( Rzecz się dzieje w kościele przy Bożym Grobie i w Jego pobliżu, z lewej i prawej strony, gdzie kilkoma przedmiotami zaznaczone są : miejsce schronienia Apostołów i pałac Piłata ).
Osoby : Jezus ,apostołowie Jan, Tomasz, Piotr, święte niewiasty – Maria Magdalena , Maria matka Jakuba i Salome ,żołnierze rzymscy, Piłat, Klaudia- jego żona, Annasz-arcykapłan.
Scena 1
(Ognisko u stóp Góry Czaszki. Straż grobowa)
Żołnierz 1 : Tfu! Co za czasy, żeby trupa pilnować.
Żołnierz 2 : Z tym narodem nic nie wiadomo. Oni przywędrowali z Egiptu z tą całą swoją magią, kabałą i wiarą w przeróżne dziwactwa.
Żołnierz 4 : To prawda, dziwny naród.
Żołnierz 1: ( wybucha śmiechem ) : Teraz wierzą, że Ten tam - wstanie.
Żołnierz 4 : Po tym jak Decimus z Malchusem się Nim zajęli nie ma prawa tego zrobić
( wszyscy się śmieją )
Żołnierz 5 : Niektórzy jednak wierzą.
Żołnierz 4 : Bo nie znają Malchusa.
Żołnierz 5 : Coś jednak nie tak było z tym wszystkim.
Żołnierz 1 : A co było nie tak ?
Żołnierz 5 : Czy ja wiem. No coś nie tak i tyle.
Żołnierz 6 : Było w tym jakieś dostojeństwo.
Żołnierz 1 : Bo patrzył na nas z góry, tak ? ( śmieje się , inni mu wtórują )
Żołnierz 7 : Bądźcie ciszej, bo się obudzi
( ogólna wesołość )
Nie ma się co śmiać. Słyszałem, że upiory nie są tutaj niczym szczególnym. Opowiadali mi różni takie historie, że włosy się jeżą jak szczotka.
Żołnierz 6 : Tak, tutaj jest przedziwny świat, w który nikt by w Rzymie nie uwierzył .
Żołnierz 2 : (dorzuca do ognia )
E tam, z wami wszystkimi… Magia, duchy , upiory…
Coraz szybciej chcę wrócić do normalnych ludzi.
Żołnierz 1 : Do Rzymu, do domu, do mamusi…
( ponowny śmiech )
Żołnierz 6 : A ja wam powiem, że nie widziałem takiej śmierci, choć przecież widziałem różne.
Żołnierz 1 : ( wzrusza ramionami ) Śmierć jak śmierć, każda tak samo paskudna.
Żołnierz 6 : Nie. Ta była inna.
Żołnierz 1 : Inna ? To znaczy jaka?
Żołnierz 6 : ( po zastanowieniu ) Słyszałeś kiedyś, żeby skazaniec błogosławił swoich katów?
Żołnierz 1 : No fakt. Nie słyszałem.
Żołnierz 4 : Prawda. Dziwny był jakiś.
Scena 2
Schronienie uczniów Jezusa
Tomasz, Jan Piotr- uczniowie, niewiasty
Tomasz – Ajajaj, ajajaj,ajajaj !
Jan – Przestań się trząść Tomaszu. Tu nam nic nie grozi.
Tomasz – Co nie grozi. Co nie grozi…
( po chwili ) Czy mnie było źle ? Czy ja nie miałem domu ? Miałem. Czy ja nie miałem żony? Też miałem. Czy ja nie miałem łodzi ? Jeszcze jaką miałem! Czy ja nie miałem dzieci ? Pewnie że miałem. Czy ja nie miałem co jeść ? Miałem. To mnie się zachciało wędrówek po Judei. Mnie się zachciało słuchać niebezpiecznych rzeczy. Zachciało się świat zmieniać. Siebie zmieniać. Ajajaj,ajajaj. I co teraz będzie ? Co zrobi moja Rebeka ? Co zrobi mój syn Mosze ? Co zrobi moja córcia Sara ? Co ja zrobie ?
