Sankcje gospodarcze wprowadzone po stanie wojennym a pogłębienie kryzysu w PRL

Pomimo, iż debata nad sankcjami nałożonymi na PRL a ogłoszonymi przez Ronalda Reagana 23 grudnia 1981 r. toczy się w Polsce niemal od 30 lat, nie została jeszcze domknięta. I to na wszystkich płaszczyznach. Warto więc przynajmniej zarysować zasadnicze problemy.

 

            Dyskusja nad sensem i skutecznością sankcji gospodarczych nakładanych na reżimy totalitarne i autorytarne rozpala podziały w gronie znawców problematyki na całym świecie. Do pewnego stopnia podział przebiega wzdłuż oceanu atlantyckiego. Dwa lata temu, gdy Unia Europejska, wbrew stanowisku USA postanowiła znieść część sankcji wobec Kuby, objawił się on po raz kolejny.

Gdy mowa o skuteczności sankcji, często przywołuje się przykład apartheidowskiej RPA oraz właśnie PRL. Casusu PRL używa się dziś zwłaszcza w odniesieniu do Białorusi. Sankcjom wobec reżimu prezydenta Aleksandra Łukaszenki od 2002 r. patronują USA. Metoda działania polega na uprzykrzaniu życia przedstawicielom reżimu, ale nie obywatelom. Nie wydawaniu oficjelom wiz lub zamrażaniu ich aktywów na Zachodzie. W momencie zacieśnienia sankcji reżim Łukaszenki zwykł zmniejszać represje w stosunku do opozycji. Próbując powrócić do dawnych praktyk, ściągał na się zwykle silniejsze retorsje. Zakrojona w ten sposób taktyka byłaby o wiele skuteczniejsza, gdyby Unia Europejska, nie postanowiła kilka miesięcy temu powrócić do strategii wciągania dyktatury w swoją orbitę, liberalizując z nią wzajemne stosunki. Czy to skuteczny ruch UE? Oto jedno z pytań, przedmiot powszechnej debaty.

Bez wątpienia spośród całego pakietu reaganowskich sankcji: zawieszenia prawa wstępu lotnictwa polskiego w amerykańską przestrzeń publiczną, współpracy naukowej w ramach Fundacji Marii Curie-Skłodowskiej, zakazu połowu na amerykański wodach terytorialnych, wstrzymania dostaw dla rolnictwa, zamrożenia gwarancji pożyczkowych Banku Eksportowo-Importowego, zablokowania dopływu nowoczesnych technologii oraz kredytów, włącznie ze sprzeciwem wobec przyjęcia do Międzynarodowego Funduszu Walutowego (dającego możliwość dodatkowych źródeł kredytowania), największy wpływ na stan gospodarki PRL miały trzy ostatnie restrykcje. Tuż po zdelegalizowaniu w październiku 1982 r. NSZZ „Solidarność” przez komunistów, Reagan pozbawił ponadto PRL klauzuli najwyższego uprzywilejowania w handlu z USA.

Amerykanie nie zdecydowali się w 1982 r. na ogłoszenie bankructwa PRL, pomimo polemik toczonych wewnątrz administracji. Zadłużająca się od połowy lat 70. PRL, używała amerykańskich kredytów głównie do spłacania odsetek od kredytów już wcześniej zaciągniętych. W nowej sytuacji Amerykanie zobligowani byli przystąpić do zajmowania majątku polskiego znajdującego się w granicach USA. Rok 1982 upłynął jednak w pełnej nerwów ciszy. Częściowy ratunek dla władz PRL stanowiła polityka Europy Zachodniej, która nie włączyła się do sankcji amerykańskich i nie przestała im udzielać dalszych kredytów.

Odsiecz poniekąd także dla ZSRS. Bez wątpienia zasadniczym celem „wojny ekonomicznej” Reagana był ZSRS, obłożony sankcjami od czasów Jimmy’ego Cartera, od momentu wszczęcia wojny w Afganistanie. Pośrednio implikując problemy na polskiej wsi a zatem i w zaopatrzeniu rynku konsumenckim, zwiększając materiałochłonność i energochłonność gospodarki PRL, podobnie jak ZSRS odciętej przez państwa NATO (grupa COCOM) od nowoczesnych technologii, sztab Reagana dążył do wciągania Sowietów w problemy PRL. Jak odnotowywała ówczesna prasa opozycyjna, wedle wskazań GUS aż ok. 70% przemysłu PRL uzależnione było naówczas od materiałów i surowców z Zachodu. Z samej tylko Ameryki sprowadzono 5,5 mln ton zbóż. Optymistyczne zadłużenie PRL wobec „krajów kapitalistycznych” w 1983 r. szacowano na 30 mld dolarów i porównywano do „oferowanych” po wojnie przez „plan Marshalla” 45 mld dolarów (w przeliczeniu na 1983 r.).

