Klechda Krakowska IV " O rzeźbie Niosącego Światło"

Nowa powieść „Pas Kuipera” jest już dostępna na http://paskuipera.pl/index.html
Życzę miłej lektury
Marek Mojsiewicz    

Oddaję Państwu „do rąk „czwarty rozdział „Klechy Krakowskiej „ Mam nadzieję że czas , jaki poświęcicie na jego czytanie będzie czasem spędzonym przyjemnie . Mam do tych Państwa którym moja opowieść się podoba gorącą prośbę. Od was zależy do jak dużej liczby czytelników dotrze .Dlatego proszę o pomoc w jej upowszechnieniu . Możecie to zrobić klikając w przyciski „lubię to” ,” udostępnij „ lub podsyłając link znajomym . Zacząłem pisać rozdział piąty ,ale obawiam się ,że będzie gotowy najwcześniej za dwa tygodnie. Pracując i pisząc bloga zostaje mi mało czasu na Klechdę. Może gdybym wziął wolne , to …..

Marek Mojsiewicz „Klechda Krakowska „

Rozdział pierwszy „ Dobre złego początki „
Rozdział drugi „ Na końcu którego będzie o bogini Kali
Rozdział trzeci „ Nie należy nerwosolu pic na oko „

Rozdział czwarty „ O rzeźbie Niosącego Światło „

Grażyna podeszła do Sebastiana, wzięła od niego kwiaty, otworzyła drzwi i wyrzuciła je na pole
- Spierdalaj stąd – rzuciła ostro do niego – Po co tu przyszedłeś . Co , udajesz że źle dosłyszałeś , że nie rozumiesz co się wczoraj stało. Nie masz odrobiny honoru .To jest moja wina , jestem zwykła suką, ale nie będę z facetem który zachowuje się jak ostatnia szmata . Wiesz dobrze co się stało . Co . Mam jeszcze raz to zrobić , teraz , tutaj . Wczoraj wszystko się skończyło. Wypierdalaj, ale to już - I pchnęła go na schody. Ogłuszony agresja dziewczyny potulnie opuścił mieszkanie . Grażyna była aż do bólu skoncentrowana . Musiała nie dopuścić do głosu swojego byłego chłopaka i tak skonstruować kwestie, aby stworzyć dwie narracje . Jedną dla Sebastiana i jedną dla Władka . Sebastianowi miało się wydawać ,że mówi o wczorajszej kłótni , a Władkowi że o telefonie, który Grażyna rzekomo odebrała od Sebastiana w czasie rzekomego uprawiania seksu z nim .
Odwróciła się teraz do stojącego Władka . Udała że powstrzymuje łzy
- I co, duma cie rozpiera , podryguję teraz jak jakąś twoja pieprzona marionetka – zwróciła się do niego – Przecież zrobiłam dokładnie to ci chciałeś – prawie krzyczała , zasiałeś rano ziarno w moim mózgu . Jakieś pieprzone bajeczki o jakimś gównianym Knypsie . Może masz racje że po tym jak usłyszał że się pieprzymy nie było dla mnie i Sebastiana żadnej szansy . Ale nie wiesz tego na sto procent . To był zwykły cholerny błąd . Byłam pijana . Sebastian chciał mi wybaczyć , może uznał że to również i jego wina , a ja byłabym odtąd wspaniała żoną , która by za swój błąd wynagradzała mu przez całe życie . Ale ty nikomu nie dajesz szansy . W tobie nic dobrego nie ma . Jesteś jak upiór , który wysysa z człowieka wszystko co dobro . Przebaczenie , nadzieję , a nawet skruchę Jak sęp czekasz aż ktoś , jak ja , tak jak moje uczucie zdycha . Teraz ucztujesz.
Władek nic nie mówił . Skulił się tylko . Grażyna miała rację .czuł ,że to on pchnął Grażynę do tego co teraz zrobiła
- Jesteś jebanym cynikiem bez uczuć.- rozedrgana mówiła do Władka -Co czułeś jak się obok mnie obudziłeś dzisiaj rano .Czy spytałeś się jak się czuje . Ja dla ciebie w ogóle nie istniałam ,Byłam dla ciebie tylko równaniem ,które kalkulowałeś w tym swoim popapranym mózgu . Ciąża , Sebastian, rozpad mojego z nim związku , kłopotliwa sytuacja , twój honor faceta, który nie szuka przygody . Jestem dziwką, która z tobą zdradziła Sebastian , ale czy nie zasługuję na to , abyś mnie po tym jak mnie wypieprzyłeś chociaż przytulił .
-Idź już – powiedziała do Władka- jutro porozmawiamy
Władek przybity wyszedł na zewnątrz. Nie widział już jak Grażyna się wyprostowała i odetchnęła z ulgą.
- Władek miał rację , ten skurwiel miał całkowitą rację – Grażyna nie żałowała ani chwili porzucenia Sebastiana . Długo się znali , rodziny się znały i tak jakoś to się ciągnęło . Ale przecież, uświadomiła to siebie teraz wyraźnie , Sebastian to zwykły dupek. Zresztą większość tych mężczyzn których znała to takie popłuczyny , nijacy, bez jaj , zniewieściali , bez kręgosłupa. Z przepranymi telewizyjnym bełkotem mózgami baliby się zakreślić jej jakiejkolwiek granicy dając tym samym ciche przyzwolenie na zabawę na boku. Wyobraziła sobie w tej chwili siebie, jako żona któregoś z nich , i na jakimś spotkaniu, czy imprezie , spotyka któregoś z swych byłych kochanków , a ten ledwo tylko co mąż odwróci się tyłem zaczyna ja obmacywać przy wszystkich niczym najgorszą dziwkę i ciągnąć gdzieś bok ,do łazienki , aby tam szybko zrobiła mu loda ,.Póki znowu mąż się nie odwróci . Ta myśl wywołała w niej obrzydzenie do samej siebie Nie, taka kobieta jak ona zasługuje na prawdziwego mężczyznę . Takiego , przy którym będzie chodziła z wysoko podniesioną głową . Zasługuje na faceta , przy którym będzie czuła strach .Strach tak duży że może go stracić ,że nie zaryzykuje nawet najlepszego rżnięcia na boku .
Była już całkowicie spokojna .Patrzyła prze okno jak pochylony Władek sunąc raczej niż idąc zdążał ścieżka do swoje stróżówki.
- To w gruncie rzeczy mięczak – pomyślała – Każdy inny wzruszyłby ramionami , a on jest słaby . Wystarczy lekko uderzyć go w jego słaby punkt, poczucie winy ,a rozsypuj e się jak domek z kart . Traci jasność myślenia .Ma za swoje , niech cierpi , najlepiej przez cała noc , wkoło się zastanawiając , czy rzeczywiście miał racje i czy to przez niego Grażyna nie pogodziła się z Sebastianem . Dziewczyn bardzo zadowolona z siebie weszła do łazienki, odkręciła ciepłą wodę , wlała jakieś krople , zapaliła kilka świeczek i na chwile wyszła . Wróciła z butelką szampana ,kieliszkiem i posążkiem bogini Kali ,który postawiła brzegu wanny . Pognała Sebastiana , omotała Władka . Mogła teraz w spokoju napawać się tak pięknym dla niej finałem dnia . Jedne dziewczynki przywiązywały się do swoich misiów inne do laleczek , a on przywiązała się do idola bogini. Tragała ja ze sobą wszędzie i zawsze starał się , aby była przy niej . Kali karierę zaczęła jako krwawy demon obłąkany na punkcie rytualnych mordów , ale czas robi swoje .W mieście nazwanym na cześć krwawej bogini z potwora zrobiono niezwykle wysublimowaną istotę Teraz t o Pani czasu , ale i samoświadomości . Stworzycielka i niszczycielka zarazem .
Grażyna wyłożyła się rozkosznie w wannie , pierwsze kilka kropli szampana wylała na kły Kali , a reszcie trunku powoli piła lekko uchyliwszy usta . Świece migotały , a demon swoim strasznym językiem spijał z kłów kropla po kropli ofiarny napój .

