Skazani na porozumienie

Ostatnie dni to przełom na Ukrainie. W sobotę Janukowycz złożył propozycję podzielenia się  władzą na zasadzie: wasz prezydent – nasz premier. We wtorek ukraiński prezydent wymusił na premierze Azarowie dymisję, a wczoraj, we środę, zbuntowała się ta bardziej prozachodnia część „Partii Regionów”, związana zresztą z Rinatem Achmetowem. Tenże najbogatszy oligarcha publicznie wypowiedział się przeciw używaniu przemocy przez władzę. To głos biznesu, który chce stabilizacji dla swoich interesów, a Janukowycz przestaje być jej gwarantem. Z naszych, przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, rozmów z przedstawicielami opozycji wynika, że Janukowycz ustępuje, bo się boi. Nie tylko utraty władzy, ale także więzienia i utraty olbrzymiego własnego majątku jego rodziny.
Ale opozycja nie może z góry odrzucać propozycji porozumienia Janukowycza, bo milcząca większość Ukraińców – której nie ma na Majdanie i która nie blokuje budynków administracji na Ukrainie zachodniej i centralnej – nie zrozumiałaby czemu liderzy opozycji nie chcą przejąć władzy. Przyśpieszone wybory będą rozstrzygane właśnie dzięki głosom milionów obywateli, którzy nie demonstrują, ale chcą by ich kraj był częścią Europy, a nie rosyjskiej strefy wpływów.

*Uaktualniona wersja komentarza dla „Gazety Polskiej Codziennie” z 27.01.2014