Rekonstrukcja nie objęła klauna – cyrk i tak upadnie

Rekonstrukcja choć spora ilościowo, to - wbrew Karolowi Marksowi - jakość przecież nie jest tożsama z ilością. Minister edukacji wcześniej się tym obszarem nie zajmowała. Minister finansów wywodzi się ze sfery bankowej, podobnie jak jego starszy o 5 lat brat Michał, niegdyś szef ING Nationale Nederlanden (teraz CEO ING Romania), więc będzie bronił interesów banków, a nie podatników. Zapewne będzie kontynuował linię Rostowskiego, który wymyślił regulację nakazującą wręcz samorządom rolowanie długów w bankach, nawet, gdy mogą je wcześniej spłacić i uniknąć w ten sposób odsetek. Zresztą bańkowość ma mocne lobby w PO, skoro szef komisji finansów w Sejmie RP Dariusz Rosati (miał odmówić Tuskowi przyjęcia teki po Rostowskim) jest członkiem Rady Nadzorczej Banku Millenium, podobnie jak wpływowy senator PO Piotr Rocki, który też, jako członek RN tegoż banku kontroluje jego zarząd. Nie mówiąc już o tym, że Sławomir Neuman, zanim został posłem też pracował w bankowości. Lobby bankowe jest więc silne i robi wszystko, aby – inaczej niż w innych krajach – nie wprowadzać podatku bankowego, który mógłby zasilić budżet państwa i umożliwić rozwój kraju.
Inne zmiany to pijarowskie triki. Tusk mówi o ministrach sześciolatkach. Aż kusi mnie, żeby zapytać czy owi sześciolatkowie z rządu są jeszcze w przedszkolu czy już w szkole...
Tusk odbiera Korolcowi tekę ministra środowiska, ale daje mu fuchę pełnomocnika ds. zmian klimatu, czyli mnoży stanowiska w KPRM niczym niegdyś premier Buzek. Skądinąd w kryzysie takie mnożenie stanowisk jest więcej niż kontrowersyjne. Nie znająca się zupełnie na transporcie Elżbieta Bieńkowska będzie miała teraz transport pod sobą. Zresztą tu jest Tusk konsekwentny, bo Nowak nie miał nic wspólnego z transportem, ale objął ten resort. Tak, jak ze sportem nie miała nic wspólnego Mucha i pewnie dlatego została tegoż sportu ministrem. Teraz chwali się, że zwrotnicę sportu przesunęła na inne tory. Cóż, mówi prawdę, pod warunkiem, że uznamy, iż ów inny tor to ślepy tor…
Cała ta rekonstrukcja jest w gruncie rzeczy, raczej nie mimowolnym, a zaplanowanym narracyjnym przykryciem największej afery korupcyjnej w III RP (to określenie samego CBA) Mamy więc mówić o rekonstrukcji, a nie o aferach, chociażby tej dzisiaj ujawnionej przez „Gazetę Polską”. Zresztą afera goni aferę, już nie starcza palców jednej ręki, aby, przynajmniej te grubsze, wymienić: hazardowa, stoczniowa, Amber Gold, informatyczna, małopolska, dolnośląska, …
Czy Tusk się nie boi, że ludzie będą mówić, jak za czasów szefa jego doradców – premiera Bieleckiego: „liberały-aferały”? Już teraz powtarza się popularne przed 20 latami powiedzonko, zamieniając tylko Bieleckiego na Tuska: „ A Donek tylko w piłkę gra, emerytów d…  ma”.
Reżyser przedstawienia, które poniosło gigantyczną klapę wymienił aktorów. Nie wymienił jednak sam siebie, co daje gwarancję, że ludzie tego rządowego badziewia nie kupią. A trupa tego zespołowego teatru spektakularnie splajtuje i zostanie wyklaskana. Szkoda tylko, że kosztem Polski i Polaków, bo my ten cyrk z klaunem Tuskiem i niedźwiedziem w skaldzie porcelany Sienkiewiczem opłacamy.