Słonce wzeszło , do ósmej było już ciepło, ale jeszcze nie upalnie . Władka wyrwało z lektury pukanie . Kiedy otworzył drzwi zobaczył Grażynę. Miała na sobie luźna koszule, tak samo luźne spodnie klapki . Niczym nie przypomniała wczorajszego wampa . Zaczęła obracać się wokoło
- I jak ci się podobam– krzyknęła przymilnie do Władka . Władek wyszedł na pole .
- Jesteś najśliczniejszą krakowianką- zaśmiał się – Zdawał sobie sprawę ,że dziewczyna zakopała topór wojenny . Nie chce go non stop epatować swoją urodą . Grażynie zaś spodobało się to co powiedział, czułą że mówi prawdę , tyle że w sposób jak zwykle wieloznaczny , tak żeby mógł się zawsze wycofać. Mógł mówić o niej wczorajszej , zmysłowej lub dzisiejszej ,dziewczęcej
- Chodź na górę .Przysmażyłam kiszkę. Do tego porządny wiejski chleb. Co ty na to. - Wiedziała że to lubi
- Zaraz przyjdę – odpowiedział . - założę tylko buty .
W czasie śniadania Władek wrócił do wczorajszej przerwanej rozmowy .
- W zasadzie każdy polityk, socjolog , czy nawet ekonomista powinien przeczytać „ Samolubny Gen ' Dawkinsa – zwrócił się do Grażyny – a najlepiej jeszcze tą książkę zrozumieć .
- Nie mówmy dzisiaj o tym – zaoponowała Grażyna – wczoraj mieliśmy oboje ciężki dzień – Poświecimy ten czas na lepsze się poznanie .Pomówmy o czymś lekkim
- czyli o czym- zapytał się zawiedziony Władek
- na przykład o – Grażyna zrobiła przerwę udając ,że się zamyśla – o polityce na przykład .- wiedziała ,że lubi politykę i że go ten temat zainteresuje .
- I stoczymy bój na śmierć i życie – zażartował Władek
- boisz się , no przyznaj się że się mnie boisz – droczyła się Grażyna – zimny pot cie oblał , co , no to co co sądzisz o ostatnim filmie „Kubuś Puchatek „ - śmiała się widząc jego zaskoczoną minę- tylko nie mów ,że jest to film niepolityczny .
Śmiał się razem z nią
I o dziwo oboje wciągnęła dyskusja o małym misiu i jego miodziku .Raz Grażyna , raz Władek głosili niezwykłe teorie na ten temat , wybuchając wybuchając przy tym szczerym śmiechem .

Powoli ich relacje się uspokoiły , nabrały systematyczności . Rano Grażyna przez okno widziała jak Władek siedzi na komputerze, przegląda internet , o 10 wpada na dwie godziny porozmawiać o jej pracy . Później wracał do siebie poczytać , a ona jechała na zakupy , odwiedzić koleżanki , czy też coś robiła u siebie w domu . Późnym popołudniem Władek wpadał do niej ponownie, prosił o zaparzenie dla siebie dla niej zielonej herbaty i godzinę rozmawiali , po czym wychodził do siebie znowu coś poczytać , a późnym wieczorem znowu komputer i internet . Grażyna zaczęła lubić te rozmowy . Czwartego dnia kiedy po wypiciu herbaty zbierał się o wyjścia poprosiła
- Może byś jeszcze chwile został – zrobię jeszcze jedną herbatę
- Jeszcze chwilę mogę zostać ,ale znalazłem dobry tekst na internecie , poza tym muszę parę rzeczy przeglądnąć – tłumaczył się . Po półgodzinie wyszedł . Grażyna już go nie powstrzymywała . Jednak zrobiło się jej smutno i jakoś tak zimno po jego wyjściu .Nazajutrz Władek poszedł na miasto po części po to aby się przespacerować , a głownie dlatego , aby odwiedzić księgarnie. W czasie jego nieobecności pod dom Grażyny podjechał samochód i wypełzł z niego podejrzany osobnik . Grube łuki brwiowe , wybałuszone czy , potężny orli nos . Narzucił na ramię torbę , w której chrzęściły kombinerki, szczypce i profesjonalne nożyce . Rozglądnął się wokoło , sprawdził , czy ten dom i otworzywszy bramę wśliznął się na posesję. Grażyna w tym czasie brała kąpiel . Szum wody zagłuszył kroki mężczyzny , który wspinał się po schodach na górę . Przez oszklone w jednej trzeciej drzwi wejściowe zobaczył wychodzącą z łazienki dziewczynę . Bez pukania gwałtownie pchnął drzwi . Grażynę całkowicie zaskoczył widok nieznajomego
- Dzień dobry pani- zaczął osobnik z torbą .
- Miał pan być godzinę temu – proszę zejść na dół – za chwile zejdę
- korki wie pani jak to jest- odezwał się mężczyzna -faktycznie to nie korki ,ale przedłużona samowolnie o godzinę przerwa śniadaniowa była powodem spóźnienia i gwałtownego wejścia do jej domu - myślałem ,że tutaj naprawiamy, ale dobrze , już schodzę na dół.
Grażyna szybko się ubrała i zeszła na dół do technika telekomunikacji , którego już wczoraj wezwała telefonicznie .
- chodzi mi o tamten domek wgłębi - zwróciła się do niego -Podeszła z nim do domku Władka .
- Kiedy internet przestaje działać - zapytała się technika
- najprościej przestać płacić rachunki- zaśmiał się- odcinamy natychmiast.
- To nie wchodzi w grę . Jaki jest jeszcze inny powód – pytała dalej – jakieś zewnętrzne uszkodzenie . No niech pan coś wymyśli
Mężczyzna popatrzył na nią tak jakoś dziwnie .
- Do tego domku jest doprowadzona osobna linia telefoniczna , brak internetu może być spowodowany uszkodzeniem linii telefonicznej idącej od słup do domu lub kabla rozprowadzającego . O widzi pani – tam jest taki idący po ścianie . - I podszedł z nią do bocznej ściany, oblepionej gęstym bluszczem .
Grażyna dopiero z bliska zobaczyła kabel . Podeszła do niego
- I wystarczy ,że ten kabel jest uszkodzony , aby internet przestał działać . Tak ? - technik kiwnął głową.
- może Pan otworzyć swoją torbę- zakomenderowała , co ten natychmiast zrobił . Wyciągnęła małe nożyce i gładko przecięła kabel ,po chwili zastanowienie przecięła w jeszcze jednym miejscu , zapewne dla pewności i włożyła narzędzie z powrotem do torby stojącego z mocno rozdziawionymi ustami technika
- Co się pan tak patrzy - śmiejąc się odezwała do faceta- uszkodzenia się zdarzają ,sam pan mówił . A tu ma pan 200 złotych za konsultację – Wręczyła mu przygotowane już pieniądze .I jakby ktoś pana wezwał do naprawy tego uszkodzenia, to wie pan do kogo po następne dwieście złotych się udać ? . Do mnie
Pracownik telekomunikacji , całkiem już osłupiały pokiwał tylko głową i pomaszerował do samochodu .
Władek wrócił ze swojej eskapady po Krakowie po południu i od razu poszedł na górę., dziewczyna zobaczyła w jego ręku reklamówkę z kilkom książkami a ten od razu zakomunikował ,że nie chce nawet herbaty bo nie ma czasu,
- Fizycznie nie mam czasu – podkreślił
- Muszę przejrzeć książki , a dzisiaj wychodzi w internecie nowy numer Foreign Affairs Ma tam być ciekawy esej Kissingera - oświadczył- a jutro będę rano jak zawsze- I wyszedł . Grażyna nie oponowała ani słowem. Ubrała się i po chwili pojechała na plotki do Doroty .Wcześniej jednak odwiedziła kilka komisów z antykami w centrum Krakowa i w końcu wybrała stare , wykonane z mahoniu i drzewa tekowego biurko. Większość blatu wybita była zioną skóra . Kazała jeszcze dzisiaj przywieść je do sobie . Wróciła późnym wieczorem , zrobiła sobie mocne kakao z miodem i podeszłą do okna . Widać było z niego stróżówkę, a ponieważ Waldek nie zasłaniał okien zasłonami miała idealny widok na to co on robi .Wróciła o tej porze, o której zwykle nasz okularnik wchodził na internet . Grażyna z przyjemnością piła parujący , wspaniale pachnący napój patrząc jak chłopak odpal internet ,odpalał i po raz kolejny odpalał . Grzebał przy kablach, przy oprogramowani . I wszystko na nic. Grażyna dopiła spokojnie kakao .
- Mądrutkie to takie , a takie głupiutkie- pomyślała o Władku i rozkosznie wyłożyła się na kanapie z kryminałem w ręku . Nazajutrz postanowiła go wyprzedzić i przybiegła pod drzwi służbówki .Zapukała .W małym wiklinowym koszyczku ,który trzymał w ręce miała kilka serowych drożdżówek , które delikatnie ułożył ana lnianej serwetce . Władek otworzył drzwi , a ona prześliznęła się zgrabnie koło niego i już była w środku . Nie miał humoru , brak internetu go irytował
- Świeżutkie – odezwała się wesoło – patrz jak pachną . Specjalnie wstałam wcześniej i po nie poszłam. Zrób do nich kawę – rzuciła się rozpromieniona na kanapę.
Okularnik nie wyraził żadnego zachwytu, co tylko jeszcze bardziej poprawiło humor dziewczyny i poczłapał w stronę czajnika . Po chwili zapach kawy rozszedł się po pomieszczeniu .
- Proszę – zwrócił się do gościa – i podał jej niezdarnie filiżankę .
- Jak książki – zapytała
- Jedna dosyć dobra - „ Historia pieniądza „ Fergusona – już chciał zacząć o niej opowiadać, ale przecież nasza bohaterka nie przyszła tak wcześnie ze świeżymi wypiekami , aby wysłuchać recenzji jakiejś książki
- O czym pisał Kissinger – z wdziękiem rozpoczęła pastwienie się nad nim . Grażyna przygryzała mocno wargę, aby złośliwy uśmiech nie wypłynął n ajaj usta .
- No waśnie, miałem ci to powiedzieć – zaczął - coś się wczoraj stało z internetem. Próbowałem i nic .Nie znam się na tym , coś szwankuje.
- To i tak cud że jakoś działał do tej pory – Grażyn zaczęła mu wyjaśniać- To jest strasznie stare okablowanie . Wszystko się sypie i co chwile jest jakaś awaria . Ostatnio trzy tygodnie szukali usterki .
Miana Władka po usłyszeniu wyroku na jego kontakt ze światem byłą tak tragikomiczna ,że Grażyna szybko zagryza drożdżówkę, aby nie wybuchnąć śmiechem . Spokojnie czekała na jego reakcję
-To co ja teraz zrobię ? Był nie an żarty przestraszony . Albo może coś bezprzewodowego – szukał gorączkowo jakiegoś rozwiązania
- Na razie możesz u mnie na górze korzystać – wspaniałomyślnie zaproponowała Grażyna. .- Znajdę tam miejsce dla ciebie . To ja już idee - odwróciła się w kierunku drzwi
Władek ucieszył się niepomiernie. Podbiegł do stołu , zgarnął szybkim ruchem kable , komputer i zaczął za nią podążać . Grażyna idąc kątem oka obserwowała ruchy okularnika . Nie tak to sobie zaplanowała . Miał siedzieć przy niej wieczorem , a nie rano.
- teraz jadę na miasto -powiedziała – wpadnij wieczorem jak wrócę-.
Władek zamarł w pół ruchu ,smętnie odłożył sprzęt i zrezygnowany siadł na kanapie Po chwili popatrzył pustym wzrokiem na zegar stojący na biurku . Jedyne co mu kołatało w tej chwili w głowie to słowa piosenki „ Umówiłem się z nią na dziewiątą „ I proszę się nie dać zwieść pozorom . W jego pełnym utęsknienia czekaniu nie chodziło wcale o dziewczynę . Posiedział chwile , po czym desperacko wstał , podszedł do ławy ,wziął książkę do ręki ,usiadł ponownie i zaczął koić się lektura. W tytule książki było coś o budowie i ewolucji mózgu.

