Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
KUKIZ – ULUBIENIEC MAINSTREAMU
Wysłane przez Dariusz Grudziecki w 21-02-2015 [09:56]
W ciągu ostatnich kilku dni „kandydat na kandydata” (jego własne określenie) na prezydenta, Pan Paweł Kukiz pojawił się w TVP1 (19.02), w Polsacie i Superstacji (18.02) oraz w TVN-ie (17.02). Żaden inny kandydat – oczywiście poza kandydatem całej WSI – nie był tak często na wizji. A, na przykład, o kandydacie Ruchu Narodowego żadna z mainstreamowych telewizji nawet się nie zająknęła.
Jak by tego było mało, przedwczoraj (19.02) opublikowany został sondaż, z którego ma wynikać, że Pan Paweł Kukiz w „wyścigu prezydenckim” jest już na czwartym miejscu . Za bezkonkurencyjnym, oczywiście, (według mainstreamu) „number one”, za kandydatem PIS-u i za kandydatką SLD.
Pan Paweł Kukiz prześcignął nawet kandydata PSL-u.
Szok!
Szczególnie w kontekście ostatnich wyborów samorządowych.
O co tu chodzi?
Może o wygląd?....
Chyba jednak nie, bo chociaż de gustibus non disputandum est to jednak w tych mediach brylowałaby wtedy raczej Pani Ogórek. Albo pani Grodzka (de gustibus …).
A kandydat Ruchu Narodowego też miałby – chyba - nie mniejsze szanse niż Pan Paweł Kukiz.
Pan Paweł Kukiz kreowany jest przez mainstreamowe media na największego opozycjonistę w tym kraju. Taki Ruch Narodowy, który co roku gromadzi na Marszu Niepodległości kilkadziesiąt tysięcy ludzi, to przy Panu Kukizie „mały pikuś”.
Zgromadzeni w telewizyjnym studio - prowadzący i adwersarze - z niezmierną uwagą wysłuchują niezmiernie odkrywczych i nieskończenie głębokich dywagacji Pana Pawła Kukiza o tym, czego nikt inny (np. www.grudziecki.salon24.pl, www.razemdlapolski.org) nie dostrzega – o patologicznej rzeczywistości naszego kraju: o wodzowskich partiach, o przeroście aparatu urzędniczego i chorym systemie wymiaru sprawiedliwości.
I z wytęsknieniem czekają na obwieszczenie przez Pana Pawła Kukiza jego cudownej recepty na absolutnie wszystkie patologie istniejące w naszym kraju – na „jow-y” (jednomandatowe okręgi wyborcze).
Rzecz jasna, pojawia się polemika i pada zarzut, że wprowadzenie „jow-ów” spowoduje zabetonowanie sceny politycznej przez dwie partie: najprawdopodobniej PO i PIS. Wtedy Pan Paweł Kukiz obwieszcza, że to nie będą „takie same partie”. Wszyscy po tym objawieniu „otwierają gęby” w podziwie. I milkną.
Cyrk!
Każdy średnio rozgarnięty człowiek, potrafiący w miarę sprawnie obserwować rzeczywistość, nie da się nabrać na zapewnienia o „cudowności” „jow-ów”.
Między bajki wkłada opowieści o kandydatach, którzy wygrywają, bo zdarli 2 pary butów w kampanii.
W Wielkiej Brytanii, która ma być dla nas wzorcem, od ponad stu lat rządzą na przemian dwie partie.
I wbrew bajeczkom, są to partie nie mniej wodzowskie niż PO czy PIS. To centrala Konserwatystów, czy Partii Pracy decyduje, kto będzie ich kandydatem w danym okręgu.
A posłów niezależnych w Izbie Gmin można policzyć na palcach jednej ręki.
Ludzie na nich nie głosują, bo wiedzą, że – przy istniejącej ordynacji wyborczej opartej o „jow-y”– głosowanie na nich nie ma większego sensu.