Jan – Ucisz się Tomaszu. Uspokój.
Tomasz – Tobie się dobrze mówi : uspokój; jak ty jesteś spokojny. Jak ja bym był spokojny, to też bym ci powiedział : sie uspokój.
Jan – Mój spokój wypływa z mojej wiary, jak chłodna woda spod wzgórza w upał.
Tomasz – Z jakiej wiary ? W co wiary ?
Jan – Przecież jeszcze wczoraj i ty wiedziałeś.
Tomasz – Wczoraj to może i wiedziałem. Ale dziś nie pamiętam co wiedziałem.
Ty się popatrz na Szymona. Nawet on siedzi tam w kącie i płacze. A On nazywał go Piotrem. To co ja mam mówić ?
Maria Magdalena – ( prycha ) Skała. Też mi skały. Do niczego takie skały jak wy. Idziemy Pana namaścić, a wy tu siedźcie w tej swojej rozpaczy.
( kobiety wychodzą )
Tomasz – Jej też dobrze mówić…
Jan – Ona kochała Pana, a ty Tomaszu zdaje się tylko siebie.
Tomasz – A co ty kochasz Janie - teraz?
Jan – Wspomnienie, które stanie się ciałem.
Tomasz – Mrzonki, mrzonki …Nic nie ma, nic nie ma…Nie widzisz tego ? Już nic nie ma . A tyle lat całkiem zmarnowanych.
Jan – Jeszcze zobaczysz Tomaszu, jak bardzo się mylisz.
Tomasz – Nie powiem myszuge, powiem – fantasta z ciebie Janie.
Scena 3
Poncjusz Piłat , jego żona Klaudia
Piłat –
No nie patrz już tak na mnie. Nie patrz proszę. Cóż mogłem więcej zrobić ?
Przecież nie przyklasnąłem temu barbarzyństwu. Umyłem ręce.
Klaudia – Jeszcze nikogo tak bardzo nie ubrudziło umycie rąk, jak ciebie.
Piłat – Powtarzam pytanie : Co mogłem zrobić ?
Klaudia - Przede wszystkim mogłeś być sprawiedliwy.
Piłat - Czyli stanąć przeciw wszystkim i może w efekcie stracić urząd i popaść w niełaskę.
Klaudia - Może i coś tam utracić, ale o ile więcej zyskać.
Piłat – Co zyskać ?
Klaudia – Pewność, że jest się człowiekiem, a nie tylko urzędnikiem.
Piłat - Ciekawe czy byś to powtórzyła żyjąc w biedzie .
Klaudia - Skazałeś nas więc na marne życie w pozornym bogactwie.
Piłat - Skazałem nas na normalność.
Klaudia – A czy nie wydaje ci się , że utraciliśmy bezpowrotnie coś ważniejszego?
Piłat - Co to niby takiego?
Klaudia – Nadzieję Poncjuszu. Nadzieję. Takie coś ,co nas trzyma przy życiu wbrew wszystkiemu.
Scena 4 Schronienie uczniów
Maria ( wbiega przejęta ) – Widziałyśmy Pana…
Tomasz – A kto wam odsunął kamień ?
