GDYBY NIE ON TO BYM UMARŁ

„Podeszła do mnie skromna, pokorna kobieta, ponad 80-letnia. Powiedziałem do niej: "Babciu, czy masz dużo grzechów?". "Wszyscy mamy dużo grzechów" - odpowiedziała. Zapytałem: "Skąd ta pewność?", a ona pewna odpowiedziała: "Gdyby Bóg wszystkiego nie wybaczał, świat już by nie istniał". To była mądrość Ducha Świętego. Bóg nigdy nie męczy się wybaczaniem nam. Problem polega na tym, że my męczymy się proszeniem o łaskę.”
To jedne z pierwszych słów Boga wypowiedziane ustami Franciszka I jakie dźwięczą mi w uszach. Są dla mnie takim zwiastunem Wielkiego Tygodnia.  Mój Pan zmierza do Jerozolimy by dać świadectwo i przebaczyć mi za wszystkie moje niegodne myśli, słowa, uczynki i zaniedbania. Klękam w konfesjonale i przyrzekam, że już nie będę.  On delikatnie gładzi mnie po głowie, wchodzi błogo w sam środek serca i wybacza. Jestem przez chwilę w niebie. Jak długo z nim zostanę? Minutę, godzinę, dzień, może dwa? Takie wchodzenie i wychodzenie męczy mnie. Tracę cierpliwość. A On się nie męczy. Czeka cierpliwie i patrzy dobrodusznie. Jak tylko zrobię coś paskudnego on szepcze „Kocham Cię. Daj spokój! Zegnij kolana bo chcę ci wybaczyć. Weź krzyż i choć za mną”. A ja odpowiadam „Już idę. Tylko jeszcze szybko załatwię kilka spraw: zrobię przykrość twojemu bratu, oszukam sąsiada, okradnę bliźniego i już pójdę za tobą.” I tak w kółko.
Nie wiem czy jakby Bóg wszystkiego nie wybaczał świat by istniał. Wiem natomiast, że jakby on nie był Miłosierny dla mnie to dawno bym umarł.