Grażyna wróciła rozmyślnie później. Ledwo położyła zakupy na stole rozległo się delikatne pukanie. Musiał niecierpliwie na nią czekać .
- proszę – odezwała się
- Nie przeszkadzam ?- zapytał się nieśmiało – W rękach trzymał laptop . Zobaczył nierozpakowane zakupy – to ja może przyjdę później .Jak się ogarniesz z tym wszystkim .
- Zostań – uśmiechnęła się do niego miło – Tam się rozgość . Kody do internetu położyłam na wierzchu – i wskazała mu kupione dzień wcześniej biurko .
- Jesteś taka miła – podziękował . I szybko ją mijając pognał podłączać się do sieci . Przeglądał portale , to co go zaciekawiło zostawiał otwarte. Po chwili zatopił się długim tekście Krasnodębskiego , a potem na deser Kissinger . Nawet nie zauważył jak Grażyna położyła mu na biurku kubek dymiącej zielonej herbaty i talerzyk z kawałkiem chałwy, jasnej , bez żadnych dodatków , takiej prawdziwej , tureckiej . Delikatnie dotknęła jego ramienia, a kiedy się odwrócił ruchem głowy wskazała na specjał
- stara receptura . Rozpływa się w ustach – zachęciła go.
- dziękuje , ale nie trzeba było – odpowiedział
- Wiesz – zwrócił się po pewnej chwili do niej – Kissinger jest wysoko postawionym masonem . Jego teksty to faktycznie instrukcje dla innych. Odpowiednio je interpretując można się dowiedzieć w jakim kierunku będą oni pchali świat - I nie czekając na odpowiedź wrócił do lektury
Grażyna podeszła do kanapy i wyłożyła wygodnie na grubej poduszce. Biurko ustawiła pod jednym z okien, tak , aby Władek mógł widzieć niebo i drzewa . To był jeden z powodów. Drugi był taki ,że stało tyłem do sofy . Grażyna leżąc miała niedaleko siebie Władka. Siedział odwrócony bokiem ,tak ,że dobrze widziała jego twarz . On zaś żeby ją zobaczyć , musi za każdym razem się obrócić . Obok skórzanej sofy stał stolik hebanowy, nad blatem dominowały dwie donice z okazałymi paprociami . Pomiędzy nimi w ich tle dziewczyna umieściła posążek bogini Kali . Na tle zieleni jej niebieska postać wyglądała jeszcze bardziej demonicznie . Wzięła do reki przygotowany na ławie kubek gorącego grzanego miodu . Najpierw wciągnęła w nozdrza korzenny zapach, po czym upiła mały łyk z naczynia . Z ust starła kilka kropel słodkiego napoju i strzepnęła je delikatnie na kły kobiety demona . Kali jak najbardziej zasłużyła na ofiarę .Grażyna rozkosznie się rozciągnęła , i wzięła do ręki leżącą na stoliku gazetę .
Władek głupio było tak siedzieć u dziewczyny i kilkakrotnie chciał wyjść ,ale Grażyna za każdym go powstrzymywała . Dopiero koło jedenastej podeszła do niego
- idę spać- jakby chciał jakiś film oglądnąć to tam leżą słuchawki – ręka wskazał mu na nie . - Jak będzie wychodził to po prostu zatrzaśnij drzwi . I naprawdę mi nie przeszkadzasz . Nawet jest mi przyjemniej , gdy jest ktoś w domu, czuje się po prostu bezpieczniej.
- Naprawdę ci nie przeszkadzam – upewnił się
-Naprawdę . Jutro tez wpadnij wieczorem – odpowiedziała i poszła do swojego pokoju. Uśmiechnęła się do siebie. Dziwny z niego facet – pomyślała . Strasznie mało asertywny. Nawet nie próbował poprosić ją , czy może korzystać z internetu rano . Bez dyskusji zgodził się na porę podaną przez nią .
Leżąc w łóżku Grażyna zastanawiała się co to za dziwak . Facet jest bardzo inteligentny , o ogromnej wiedzy , a psychicznie wyjątkowo słaby. Nie znała nikogo tak mało asertywnego i podatnego na manipulację . Jego niska inteligencja emocjonalna wzbudziła jej ogromne zainteresowanie . Po co jej dotychczasowy temat jej pracy doktorskiej . Na bazie jego fenomenu mogłaby napisać niezłą pracę . Wystarczyłoby tylko potraktować go jako obiekt badań . Grażyna zaczęła się głębiej zastanawiać nad swoim pomysłem . W pewnym sensie był umysłowo ułomny nieprzystosowany do życia w społeczeństwie ,o czym najlepiej świadczyła ta nora w której mieszkał.

