Mam dość polityki i polityków. Mam powyżej dziurek w nosie posłów, posłanek i całego parlamentu. Mam dość mediów i medialnych nawalanek. Mam dość sędziów, ulicy i zagranicy. Przyznaję, jestem zmęczona - beznadzieją publicznej dyskusji, ba, nawet nie dyskusji, ale wymiany monologów-ciosów, które mają zabić politycznego przeciwnika, zniszczyć go, pogruchotać, złamać, ośmieszyć, poniżyć (właściwe wybierz), bez względu na jakąkolwiek prawdę i przyzwoitość.
I mam tego ze wszech miar dość. I tym gorzej dla mnie, bo wiem, że dzieją się rzeczy ważne, że decyduje się przyszłość Polski, a ja jestem poziomem wszelkiej debaty w Polsce potwornie zmęczona. I co gorsza, nie tylko ja.
Ostatnio miałam okazję porozmawiać w różnych okolicznościach z kilkoma osobami. Co prawda kilka, to nie wszyscy, ale te osoby są dość reprezentatywne dla swoich środowisk i wyraziły podobny stan ducha - zmęczenie. Ale nie takie fizyczne, które po odpoczynku i wyspaniu się zwykle mija, ale zmęczenie emocjonalne, które przechodząc przez fazę irytacji, ostatecznie przekształca się w obojętność.
Mówiąc trywialnie, te osoby wyrażały wręcz pogląd - niech się dzieje, co chce, byle poza nami, byle mieć święty spokój.
A to źle wróży na przyszłość. Nawet bardzo źle.
Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że w takim stanie człowiek wycofuje się z życia publicznego - z wszystkimi tego konsekwencjami. Nie docieka już, kto ma rację, jest podatny na łatwą, ale fałszywą argumentację, odpuszcza obronę swoich poglądów, a nawet przestaje je ujawniać lub wręcz sam o nich "zapomina", wreszcie nie idzie na wybory, a jeśli idzie, to zakreśla co bądź (tak, są takie osoby!). Zniechęcony, zmęczony i wycofany człowiek nie stanie też w obronie słusznej sprawy. Bo jest już emocjonalnie jałowy.
Przyznaję, że pierwsze symptomy tego uczuciowego wyprania widzę też u siebie. I bardzo mnie to martwi. Bo nadal chcę Polski prawej, sprawiedliwej, biało-czerwonej, pełnej wiary, wspólnotowej, samodzielnej, wolnej, niezależnej, bogatej i przyjaznej dla swoich obywateli. Chcę, ale jakbym stała się w tym chceniu jakaś taka letnia. I wielu innych także stało się letnimi.
A przecież zło nie śpi.
A przecież rok 2020 zapowiada się jako trudny, wymagający nie tylko czujności, ale odważnego działania, by zło odeprzeć.
Czy znajdę w sobie siłę, skoro mam tak bardzo dość?
Czy my, którzy chcemy Polskie prawej, sprawiedliwej, biało-czerwonej itd. tę siłę, by o nią zawalczyć, w Nowym Roku 2020 w sobie znajdziemy?
Przyznaję, że nie wiem i przyznaję, że wątpię. Albowiem nakładają się na siebie dwa zjawiska, które moim zdaniem osłabiają wolę walki z neomarksistowskimi ideologiami XXI w., które zagrażają Polsce, oraz walki o gruntowne reformy, wyrywające z korzeniami postkomunę. Mianowicie poprawa sytuacji ekonomicznej w Polsce i właśnie to zmęczenie wielu ludzi polityką, prowadzącą do wspomnianej obojętności. Bo, jak to powiedział o ekonomii i polityce jeden z moich rozmówców - "Bo skoro nie jest źle, to po co babrać się w g...nie? Niech będzie, jak jest".
Problem jednak w tym, że odpuszczając sobie walkę o Polskę, oddajemy ją.
Mam dość, ale jednak nie aż tak, aby zaprzepaścić Polskę prawą, sprawiedliwą, biało-czerwoną, wolną, niezależną..., czyli po prostu, naszą, polską.
___________________________________________
Dla zmiany klimatu w tym międzyświątecznym czasie zapraszam Cię na mój blog osobisty, gdzie dla równowagi praktycznie nie piszę o polityce, ale o podróżach, książkach, zdrowiu, tworzeniu i Po PROSTU o życiu. Bo życie jest podróżą, życie jest opowieścią.
Z najnowszych tekstów na blogu PO PROSTU szczególnie polecam:
1) Pustynia Wadi Rum: cisza, zamknięcie, bezczas
2) Mielno po sezonie i duch peerelu
3) Wypisz się z chorób - wypróbuj pisanie ekspresywne
4) Walczymy, lecz życie to nie pole bitwy, lecz droga
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3842
Niepodatnych zagłuszyć śmiechem.
Wątpiących zdezorientować (o co chodzi w tej polityce?), zamęczyć (niech wreszcie przestaną), przekonać o beznadziejności działań (to nie ma sensu, nic nie da się zrobić).
Mam dokładnie podobne odczucia Pani Doktor. Zmęczenie, znużenie i niestety cząsto, zniesmaczenie. Pierwsze co skasowałem w odbiorze, to jakiekolwiek dyskusje polityków. Tu poziom głupoty, hipokryzji i niestety brak kultury jest tak wielki, że już kompletnie niestrawny. Potem skasowałem jakiekolwiek wypowiedzi, przemówienia i tego typu dyrdymały polityków. Ileż można słuchać w kółko tych samych truizmów. Dalej wykasowałem komentatorów, ekspertów, publicystów albo bezmózgich, albo skrajnych oportunistów. Wystarczy.
Moja ucieczka to książki i za co Bogu dzięki, seriale na HBO GO, bo lata na morzu pozbawiły mnie sztuki filmowej, którą kocham. Ja bym nie powiedział, że jest to już wypalenie i całkowite znudzenie. Raczej jest to post-climax w sensie psychologiczno seksualnym, a nie ekologicznym. Moment ładowania akumulatorów zdając sobie sprawę, że kolejny emocjonalny szczyt jest nieunikniony.
Oczywiście wiele politycznych narzędzi już się zużyło. Wątpię czy będzie adekwatna reakcja na jakąkolwiek następną aferę. Mimo, że media będą grzały i podkręcały jak zawsze,
Lecz nie wątpię, że macherzy od manipulacji wymyślą coś nowego.
Więc życzę przypływu energii w Nowym Roku, nie czekając na Święto 6 Króli.