Bo nic nie znaczą.
Liczy się tylko partia rządząca i ewentualnie jej główna opozycja.
W taki sam sposób „jow-y” zadziałały w Polsce, po ich wprowadzeniu: w wyborach do senatu i – o czym jakoś nikt nie mówi – w jesiennych wyborach samorządowych.
Senat został zdominowany przez PO (w 2/3) i przez PIS (w 1/3).
W wyborach samorządowych do rad gmin nastąpiła totalna „wycinka” kandydatów „niezależnych”: niezwiązanych z „włodarzem” lub jego głównym przeciwnikiem.
Ten sam sprawny obserwator, jeśli ma dobrą pamięć, to przypomni sobie, że wybory do „europarlamentu” wygrał we Francji Front Narodowy (prawie 25% głosów”).
W poprzednich wyborach do parlamentu krajowego ten Front Narodowy zdobył 13,6% głosów... i ma 2 (!) posłów w 577 osobowym Zgromadzeniu Narodowym.
Tak zadziałały „jow-y”!
Jeżeli w następnych wyborach do Zgromadzenia Narodowego Francji Front Narodowy powtórzy swój wynik z wyborów do „europarlamentu” to... najprawdopodbniej nie tylko nie będzie miał szans na rządzenie Francją, ale nie będzie też miał szans na liczącą się reprezentację w Zgromadzeniu Narodowym.
Tak zadziałają „jow-y” w połączeniu z wymogiem uzyskania określonych większości w pierwszej i drugiej turze (w praktyce konieczność tworzenia bloków i … targi polityczne).
W Wielkiej Brytanii istnieje odrobinę inny (wygrywa „pierwszy na mecie” - ten, który zdobył najwięcej głosów) system „jow-ów” niż we Francji, ale w praktyce daje on podobne rezultaty.
Wybory do „europarlamentu” wygrała UKIP (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królewstwa), ale nawet jeśli w wyborach do Izby Gmin powtórzy ona swój wynik (procentowy), to wcale nie jest pewne, że zdobędzie najwięcej mandatów, bo w tych okręgach, gdzie mógłby wygrać kandydat UKIP, reszta ugrupowań może się dogadywać i wystawiać wspólnego kontrkandydata.
Przy tych zjawiskach, wpisanych w istotę „jow-ów”, o takich dodatkowych machlojkach, jak, na przykład, kombinacje z granicami okręgów (zjawisko znane szczególnie z USA) po to, aby mógł wygrać konkretny kandydat - nawet nie warto wspominać.
Oczywiście, nie warto też wspomnieć, że w tej Wielkiej Brytanii – zdaniem Pana Pawła Kukiza, naszym wzorcu ustrojowym - ponad 2/3 osób, zasiadających w parlamencie oraz sprawujących najwyższe urzędy w administracji, wojsku i policji, ukończyło płatne (wcale niemało) szkoły prywatne, do których uczęszcza tylko około 5% uczniów.
Kto ma KASĘ, ten ma WŁADZĘ!
Kto ma WŁADZĘ, ten ma KASĘ!.
Bo, oczywiście, zbieżność tego zjawiska z ordynacją opartą na „jow-ach” - zupełnie przypadkowa.
Podobnie jak w przypadku sprawowania faktycznej władzy w USA przez kompleks wojskowo-finansowy, czego skutkiem jest np. „rozpiżenie w drobny mak” kilku krajów arabskich, ich totalna destrukcja, a w konsekwencji rozrost islamskiego terroryzmu.
„Jow-y” w USA też są przypadkiem.
(Więcej w tekście: „Co łączy jednomandatowe okręgi wyborcze z bankructwem USA?” http://grudziecki.salon24.pl/537748,co-laczy-jednomandatowe-okregi-wyborcze-z-bankructwem-usa )
Kilka miesięcy temu zdarzyło mi się być w British Museum. W holu głównym było sporo szkolnych wycieczek. Zwróciły moją uwagę, bo ogromna większość uczniów... nie była biała. Sporo uczennic było w chustach. Kiedy jedna wycieczka przechodziła obok, usłyszałem, że biali uczniowie rozmawiają po... polsku.