Na drugi dzień przyszedł tak jak sobie życzyła o piątej .Ale zamiast od razu siąść na internet zaczął mówić o teorii gier i ewolucji
. Musisz koniecznie przeczytać Samolubny Gen Dawkinsa- zaczął . Albo go zrozumiesz ,albo nie. Sama będziesz to wiedziała
- A le co znaczy wiedzieć że coś się zrozumiało – zapytała .
Władek zastanowił się chwile
- Po prostu będziesz wiedziała -odpowiedział – to się po prostu wie . Każda teoria , każdy dobry konstrukt intelektualny jest narzędziem ,które pozwala nam lepiej zrozumieć rzeczywistość . Nie da się tego przyswoić mechanicznie . Albo twój umysł jest w stanie wzbić się na ten poziom abstrakcji, albo nie .
-A co jeśli nie zrozumiem – ponownie zapytała
- To lepiej idź do polityki, zostań na przykład radną Krakowa , -- odpowiedział - bo żadnej dobre pracy nie napiszesz . Bez zrozumienia teorii gier , teorii ewolucji i połączonej z nimi socjobiologii , tak naprawdę nie można być ani dobrym historykiem, socjologiem, politykiem , czy ekonomistą . Jednak dzisiaj z jakichś powodów ze studentów tych kierunków robi się ślepe krety, które po omacku krążą po swoich ciemnych norach . Dlaczego nie nadaje się odpowiedniej rangi badaniom naukowym mózgu, genetycznych uwarunkowań naszych zachowań społecznych, naszych strategi seksualnych , a nawet ekonomicznych . Dawkins mówił o fenotypie rozszerzonym , w międzyczasie pojawiły się nowe odkrycia naukowe ,powstała epigenetyka , nowa nauka pokazująca ,że za każdym razem ,kiedy wydaje się nam,że już wszystko wiemy i już możemy wyjaśnić , tak naprawdę niewiele wiemy. Praktycznie nie ma polskich prac naukowych, historycznych, politologicznych , czy ekonomicznych w których integralną częścią byłaby socjobiologia, czy czy teoria gier. Jeśli chcesz przekonać się tym przeczytaj Kissingera , czy Kagana . To że tak jest to nie przypadek
- Nie rozumiem do końca o czym mówisz – odezwała się Grażyna .
- Słyszałaś z pewnością materializmie naukowym . Tak się nazywała ideologia Marksa i Lenina , formalnie był to jedynie światopogląd . Materia , nauka .Jak nazwa wskazuje nauka powinna być fundamentem tego kierunku . Na pewno słyszałaś o niejakich Łysence i Stalinie. Obaj uważali że geny nie istnieją , a ewolucja polega na dziedzicznym przystosowywaniu się do zmiennego środowiska . I że to będzie dziedziczne Wymyślili sobie ,że będą sadzić pszenice na zimnie na Syberii i ta w końcu się zaadaptuje i zacznie tam rosnąć. Ale co tam pszenica . Przecież ona nie jest najważniejsza w dla ideologii, która wierzy że jest Prawdą . Najważniejsi są w końcu ludzie . Czy Stalin, który wierzył w to ,że pszenica jest w stanie nabyć w drodze przystosowania jakichś cech które będzie dziedziczyć , nie miał prawa myśleć ,że to samo dotyczy i ludzi . Co ciekawe Stalin wierzył za Łysenką ,że w związku z przystosowaniem się do zmian środowiskowych mogą natychmiast powstawać nowe gatunki .
- A co ma to wspólnego ze Stalinem i ludźmi – przerwała Grażyna
- Dobre pytanie – odpowiedział Władek – Nikt nie badał jak jest związek z masowymi mordami, gułagami , czy nawet zagłodzeniem wielu milionów Ukraińców w latach 30 a wiarą w wiedzę , w jej ostateczność . Stalin był już wtedy prawdopodobnie wyznawcą Łysenkizmu .Kim był „nowy człowiek radziecki”. Otóż na początku istnienia ZSRR miał być dosłownie w darwinowskim tego słowa znaczeniu nowy gatunek człowieka ,, tak jak neandartalczyk żył obok nas , homo sapiens sapiens , tak tam w ZSRR miał powstać nowy gatunek istoty ludzkiej , który miał być ukoronowaniem ewolucji, nowy człowiek radziecki ,który wyewoluuje na skutek zmian środowiska społecznego . Obłąkane ale prawdziwe .Stalin był bardzo oczytanym i inteligentnym człowiekiem .Stalin wierzył ,że jeśli wymorduje wszystkich, którzy znali stare struktury społeczne, to pozostali zaadaptują się do nowych warunków społecznych i nabędą nowe dziedziczne cechy i a on stanie się demiurgiem nowej istoty . Nie będzie potrzeby tej nowej istoty kontrolować . Będzie z własnej woli ciężko pracował,cieszył się wykonując nakazane prace , pozbędzie się burżuazyjnej moralności , nie będzie potrzebował rodziny , Tylko trzeba wymordować dziesiątki milionów tych , którzy byli starym gatunkiem, a ich dzieci ciągle dziedziczyłyby cechy po nich, takie jak wiara w starego Boga .Bo mieli , musieli wierzyć Boga Nowego , ich demiurga , w Stalina, kochać , go i być genetycznie uwarunkowanym, aby go kochać i mu służyć . Ideologia, która głosiła że jest oparta na nauce, materializm naukowy w końcu odrzuciła i zwalczała genetykę , teorię względności , mechanikę kwantową . Wraz z rozwojem nauki i wiedzy ludzkiej Stalin miał do wyboru dwie rzeczy . Przyznać ,że był zwykłym głupcem , który uwierzył jakiemuś naukowemu oszustowi , a to by oznaczało ,że jest zwykłym prymitywnym zbrodniarzem , bo mordował milionami , tylko dlatego ,że był zbyt mało inteligentny, aby zrozumieć fałsz koncepcji Łysenki . Albo druga opcje . Stanąć przeciwko nauce i ignorować nowe fakty naukowe , blokować rozwój nauki . I dalej mordować , terroryzować ludzi , dalej być wszystko wiedzącym i wszystko rozumiejącym bogiem swojego świata , bogiem swoich niewolników . Przykład Stalina i Łysenki jest najlepszym przykładem ,że każda ideologia wcześniej czy później obraca się przeciwko prawdzie , nauce, przeciwko badaniom naukowym , postępowi technologicznemu i ekonomicznemu . Obraca się przeciwko ludziom .Teraz wróćmy do czasów nam współczesnych . Kolejni prorocy w Europie ponownie marzą