Maria – Widziałyśmy…Żywego Pana. ( milknie )
Tomasz – Achaaa, tak… - Żywego…
Maria – Widziałyśmy tak jak ciebie teraz ( wybucha płaczem, inne się dołączają, ale zaraz przestają )
Tomasz - Kobiety, kobiety... Fantazje, fantazje…
Kobiety - ( kobiety jedna przez drugą zaczynają chaotycznie opowiadać) –
No jak to. Widziałyśmy. Stanął za nami, Może stał wcześniej, ale patrzyłyśmy całkiem gdzie indziej. No jak możesz wątpić ? Stanął i mówi : Kogo szukacie? Nie, nie …to mówił chyba anioł. Tam siedział też i anioł , który obwieścił : Nie ma Go wśród zmarłych, wiec czemu go wśród nich szukacie? Tak nam powiedział. No naprawdę. Wiec wyszłyśmy. Ale zaraz potem zobaczyłyśmy Pana. Stał przy szczerbatej oliwce i uśmiechał się do nas. Zapytałyśmy Go czy nie wie co zrobiono z Panem . Takie byłyśmy głupie, że o to zapytałyśmy. Bo myślałyśmy, że to ogrodnik. A on się uśmiechał. Nic tylko uśmiechał,, tak jak zawsze to robił. Rabbuni – powiedziałam… Rabbuni…nawet nie wiem dlaczego, bo przecież do głowy mi nie przyszło, że to może być On. Ale tak powiedziałam. A On wtedy się uśmiechnął jeszcze bardziej serdecznie i powiedział : Mario. Tego uśmiechu i tego głosu nie da się pomylić, chociaż to wszystko wydaje się być tak nieprawdopodobne…
Janie, co wy tu jeszcze robicie ?!
Jan – Piotrze. No Piotrze! Otrząśnij się wreszcie. One coś rzeczywiście widziały.
Piotr – ( z hamowanym płaczem ) Zostawcie mnie .
Tomasz – ( z przekąsem ) Miały widzenie… Lepiej by było żeby zobaczyły śniadanie, bo zaczynam mieć potrzebę śniadania.
Jan – Och, Tomaszu…
Tomasz – Powróćcie do rzeczywistości. To było i to minęło. Dajcie już temu wszystkiemu umrzeć. Ja was proszę….
A ciebie Janie rozumiem. Oj, jak ja ciebie rozumiem. To ty Go przecież najmocniej kochałeś ( Piotr zanosi się spazmatycznym łkaniem ) .
Toteż nie pojmuję czemu jesteś tak przeraźliwie spokojny…?
Jan – Już ci to mówiłem. Bo wierzę.
Tomasz –
Ajajaj, czy my musimy nadal się okłamywać ?
A zresztą, jak to lubisz…to się okłamuj. Może to i mądre. Ja nawet powiem, że mądre…
Jan – Tomaszu, Tomaszu… Jeszcze możesz się zawstydzić .
Piotrze, weź się pozbieraj i chodźmy.
Piotr – ( pociągając nosem ) – Dokąd?
Jan - Trzeba to sprawdzić.
Piotr – Ale ja…ja….Sam wiesz, co ja… ( chlipie )
Jan – Nie patrz za siebie Piotrze. Pamiętasz słowa Pana ? Teraźniejszość i przyszłość są ważne , a nie przeszłość.
Piotr – Ale…
Jan – To już minęło Piotrze. Minęło.
Piotr – Tak, chyba tak, Janie.
Jan – I teraz wiesz, jeśli tego nie wiedziałeś przedtem, jak bardzo małym jest człowiek.
Piotr – Wiem.
Jan –
I o to zdaje się chodziło.
( z uśmiechem ) Tak sobie myślę, że może i nie jesteś zbyt twardą skałą, ale kamieniem węgielnym na pewno.
( Piotr uśmiecha się wstydliwie )
Chodźmy Piotrze do Pana. A potem zaglądniemy do Matki…Dobrze ?
Piotr – Dobrze Janie.
( wychodzą )
Tomasz – Sentymentalni marzyciele… Chorzy ludzie.
Maria - Zdrowy głupiec.
Scena 5 Przy grobie Józefa z Arymatei rozmawiają niedawni jeszcze strażnicy rzymscy
Żołnierz 1 - Coś ty tam zobaczył, żeś taki blady ?
Żołnierz 2 -
Nic. Nic tam nie ma. Rozumiesz : NIC.
A przecież byliśmy tutaj. Cały czas. Więc jak to się stało, że tam teraz nic nie ma ? I co się właściwie stało ?
Żołnierz 3 - Ktoś Go zabrał i tyle.
Żołnierz 1 - Wierzysz w to ?
Żołnierz 2 - Jak się dzieją takie rzeczy jak dzisiejszej nocy, to w coś trzeba wierzyć.
( wchodzą kolejni dwaj żołnierze )
Żołnierz 4 - Sprawdziliśmy wszystko i tyle samo wiemy co przed godziną. Czyli nic.
Żołnierz 1 – ( retorycznie ) Wiecie co nas czeka ?
Żołnierz 5 -( ponuro ) Wiemy, ale jak już mam umierać, to chciałbym wiedzieć dlaczego.Chcę znać prawdę.
Żołnierz 1 - Piłat też chciał znać prawdę, ale jej nie poznał. Ty także nie będziesz wiedział.
Żołnierz 6 - Przecież można coś ustalić.
Żołnierz 1- Nie można.Oni jednak mieli rację. Zmartwychwstał.
Żołnierz 5 - Co ty bredzisz.
Żołnierz 1 - Idźcie i zobaczcie. Potem przyjdźcie i wtedy pogadamy.
Żołnierz 2 - Przecież dopiero widzieliśmy.
Żołnierz 1 - Nic nie widzieliście.On mówił : „Słuchacie, a nie słyszycie. Patrzycie, a nie widzicie” i miał rację.
Żołnierz 3 - No nie widzieliśmy, bo nic tam nie ma.
Żołnierz 1 - Nieprawda. Jest !
Żołnierz 4 - O co tobie chodzi Pliniuszu ?
Żołnierz 1 - O prawdę, której się domagacie.
Żołnierz 3 - Powiedz dokładniej.
Żołnierz 1 - Kiedy to trudno opisać , a jeszcze trudniej zrozumieć. To nawet trudno zobaczyć, szczególnie kiedy się nie zna żydowskich zwyczajów.
Żołnierz 2 - Mów jaśniej.
Żołnierz 1 - Widzieliście całun ?
Żołnierz 2 - Tych trochę polepionych krwią i smarowidłami szmat w niszy?
Żołnierz 1 - Tych właśnie. One są kluczem do prawdy.
Żołnierz 3 - Te szmaty ?
Żołnierz 1 - Tak.
Żołnierz 4 - Coś wydziwiasz. Wyjaśnij nam.
Żołnierz 1 -
Pojęcia nie mam jak to wyjaśnić. Ale spróbuję.
Otóż, możemy jakoś zrozumieć to, że prawie dwutonowy głaz zagradzający wejście do grobu sam się przesunął. A nawet odrzucił…
Żołnierze - No nie możemy.
Żołnierz 1 - Spokojnie. Nie przerywaj. To jakoś możemy wyjaśnić. Mizernie, bo mizernie, ale możemy. Jakimś trzęsieniem ziemi na przykład.
Żołnierze - Ale przecież nie było…
Żołnierz 1 - Zaczekajcie… Więc, możemy uwierzyć w to, że wykradli ciało kiedyśmy spali…
Żołnierz 3 - No co ty ! Dałby nam setnik spać !
Żołnierz 1- Nawet w to żeśmy spali, możemy uwierzyć.
Żołnierz 5 - Oszalałeś !?
Żołnierz 2 - Przecież wiesz dobrze, że zaśniecie karane jest śmiercią i że nie spaliśmy. Zresztą byłeś tu z nami.
Żołnierz 1 -
Nie przerywajcie, bo nigdy nie skończę.
Otóż… można uwierzyć, że spaliśmy. bo na przykład rzucono na nas urok, czy coś takiego, lub nowomodną teraz - hipnozę, albo, że napojono nas jakimś środkiem rozpuszczonym w winie … Nawet my możemy w to uwierzyć, jeśli bardzo się uprzemy.
Więc - usnęliśmy, a teraz nic nie pamiętamy. To jest możliwe, mimo tego że jest niemożliwe.
No a wtedy odsunięto kamień i zabrano ciało. Dlatego grób jest pusty.
Ale to nie prawda, bo grób nie jest pusty.
Cicho.
Niestety nie jest pusty
Leży w nim całun. Te „szmaty” jak mówicie.