Zaintrygowany tą obserwacją poszperałem trochę w internecie. W Londynie, w swojej stolicy, Anglicy stanowią już mniejszość (około 48%).
Co więcej, w wielu szkołach w Londynie dzieci Anglików to nie tylko mniejszość – to znikoma mniejszość.
Pytanie: jaki ma to związek z „jow-ami”?
Najpierw dygresja – Polacy w UK nie są i raczej nie będą dla Brytyjczyków żródłem problemów.
Dlaczego?
Proste – Polacy w drugim pokoleniu są już Brytyjczykami. Tam się urodzili, tam chodzą do szkoły. Nawet na „holidaya” będą latać do ciepłych krajów.
Nie do Polski.
Zupełnie inna sytuacja występuje w przypadku muzułmanów.
Żyją w Wielkiej Brytanii, pracują, korzystają z pomocy społecznej w stopniu nieporównywalnym z Polakami, ale się nie integrują. Co więcej, to Polacy są oskarżani o wykorzystywanie „benefitów”, a nie muzułmanie.
Dlaczego?
Bo mówienie o tym to „rasizm”.
Można mieć z tego powodu sporo kłopotów.
Za taki „rasiszm” można wylecieć nawet z roboty.
A jaki ma to związek z „jow-ami”?
Wieloraki.
Po pierwsze, współczesna Wielka Brytania, to... ostatnia brytyjska kolonia.
Brytyjczycy, ponad wiek temu władcy prawie połowy świata, wypychani ze swych kolonii, kolonię zrobili sobie w swoim „ojczystym” kraju.
A rebours – bo w tradycyjnych koloniach Brytyjczycy stanowili jednak mniejszość.
Jednak układ polityczny (zasygnalizowany powyżej), ale także układ społeczny jest prawie identyczny z tym, który istniał w koloniach.
Góra – praktycznie sami Anglicy (nie mylić z obywatelstwem brytyjskim), im niżej, tym więcej nie-Anglików.
Czy przeciętnemu Brytyjczykowi to się podoba?
Zależy do jakiej klasy należy. Jeżeli należy do tych 5% faktycznie rządzących Wielką Brytanią, to jak najbardziej. Napływ imigrantów powoduje, że ceny ich nieruchomości, szczególnie w Londynie, pną się niebotycznie, a za robotę można płacić połowę tego, za co zechce pracować Anglik. Który raczej nie godzi się mieszkać przez pół życia w wynajętym pokoju.
„Przeciętny” Anglik w zaufaniu czasami ośmieli się ponarzekać na całą tą sytuację, jednak jest w tym swym narzekaniu wyjątkowo ostrożny. Odgórna polityka „multi kulti” (multikultureln samfun – norweskie; bardzo mi się podoba to określenie tego odgórnego dyktatu rządzących, akurat w tym języku) powoduje, że równie dotkliwe mogą być nie tylko „konkretne” reperkusje, ale samo przypięcie łatki „rasisty”.
Najbardziej „wkurzeni” są ci „na dole”. Ci, którzy wykonują najniżej płatną pracę, którzy wynajmują mieszkania, którzy dostają groszowe (na warunki brytyjskie) emerytury.
Skala oburzenia na politykę rządzących narasta.
Przekłada się to - pomimo nagonki na UKIP, podobnej do nagonki na „narodowców” u nas - na rosnącą popularność tej partii.
Jest wielce prawdopodobne, że partia ta w kolejnych wyborach do Izby Gmin (izba „wyższa” - Izba Lordów nie jest obasadzana poprzez wybory) zdobędzie najwięcej głosów.