o stworzeniu nowego wspaniałego gatunku człowieka . Dla uproszczenia nazwijmy tą ideologię panująca teraz w Europie polityczną poprawnością , czy gender. Na terenie gospodarki i technologi istnieje dogmat politycznej poprawności, neomalthusjanizm o nazwie „ zrównoważony , czyli zerowy wzrost gospodarczy Mniejsza o nazwę . Kiedy powstawały fundamenty politycznej poprawności takie dziedziny jak socjobiologia Wilsona, strukturalizm Chomskyego , teoria ewolucji w w wydaniu Dawkinsa, badania nad mózgiem czy epigentyka ,jeszcze nie były rozwinięte . Powstawały nowe technologie , człowiek wyrwał się z Ziemi w Kosmos . I od nowa mamy powtórkę z Łysenką i Stalinem . Teraz ideologia politycznej poprawności tak samo jak Stalin obróciła się przeciwko nauce . Aby nie zaciemniać , dam tylko dwa przykłady .Epigenetyka i badania nad mózgiem. Epigentyka nie wdając się w szczegóły to generalnie nauka zajmująca wpływem czynników poza genowych na ekspresje genów czyli fenotyp.- Fenotyp to nie tylko śliczny kolor twoich oczu – Władek zwracając się do Grazyny uzmysłowił sobie ,że dziewczyna niezwykle oczy. Niebieskie, ale z prawie przeźroczystymi tęczówkami .Potęgowało to aurę jej urody .- ale również cechy psychiczne, w tym tak tak fundamentalne jak poczucie tożsamości płciowej . Normalny genetyczny facet rodzi się z fenotypem psychicznym mężczyzny , ale cześć genetycznych mężczyzn rodzi się z poczuciem ,że są kobietami jak to się czasem dzieje . Jest to związane z epigenetycznym , czyli zewnętrznym źródłem kontroli ekspresji genów . Chodzi tutaj , o tak zwaną druga falę testosteronu , którym organizm matki zalewa płód .Jeśli ilość tego testosteronu jest prawidłowa to rodzi się normalny mężczyzna, jeśli nie to rodzi się mężczyzna ,który czuje się kobietą Mamy w tym wypadku do czynienia zaburzeniami ,czy chorobą o podłożu epigentycznym .Co istotne , wcześniej , czy później w miarę rozwoju nauki i technik kontrolnych tego co się dzieje w życiu i płodowym będzie można to leczyć. Po prostu płód dostanie taką ilość testosteronu ,dzięki której genetyczny mężczyzna będzie się rodził z poczuciem że jest mężczyzna . Osoby , które dzisiaj rodzą się chore,na skutek problemów epigentycznych , czyli transseksualiści nie będą się rodzili chorzy .Będą się rodzili jako zdrowi mężczyźni z prawidłową fenotypowa ekspresją genotypu . Ale szansa na to ,że w Sejmie odbędzie się jakaś konferencja naukowa na ten temat jest żadna, ponieważ jeśli nauka odkrywa fakty sprzeczne z wierzeniami ideologi , to gorzej dla faktów, a prawda ginie pierwsza . Dwa, badania mózgu . John Allen w swojej książce”Życie mózgu „ wścieka się na ataki na naukę ze strony ideologii . Wszystkie prowadzone badania bezspornie wykazują ,że osoby o większym mózgu są statystycznie inteligentniejsze od tych ,które mają mózgi mniejsze . Problem z nauką dla ideologii jest w tym ,że kobiety mają statystycznie mniejsze mózgi od mężczyzn . A przecież polityczna poprawność i gender wierzy ,że mózg kobiety i mężczyzny jest taki sam . Jeśli fakty naukowe twierdzą coś wręcz przeciwnego . To tym gorzej dla faktów .
- Ale przynajmniej jestem ładna i śliczna – zaśmiała się wdzięcznie Grażyna – muszę to przemyśleć co powiedziałeś . Czy to nie oznacza jednak ,że gdyby ktoś chciał prawnie zagwarantować podległość kobiet mężczyzną, to miałby ku temu podstawy naukowe ?
Władka zaskoczyło pytanie .Było inteligentne i dotyczyło istoty tego co jej tłumaczył . Pytanie bardzo często lepiej świadczy o inteligencji pytającego niż odpowiadającego .
- Masz rację – odpowiedział - Kolejni ideolodzy już się czają w mroku . Ja chociażby Korwin Mikke – po czym znowu wcześniej czy później staną przeciw nauce i wiedzy
- Przecież ty lubisz prawicowców i takich właśnie szowinistów jak Łysiak , czy Kowin Mikke -śmiała się
- Lubię prawicę , ale boje się każdego , kto uważa , że jest władny zbudować idealny system – czy wiesz ,że od dziesięciu tysięcy lat ludzkie mózgi maleją . Tak kobiet , jak i mężczyzn . I nikt nie wie dlaczego
- Co to oznacza - spytała się Grażyna -
- To oznacza tylko tyle ,że każda ideologia , która twierdzi ,że opiera się na osiągnięciach nauki jeszcze zanim się dobrze narodzi już jest martwa , A potem takie zombie przez dziesięciolecia sieje strach i zniszczenie wokoło . Ideologia ogranicza człowieka i pęta jego wyobraźnię . Osusza mu mózg i co najgorsze zabrania mu marzyć . Ciężkimi łańcuchami przykuwa i ogłupia , nie pozwała poszybować jego myślom , a jemu samemu wzbić gdzieś tam daleko , w górę , ku nieznanemu . Najgorsze w tym jest to że wyznawcy , każdej takiej ideologii nie widzą ,że czczą i wielbią trupa .
-koniec na dzisiaj – przerwała Grażyna – po prostu umyśliłeś sobie mnie zabić . Przez te twoje teorie nie będę mogła spać . A muszę się porządnie wyspać bo jutro muszę cudownie wyglądać. Mamy oboje zaproszenie od Starskiego na urodziny .Jutro
- nie lubię nigdzie chodzić -odpowiedział Władek – zaraz się uchleje i będzie ci tylko wstyd
- Też mi problem . Czego mam się wstydzić . Jak się uchlejesz to obiecuję ,że cię zaciągnę na tylen siedzenie wozu , abyś mógł się tam spokojni wyspać .
- tak naprawdę to obiecałam Starskiemu ,że cię wyciągnę . Wiesz że jego salon to świetna sala taneczna. Ty się napijesz wódeczki ,a ja w tańcu poocieram się jakieś ciacho. Proszę , bardzo proszę – przymilała się do Władka
- Ok .Idziemy- Władek się zgodził – Zobaczyłem oczyma wyobraźni ja się ocierasz . I to mnie przekonało – śmiał się