A nie wydaje wam się to dziwne ?
Żołnierze - Dziwne? Czemu ?
Żołnierz 1 - No to pomyślcie.
Po co zostawiono te płótna ? Czy nie łatwiej było je zabrać z ciałem, zamiast w grobie rozwijać z nich trupa ?
I po co rozwijać ? zapewniam was Żyd by nigdy czegoś takiego nie zrobił !
A przecież tylko Żydom zależało na tym żeby trup zniknął. Mogliby wtedy głosić, że zmartwychwstał, jak zapowiedział. W dodatku tak niewiele mieli czasu, ci którzy to zrobili, jeśli zrobili…
Żołnierz 2 - To może to zostawili dla większego efektu.
Żołnierz 1 -
A przyjrzałeś się tym płótnom ?
Nie przyjrzałeś.
Bo gdybyś się przyjrzał to zauważyłbyś rzecz arcyciekawą.
One nie zostały rozwinięte.
Taki drobiazg a wstrząsający całym światem.
Rozumiesz ?
Nie rozumiesz.
Widzisz Gnejuszu, Tych płócien nie odwijano , nie zdejmowano, nie odklejano od trupa…
W ogóle ich nie ruszano.
Dalej nie rozumiesz?
Już wczoraj Krew zakrzepła, balsamy stwardniały i oblepiły ciało jak kokon.
I to wszystko leży tam nienaruszone tylko lekko zapadnięte.
Pojmujesz ?
Kokon jest – a Motyl odleciał.
Rozumiecie już ?
Zostało nieuszkodzone, ale puste opakowanie. Tylko zawartość zniknęła.
Jak ją wyjęto, kiedy otworu nie ma…?
Żołnierz 3 - To dlatego ci dwaj, co tu chwilę temu przybiegli, zaglądnęli tylko i padli na kolana…
Żołnierz 2- Nie szukali, nie rozpaczali, nie pytali, …Wiedzieli.
Żołnierz 4 - Zrozumieli i wierzyli natychmiast. Czy tak ?
Żołnierz 1- Właśnie
Żołnierz 2 - I co teraz będzie.
Żołnierz 1 - Teraz będzie nowa epoka.
Teraz nic już nie będzie takie samo jak wcześniej.
Żołnierz 4 - Co radzisz Marku ?
Żołnierz 1 - Nic tu już po nas. Chodźmy do arcykapłanów. Niech przyjdą i zobaczą.
Żołnierz 6 - Nie lepiej uciec ? Ukryć się jakoś ?...
Żołnierz 1 - Nie. Oni nas uchronią przed gniewem Piłata i karą. Zbyt się będą bali prawdy.Myślę, że spróbują nawet opłacić nasze milczenie.
Scena 6
Piłat, żona Piłata , Klaudia
Klaudia - Więc już teraz wiesz Poncjuszu co to prawda.
Piłat – ( pocierając skronie ) – To jeszcze nie jest oczywiste
Klaudia – Dla ciebie wszystko jest nieoczywiste, czego nie umieszczono w dekretach cezara.
Piłat– Bo tylko zaleceniom cezara można zaufać.
Klaudia -
Dopóki jest cezarem.. Nie wydaje ci się Poncjuszu, że potem, to już tylko nic nie znaczące słowa ?
( po chwili ) Ilu już cezarów przeżyłeś ? Ile makulatury prawnej masz w skrzyniach ?
Piłat – Ważne jest to co teraz. Co aktualne.
Klaudia – Ale najważniejsze jednak jest to, co będzie, a na to nie ma dekretów. Więcej, to się nie śni nawet cezarowi.
Piłat – Nie męcz mnie i tak mam sporo kłopotów.
Klaudia –
Chcę tylko powiedzieć, że są jednak sprawy, które nie ulegają zmianom mimo tego, że wszystko im ulega. I że to one właśnie wskazują na to, na co powinniśmy zwrócić uwagę. Są ludzie dani nam na zastanowienie jak Jezus…
Piłat -
( bardziej do swoich myśli niż do żony ) . Jakiś stolarz, z jakiejś mieściny w Galilei… Nazaretu, czy czegoś takiego…
Opowiadali mi jak umierał…
Nie mogę dalej pojąć jak ktoś tak mizerny jak On, mógł być tak bardzo ( szuka słowa ) - królewski.
