Kaczyński zmienia język i.....

Andrzej Lepper swego czasu miał zawołanie „Balcerowicz musi odejść”, i to odejście Balcerowicza i od Balcerowicza miało sprawić, że Polska stanie się krajem idealnym. Dzisiejsi lepperoidalni politolodzy wołają zaś: „Kaczyński musi odejść”. I wtedy znikną wszystkie problemy jakie trawią Polskę. Nawet formowana jest przy tym już arcyprzewrotna teza, że odejście Kaczyńskiego gwarantuje powrót PiS do władzy. Często tą myśl sprzedaje się też, że gdyby Kaczyński zmienił język, to jego szanse na powrót do władzy zdecydowanie wzrosłyby. Szkoda, że na te teorie dają się nabrać czasem poważni publicyści i blogerzy, bo tak naprawdę odejście Kaczyńskiego co zmieni?

Co zmieni? Czy następnego dnia po odejściu Kaczyńskiego z polityki, chociażby taki Mirosław Sekuła zorganizuje konferencje i powie, że przeprasza wszystkich obywateli Rzeczypospolitej za sposób w jaki prowadził obrady Komisji Hazardowej, ale teraz po odejściu z polityki Jarosława Kaczyńskiego nie boji się mówić prawdy, rezygnuje z członkostwa w PO i zapisuje się do PiS. Albo, że taki Sobiesiak wraz z kumplami powiedzą: nie ma już Kaczyńskiego, to przestajemy oszukiwać Skarb Państwa, zamykamy budy z automatami i dopalaczami, oddajemy z powrotem kamienie co to zajumaliśmy z budowanych autostrad, gdyż wreszcie żyjemy w normalnym państwie! No i jeszcze z pewnością na takie pozytywne wieści z Warszawy o odejściu drugiego Kaczyńskiego w Moskwie zaprzestaną budowy Gazociągu Północnego a Putin powie: Nu, Polacy nie ma już Kaczyńskiego, to my w Moskwie nie boimy się już Polsko – Gruzińskiej inwazji na matuszkę Rosję i w podzięce za to obniżamy cenę gazu dla Polski! Czy następnego dnia po odejściu Kaczyńskiego z polityki będziemy mieli lepsze prawo? Trybunał Konstytucyjny będzie Konstytucyjnym i zajmującym się Konstytucją a nie Trybunałem Liberum Veto zajmującym się uwalaniem wszystkiego co może prowadzić do reformowania Polski?

Odejście Jarosława Kaczyńskiego niczego nie zmieni. Polska nadal będzie ze swoimi problemami, a jedynie straci polityka, który dobrze te problemy zdiagnozował. Zapomina się często o tym, że Kaczyński przez rok pełnił funkcję Premiera Rządu Rzeczypospolitej i doskonale wie na czym polega rządzenie państwem. Czy na prawicy jest polityk o takim doświadczeniu? Poncyliusz, który nawet nie był burmistrzem czy wójtem jakiejkolwiek gminy? Migalski? A nie boimy się powtórki z cassusem Marcinkiewicza? Znów będziemy tracić rok czasu na „oswajanie się” nowego premiera z rządzeniem krajem.

Wskażemy nazwisko ministra Ziobry. Przy tym nazwisku należy w naszych rozważaniach zrobić dłuższy przystanek. Osoby które forsują Pana Ministra pomijają aspekt tego, jak wyglądałaby sukcesja w PiSie po odejściu Kaczyńskiego. Przy takim nastawieniu mediów spokojna sukcesja zburzona zostałaby jednym artykułem w GW pt. ”Błaszczak/Kluzik-Rostkowska/Poncyliusz lepszy niż Ziobro” w którym jacyś anonimowi politycy PiS donosiliby, że co prawda Ziobrę bardzo cenią, ale on za dużo siedział w Brukseli i tu trzeba kogoś kto siedział w kraju, zna potrzeby lokalnych działaczy. Jak nic mamy frakcję, walki i podział na PiS – Prawica, PiS Lewica i PiS Przyjaciele Mediów. Problemy Polski cały czas nam nie znikają.

Jest dziwną przypadłością naszych dziennikarzy, politologów czy blogerów zajmowanie się czasem jakimiś słownymi faux-pax., zdaniami kurtuazyjnymi polityków, a zapominanie i przemilczanie myśli ważnych. W jednym z zeszłorocznych wywiadów Kaczyński przypomniał słowa Adenauera, że jeżeli chce się rządzić na prawicy, to na prawo od polityka musi być ściana. Kaczyński jest gwarancją, że będzie utrzymywał poparcie Radia Maryja nie realizując „programu” Radia Maryja. I w tym trzeba jak najmocniej Kaczyńskiego utrzymywać, aby na prawicy nie wyrosła nam kolejna edycja LPR z Giertychem.

Tu właściwie dotykamy jeszcze jednego problemu. Zastanowienia się nad tym co stałoby się gdyby w ten wtorek Ryszard C. czy jakikolwiek inny szaleniec faktycznie zamordował Jarosława Kaczyńskiego. Przecież to automatycznie powoduje wojnę domową w Polsce, albo przynajmniej zdecydowane zradykalizowanie prawicy. Bo w takim momencie argumenty po prawicy zostają w rękach tych, dla których Rządy PO to kolejny Stan Wojenny. Wszelcy ugodowcy w PiS przestają istnieć, bo jak tu godzić się i jednać z tymi co do nas strzelają i to jeszcze skrytobójczo. Mielibyśmy w tym wypadku na czele PiS „Polityka Mściciela”. W takim momencie drogi, edukacja, wojsko stają się sprawami drugorzędnymi. I dochodzi nam bardzo dużo, bardzo jeszcze poważniejszych problemów. Kaczyński stanowi gwarancje umiaru na prawicy, i to należy dobitnie powtarzać. Powoduje, że prawica się liczy w walce o władze w Polsce, a nie skupia i rozbija się na rafach „debat społecznych.