Grażyna wpadła do Władka późnym rankiem
- To na którą idziemy do Starskiego . Zapraszał na siódma , ale możemy , w końcu ,pójść później. Jak ci pasuje ? - spytała się okularnika
-Na ósma będzie ok . To o której musimy wyjechać ? - spytał się
- siódma piętnaście wystarczy . Odpowiedziała - W co się ubierzesz ?
- Pójdę w tej koszuli co mam na sobie . Dopiero wczoraj zacząłem w niej chodzić .
Grażyna przyjrzała mu się uważnie . Na wymiętej koszuli z prawej strony zobaczyła wyblakłą plamę. Otworzyła usta ze zdziwienia
- Ale przecież ta koszula jest brudna, masz na niej plamę . Weź jakąś inną – powiedziała
- Nie mam innej . Tej drugiej nie zdążyłem jeszcze uprać. A poza tym ona nie jest brudna , tylko po prostu nie da się tego doprać . Już kilka razy próbowałem .- oponował – I tak będzie już wieczór i nikt tego nie będzie widział . Ta koszula nie jest wcale taka zła - dodał lekko poirytowany
- Może jakąś inna byś kupił – nieśmiało zaproponowała
- Tak koszula jest dobra- rzucił gniewnie
Grażyna czuła ,że dalsza dyskusja z Władkiem skończy się kłótnią . .Popatrzyła jeszcze tylko na jego spodnie. Z tyłu ko na dole były tak zniszczone, że miejscami zrobiły się frędzle , a na pośladku , na kieszeni była dziura i wisiał strzęp wyrwany jakimś gwoździem . Władek zauważył ,że Grażyna patrzy na sfatygowaną kieszeń spodni
- Będzie dobrze. Nie włożę koszuli do spodni, tylko zostawię ją luźno , to dziury nie będzie widać- tłumaczył – To porządne spodnie , tylko o gwoźdź zawadziłem na stróżówce . Szkoda ich.-zakończył
-Grażyna pokiwała głowa z dezaprobatą i wyszła . Władek odetchnął z ulga . Co ona ode mnie chce- pomyślał – Dziewczyna cuduje . Przecież to tylko zwykle przyjęcie. Ucieszył się bo miał teraz sporo czasu. Zrobił sobie herbaty , wziął książkę i rozsiadł się wygodnie na kanapie . Za oknem lekko kropiło . Lubił czytać w takie dni.
Po czterdziestu minutach Grażyna ponownie wtargnęła do niego. Bez pukania oczywiście . Była uśmiechnięta
- Jadę na zakupy do galerii – oznajmiła – Jak chcesz to możesz ze mną jechać. Wyszła nowa książka Piekary . Powinna tam być w księgarni . - zaproponowała
Władkowi gdy usłyszał o nowej książce nie trzeba było dwa razy mówić.
- To ja już się zbieram – oświadczył Grażynie.
- Jesteś bardzo dziwnym człowiekiem – zwróciła się do Władka – Przecież mówiłeś ,że w jednej z powieści nazwał Jezusa i Marie demonami z Synaju – czemu go czytasz ?
- Ja wszystko czytam , jeśli oczywiście mnie zainteresuje – odpowiedział - Stworzył świat inkwizytora Mortimera z jego dziwną pokręconą etyką . Ten świat z pozoru taki jak nasz, a j jednak bardzo od naszego się różni . Każdemu ,komu się wydaje ,że kultura chińska , czy nawet niemiecka jest taka sama jak polska polecam Piekarę . Bo pozory mylą . Nasze kultury , nasze systemy aksjologiczne w głębszej warstwie są wyraźnie inne .
- Za dwadzieścia minut przy samochodzie – zakomenderowała Grażyna i poszła
Trochę padało ,Grażyna wsiadła do samochodu w płaszczu. Kiedy dojechali na miejsce Władek wysiadał pierwszy .Grażyna wysiadła druga , zdjęła płaszcz i rzuciła go na tylne siedzenia. Władek popatrzył na nią , skulił się chwycił za klamkę i próbował na powrót wsiąść do samochodu . Nie zdążył, bo Grażyna była szybsza i zamknęła posiadającą centralny zamek skodę.
- wiesz co – odezwał się Władek – źle si ę czuje ,poczekam w samochodzie – skłamał
- Idziemy – powiedziała Grażyna i pociągnęła go za rękę .
Władek jeszcze raz przypatrzył się z przerażeniem Grażynie .Była ubrana w w wysokie, aż za kolana buty, pończochy , króciutką czerwona spódniczkę mini i jeszcze krótsza koszulkę odsłaniającą cały brzuch .Całości dopełniał bardzo ostry makijaż . Władek zwolnił licząc że dziewczyna pójdzie szybciej i nikt nie będzie go widział w jej towarzystwie ,ale nic z tego , Grażyna również zwolniła.
- Pospiesz się – zwróciła się do niego .
Nie było ani jednego mężczyzny, czy kobiety którzy by nie popatrzyli się nich.. Kobiety odwracały głowę ,ale mężczyźni na dziewczynę patrzyli z nieukrywaną zachłannością , a potem porozumiewawczym wzrokiem na niego . Władek chciał zapaść się pod ziemie . Brali go za klienta Grażyny . Za kogo brano dziewczynę nie muszę chyba mówić .
- Czyżby była jakąś call girl – przemknęło przez głowę Władka . To raczej niemożliwe . Miał przecież chłopaka , Starski miało niej dobrą opinię . Po prostu była totalnym bezguściem To było jedyne wytłumaczenie . Nie mialem śmiałości powiedzieć dziewczynie jak wygląda i za kogo ludzie ich biorą . Władek modlił się że by tylko nie spotkał żadnego znajomego . Przyspieszył gwałtownie ,chciał mieć ten koszmar już za sobą. Grażyna zaprowadziła go do księgarni . Próbował ukryć się między regałami ,ale Grażyna zawsze go jakoś znalazła . Oczywiście jak pech to pech. Piekary nie było. Kupił więc „Przewodnik po współczesnej filozofii politycznej „ pod redakcją Goodina i Pettita , tygodnik Formu i The Economist . Wyszli z księgarni , Władek jak najszybciej chciał być w samochodzie. Skierował się do wyjścia ,ale Grażyna zatrzymała się przy wystawionych na pasaż stolikach małej kawiarenki
- Siądź tutaj na chwile i zamów sobie jakąś kawę . Szybko zrobię moje zakupy Za pół godziny wracam . - Grażyna poszła w głąb galerii kołysząc przy tym biodrami
Obok przy stoliku siedział młody ,przystojny mężczyzna Nie mógł od nie oderwać wzroku . Podeszłą do niego dużo starsza kobieta
-Kochanie .Jeszcze tylko kupię coś na ból głowy i wracam do ciebie .- po czym odeszła w stronę pobliskiego kiosku .
- Dam za nią pięć tysięcy – młody mężczyzna zwrócił się do Władka pokazując brodą na oddalającą się Grażynę – jak ma na dzisiaj jakiś innych klientów to ich odmów – za godzinę niech przyjdzie do mnie do hotelu na górze. Pokój 503
Władka propozycja wcisnęła krzesło. Najpierw go brali za klienta prostytutki, a teraz za jej alfonsa. Tego było mu już za dużo.
- a - zwrócił się pytająco do mężczyzny i wskazał na starszą kobietę , która przed chwilą z nim rozmawiała
- Z żona nie będzie problemu. Jedzie prosto do rodziców. Wróci dopiero wieczorem. Moi teściowie mnie nie lubią . Trudno poczekam na żonę z tym kociakiem – roześmiał się. Jego żona była jzu prawie przy nich
- pokój 503, za godzinę – rzucił szeptem .
Władek miał gnojka serdecznie dość . Prymitywny żigolak I tej starej idiotki, która ,która go sobei kupiła za męża .
