Uczę się specyficznych kirgiskich imion. Męskie to: Bakyt, Illim, Bektur, Myktybek, Tasztanbek, Tokon, Dosały, Ałmaz, ale też islamski Mahmud, czy inne lokalne: Asanbek, Tołgonaj, Nurkan, Tałaj, Iskander, Ałmazbek czy używane w całym dawnym ZSRR: Marat, oprócz tego Omurbek, Kabaj, Rawszan, Dasłan, Tujgunaaly, Temir, Eldiar, Meder, Aszkar. Prawdę mówiąc nie wiem, czy Aliszer to imię kobiece czy męskie,ale wiem na pewno, że żeńskie imiona to Belek, Nurgul, Aseł, Gulkajir, Azizakan, Aizharkyn, Malika, Kjal, Jyldyz (to chyba tureckiego pochodzenia), Laiko, Bermet, Chołpon, Ajnura, Tolekan, Mirgul, popularne nie tylko w sowieckiej Azji Dinara, Adel, Baktygul. Kirgizi są praktyczni: tu imiona coś znaczą. Ajgul na przykład to kwiat Księżyca (pracuje w naszym konsulacie).
Sączę lokalne piwo „Arpa”(11%...) i myślę o tym kraju liczącym 5 milionów 800 tysięcy mieszkańców. Dodajmy do tego milion Kirgizów mieszkających poza granicami kraju. Kirgistan ma bogatych sąsiadów: Kazachstan i Chiny, ale sam w porównaniu z nimi jest biedny niczym mysz kościelna. Czy także dlatego, że u sąsiada w Astanie od ćwierć wieku rządzi silną ręką Nursułtan Nazarbajew? Jest ciągłość władzy, stabilność. I pewnie będzie tak, że za jakiś czas zastąpi go jego córka. A tymczasem w Kirgistanie co parę lat przewroty, zamachy stanu, opozycja obala prezydenta (w 2005 Akajewa), by sama po objęciu władzy zostać obalona (tak było w 2010 roku z Bakijewem). Obecnym prezydentem jest socjalista Ałamzbek Atambajew. Porozumieć się z nim można tylko po rosyjsku, a pomysły ma „od czapy”, bo przy mnie zaproponował, żeby jego kraj przyjąć do... Unii Europejskiej. Mówił, że byłby to dobry pomost między Rosją a UE. Odparłem, że jestem gotów to poprzeć, ale pod jednym wszakże warunkiem, w związku z przesunięciem Unii na Wschód (Azja Centralna) należy unijną stolicę przenieść z Brukseli do... Warszawy. Atambajew patrzył na mnie nie do końca wiedząc czy żartuję, czy nie.
Na dwóch uczelniach w stolicy kraju, w milionowym Biszkeku są dwie uczelnie z fakultatywnym językiem polskim, ale nie ma… polskich studentów. Byli, ale zostali ewakuowani w 2005 roku, gdy doszło w dawnym Frunze do morderstw i przemocy na fali walki opozycji z władzą. Nie ma polskich studentów, jest za to polska wykładowczyni oraz parę polskich nauczycielek w amerykańskiej szkole. zasem, staraniem naszych dyplomatów z sąsiedniego Kazachstanu pokażą polskie filmy. W tym roku na początku października wyświetlano „Katyń” Wajdy, „Małą Moskwę” Krzystka oraz „Kochanków roku tygrysa” Bromskiego. I jeszcze raz w miesiącu w radiu audycja polsko-kirgiska i raz polsko-rosyjska.
W artykułach „Chrystus w islamskiej Kirgizji („GP” 14.10.2015) oraz „Zapiski z Azji czyli Biszkek („GPC” 19.10.2015) pisałem o narastających wpływach islamu. Także jego zbrojnym ramieniu, skoro latem tego roku w stolicy kraju zabito sześciu muzułmańskich terrorystów. Premier Kirgistanu Temir Sarijew, mój rówieśnik, technokrata, inaczej niż nawiedzona Głowa Państwa mówi mi o tym, że jego kraj na islam został nawrócony stosunkowo niedawno. W przypadku północnego Kirgistanu stało się to raptem 300 lat temu, a w przypadku południowego jeszcze później, bo 150 lat temu. Zrozumiałem cienką aluzję szefa rządu: „Unio, pomóż nam, bo to nasza władza stanowi zaporę dla islamizacji, a nawet radykalnej islamizacji państwa”. Państwa skądinąd sąsiadującego z Chinami, Kazachstanem, Tadżykistanem, Uzbekistanem” (z tym ostatnim ma najdłuższą granicę, bo prawie 1100 km), a więc mającego w regionie strategiczne znaczenie. Szef rządu mówi, że kirgiscy muzułmanie uciekają do Pakistanu czy Afganistanu, a stamtąd wracają szerząc radykalny islam.
Jestem w tym kraju drugi raz w tym roku, trzeci raz w swym życiu i choć stopień sowietyzacji tu niemały, a państwo politycznie jest zrusyfikowane, to jest w nim coś, co przyciąga. Ludzie? Przyroda? Historia? Tutejsi twardzi Polacy?
*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (04.11.2015)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 949