Pruska i Polska szkoła polityczna

„Najważniejsze jest zajęcie terytorium, a później prawnicy znajdą jakieś uzasadnienie”. Tak mawia szkoła polityczna pruska Fryderyka II Wielkiego, zadeklarowana tuż przed przekroczeniem granicy z Austrią w czas I Wojny Śląskiej. My reprezentujemy zdecydowanie inną szkołę polityczną, polegającą na tym, że na początku mamy prawne uzasadnienie do wszystkiego i tylko później nie mamy siły na faktyczne zrealizowanie tego co nam się prawnie należy. Przykład?

- Wielka Brytania gwarantuje nam granice z Traktatu Ryskiego! Dlatego nie należy podnosić tutaj kwestii zbliżania się wojsk sowieckich, tylko z ufnością patrzyć w stronę Rządu JKM, który słowo daje rzadko, ale zawsze dotrzymuje.
- Ależ szanowny Panie, Sowieci przy przekraczaniu naszej granicy nie będą patrzeć na jakieś zobowiązanie brytyjskie wobec Polski…
- Nie ma pan racji. Brytyjczycy jednoznacznie w układzie sierpniowym zadeklarowali nam granicę Ryską. Jest to bezsprzecznie interpretowane przez nasz Rząd i nasz MSZ
- A co będzie jeżeli Sowieci przekroczą granicę Ryską?
- Nie przekroczą!
- A może Pan wskazać jakimi siłami, dywizjami, skąd operującymi ewentualnie Brytyjczycy zatrzymają Sowietów przed przekroczeniem linii Ryskiej, bo jednak siły Armii Krajowej wydają się zdecydowanie niewystarczające..
- To jest już problem Brytyjski, nie nasz.

Obecnie prawnie jest już uzasadniona nasza obecność w strefie EURO. Politycy od PO w kierunku aż do SLD (wczoraj o tym w TV prawił premier Oleksy) jednoznacznie twierdzą, że nasze wejście do strefy jest związane z podpisaniem traktatów akcesyjnych, w których zobowiązaliśmy się do wyprowadzenia złotówki i wprowadzenia euro. Więc my do Euro musimy wejść i zrobić wszystko aby to wypełnić. I tylko ktoś nierozsądny mógłby zapytać, a co będzie w sytuacji, kiedy strefa EURO się rozpadnie?

Mamy więc po jednej stronie nierozsądnych, którzy zastanawiają się co będzie, jak się euro rozpadnie, chociaż prawnie jest dowiedzione, że się nie rozpadnie, a my już tam jesteśmy. Po drugiej stronie mamy zaś naiwnych, dla których euro się nigdy nie rozpadnie i my tam musimy przystąpić. I jak tu można uważać nas za rozsądnych partnerów w polityce międzynarodowej.

Ależ oczywiście, że jestem za solidarnością europejską i ratowaniem euro. Tylko ratować trzeba metodą brytyjską tudzież niemiecko-pruską. Dajemy 6 mld euro na ratowanie Grecji w formie naszych inwestycji wykonywanych przez nasze firmy. Ratujemy Grecję – owszem. Sumą 6 mld euro – oczywiście. Likwidujemy bezrobocie w Polsce – przy okazji. Albo 6 mld euro na ratowanie strefy euro w postaci lokat zdeponowanych w Polskich bankach. Przekazaliśmy pieniądze – owszem. Ratujemy euro – a jakże. Nie wyprowadzamy pieniędzy z Polski, pracują one nadal u nas, krążąc i kredytując Polaków – przy okazji. To my najbardziej naiwnie dajemy prosto do ręki te pieniążki i jeszcze się cieszymy, że zorganizują dla nas stolik dodatkowy, na wzór takich stolików dla dzieci rozstawianych przy weselach, przy rozmowach grupy euro. Bo nie przyjdzie nam do głowy, że póki nie będziemy mieć naprawdę bardzo mocnej gospodarki (w sensie rzeczywistym, a nie propagandowym) i bardzo mocnej pozycji politycznej, to i tak nikt się z naszymi postulatami nie będzie liczył.

Politycy muszą mieć wyobraźnię. W ogóle każdy powinien mieć wyobraźnie. Tymczasem nasi. Nawet sobie nie potrafią wyobrazić tego, że euro może się rozpaść. Przykład brytyjski, gdzie Rząd ten przygotował swoje placówki na wypadek rozpadu strefy i co wtedy czynić należy aby ratować brytyjskich poddanych jest naszym politykom całkowicie obcy. Strefa euro się nie rozpadnie, bo nie. A nawet jak się rozpadnie – pomyślą nasi politycy – to problem będą mieli Niemcy i Francuzi, a nie my. I tylko te 6 mld których już nie odzyskamy… ale to przecież pieniądze społeczeństwa, a nie polityków.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Gość

01-02-2012 [12:41] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Uwagi jak najbardziej cenne, ale trochę chybione. Działania podejmowane przez "nasz nierząd" właśnie takie mają być - doprowadzić wszystko co polskie do zniszczenia. Jeśli część "polaków" (piszę świadomie z małej litery) tego nie widzi i nie chce zobaczyć, to ten kierunek póki co się nie zmieni. Trzeba nam dużej wiary i cierpliwości, aby to wszysko przetrzymać i odwrócić.