- Jak pani wychowała syna – zwrócił się do kobiety. Ta popatrzyła na niego najpierw ze zdziwieniem . A apotem ze złością , bo podkreślił dużą różnicę wieku jak dzieliła ja o dużej młodego męża .
-Pani syn żart sobie robi z ludzi starszych – Władek celowo się postarzył – Przychodzi taki do mnie i natrząsa się ze mnie. Mówi że jestem alfonsem . A czy ja tak siedząc z tą książka w ręku wyglądam na jakiegoś prymitywa , na alfonsa .A czy ta pani – tutaj Władek pokazał ręka stojącą w oddali przed jakaś witryną sklepową Grażynę wygląda na .. -wolał nie kończyć – Na przyszłość radzę Pani lepiej się synem opiekować .Ta dzisiejsza młodzież jest tak rozbestwiona.
- Młody człowieku – tu Włodek zwrócił się do mężczyzny- Nie wstyd panu teraz przed mamusią robić sobie ze mnie żarty
- Niech sobie pani wyobrazi – ponownie zwrócił się stojącej niemo kobiety- Pani synalek zaproponował mi pięć tysięcy złotych za usługi tej dziewczyny i kazał jej przyjść za godzinę do jakiegoś zmyślonego pokoju . Powiedział 50 3,tak jakbym nie wiedział że takiego piętra tutaj nie ma .- Władek wstał - żegnam Panią . Dawniej to ojciec skórzanym paskiem głupoty by dziecku z głowy wybił – W czasie gdy przechodził kilka stolików dalej z tyłu dobiegał jazgot, pełen przekleństw i wyzwisk żoneczki, która dobrze wiedziała ,że jej ukochany mąż nie robił sobie żartów z obcego mężczyzny zamawiając prostytutkę do ich pokoju ,do pokoju numer 503 .
Władek był zdenerwowany incydentem .A to wszystko przez nią . Myślał o Grażynie , nie przytoczę jednak co , b ow tych myślach przewijało się zbyt wiele niestosownych określeń
Tymczasem Grażyna dotarła do luksusowego butiku z męska garderobą.
- dzień dobry Pani- widać było ,że sprzedawca ja zna .Popatrzył ze zdziwieniem na jej strój , ale nie takie ekstrawaganckie ubiory widział u swoich bogatych i zmanierowanych klientek. - Właśnie przyszła marynarka dla pani ojca . Właśnie miałem ją wysłać do jego domu .
- Nie trzeba panie Jurku – znała go dobrze, bo tylko tutaj robili zakupy dla jej ojca - Jutro jadę do rodziców,to mu ja podrzucę. Chciałam dodatkowo kupić parę rzeczy.-
- Służę uprzejmie - Pan Jurek prawie zgiął się w pół słysząc te słowa , bo oznaczało kolejny dobry dzień. Grażyna wybrała sporo koszul w najmodniejszych kolorach , dwie pary butów , dwie marynarki i kilka par skarpet .
- Dwadzieścia trzy tysiące złotych – Pan Jurek zwrócił się do dziewczyny . Grażyna wyjęła kartę
- Tylko proszę odciąć metki z cenami
- już się robi – odpowiedział pan Jurek – prezent dla pani ojca – zgadywał
- tak. To ma być prezent – zgodziła się z nim .
W czasie drogi powrotnej rozmowa się nie kleiła . Władek był zły na Grażynę i było to wyraźnie widać. Na kilka prób jej nawiązania odpowiadał zdawkowo, lakonicznie .Kiedy dojechali do domu Władek poszedł prosto do swojej służbówki .Grażyna wparowała do niego chwile później . Władek siedział już na kanapie z gazetą . Miał złą minę.
- Wiesz co, nie idę do Starskiego – odezwał się natychmiast jak ją zobaczył - I tak nie lubię imprez , poza tym będę się tam czuł niezręcznie – słowo niezręcznie podkreślił mając słabą nadzieję ,że Grażyna zrozumie o co mu chodzi . Nie miał najmniejszego zamiaru iść z nią gdziekolwiek , tyle wstydu bu mu znowu przyniosła .
- Nie idę i koniec – powiedział stanowczo , aby rozwiać wszelkie nadzieje dziewczyny .
Grażyna podeszła do niego blisko ,pochyliła się i zbliżyła swoją twarz tak blisko jego ,że przestraszony cofnął głowę do tyłu .Dziewczyna zaczęła mówić cicho , prawie szeptem
- ty włożysz koszule bez plamy , a ja dłuższa , dużo dłuższą spódnice. Układ stoi ?
Władka zamurowało Pokiwał głową
- stoi – powiedział i zaczął się śmiać .Oboje się śmiali
- niech cię diabli wezmą dziewczyno – był tak ubawiony tym jak wystrychnęła go na dudka ,że aż łzy leciały mu po twarzy
- to nie mogłaś od razu powiedzieć ,że ci chodzi o tę plamę - zwrócił się do niej
- przecież powiedziałam , ale nie chciałeś mnie słuchać .Jak nie chciałeś po dobroci to musiałam – nie dokończyła bo oboje znowu wybuchnęli śmiechem
- Tylko gdzie zdążę teraz kupić koszule- zaczął zastanawiać się głośno Władek
- Nie musisz szukać. Byłą duża wyprzedaż starych wzorów - gładko kłamała - kupiłam ci kilka rzeczy
-ile to kosztowało – zaniepokoił się okularnik
- dwadzieścia – Grażyna ugryzła się w język – dwadzieścia parę złotych za koszule , tyle samo za buty i spodnie- Na twarzy Władka malowała się dezaprobata – ale za to marynarki i skarpetki dorzucili za darmo , muszą być jakieś wady ukryte . Za wszystko zapłaciłam sto siedemdziesiąt złotych – szybko dodała
- te ich przeceny to żadna łaska , no może buty – zaczął .Popatrzył na smutną minę Grażyny i zrobiło mu się jej żal . Przecież miała dobre chęci kupując mu to wszystko . Skąd mogła wiedzieć ,że te przeceny to jedno wielkie oszustwo. Porządną nową , lub prawie nowa koszule w szmateksie kupował za trzy do pięciu złotych , tyle samo spodnie. Przepłaciła co najmniej sto złotych szybko obliczył . Kilka takich przecen i ona go zrujnuje do cna Naiwna dziewczyna .Ale w końcu miała dobre chęci , a to się w końcu też liczy Wyciągnął z bólem dwieście złotych i podał Grażynie
- nie trzeba . To prezent – powiedziała
- nie mogę przyjmować od kobiety prezentów , i do tego tak drogich .- powiedział zdecydowanie
- dobrze – zgodziła się – resztę dam ci później .Uśmiechnęła się . Wybrała z zakupów koszule ,spodnie i marynarkę, i położyła na krześle
- to włóż na wieczór – powiedziała – no to ja już idę .Umawiamy się o siódmej piętnaście przy samochodzie
Władek czekał już piętnaście minut , była spóźniona miał już zamiar pójść do niej na górę ,ale właśnie drzwi się otworzyły Grażyna popatrzyła na Władka .W świetnie skrojonych spodniach i marynarce ,w modnej koszuli wygląda wcale przystojnie. - A tak niewiele było trzeba – pomyślała zadowolona ze swojego dzieła dziewczyna .
Podeszła do Władka . Była ubrana w obcisłą , sięgającą kolan dosłownie oblepiającą jej uda i biodra spódnice , która dodatkowo podkreślała jaj idealnie płaski brzuch .Jej koszula była równie obcisła z dużym dekoltem . Za to makijaż był stonowany ,włosy gładko zaczesane do tyły w wysoko spięty kucyk .Długie kolczyki dopełniały kreację . Jej uroda emanowała Władek poczuł się nieswojo , co było widać na jego twarzy Grażyna to zauważyła,podeszłą do niego i zmysłowo pociągnęła dłonią po biodrze . I śmiejąc się powiedziała
- no co ? Przecież jest dłuższa , no nie ? - rozbrojony tym Władek zaczął się śmiać razem z nią