I, jak to wcześniej już napisałem, najprawdopodobniej będzie mieć kiepski wynik w przełożeniu na mandaty: nie tylko nie będzie rządzić, ale może nie być także główną opozycją.
Czy taka sytuacja będzie zachętą do głosowania na tę partię w kolejnych wyborach?
Tak na marginesie, paradoks związany z „jow-ami” w odniesieniu do Wielkiej Brytanii jest taki, że jeżeli utrzymają się obecne tendencje demograficzne, to nawet przy zmianie obecnej polityki imigracyjnej wobec przybyszy spoza Unii Europejskiej, już za jakieś 20-30 lat władzę w tym kraju przejmie jakieś ugrupowanie muzułmanskie (obecnie 12% populacji).
Nie, nie dlatego, że będą stanowić większość.
W „jow-ach” rządzi nie większość, ale „największa mniejszość”.
Za 20-30 lat taką „największą mniejszość” będą stanowić muzułmanie.
System „jow-ów” idealnie będzie sprzyjał im w przejęciu władzy.
Bo najpierw opanują te okręgi, w których już teraz tworzą swoje enklawy i w których już teraz próbują wprowadzać „prawo szariatu” (jedna z dzielnic Londynu, ale zjawisko znane także spoza UK).
Potem w innych okręgach.
No, bo jak inne ugrupowania mogą uzganiać wspólnego kandydata – konkurenta wobec wyznawcy islamu? Przecież to „rasizm”!
(A przeciwko kandydatom ugrupowania walczącego o ponad tysiącletni dorobek narodów brytyjskich, nie tylko można, ale – przecież trzeba!)
Pan Paweł Kukiz obnosi się - wszem i wobec - ze swym oburzeniem na „zmielenie” kilkuset tysięcy podpisów pod petycją o referendum w sprawie „jow-ów”.
Zgodnie z logiką powinien więc walczyć o wprowadzenie rozwiązań ustrojowych, w których prawo do bezpośredniego decydowania przez obywateli byłoby fundamentem ustroju.
Pan Kukiz o referendum jednak nie walczy.
Co więcej, nie słychać, aby wspierał ugrupowania, które o te referenda (i nie tylko) walczą.
W krajach, gdzie obowiązują „jow-y”, tak jak ma to miejsce we Francji, jak ma to miejsce w wielkiej Brytanii, MILIONY (a nie kilkaset tysięcy) głosów oddanych w wyborach (a nie tylko zapisanych na kartce papieru) jest SYSTEMOWO mielonych w każdych wyborach. Bo nie zostały oddane na partię rządzącą lub na jej główną opozycję.
Co więcej – MILIONY głosów innych wyborców pada na kandydatów wystawionych przez centrale partii rządzącej lub jej głównej opozycji tylko na zasadzie wyboru mniejszego zła.
Wyborca wolałby zagłosować na innych kandydatow, ale z tego rezygnuje właśnie dlatego, że WIE, że wtedy jego głos nie miałby żadnego znaczenia – byłby SYSTEMOWO ZMIELONY.
Pan Paweł Kukiz deklaratywnie walczy, aby „obywatel był podmiotem, a nie przedmiotem państwa”.
Szczytne hasło. Szkoda, że deklaratywne.
W dyskusjach na różnych spotkaniach Pan Paweł Kukiz był właśnie nieraz pytany, dlaczego tak się upiera przy „jow-ach”, a odżegnuje się od upominania się o wyżej przywołane fundamentalne prawo obywateli: o prawo do BEZPOŚREDNIEGO wyrażania przez tych obywateli swej woli, np. w referendum.
Z reguły padały różne mętne odpowiedzi.
Tak samo, jak wtedy, kiedy na spotkaniu w budynku NOT w Warszawie, jesienią 2013 roku, część zebranych zgłosiła postulat samozorganizowania się w formie jakiejś organizacji.
Sprzeciw i mętne wyjaśnienia.
