Poniższe jest kontynuacją wcześniejszych wpisów, części 1 i zasadniczo części 2.
Za namową blogera @zbychbor, choć z duszą na ramieniu umieszczam fragmenty książki
DZIEJE ŚLĄZKA - CZ 1
OZDOBIONE LICZNYMI OBRAZKAMI
NAPISAŁ DR. FELIX KONECZNY.
BYTOM G.-Ś. NAKŁADEM I CZCIONKAMI WYDAWNICTWA "KATOLIKA". 1897.
II. W jaki sposób i jakiemi drogami dotarto do Ślązka światło ewangelii św.
Nawrócenie Polski
Książę Mieczysław przyjął chrzest w roku 966 wraz z całym swem państwem.
...
Kto wie, czy Mieczysław i jego poddani byliby się namyślili tak łatwo na wiarę chrześcijańską, gdyby nie święta praca apostolska braci soluńskich? Dla Słowian północnych, a więc i dla Wielkopolan wiara chrześcijańska była wiarą niemiecką, bo chrześcijan znali tylko Niemców, a więc wrogów swoich, tych, którzy ich nietylko zabijali, ale też ich żony i dzieci. Niemieckiej wiary byłby polski książę za nic w świecie nie przyjął...
...
Zapamiętajmy to sobie dobrze, że Polacy są jedynym na całym świecie narodem, którego nawrócenie obeszło się bez męczenników; jedyny na całym świecie naród, który przyjął wiarę św. katolicką, nie zamordowawszy przedtem żadnego apostoła żadnego misyonarza, których dziesiątkami mordowały inne narody. Wszystkie, ale to wszystkie bez wyjątku inne narody, przysporzyły najpierw niejednemu świętemu korony męczeńskiej, nim przez tę krew męczeńską nawrócić się dały. Jedni tylko Polacy męczeństwa nikomu nie zadali. Widać tedy, że do wiary św. przystępowali nie z rozkazu tylko księcia, ale z miłości. Tłumaczy się to tem także, że pogańska ich religia najłagodniejsza była ze wszystkich.
Książę Mieczysław sądził może, że po nawróceniu Niemcy dadzą mu spokój. Może znał Niemców na tyle, aby tak nie myśleć; ale za to pomyślał sobie: jeżeli po przyjęciu chrztu św. jeszcze będą zaczepiali moje państwo, przynajmniej będziemy wiedzieli, że nie o religią im chodzi, ale o zabieranie cudzej własności, gdzie się da; a wtenczas i my przecież potrafimy się bronić przed - bezprawiem. Jakoż panowaniem swojem udowodnił, że bronić się umiał i to dzielnie.
Zastanowić się tylko trzeba było, zkąd, z której strony przyjąć chrześcijaństwo? Można to było tak urządzić na przykład, żeby pojechać na dwór margrafa Gerona, upokorzyć się przed nim i z jego poręki chrzest św. przyjąć. Ale Mieczysław rozumny zrobił inaczej. Przecież było już chrześcijaństwo u pobratymców Czechów, czyżby nie było lepiej złączyć się z nimi przy tej sposobności i wezwać do zgody pokrewnych Słowian?
...
Oto Niemcy nie chcieli pozwolić na założenie biskupstw w ziemiach słowiańskich. Dla królów niemieckich i ich margrafów religia św. była płaszczykiem do celów politycznych. Kogo oni nawrócili, (mieczem ,- bo inaczej jakoś nie umieli), tego uważali za swoją własność, a ziemie słowiańskie przyłączali po chrzcie do swoich niemieckich dyecezyj, ażeby w ten sposób ułatwić sobie świeckie także panowanie nad cudzym zabranym krajem.
...
III. Ślązk pod królami polskimi
Mieczysław I
Ze sprawami kościelnemi załatwiliśmy się naprzód, ponieważ uważamy je za ważniejsze; żeby je zrozumieć dobrze, trzeba było już w poprzednim rozdziale potrącić tu i ówdzie o sprawy ówczesnej polityki, ale czynimy to o tyle tylko, o ile to było koniecznem. Teraz dopiero przypatrzymy się temu w porządku.
Książę Mieczysław otrzymał po ojcu swym, Ziemomyśle, nie duże państwo: składało się ono tylko z dwóch prowincyi: Wielkopolski i Ślązka; Wielkopolski większa część składała się z bagien, a południowy Ślązk był cały prawie jednym wielkim lasem. Nie należał do państwa polskiego jeszcze Kraków; prowincya krakowska była dawniej częścią państwa Wielkomorawskiego, a gdy po jego upadku wzrosły Czechy, książęta czescy zajęli Morawy, a następnie, około roku 950 także Kraków.
Nad małem tem państwem polskiem ciążyła przewaga królestwa niemieckiego. Z trwogą spoglądali Ziemomysł i syn jego Mieczysław na Zachód: tam nad dolną Odrą i Łabą coraz dalej posuwali się niemieccy margrafowie; trwoga, śmiertelna trwoga coraz bardziej zbliżała się do Wielkopolski. Przypomnijmy sobie z poprzedniego rozdziału (str. 34), jak margrabia Gero podstępem chytrze użył przeciw Mieczysławowi Wichmana; było to w r. 963, to pierwsze orężne starcie się Polaków z Niemcami. Poległ wówczas brat Mieczysława, niewiadomego imienia. Po tej klęsce zapragnął Mieczysław łączyć się w zgodzie z Czechami, ażeby przez łączność oba narody silniejsze były wobec wspólnego nieprzyjaciela; wiemy już, że roku 965 przyjechała Dubrawka, a na rok 966 przypada nawrócenie całego państwa Mieczysławowego. Jeżeli kiedy, toć w tym roku, kiedy Polacy nawracali się, powinni byli mieć spokój od Niemców-chrześcijan! Ale właśnie na ten rok postanowił Gero najechać na kraj, i do wody chrztu św. domieszać krwi ludzkiej. Szczęściem Mieczysław przewidywał to i zawczasu zażądał pomocy od swego teścia, czeskiego księcia Bolesława I., ojca Dubrawki; przybyły też dwie roty jazdy. Wichman podburzył na chrzcących się Polaków pogańskich Pomorzan, ale spotkał go za to palec boży: sam Wichman poległ we Wrześniu 966 roku. Po Geronie i Wichmanie nastał w tych stronach margraf Odon; ten w roku 972 uzbroił wielką wyprawę na Wielkopolskę, ale Mieczysław był gotów do obrony i w bitwie nad rzeką Cydyną, w której dowodził drugi brat Mieczysława, Czcibor, ponieśli Niemcy straszną klęskę.
Duże fragmenty zostały pominięte, a usprawiedliwieniem moim jest tylko chęć ukazania esencji zawartej w tytule blogowego wpisu.
Zachęcam do lektury całości opracowania dr Felixa Konecznego.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 899