Amerykanie nie zmienili swej strategii aż do zniesienia sankcji nałożonych na PRL, co nastąpiło 19 lutego 1987 r. Jedynie, gdy w 1983 r. doszło do pewnego rozprężenia, po czerwcowej wizycie Jana Pawła II, formalnym zniesieniu w rocznicę Manifestu PKWN „stanu wojennego” i uwolnieniu większości czołowych działaczy opozycji, Biały Dom wydał oświadczenie. Dopuścił w nim możliwość podjęcia rozmów „wspólnie z sojusznikami” nad przyjęciem PRL do MFW i dopuszczeniem do połowu ryb na wodach terytorialnych USA. Osobno obiecywano przedyskutować klauzulę najwyższego uprzywilejowania w handlu.

Komuniści różnymi działaniami próbowali dostosować gospodarkę do „pogrudniowej” rzeczywistości. Jak zauważyli twórcy tzw. „Raportu Wałęsy”, znanego również pod nazwą Polska 5 lat po Sierpniu, obiecujące na krótką metę efekty osiągnęli w wyniku redukcji zatrudnienia w przemyśle, likwidacji wolnych sobót, wzrostu godzin nadliczbowych, a także importu zaopatrzeniowego, czyli m.in. paliw, surowców i półproduktów. Paradoksalnie także dzięki ograniczeniu importu dolarowego oraz próbie uzyskania przewagi eksportu nad importem w celu zwiększania możliwości kredytowych, w 1983 i 1984 r. udawało im się utrzymać minimalny wzrost produkcji przemysłowej. Wciąż niższy od stanu „przedkryzysowego”. Brak pożyczek zahamował wszakże z czasem wydolność tegoż przemysłu.

Temat zdjęcia z PRL sankcji amerykański prowokował publiczną dyskusję w gremiach międzynarodowych oraz wśród polskiej opozycji w kraju i na emigracji. Dzielił i rozpalał spory. W grudniu 1983 r. świeżo upieczony Noblista Lech Wałęsa wezwał Amerykanów do zniesienia sankcji i udzielenia PRL kredytów, czym wywołał konsternację nie tylko adresatów apelu, lecz przede wszystkim w podziemiu antykomunistycznym w Polsce. Pogłębiający się rozkład gospodarki PRL skłaniał część liderów opozycji do refleksji nad zmianą położenia kraju oraz własnego. Tym bardziej, że po przejęciu sterów komunistycznego państwa przez Michaiła Gorbaczowa w marcu 1985 r., zmieniły się stosunki USA i ZSRS.

Redukcji sankcji, a w końcu ich pełnego zniesienia począł, po apelu Wałęsy, domagać się prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej, Alojzy Mazewski. Nie obyło się bez polemiki. Naprzeciw stanowisku KPA wystąpił polonijny Ruch Społeczno-Polityczny „Pomost”, stojący w jednym szeregu ze Stowarzyszeniem Polskich Kombatantów, czy Committee in Suport of Solidarity Ireny Lasoty.

    Paradoksalnie, gdy 12 czerwca 1986 r. PRL została przyjęty do MFW, KPA skrytykował USA, podnosząc, że takim zachowaniem administracja Reagana zamierza doprowadzić do „pogłębienia kryzysu”, „destabilizacji” i „konfrontacji” w Polsce. 10 października tego roku, ponownie Lech Wałęsa oraz grupa dziewięciu intelektualistów z Tadeuszem Mazowieckim, Bronisławem Geremkiem, Stefanem Bratkowskim na czele, zaapelowali do rządu USA o zniesienie sankcji gospodarczych. Wystąpili oprócz tego z prośbą o ponowne nadanie PRL klauzuli najwyższego uprzywilejowania w handlu z USA.

Apel wywołał oburzenie środowisk kontestujących ugodową politykę Wałęsy, skupionych wokół Anny Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdy i Jana Rulewskiego. Wymienieni wydali własny apel, w którym podważali prawo otoczenia byłego przywódcy „Solidarności” do wypowiadania się w imieniu Polaków. Apelu Wałęsy nie sygnowały także władze podziemia, czyli TKK oraz brukselskie Biuro Koordynacyjne NSZZ „Solidarności”, do tej pory popierające twardy kurs Ronalda Reagana.

Ostatecznie Amerykanie uznali autorytet Wałęsy i kilka miesięcy później cofnęli większość sankcji gospodarczych. Pod naciskiem części polskiej opozycji oraz opinii międzynarodowej, za wiedzą otoczenia Jana Pawła II zrobili to przed podjęciem jakichkolwiek rozmów przywódców PZPR z liderami byłej „Solidarności”, co było warunkiem zniesienia sankcji od 1981 r. Zrezygnowali z większej możliwości nacisku na potencjalne przemiany w Polsce. Już teraz można śmiało orzec, że dalsze badania nad polityką władz USA względem władz PRL i polskiej opozycji oraz konsekwencje i stosunek do sankcji ekonomicznych, dadzą pouczające efekty.

Artykuł ukazał się w grudniowym dodatku IPN do "Gościa Niedzielnego"