Chociaż w obecnej sytuacji Polski jakiekolwiek awantury społeczne, czy to z Aborcją czy z Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu stają się sprawami drugowagowymi. Dobrze aby dotarło do naszej wiadomości, że obecnie losy Polskie są w cieniu Smoleńska i problemy wewnętrzne naszego Państwa ustępują problemom zagranicznym. Niestety Rządy PO doprowadziły nas do takiej sytuacji, że o Polsce bardziej decyduje się w Moskwie, niż w Warszawie. Aby od takiej fatalnej sytuacji zagranicznej uciec należy jak najbardziej wyciszać wszelkie konflikty na prawicy. Problemem Jarosława Kaczyńskiego nie powinno być czy w Krakowie wycieli ludzi Ziobry czy to Ziobro wycinał. Kaczyński musi mieć jak najwięcej czasu aby być i wiedzieć co dzieje się w Moskwie, Waszyngtonie, Pekinie, Brukseli, Londynie, Berlinie, Paryżu czy Teheranie. Póki nie wyjaśnimy Smoleńska nie ma sensu budować autostrad czy reformować edukacje bo może się okazać, że trzeba nam budować bunkry, albo autostrady w całkowicie innych kierunkach., a administracja powinna szykować się do powrotu rosyjskiego jako języka urzędowego. Smoleńsk wyjaśnić, bo bez tego ani kroku!

„Niech Kaczyński zmieni język, to wtedy ma szanse na powrót do władzy”. Ten piękny mit rozpoczął się chyba od przemówienia Kaczyńskiego w Stoczni Gdańskiej (wtedy jeszcze funkcjonowała), „My stoimy tu, oni tam gdzie stało ZOMO”. W normalnym państwie, uczciwy dziennikarz rozkładający na czynniki pierwsze tą wypowiedź, przygotowałby felieton: losy równoległe, zwykłego stoczniowca i zwykłego zomowca ze stanu wojennego. Gdyby taki felieton uczciwie przygotował, zobaczyłby gdzie mieszka śp. Anna Walentynowicz, a gdzie i co robi (i na kogo głosuje) jakiś pałkarz ZOMO…. to z pewnością stwierdziłby, że Kaczyński ma racje. Cóż, w Polsce następnego dnia zostało to uznana za dzielenie Polaków gdyż, ponieważ, że, bo.. takie moherowe berety Polaków nie dzielą. A wypominanie, że ZOMOwcom jest lepiej niż tym co z ZOMO walczyli jest przekreśleniem zaszczytnej polityki Grubej Kreski. Naziści mieli Norymbergę. Komuniści przygotowali sobie grubą kreskę.

Kaczyński musi mówić to co mówi i musi mówić takim językiem jakim mówi, bo tylko w taki sposób można opowiadać o tym co dzieje się w Polsce, o tym jakie problemy ma Polska i o tym jak z tych problemów wyjść. Problemem nie jest agresywny język. Problemem jest to, że większość Polaków żyje mitem „Wielkiej Solidarności”, i na kłótnie między Kaczyński, a Wałęsą, Michnikiem i Tuskiem patrzy jak na konflikt w rodzinie, a nie jak na zasadniczy konflikt o to jaka ma być Polska. Czy to ma być wolna, niepodległa, solidarna Rzeczpospolita, czy znów prywatny folwark grupy nowobogackich magnatów w ścisłym sojuszu z Rosją. O tym wyborze nie da się mówić w cukierkowatych programach publicystycznych. Nie da się o tym wyborze mówić „językiem szerokiej dyskusji publicznej o palących Polskę problemach, z których tym zasadniczym jest antysemityzm wyssany przez Prawdziwych Polaków z mlekiem matki”. Wrócę do swojego marcowego postu: To Polaków trzeba zmieniać, nie Kaczyńskiego - http://www.grudqowy.salon24.pl...

I tu jest moja największa pretensja do Marka Migalskiego. Zamiast objaśniać gdzie tak naprawdę Polska się znajduje, to zajmuje się konkursami raperskimi i tłumaczeniem, że gdy tylko Kaczyński zmieni język to wszystko już będzie pięknie, a najważniejsze jest to, że Migalski jest odważny i się niczego nie boi. Nawet Kaczyńskiego. Ale tu też jest kolejny problem, że większości politologów, dziennikarzy i tzw. „pisowskim liberałom” wydaje się, że państwem rządzi się za pomocą doboru krawata, medialnych uśmiechów zębicznych czy bezzębicznych i okrągłymi słówkami, byle nie drażnić elektoratu. A to wszystko merde prawda. Państwem rządzi się za pomocą prawa i prowadzonej polityki przez duże P. Takiej polityki gdzieś na ranczu Busha, gdzieś w jakimś archiwum Kremlowskim, gdzieś w jakiejś sypialni Szefa Połączonych Sztabów. Tam jest polityka która nas powinna interesować. Tam jest taka polityka w której dobrze czuje się Kaczyński i tam jest polityka w której Kaczyński powinien jak najwięcej siedzieć i być, a nie zajmować się przemyśleniami ornitologa z wielkimi ambicjami. Polska jest najważniejsza!!