Trojka

TROJKA

Pędzi trojka, śnieg wysoki, kołokolczyki dzwonią jak oszalałe, a za sankami goni wataha wygłodzonych wilków. W sankach przerażeni jaśnie państwo i służba. Konie słabną, wilki nie odstępują, pasażerowie decydują się wyrzucić kogoś z sanek w nadziei, że wilki zajmą się łupem a reszta uratuje życie. Pierwszy wylatuje kuchcik potem foryś, następnie kamerdyner. Nie pamiętam dalszej kolejności wyrzucania, ale była ona na pewno prostym odwróceniem hierarchii właściwej.

Ta urocza rosyjska bajka przypomina mi się zawsze, gdy media ogłaszają, że kolejny duchowny, aktor, pisarz czy malarz był pospolitym donosicielem, nie oszczędzającym w swych donosach nawet rodziny i najbliższych przyjaciół. Ich usprawiedliwienia są na ogół mało przekonujące: jeden chciał wyratować przed konfiskatą trabanta, inny wynosił z kościołów barokowe figurki, a poza tym należał do mniejszości seksualnej, której ludowa ojczyzna nie umiała docenić i uszanować, większość gustowała w zagranicznych wojażach.

Po księdzu Czajkowskim, Henryku Tomaszewskim, Ryszardzie Kapuścińskim i biskupie Życińskim, przyszła pora na Włodzimierza Odojewskiego. Ciekawe, kto będzie następny.

Wracając do bajki. Nie wiemy, kto był kuchcikiem a kto forysiem.

Jedno jest pewne. Jaśnie państwo jadą dalej i mają się doskonale.