W starej krakowskiej kamienicy znajdowało się sekretne pomieszczenie .Była to wysoka ceglana piwnica . Zamaskowane wejście do niej biegło z biura knajpy o nazwie Jadło Staropolskie. Wielkie weneckie lustro po przekręceniu wystającej ze ściany wyrzeźbionej głowy jakiejś maszkary odsuwały cicho na bok odsłaniając wiekowe okute żelazem drzwi . Kilkunastu mężczyzn w odstępach czasu otwierało sekretne przejście i wychodziło z wąskiego ciemnego korytarzu do biura , po czym przemykali przez restauracje i opuszczali kamienice Korytarz po trzech metrach kończył się kolejnymi drzwiami .To właśnie za nimi znajdowało się to tajemna komnata . Drzwi do niej znajdowały wysoko na ścianie . Na dół schodziło się po wystających ze ściany żelaznych stopniach. Aby nie spaść schodząc trzymali się przykutego do ściany żeliwnego łańcucha . W pomieszczeniu nie było światłą elektrycznego , z to całe mnóstwo świec i żagwie na ścianach w kutych obręczach . To tutaj przed chwila zakończyło się spotkanie loży masońskiej o nazwie Potomni Sprzymierzenia ,cokolwiek to mało znaczyć . W wolnomularskiej loży zostało dwóch braci masońskich. Siedzieli przy dębowej ławie . Jednym z nich był mistrz loży , Jan Bitchson , profesor wyższej uczelni , łysiejący pięćdziesięcioletni mężczyzna , o nalanej twarzy ,otoczonej bujną rudą brodą. Jego świńskie oczka świdrowały rozmówcę . Tym rozmówcą był Wojciech Kunewicz , były donosiciel SB , kojarzony w mieście z procederem przejmowania kamienic pożydowskich w latach dziewięćdziesiątych . Urzędniczo esbecka szajka wyszukiwała nieżyjących spadkobierców , wpisywała ich do ksiąg notarialnych , a później przedstawiał zagraniczne sfałszowane akty notarialne sprzedaży . Jedna z kamienic Wojciecha Kunewicza został sprzedana przez spadkobierczynie , która w dniu zawarcia aktu notarialnego miała sto trzydzieści dwa lata . I jakoś to nikogo w krakowskim magistracie nie zdziwiło . Jako pierwszych właścicieli wpisywano słupy , gdyż po udowodnieniu przestępstw kamienice mogły być odebrane .Ale jak taki słup natychmiast sprzedał budynek komuś innemu , to ten stawał się niepodważalnym właścicielem , bo stało za nim prawo , bo kupował w tak zwanej dobrej wierze . Dzięki istnieniu siatki esbeckiej , braterstwa donosicieli , Kunewicz ugrał parę wczesnych prywatyzacji krakowskich firm . Teraz był już szanowanym majętnym krakowskim patrycjuszem . Do loży zaprosił go Bitchson , nie dal jego dużych w końcu pieniędzy ,ale dla jego wiedzy o ciągle żywej siatce donosicieli SB .
Bitchson nienawidził chrześcijaństwa , chrześcijan i księży .Uważał ich wszystkich za ludzi ciemnych, wierzących w zabobony i prowadzących prymitywne życie . Szydził publicznie i naigrywał się z nich . Uważał się za genialnego erystę, Machiavellego sporu ideologicznego . Wszem i wobec głosił że jest ateistą ,ale stało to w sprzeczności z jego przekonaniem ,że pochodzi z rodu jaćwieskich kapłanów, którzy jeszcze niedawno składali ofiary z ludzi swoim mrocznym bogom . Z tego tez powodu nie uważał się też za Polaka .
- Ma sprawę – zaczął Kunewicz. – Mój syn wraca ze Stanów , wysłałem go tam na studia, później załatwiłem kilka lat praktyk w firmie handlowej . Teraz znalazłem dla niego dziewczynę – urwał zdanie
- I co -zapytał się Bitchson – jakiś problem ? Mieliśmy już tą sytuacje – i nie czekając zaczął opowiadać – Jeden z naszych braci napalił się na dziewczynę . Niestety byłą już zamężna .Mąż był bardzo pracowity , mieli małą firmę, kończyli dom . Ale dla naszej loży , Loży Potomnych Sprzymierzenia było świętym obowiązkiem wypełnić pragnienie naszego brata .Na szczęście nasi braci są wszędzie . I obowiązuje ich absolutna lojalność wobec siebie Jednym z nich był kierowniki urzędu skarbowego . Nasłał kontrolę na firmę . Nic nie znaleziono, ale i tak nałożono dwieście tysięcy kary. Kara był tak naciągana ,że wcześnie , czy później musiała być anulowania i państwo musiałoby zwrócić pieniądze z potężnymi odsetkami , ale proces potrwa kilka lat , a w tym czasem zrobiono kontrole krzyżowa faktur u kontrahentów jej męża , aby ich zastraszyć i zmusić do rezygnacji ze współpracy z nim . Nikt nie chce mieć problemów z urzędem . Stracił większość klientów . Komornik wszedł n akonto firmy całkowicie ją paraliżując . Inny nasz brat dopilnował,aby bank w związku z zajęciem konta wypowiedział w trybie natychmiastowym pożyczkę hipoteczną na dom . Komornik wszedł an hipotekę domu . W tym czasie nasz brat , który sobie tą dziewczynę upatrzył załatwił jej pracę u siebie w urzędzie miejskim . W domu komornik, , kłopoty , przygnębienie, a tutaj wyjazdy integracyjne, szkolenia , piwko po pracy
- I jak to się skończyło – zaciekawił się Kunewicz
- facet popełnił samobójstwo. Ale jaki list zostawił – zaczął piskliwie śmiać się rudzielec – Kochana Krysiu .To moja wina . Teraz łatwiej sobie poradzisz. Tak bardzo Cie kocham „ - piskliwy śmiech masona brzmiał coraz głośniej – Ten idiota nie wiedział ,że jego ukochana żona już od dwóch miesięcy obciąga naszemu bratu – piskliwy śmiech przeszedł w obrzydliwy rechot.
Był jeszcze jeden powód dla którego profesor Jan Bitchson tak nienawidził chrześcijan i ich Boga .Ten powód miał na imię Zofia i miał trzynaście lat. Była córką jednego z jego kolegów na uczelni .Pierwszy raz zobaczył ją na jego imieninach , kiedy miała jedenaści lat . Zawsze ciągnęło go do dzieci , ale dopiero Zofia wzbudziła w nim aż takie pożądanie, że przekształciło się w obsesję . Znalazł sobie cel w życiu. Legalizacje seksu z dziećmi . Kiedy jego znajomy powiedział ,że zawiązuje się jak to ujął partia zboczeńców natychmiast zaczął w niej działać . Jego największym sukcesem było przekonanie jej szefa do publicznego poparcia pedofilii . To był jego wielki dzień . Przewodniczący ogłosił w telewizji ,że wiek pozwolenia powinien być w Polsce obniżony do lat trzynastu, a może nawet jak w Holandii do dwunastu .
Bitchsonowi nie chodziło tylko o zwykły seks z Zofią , jego fantazje były dużo intensywniejsze . Zaczął sobie wyobrażać że jest nie tylko jej kochankiem, ale również niezrównanym wyrafinowanym mentorem. Że zabiera ją do teatru , opery , wysyła na lekcje muzyki , dba aby perfekt mówiła po angielsku i francusku , tworzy listę jej lektur , Szekspir, Goethe, Tołstoj . .Profesor Jan wyobrażał sobie jak dba o jej ubiór i fryzury . Kiedy idą razem do znajomych dziewczynka ma na nogach szpilki , eleganckie, czarne spodnie i obcisłą bluzkę , która podkreśla dziecięce małe piersi . Ma nałożony mocny makijaż dojrzałej kobiety . I dopiero wtedy , kiedy już zawłaszczy jej umysł i wzbudzi uwielbienie do siebie zacznie ja wprowadzać w świat erotyki . Uwarunkuje ja seksualnie na siebie tak że Zofia będzie czerpała radość w zaspakajaniu jego najbardziej wyuzdanych fantazji seksualnych i najbardziej wyrafinowanych perwersji . Bitchson poczuł ,że ma erekcję. Z trudem oderwał swoje myśli od ciała dziewczynki ,od jej wąskich jeszcze chłopięcych bioder . W wyrazie jego twarzy było coś obrzydliwego , tak jakby całe plugastwo jego umysłu wypełzło na nią i za stygło tam na chwilę
W czasie , kiedy jego myśli błądziły po ciele dziewczynki jego pusty wzrok był cały czas zwrócony w stronę rzeźby Niosącego Światło , która stała na masońskim ołtarzu . Wykonał ją według szczegółowych wskazówek Bitchsona słynny rzeźbiarz Zygfryd Wieyski , mason i profesor krakowskiej ASP . Rzeźba z czarnego marmuru przedstawiała postać cała przykryta płaszczem , z twarzą głęboko schowaną w kapturze . Postać biegła , głowa miała odwróconą . Wysoko uniesiona lewa ręka z dłonią zaciśniętą w pięść wydawała się komuś grozić. Ledwo widoczna twarz wyrażała otchłań nienawiści i bezdenny bunt . W prawej ręce wyciagniętej do przodu postać trzymała grubą księgę., którą ostatkiem siły komuś przekazywała . Rzeźba była tak doskonała ,że patrząc na nią mimo woli szukało się dłoni wyciągniętych w stronę manuskryptu . Dzieło życia Wieyskiego .
Jan Bitchson , który wierzył tylko w rozum i niczego poza nim nie szukał , nie spodziewał się niczego poz nim nie znaleźć nie wiedział ,że jego gnijący umysł kogoś przyciągnął . Coś mrocznego , ukryte w nieludzkiej rzeźbie patrzyło na niego . Bitchsonowi wydawało się ze słyszy szept , który przyprawiał go o ciarki - „Jam jest twój Bóg „ - szept mówił .Profesor się otrząsnął .
- W czym problem z tą dziewczyna .- wciąż patrząc na figurę- zapytał się Kunewicza
- Donosiłem do SB na jej ojca
- jak ona się nazywa - zapytał Bitchson
-Grażyna Ostrogska

Koniec rozdziału czwartego

Rozdział piąty „Impreza u Starskiego „

Ci z Państwa ,którzy chcą otrzymać informację o publikacji kolejnych rozdziałów zapraszam do polubienie na facebooku strony poświęconej tylko Klechdzie Krakowskiej „ Klechda Krakowska” lub polubienie strony na facebooku poświęconej mojemu blogowi Marek Mojsiewicz  lub wejścia na Twittera