Klaudia – Przecież powiedział ci, że jest królem.
Piłat – ( odpędzając się jak od muchy ) Takie tam gadanie. Też mi król…
Klaudia –
Ty nie rozumiesz królowania, więc jakże możesz zrozumieć - króla ?
W dodatku największego jakiego spotkałeś na swojej drodze.
Piłat – Co ty mówisz. Skąd możesz wiedzieć ?
Klaudia – Przysłuchiwałam się trochę temu co głosił. To miało wielki sens Poncjuszu. Rozmawiałam też z Jego uczniami…
Piłat – ( pogardliwie ) Ten sens ma zapach ryby. Oni wszyscy śmierdzą rybami i tyle.
Klaudia – Ciebie zwodzą zewnętrzne pozory. Tylko je widzisz i nic więcej.
Piłat – Teraz widzę - pusty grób.
Klaudia – Ja, zostawione płótna pogrzebowe…Jak pusta powłoka poczwarki gąsienicy…
Piłat – A arcykapłani siedzą i wzdychają w milczeniu. Po raz pierwszy widziałem, jak nie mają nic do powiedzenia. Co nas Jeszcze czeka ?
Klaudia – Chcę mieć te płótna…
Scena 7
Jan – Pamiętasz Tomaszu : Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli…
Tomasz –
Ja nie wiem co się z wami wszystkimi dzieje. Ciągle ostatnio widzicie coś, czego nie ma. Najpierw narobiliście z Piotrem tyle hałasu o całun. Ajajaj jak żeście krzyczeli. I co ? I ja poszedłem to zobaczyć. I co ? I ja patrzę . I co ja widzę ? Ja widzę, że wcale nie ma całunu.
Teraz znowu mówią, że widzieli Pana. I to gdzie ? Tutaj. Wy się leczcie.
Ty jesteś młody Janie. Ty jeszcze nie wiesz co jest, a co nie jest możliwe. To tobie mówię : To nie jest możliwe. Rozumiesz ? Co innego jest wskrzeszać, a co innego jest samemu zmartwychwstać.
Salome - Ależ to prawda Tomaszu
Maria matka Jakuba - Był tu, rozmawiał z nami
Tomasz – Uś…Duch, mara, zjawa…Bóg zakazuje takich spotkań, nawet w wyobraźni.
Piotr - Duchy nie jedzą
Tomasz – ( z bezgranicznym zdumieniem ) Jadł ?
Piotr- Jadł.
Tomasz – Ktoś tu całkiem oszalał. Ktoś tu oszalał bardziej niż to możliwe…
Jan – Jeśli nawet, to jest to wyjątkowo piękne szaleństwo.
Tomasz - ( po chwili ) Dlaczego wam się ono przydarza a mnie nie ? Dlaczego widzicie a ja nie widzę ?
Jan - Bo może nie chcesz widzieć.
Tomasz –
Ja nie chcę ? Co znaczy nie chcę ? Nie widzę i tyle.
( po dłuższym milczeniu ) Nie uwierzę dopóki nie włożę palców w Jego rany po gwoździach.
Jan – I w tym streszcza się cały twój problem.
Scena 8
Piłat, Annasz, Klaudia
Piłat –
Zasnęli , nie zasnęli. Ukradli, nie ukradli…
Czego ty w końcu chcesz arcykapłanie ? Żebym straży nie karał, tak?
Annasz –
To także. Ale przede wszystkim, żebyś kazał im rozgłaszać , że ciało zabrano.
Oni bez twojej zgody tego nie zrobią.
Piłat – A zabrano ?
Annasz – ( z ciężkim westchnieniem ) Nie. Nie zabrano.
