CZY GROZI NAM WOJNA?

Kolejna rocznica Powstania Warszawskiego wyzwala w tym roku wyjątkowe emocje; toczy się zażarta dyskusja na temat zasadniczy – czy był to bezsensowny i nieprzemyślany akt desperacji, zakończony krwawą hekatombą ludności cywilnej stolicy, czy też istniały jakieś racjonalne przesłanki  na powodzenie tamtej szaleńczej walki.  
 
Z perspektywy czasu, znając już finał tego bohaterskiego zrywu – łatwo jest ferować wyroki. Jednak ta wojna (totalna) była zupełnie inna niż poprzednie wojenki, przesączona niespotykanym dotąd okrucieństwem i wyjątkowym politycznym wyrachowaniem.
 
Czy można było przewidzieć zatrzymanie rozpędzonej Armii Czerwonej na linii Wisły? Brak zgody na lądowanie alianckich samolotów na terenach zajętych przez Rosjan? Zero wsparcia ze strony teoretycznego sojusznika?
Czy mieściło się komukolwiek w głowach zgodne dorzynanie AK-owców: przez Wehrmacht i SS w Śródmieściu, przez NKWD – na Pradze?
I kto by przewidział powojenną zdradę aliantów?
 
Rozmawiałem z powstańcami-kombatantami; oni wszyscy zgodnie twierdzili, że Powstania nie dało się powstrzymać; po latach mordów i poniżenia Polacy rwali się do walki i nic nie było w stanie ich powstrzymać.
 
Uważam, że chłodne kalkulacje nie zawsze się sprawdzają. Gdyby w 1920 roku – ze względu na przeważającą siłę bolszewików Wojsko Polskie wywiesiło białą flagę – mordy Polaków i wywózki na Sybir zaczęłyby się znacznie wcześniej; wszak 6 czy 8 milionów zagłodzonych przez Stalina Ukraińców obnażyło w pełni metody działania Sowietów. Warto tu też przypominać o 110 tysiącach Polaków zabitych w latach 1937-8 (a więc w czasie pokoju!)  na ziemiach zajętych przez Rosjan; ten dramat naszych rodaków (podobnie jak ludobójstwo na Wołniu) woła wciąż o pamięć i zadośćuczynienie...
 
Czy mając takie doświadczenia z naszym wschodnim i zachodnim sąsiadem należy dziwić się, że Armia Krajowa sama chciała wykuwać swój los?
 
Przecież oprócz taktyki i uzbrojenia liczy się też odwaga, wyszkolenie, świadomość obrony swoich domów i związana z tym determinacja (vide: Afganistan, z którego ze wstydem wycofuje się już kolejne mocarstwo militarne).
 
Nic więc dziwnego, że rzucono wszystko na jedną szalę; niejasne strofy Wieszcza z części III „Dziadów” niosły wszak upragnioną nadzieję:
 
„...Patrz! – ha! – to dziecię uszło – rośnie – to obrońca!
Wskrzesiciel narodu,
Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,
A imię jego będzie czterdzieści i cztery...”
 

Pora wynieść z tego jakąś naukę na przyszłość. Np. czy grozi nam dziś wojna? Wertując stare, przedwojenne gazety trudno oprzeć się wrażeniu  niefrasobliwości przedwojennych autorytetów. „Hitler to wariat! Nie odważy się uderzyć...” – prorokowano. „Przywożę wam pokój!” –  wołał do swych rodaków brytyjski premier Chamberlain... 
 
Nie chce mi się już pisać  o aktualnych możliwych zagrożeniach; zainteresowanych odsyłam do moich starych wpisów; jeden nawet popełniłem w stylu SF:
http://3obieg.pl/czwarty-rozbior-polski
http://naszeblogi.pl/23277-nigdy-nie-jest-po-wojnie-zawsze-przed
http://naszeblogi.pl/31497-po-co-sie-zbroic-jesli-wszyscy-kochaja-pokoj
 
A wszystkim dedykuję najnowszy wierszowany felieton z Naszego Dziennika:
 
        CISZA PRZED BURZĄ
 
Jestem wielkim szczęściarzem. Zrodzonym po wojnie.
Życie moje minęło nad wyraz spokojnie.
(Nie pamięta ta ziemia tak długiego trwania,
Bez nalotów, ostrzałów, wysiedleń, powstania)...
 
Wiem; te czasy nie były całkiem idealne;
Ale w miarę bezpieczne. I przewidywalne.
Nikt nas tu nie mordował (nie w wojennej skali);
I –  mimo narzuconej „przyjaźni” Moskali –
Żyło się tu z dnia na dzień –  w ciszy (choć ubogo) –
Bez krwawej hekatomby czynionej przez wroga...
 
Nic nigdy nie trwa wiecznie. Ten czas już przemija.
Nabrzmiewają konflikty... Znów będą zabijać...
Wschód napiera na Zachód. Islam w świecie miesza.
Dzieli wiara, zachłanność, sprzeczność interesów...
 
To wybuchnie, bo musi... Są pierwsze symptomy...
Od rzezi nie uciekniesz. Nie przeczekasz w domu...
 
Każda kolejna wojna jawi się straszniejszą;
Doskonalą się bronie – w mordach skuteczniejsze.
Indoktrynacja litość żelazem wypali;
Nie będzie zmiłowania dla tych, co przegrali!
 
Lepiej to już tu było, teraz będzie gorzej;
Szukać czas mężów stanu w kolejnym wyborze.
Pora armię zbudować i zjednoczyć naród!
(Wtedy – by hordy wstrzymać – starczy sił i wiary)...
Trzeba nam ludzi mądrych, i wielkich wyrzeczeń,
Co przyszłym pokoleniom pokój zabezpieczą
Tak, by też kiedyś mogły, gdy ich świat przeminie –
Wyznać: „Nam się udało! Nikt nie musiał ginąć...”
 
Lech Makowiecki
 
P.S. Z cyklu – znalezione w sieci: dziś przypominam utwór „Czterdziesty Czwarty” z płyty „Katyń 1940”:
http://www.youtube.com/watch?v...

YouTube: