Bohaterstwo i Kapitulanctwo

Marszałkowi Piłsudskiemu za „Rok 1863” i Ksaweremu Pruszyńskiemu za „Margrabię Wielopolskiego”

Spór o Powstanie Styczniowe przedstawiany jest zwykle dychotomicznie pomiędzy szaleńcami co chcieli się bić i poszli w bój bez broni, a pozytywistami, którzy chcieli pracy organicznej i chłodnej kalkulacji szans. Już taki podział jest pewnym falsyfikatem, bo pozytywizm w Polsce datuje się dopiero od upadku powstania. Ale jeżeli już ten spór prowadzi się na poziomie taktycznym, to znaczy zarówno szaleńcy jak i pozytywiści są zgodni, że Niepodległość Rzeczypospolitej jest celem nadrzędnym, różnią się natomiast co do drogi dojścia do tego, czy powstaniem czy pracą organiczną – to jest to spór ożywczy i jest sens prowadzenia takiego sporu.

Problem nam się pojawi gdy do tego sporu dorzucimy stronę trzecią - kapitulantów, to znaczy tych dla których Niepodległość Rzeczypospolitej stoi w hierarchii daleko za własnym interesem takich osób, gdzieś koło ciepłej wody w kranach, a na pewno za dobrym samopoczuciem. Jak można z nimi rozmawiać o niepodległości i o tym jak do niepodległości dojść, skoro oni jej nie chcą?

To jest najpoważniejszy problem się gdy dyskusję – bić się (odzyskać Niepodległość) czy nie bić (pogodzić się z rolą niewolników Petersburga, Berlina, Wiednia) przerzuca się na poziom strategiczny  co oznacza że po jednej stronie mamy Patriotów, a po drugiej stronie Kapitulantów. Przy czym kapitulanci potrafią się mutować w kierunku zarówno popierania pracy organicznej – tylko, że ta praca ma zawsze prowadzić na cześć, chwałę i bogactwo zaborcy. Mogą się też kierować w kierunku marzycieli-szaleńców – adekwatną nazwą jest wtedy prowokator – i tak krzyczeć o potrzebie Powstania i odzyskania wolności jedynie drogą krwi, że popierają one zawsze wybuch Powstania w momencie najbardziej niekorzystnym, i potem ze spokojem w sercu mogą mówić, a nie mówiliśmy że Powstanie nie ma sensu.

Patrząc na Powstanie Styczniowe wymieniamy zawsze dwa obozy – białych i czerwonych, no i gdzieś tam z boku dodajemy Aleksandra Wielopolskiego, ale zwykle jako wroga wszystkich. Stronnictwo czerwonych nie miało przed powstaniem swojego jakiegoś jasnego i wybitnego kierownika. Najwybitniejszym okazał się już w czasie Powstania Romuald Traugutt, ale on jeszcze do 1862 roku służył w Armii Rosyjskiej. Na czele zaś stronnictwa białych stał hr. Andrzej Artur Zamoyski, twórca Towarzystwa Rolniczego, człowiek przedsiębiorczy, „pozytywista” i realista. Pozytywizm gospodarczy przejawiał się w tym, że założył towarzystwo do Żeglugi Parowej na Wiśle. Zaś realizm polityczny. Tak realizm polityczny Pana Andrzeja przejawiał się w programie „zgoda z Rosją, na warunkach powrotu do granic 1773 roku”. Był ten jeszcze realizm wzmacniany poczuciem sarmackiej pogardy dla kacapskiej Rosji.

Czytając o Panu Andrzeju jak nic stanęli mi weseli politycy z naszych czasów (tak, tak biję do PO i świętej politycznej pamięci Jana Rokity), co to swego czasu krzyczeli Nicea albo śmierć, a potem im się odwróciło. Pan Andrzej – ten sam styl. Wielkie słowa. Wielki patriotyzm. A gdy przyszło co do czego – na polecenie carskie opuścił granice Polski, a gdy wybuchło powstanie zajęty był w Paryżu czy w Dreźnie ważnymi pracami. Nic mi nie wiadomo aby jego majątek został skonfiskowany po powstaniu.

Ktoś broniąc Zamoyskiego rzeknie, ale przecież to był realista, który wiedział że powstanie nie ma szans i dlatego proponował rozwój ekonomiczny kraju. Tak zgoda, ale po co krzyczał i podniecał umysły Polaków i licytował o granice sprzed 1773 roku? I jak był takim realistą, to dlaczego nie przyłączył się do Wielopolskiego i jego reform? Może przyczyną tego była „Miłość własna”, która nie pozwalała mu na pracę z jakimś tam Wielopolskim?