Jest to tak niezrozumiałe, że... pojawiały się różne domniemania próbujące racjonalizować to zjawisko. Ponad rok temu też się nad tym zastanawiałem, co zostało zapisane w tekście (który powstał za przyczyną innej przesłanki): „Odpwiedź (otwarta) Panu Pawłowi Kukizowi”
( http://grudziecki.salon24.pl/551062,odpowiedz-otwarta-panu-pawlowi-kukizowi )
W rozmowach, prowadzonych przy różnych okazjach, spotkałem się nawet ze stwierdzeniami, że nie ma sensu analizować poczynań Pana Pawła Kukiza, bo... da się je wyjaśnić jednym słowem.
Spotkałem się też z opinią, że Pan Paweł Kukiz to „pożyteczny... inteligentny inaczej”.
Z pierwszym stanowiskiem nie zgadzam się zupełnie. O czym poniżej.
Z tego też względu (jednak określona racjonalność działania) drugie stanowisko nie może być w pełni prawdziwe.
Poza tym sądzę, że sytuacja jest dużo bardziej złożona.
W ubiegłorocznych jesiennych wyborach samorządowych Pan Paweł Kukiz startował z komitetu: „Komitet Wyborczy Wyborców Bezpartyjni Samorządowcy”, skupiającej, m.in. prezydentów miast, radnych itd.
Ot, taka nieformalna partia... udająca, że skupia „zwykłych” wyborców.
Na facebooku nadal istnieje strona KWW Bezpartyjni Samorządowcy (wybory samorządowe trwają?), promująca postać Pana Pawła Kukiza jako kandydata na prezydenta.
Pan Paweł Kukiz krytykuje „mafie na górze”.
Kto byłby kandydatem tych mafii w poszczególnych okręgach, jeśli w wyborach do sejmu wprowadzona zostałaby ordynacja oparta na „jow-ach”?
Czy w naszym kraju istnieją tylko „mafie na górze”?
Czemu zapomina się o „mafiach na dole”?
„Mafie na górze” dotykają obywateli, z reguły, raczej pośrednio.
Z „mafiami na dole” sytuacja często jest zupełnie inna.
„Mafie na górze” już teraz są splecione z „mafiami na dole” całym szeregiem interesów.
Pan „kandydat na kandydata” na prezydenta Paweł Kukiz proponuje wprowadzenie systemu wyborczego, który SYSTEMO zblatuje mafie „na górze” i mafie „na dole”.
I zabetonuje ten system nie na lata, ale – jak pokazuje właśnie przykład brytyjski – na wieki.
Odpowiedź na powyżej zadane pytanie o kandydatów nie wyjaśnia jednak w pełni, dlaczego Pan Paweł Kukiz stał się ulubieńcem mainstreamowych mediów.
Gra jest bardziej skomplikowana.
Bo jest prowadzona jednocześnie przez kilka podmiotów.
Po pierwsze, przez samego Pana Pawła Kukiza. Jak przypuszczam (a to moja ocena kandydata na prezydenta, do której mam prawo) chyba nawet sam Pan Paweł Kukiz do końca nie wie, o co walczy.
Bo chyba raczej nie wie, na czym polega zasada materialnej równości głosów obywateli, oddawanych w wyborach, i jak się ma ona do naszego obecnego systemu wyborczego oraz do systemow większościowych opartych na „jow-ach”.
Bo wtedy raczej nie walczyłby o zastąpienie cholery – dżumą.
Gdyby było inaczej, to wtedy jego postawa zasługiwałaby – w kontekście jego wygłaszanych deklaracji – na określenie pewnym rosyjskim słowem (na „s”).
Po drugie, co zostało powiedziane wyżej, działalność Pana Pawła Kukiza, domagającego się wprowadzenia „jow-ów”, jest korzystna dla ludzi „okopanych” w samorządach. Bo dla nich może być to najłatwiejsza przepustka do wspięcia się na szczebel krajowy.
Po trzecie, jakoś nie słychać, aby przeciwnikiem „jow-ów” był PIS. Co prawda, nie jest tak (jak nam wmawiają), że w przypadku wygrania wyborów przez tę partię, nie będzie miała ona z kim rządzić. Na pewno dogada się, za określoną cenę, z „partią obrotową”. Jednak w przypadku przepchnięcia „jow-ów” wygrana PIS-u na poziomie około 35% dawałaby temu ugrupowaniu większość mandatów i samodzielne rządy.
(Szczególnie w pierwszych wyborach według tej nowej ordynacji).
Zbieżność poczynań Pana Pawła Kukiza z interesami „mafii na dole”, ale także z interesami Pis-u, nie wyjaśnia jednak jego brylowania w mainstreamowych mediach, które obecnie są tubą propagandową układu rządzącego; w swym „zaangażowaniu” prześcigają one już chyba telewizję z okresu PRL-u.
Jest mało prawdopodobne, aby „same z siebie” tak ochoczo promowały „kandydata na kandydata”.
Jest to tak samo prawdopodobne, jak to, że wspomniany na wstępie sondaż też jedynie opisuje „obiektywną rzeczywistość”.
I tu dochodzimy do sedna. Działalność Pana Pawła Kukiza jest – paradoksalnie – także bardzo użyteczna dla PO. I to w kilku wymiarach.
Po pierwsze, Pan Paweł Kukiz poprzez swe nawoływanie do działania bez tworzenia jakichkolwiek struktur, już wniósł swój niemały wkład w rozproszenie buntujących się obywateli.
Po drugie, jego promowanie (i samopromowanie) na „pierwszego opozycjonistę kraju” służy przesłonieniu tych kandydatów na prezydenta - rzeczywistych krytyków systemu, którzy mogliby wzmocnić już istniejące organizacje antysystemowe lub wokół których takie organizacje mogłyby powstać. Tu przykład Ruchu Narodowego nasuwa się sam (choć, moim zdaniem, Ruch Narodowy także sam strzelił sobie „samobója” w tych wyborach).
Po trzecie, ewentualne wprowadzenie „jow-ów” (a kto powiedział, że PO i PIS nie mogą dogadać się w tej sprawie) może być jedynym ratunkiem dla PO.
Partia ta już dawno straciła swój ideologiczny fundament i murszeje od środka.
(Więcej w tekstach: „Tylko samobój PO czy już samobójstwo?”
http://grudziecki.salon24.pl/540194,tylko-samoboj-po-czy-juz-samobojstwo
i „Potyczka warszawska w porcie REPUBLIKA”
http://grudziecki.salon24.pl/538125,potyczka-warszawska-w-porcie-republika )
W przypadku przegrania przez PO jesiennych wyborów parlamentarnych, partii tej może nie pomóc nawet oszustwo wyborcze. Po prostu skala porażki może być tak duża, że przerośnie możliwości fałszerzy (a może ich nie doceniam?).
Taka przegrana uruchomi procesy odśrodkowe, trzymane dotychczas w ryzach przez ryzyko utraty „koryta”.
Sytuacja byłaby szupełnie inna w przypadku, gdyby wcześniej zostały wprowadzone
„jow-y”. PO, przegrywając wybory, najprawdopodbniej stałaby się wtedy jedyną liczącą się opozycją. Ewentualni secesjoniści mieliby świadomość, że w praktyce odchodzą w niebyt.
Bilans rządów Platformy jest tragiczny. Ilość afer i to nieporównanie większych niż te, które pogrążyły SLD, jest porażająca.
A Platforma, jakby nic się nie działo, rządzi nadal – już ósmy rok.
Z jednej przyczyny.
Ma w swych szeregach „mistrzów kiwania” - czyli supersepecjalistów od „zarządzania kryzysem” (jak się „modnie” określa taką „działalność”).
