W całej Europie Zachodniej, w opiniotwórczych mediach, w elitach finansowych, gospodarczych, politycznych- wszyscy mówią o kryzysie strefy euro.
Podkreśla się, że waluta euro nie stała się żadną cudowną receptą i że przyszłość eurolandu jest nieznana.
Tylko w Polsce głucha cisza. Ekonomiści wypowiadają się o przygotowaniu ekonomicznym nowej minister sportu, a nie o wyzwaniach związanych ze strefą euro. Nie ma żadnej poważnej debaty. Trochę to wygląda jakby w dawnej kolonii nie podejmowano dyskusji na temat kryzysu w kolonialnym imperium. Kryzys w eurozonie jest faktem. A w Polsce mówi się o tym jako o przejściowych problemach. Przypomina to propagandę PRL, która wolała mówić o przerwach w pracy, a nie o strajkach. Teraz mamy inną, ale podobną nowomowę. Wszystko to świadczy o miałkości elit, które uciekają przed poważną debatą i poważnymi tematami.
Cała Europa mówi, że jest pożar, a my uważamy, że ogień płonie sobie pod kontrolą w kominku.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2315
Jesteśmy w strefie euro? Nie
Mamy jakiś wpływ na strefę euro? Nie
No to w czym dzieło, panie Richard? Obawia się pan o swoją wypłatę w ojro?
Należy nagłaśniać konieczność rezygnacji ze wspólnej waluty, a w europarlamencie domagać się powrotu do walut narodowych. Jeśli uda się wyjść z obecnego kryzysu to i tak przy wspólnej walucie powróci on za kilka lub kilanaście lat. Wspólny pieniądz w krajach o b. zróżnicowanym poziomie gospodarczym to zróżnicowanie konserwuje. Gdy przyjmiemy euro skazani będziemy na wieki na obecny poziom rozwoju ekonomicznego.