Piłat – To czemu pragniesz bym kłamał?
Annasz – Bo tak będzie lepiej dla mnie i dla ciebie panie. Dla wszystkich będzie lepiej.
Klaudia - To już kolejne kłamstwo. Pierwszym było orzeczenie winy tego sprawiedliwego.
Annasz – Wybacz pani, ale…
Klaudia – Nie sil się na argumenty i tak mnie nie przekonasz, że na kłamstwie można cokolwiek budować.
Annasz ( zwiesza głowę )
Piłat – Ale co się właściwie stało ?
Annasz – ( z rezygnacją ) To wie tylko Bóg.
Piłat – Który ?
Annasz – ( boleśnie i z niesmakiem wzdycha )
Piłat –
Wiem wiem, byłoby dużo prościej gdybym był Żydem. Może wtedy coś bym z tego wszystkiego zrozumiał; chociaż patrząc dzisiaj na ciebie nie mam już takiej pewności.
Annasz –
( po chwili ) Niewątpliwie dzisiejszej nocy coś się wydarzyło niezwykłego, ale nawet nie sposób tego określić, a tym bardziej nazwać…
Piłat – Twoi ziomkowie mówią o zmartwychwstaniu. Mówią, że Go widzieli żywego…
Annasz – Tylko Jego uczniowie, no i może sympatycy.
Piłat – Żołnierze też to mówią.
Annasz – Chcą pieniędzy, ale nie mogą się na nie zdecydować . Wy to nazywacie argumentum ad crumillam - brzęczący argument do woreczka. No i my im damy ten argument, jeśli tylko się na to zgodzisz… ( raczej do siebie, z pewnym przekąsem ) Rzymianie są bardzo… konkretni.
Klaudia – ( patrząc na Piłata ) i …powierzchowni.
Annasz – Ja tego nie wiem.
Ja nic w tej sprawie nie wiem.
Choć byłem tam i zobaczyłem cuda…
Piłat – ( z niedowierzaniem ) Cuda ?
Annasz –
Tak, tak – cuda…Same cuda.
Wielki kamień, którego nie mogłoby ruszyć wielu, wielu mężów - odrzucony daleko od wejścia. Od-rzu-co-ny !
W środku szaty pogrzebowe nietknięte. A przecież nie jest możliwe żeby były nietknięte, kiedy wyjęto z nich ciało.
No i - brak ciała… Rozpłynęło się…Wyparowało…
A w dodatku najlepsze na świecie wojsko, całe contubemium, w popłochu i dezorientacji. Nic nie widziało, choć jak się na wszystko zaklina - nie usnęło. Nic nie wie, mimo że grozi mu za niesubordynację kara straszliwej śmierci przez spalenie…
Jak to tłumaczyć ? No tylko cudami.
Piłat –
Przeszukaliśmy wszystko. Szpiedzy węszą. Straż jest przesłuchiwana…Nie ma jednak , jak dotąd, żadnych poszlak. W ogóle nic nie ma poza tym, co tam na cmentarzu można zobaczyć. ( po dłuższej chwili z zastanowieniem )
Jest jakiś sposób żeby to wszystko ukryć ?
Annasz – Nie ma. Można tylko rozgłaszać, że uczniowie ukradli swego martwego mistrza.
Piłat – To stawia w złym świetle moich ludzi w ogóle. To nie jest dobry pomysł.
Annasz –
Ale jedyny. Jeśli tak się nie stanie i lud uwierzy w ożywienie ukrzyżowanego
nikt z nas nie będzie bezpieczny.
Piłat –
Argumentum ad captandum vulgus , dowodzenie dla przypodobania się tłumowi.
Powiedz lepiej, że boisz się powstania czegoś co cię zmiecie.
Annasz – Nie tylko mnie…
Piłat – ( w zamyśleniu ) Tak. Sprawa jest poważna.
Klaudia – A jeśli…Jeśli jednak stało się - tak jak zapowiedział ?
Annasz – Nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Przecież wtedy wszystko stanęło by na głowie. Prawo… Wszystko w co wierzyliśmy …
Nie…to niemożliwe.