Pan Paweł Kukiz dostarcza tym „mistrzom kiwania” idealnego „narzędzia” do przetrwania najcięższego kryzysu, przed którym stoi Platforma.
Pytanie, czy z niego skorzystają?
A, jeśli nie – to, co mają w zanadrzu?
Komentarze
21-02-2015 [10:04] - NASZ_HENRY | Link: Kukiz POdstawiona oPOzycja
Kukiz POdstawiona oPOzycja ;-)
21-02-2015 [13:00] - Janko Walski | Link: Mainstream kieruje się zasadą
Mainstream kieruje się zasadą wszystko byle nie ci co rzeczywiście mu zagrażają - czyli Prawo i Sprawiedliwość. Trudno mieć zatem pretensję do Kukiz że chce z tej sytuacji skorzystać. Przeciwnie. Problemem WOJowników jest brak możliwości dotarcia do szerszego audytorium. W warunkach blokady mediów przez UBekistan ważne projekty nie mają szansy być poddane szerszej społecznej dyskusji. Kandydowanie daje mu czas antenowy czyli miliony nieszczęść, które wiedzą już, że jest źle, ale nie wiedzą dlaczego. Kukiz z pewnością nie ograniczy się do stwierdzenia, że dlatego, że nie ma JOW. Na to liczę.
Jest tu jednak pewna pułapka. Mam nadzieję, że Paweł Kukiz zdaje sobie z zagrożenia sprawę. Ubekistan będzie szczególnie nagłaśniał te jego wypowiedzi, w których PiS będzie stawiany w równym rzędzie z PO, na zasadzie jedno i drugie to to samo g. Podobnie postępował i będzie postępował z innym "kontestatorami" rządzącego układu w rodzaju JKM. Mam nadzieję, że będzie pamiętał przez kogo JOW został zmielony. Mam nadzieję, że będzie pamiętał o tym, że PiS wprawdzie nie poparł JOW w 2007 ani w 2011, ale też nie odciął się całkiem od tego rozwiązania ustrojowego. Więcej widzi to jak rozwiązanie docelowe do którego będzie dążyć po wyprostowaniu paru spraw, bez czego JOW, zdaniem PiS może pogłębić patologie.
21-02-2015 [11:29] - Jabe | Link: Oj, nie lubi Pan pana Kukiza.
Oj, nie lubi Pan pana Kukiza. Trudno dociec czemu. Osoba znana, nic dziwnego, że go pokazują. Wcale nie musi być kreowany, wystarczy, że uznano, że nie ma szans i jest mało niebezpieczny.
Jednomandatowe okręgi wyborcze mają wiele wad obecnego systemu, ale trudno było Panu znaleźć wady specyficzne dla nich. Powinno się więc je wprowadzić, bo to system prosty i czytelny, nie sądzi Pan?
Skąd pomysł, że JOW-y byłyby ratunkiem dla PO? Równie dobrze można powiedzieć, że gwoździem do trumny.
„Po pierwsze, Pan Paweł Kukiz poprzez swe nawoływanie do działania bez tworzenia jakichkolwiek struktur, już wniósł swój niemały wkład w rozproszenie buntujących się obywateli.” Czyżby? Dla mnie jest on jednym z wielu głosów w dyskusji. Pańska zaś wypowiedź jest zwykłą połajanką.
Nie, w wyborach do PE we Francji nie stosuje się JOW-ów. Oczywiście w Wielkiej Brytanii to partie decydują, kto będzie kandydował, ale okręgi są małe i pojedyńczy kandydat z zewnątrz ma szansę. (Nie mówiąc już o tym, że nie musi przekroczyć 5% w skali kraju).
Wydawało się Panu, że w sążnistym tekście ukryje Pan brak argumentacji? Ile zostałoby z Pańskiego wpisu, gdyby Pan go, powiedzmy, trzykrotnie skrócił?