Aleksander II reformując państwo i szukał zgody z Polakami. Mając do wyboru zgodę z Andrzejem Zamoyskim, wybrał zgodę z najbardziej niepopularnym ówczesnym politykiem Polski, ale równocześnie posiadającym jakiś konkretny plan polityczno – społeczny, to jest z Aleksandrem Wielopolskim. Polska opinia publiczna staje się świadkiem licytacji. Cokolwiek proponuje Wielopolski, licytuje go bezkarnie, bo nie będzie mu dane swoich zobowiązań wypełnić, Zamoyski. Wielopolski mówi o autonomii. Zamoyski mówi o niepodległości. Wielopolski powołuje Traktat Wiedeński. Zamoyski Traktat Grzymułtowskiego. Wielopolski kombinuje w kierunku sojuszu Polsko-Rosyjsko-Francuskiego. Zamoyski zapewnia o bezwzględnym wsparciu sprawy Polskiej przez Paryż. Społeczeństwo durnieje. Skoro ten realista Zamoyski mówi, że zgoda z Rosjanami jest możliwa na granicach sprzed 1773 roku, to znaczy że faktycznie Rosja jest tak słaba po wojnie krymskiej, że można wszystko. Tylko ten Wielopolski psuje.

A skoro psuje, to do Wielopolskiego się strzela. Zamachy są bezskuteczne. Do Warszawy przyjeżdża nowy namiestnik – Książe Konstanty, który bynajmniej nie jest despotą, ma realny program reform i marzy mu się przez Warszawę, wybicie do Pragi i Korona Słowian Zachodnich. Do niego nasi patrioci też strzelają. Nie będzie nami kacap rządził. Czego chcą ci Polacy? Reform czy wolność? Czy może chcą wszystkiego? A co są w stanie dać?

Realizm. Ówczesny Realizm chciał granicy 1773 roku. Ówczesny Realizm nie mówił nic o zaborze Pruskim i Austriackim. Nie proponował budowy Armii Polskiej do wojny z Prusami, co z pewnością z radością byłoby powitane i przez Petersburg i przez Paryż. Ówczesny Realizm czegoś tam chciał. Przede wszystkim chciał kierować „sercami i rozumami” Polaków, przy okazji zaś nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności. Dlatego realizm bezwzględnie zwalczał Wielopolskiego. Nie jest prawdą, że biali zwalczali czerwonych i że biali nie chcieli Powstania. Biali nie chcieli Wielopolskiego! – Ot Polska przewrotność. Nie chcieli Wielopolskiego nawet kosztem wybuchu Powstania, żeby Powstaniem pokazać, jak bardzo polityka Wielopolskiego jest szkodliwa.

Nie dziwmy się zatem „Czerwonym”, że ci parli do Powstania. Skoro biali – „realiści” prowadzili taką politykę, jakoby Rosja był słabeuszem, to faktycznie trzeba się bić. Skoro biali zapewniali o wsparciu zachodu, to trzeba się bić.

Spróbujmy trochę inaczej jeszcze popatrzeć na brankę. Chciano niepodległość wywalczyć zbrojnie. Równocześnie nie mając żadnego wojskowego przygotowania. Najlepiej z dowodzeniem w Powstaniu radził sobie Traugutt, który w Armii Rosyjskiej służył (i jakoś się nie wynarodowił). Może Wielopolski poprzez brankę chciał przygotować kadry dla przyszłej Armii Powstańczej? Może branka była tym samym co pięćdziesiąt lat później zrobił Piłsudski, godząc się na utworzenie Legionów u boku C. K. Austro-Węgier?

Ilekroć Rok 1863 się krytykuje sięga się po wers „Obok Orła znak Pogoni, poszli nasi w bój bez broni” – szturchając tym samym lekko tych młodych chłopców idących w styczniową noc, w śnieg bez broni, ale z nadzieją na zwycięstwo. Lecz ktoś im tą nadzieję na zwycięstwo dał? I to jest odpowiedzialność całego narodu. Od której nie można uciekać w etykietowanie się „realizmem” w kontraście do „bohaterszczyzny”. Ta odpowiedzialność musi uczyć nas wszystkich, w szczególności rządzących odpowiedzialności za słowo i odpowiedzialności za skutki każdego ruchu politycznego, zarówno skutki przewidywane, jak i te których przewidzieć nie było w sposób. To jest podstawowy spór o odpowiedzialność, który chcemy i możemy przy okazji rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego toczyć.

Natomiast nie pozwolimy nigdy na to aby ten spór zamienić w dyskusję na sensem Niepodległości Rzeczypospolitej. Tak aby na wykazywaniu katastrofy powstania wnioskować, iż Polska jest przeżytkiem, że Rzeczpospolita nie jest nikomu potrzebna a jest tylko źródłem nieszczęść dla ludzi tu mieszkających. Tu nasza odpowiedź jest jasna i zdecydowana: Cześć i Chwała Bohaterom Powstania!

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika dogard

21-01-2013 [08:45] - dogard | Link:

stanowisko wielopolskiego w sprawie branki do woja carskiego.Lepiej poczytac sobie artykul Tomasza Łysiaka w ostatniej GP--swietny.