Klaudia – On chciał zastąpić prawo miłością. Czy to nie piękne arcykapłanie ?
Annasz – Miłość. Co to jest miłość ?
Klaudia –
Nie tak dawno mąż pytał Jezusa o prawdę, bo jej wokół siebie nie dostrzega. Ty dobrze wiesz, co to prawda, ale to mało, bo nie wiesz z kolei czym jest miłość…Jest w was podobieństwo, bo on o miłości także nic nie wie.
Annasz – ( z uśmieszkiem ) Kobiety wiedzą więcej o miłości niż my.
Klaudia –
Ty także jesteś powierzchowny ? Tu przecież chodzi o inny rodzaj miłości niż myślisz. O tę, która ma swoje serce w sprawiedliwości. To głosił Mesjasz.
Annasz – ( zrywając się gwałtownie ) Nie używaj tego słowa !
Piłat – Annaszu, zapominasz się !
Annasz – ( siadając ciężko ) Ona zbluźniła.
Piłat –
Nie jest Żydówką.
Myślę też, że musisz się przyzwyczajać, bo teraz, jak się wydaje, dosyć często będziesz słyszał to , jak mówisz – bluźnierstwo.
Annasz - ( szarpie brodę w bezsilnej wściekłości ) Bóg do tego nie dopuści !
Piłat –
Ech…Pamiętasz jak mówiłeś, że wystarczy zlikwidować Jezusa, a tumult który czyni osiądzie jak kurz na drodze po przejeździe wozu.
Teraz też się możesz mylić . Bóg jest Bogiem, a ty jednak tylko Annaszem.
Scena 9
( Wchodzi kapłan w uniesionych rękach trzymając monstrancję )
Jezus- ( nagrany głos słychać z głośnika, mocno ) JA JESTEM .
( ciszej ) Ja jestem Tomaszu.
Tomasz – ( padając na kolana ze szlochem ) Pan mój i Bóg mój…Ooo…Panie, panie…jakże mogłem zwątpić...
Piotr - patrzy na Tomasza z pobłażliwym uśmiechem i kiwa głową ze zrozumieniem.
Jezus- Tomaszu, Tomaszu… zaprawdę powtarzam ci - błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli.
Chór ( apostołowie ) - ( inicjują ) : Ciebie Boga wysławiamy….( kościół podejmuje śpiew, przy końcu którego kapłan błogosławi wiernych )
KURTYNA
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1780
Czy potrafiłby pan dziś jednoznacznie nazwać "normalne" i - to "inaczej" normalne?
Dziś musimy w wielu sytuacjach stanąć przeciw wszystkim, czy tak ma wyglądać normalność?
Wiemy, jak skończyła się historia spotkania Jezusa z ludzkością.
Ale nie skończyła się historia walki o duszę, dobro i wartości.
I w tej historii trwanie po stronie dobra szarlatani nazywają "nienormalnością".
Proszę spojrzeć, jakimi idziemy drogami: mimo, że wszyscy głoszą, iż chcą zmienić świat na lepsze, część z nas biegnie do przodu, nie oglądając się za siebie, ale wielu z nas zawraca.
Szukamy początku tej drogi, pytając, jak długi będzie ten marsz i czy cel zawsze będzie uświęcał środki?
Więc nie zapominamy, że z tej drogi też będziemy składać rachunek.
Pozdrawiam Pana!.
S.
- a ona została już wytyczona przed dwoma tysiącami lat.
Wszystkim Wesołego Alleluja.
Piotr chyba siedzi w kącie, nie w koncie? Czy może po prostu nie rozumiem jakichś filozoficzno-ironiczno-finansowych głębin i aluzji?
I nie: stanęło by, lecz: stanęłoby;
I dlaczego: Jeszcze, a nie : jeszcze - w środku zdania? (choć tu może uzasadnione - przez Wieczność :) )
A poza tym - bardzo mi się podoba.Z pozdrowieniami