunkach. W tle zamieszanie, ktoś mu przerywa (?). Musi powtórzyć i wyjaśnić, co oznaczają dobre warunki. Widać jednak, że nie chcąc kłamać, nie mówi też prawdy. Rozumiem, będąc tam, wśród rebeliantów, którzy kontrolują sytuację i od których zależy w ogóle wywiezienie tych ciał, musi zachować pozory. Na tym przykładzie jednak widać jak pozorna jest honorowa postawa Holendrów. Oby nie okazało się, że dla Holendrów śmierć i jej wyjaśnienie, pochówek tych ludzi znaczą tyle, co dla Polaków  Ofiar w Smoleńsku.

Świat uwierzył Ukrainie, Holendrzy powinni mieć tego pełną świadomość. Ich obcyndalanie się z Rosją może być chwilowe, do czasu uzyskania ciał i dowodów, ale przedłużające się może być jedynie świadectwem haniebnej współpracy niektórych krajów UE z Rosją na rzecz ugruntowywania w czasoprzestrzeni sowietyzmu, systemu łamania praw człowieka, kłamstwa, zamordyzmu, manipulacji…

To UE winna jest temu, że pierestrojka nie oznacza złamania zbrodniarzom kręgosłupa. To ci, którzy pertraktowali z sowieckimi dygnitarzami, robili interesy z komunistami – dziś oligarchami, to ci milionerzy, biznesmeni, politycy, działacze społeczni, którzy w zbrodniarzach widzieli zbrodniarzy, ale nie chcieli wyrzec się zysku i nazwać ich po imieniu. Woleli udawać, że ci Rosjanie – milionerzy to normalni ludzie, którym można zaufać, dorobkiewicze, legalni spadkobiercy fortuny… Wszyscy politycy Zachodu od początku zdają sobie sprawę ze zbrodni Sowieckiej Rosji, jak i z tego, że w Rej Rosji nic poza nazwą się nie zmieniło. Jak rządziło KGB, tak rządzi. Kiedyś pytałam, czy UE ma ten sam genotyp co sowiecka Rosja.  Nie bez przyczyny. Sprawa naruszonej integralności Ukrainy przez ruskich bojowników, wysłanników na Ukrainę, owych separatystów- rebeliantów oraz sprawa katastrofy malezyjskiego cywilnego samolotu przewożącego w jednej trzeciej – dzieci…, tylko tego dowodzi. Bo UE nie broni Rosji (nie wprost), UE nie kłamie (nie mówi tez prawdy), UE zaprzecza (nie nazywa też rzeczy po imieniu i nie udowadnia) winy Rosji i separatystów, UE nie współpracuje (nie jako całość) z rebeliantami, UE nie dozbraja rebeliantów i ich nie szkoli… UE (niby) wspiera Ukrainę, (niby) pomaga zaprowadzić pokój (niby) trwale (niby) na stałe i (niby) nie kieruje się interesem Rosji… UE (niby) szanuje prawa człowieka, jego godność po śmierci i nie czyni ludzi czy ich zwłok zakładnikami… - podobnie jak Rosja. Na tej samej zasadzie. Ta sama szkoła. Bo i co to za różnica KGB, GRU, SB, czy MfS (Stasi).

Rosja deklaruje pomoc, współpracę... i nic poza tym. UE (jakoś dziś nie słyszę, ze Niemcy i Francja) mówią o kolejnych sankcjach. Nawet TVP Info pyta "gdzie jest granica europejskiego konformizmu". Toczy się gorąca debata - i słusznie - ale okazuje się, że wojna na Ukrainie, tragiczny los Boeinga 777 Malezyjskiego, a nawet wypadek polskiego autobusu i rajd szaleńca z Sopotu, stają się przykrywką dla wyciszenia "Taśm Prawdy", o których już chyba w tej kadencji nie usłyszymy. "Kelnerzy" zostali stłumieni przez spec-służby nagrywanych. Szkoda, bo myślałam, że taśmy dowiodą też prawdziwości żartów, podsłuchanych przez jednego z kelnerów. To nagrany Sikorski miał sobie żartować z braci Kaczyńskich, z Tupolewów i katastrofy smoleńskiej... On twierdzi, że to nie prawda. To podobnie prokuratura rejonowa, która napadła na "Wprost" jak grom z jasnego nieba. Sąd oddalił zażalenie tygodnika a to ma oznaczać, ze szafa gra. No, tylko dla kogo? W każdej z poruszanych spraw.