Jeszcze o roli artysty

Czas świąteczny sprzyja podsumowaniom i poważniejszym refleksjom. Jednym z wiekszych odkryć było dla mnie w mijającym roku   zrozumienie roli, jaką wyznaczają artyście prominentni krytycy sztuki.Krytycy najczęściej wypowiadają się w sposób niezwykle zawiły.Inaczej jest w wypadku wydanego przez Fundację Benc Zmiana zbioru tekstów krytycznych pt "Wyspa-Synchronizacja" . Autorzy w dość przystępny sposób wyjaśniają, iż artysta jest obecnie aktywistą ,społecznikiem, animatorem i socjologiem diagnozującym problemy społeczne. Dodajmy, że są oni lewicujący i cytują klasyków /lewicy/.Artysta jak już pisałam pełnił w historii różne role, sztuka też. Bywała "Biblią dla ubogich", gloryfikowała fundatorów, sławiła bojowników, bohaterów narodowych. Teraz jest aktywnością społeczną, a artysta społecznikiem. Problem polega na czymś innym. Sztuki posługiwały się swoistym, wypracowanym przez wieki, tradycyjnym językiem, właściwym dla danej dyscypliny. Czy "Wyspa-Synchronizacja", projekt majacy na celu oczyszczenie wód Wisły w okolicach Cypla Czerniakowskiego, lub inne projekty, jak wystawa preparowanych zwłok posługują się którymś z języków właściwych malarstwie, rzeźbie czy archtekturze?Jesli nie to czenu z uporem godnym lepszej sprawy owi artyści- aktywiści lansują tezę , że działania przez nich podejmowane są sztuką?Może dlatego, że sztuka przez wieki uznawana byla za obszar, w ktorym  "można więcej". Można kwestionować uznane wartości, stawiać pytania o sens instytucji społecznych, które to pytania postawione na innej płaszczyżnie spotkałyby się z ostrą społeczną reakcją. Obszar sztuki stał sie więc naturalnie schronieniem dla lewicy. Poprzez sztukę można lansować treści , które w innej formie nie byłyby akceptowane. Tylko co to ma wspólnego z artyzmem?