21-02-2015 [12:30] - wandaherbert | Link: Pan natomiast bardzo go
Pan natomiast bardzo go lubi."wystarczy,ze uznano,że nie ma szans i jest malo niebezpieczny"Panu także brakuje argumentacji .A dlaczego tylko jego pokazują, tak często ,a tych pozostalych ,ktorzy mają bardzo niskie poparcie i są mniej grozni od Kukiza nie forują?Temu czlowiekowi nie mozna ufać.Kukiz ,Korwin ,Braun ,Kowalski to rozbijacze prawicy .Doskonale wiedza ,że nie maja najmniejszych szans na wygranie i co robią,startują by pomoc wygrac Komorowskiemu. W Polsce ,od wiekow ,tego typu ludzi nigdy nie brakowalo.
21-02-2015 [13:16] - Jabe | Link: Proszę mi nie mówić, kogo ja
Proszę mi nie mówić, kogo ja bardzo lubię. Nie ma Pan do tego podstaw. Cytuje Pan mój argument, jednocześnie twierdząc, że nie mam argumentów. Moim zdaniem pokazywanie np. narodowców, byłoby bardzo niewygodne. Pan Kukiz jest natomiast do zaakceptowania. Pan najwyraźniej inaczej to widzi.
W jaki sposób wymienieni przez Pana kandydaci mogą pomóc prezydentowi Komorowskiemu? Skąd Pan wie, że kandydują w tym celu? Oczekuję rzeczowej argumentacji. Nie zaakceptuję argumentów z Pańskich wierzeń – proszę podać wiarygodny scenariusz. Chętnie poznałbym też argumenty innych, którzy uważają tak, jak Pan. Powtarzam, jak to jest wogóle możliwe, że oni kandydując pomogą prezydentowi Komorowskiemu?
21-02-2015 [19:10] - wandaherbert | Link: logika Szanowny Panie logika
logika Szanowny Panie logika sie klania. Kto będzie glosowal na tych kandydatow ,chyba prawicowcy,a jak tych panow by nie bylo, to do kogo im będzie najbliżej?Te ich glosy moga zadecydowac o przegranej Komorowskiego. Tu ma Pan prostą odpowiedz na pańskie pytanie",jak to jest w ogole mozliwe,że oni kandydujac pomoga prezydentowi Komorowskie zgadzam sie z Panem , pan Kukiz jest do zaakceptowania,tylko pytanie przez kogo
21-02-2015 [19:57] - Jabe | Link: Byłby Szanowny Pan łaskaw
Byłby Szanowny Pan łaskaw odpowiedzieć jeszcze raz. Tym razem wprost, bez stawiania pytań. I proszę choć raz przeczytać własną odpowiedź przed wysłaniem. Bo tu się logika kłania, Szanowny Panie, logika.
02-03-2015 [23:11] - Jerzy1966 | Link: Rozumiem, że podstawową miarą
Rozumiem, że podstawową miarą "opozycyjności" jest ilość wizyt w mediach? W wyborach w Polsce nie głosuje ponad 50% Polaków. Jeśli jakikolwiek ułamek tej grupy zagłosuje na kogoś spoza rządzącego układu i utrudni to osiągnięcie wymaganego progu kandydatowi rządzących to im więcej kandydatów tym lepiej. A kto wg Pana jest tym, który scala prawicę? Znam wiele osób, które nie zagłosują na kandydata PO i PiS, a zagłosują na Pawła Kukiza i JKM, czy Kowalskiego z RN. Dlaczego? Dlatego, że od kilkunastu lat są stali w swoich poglądach i nie zmieniają ich ze względu na koniunkturę. Poza tym oni nie wydają naszych pieniędzy ( przynajmniej na razie), a jak wydają publiczne pieniądze partie "sejmowe" wszyscy wiemy. Jeśli JOW-y są tak dobre dla dużych partii dlaczego ich jeszcze nie wprowadziły? Przecież, aby utrzymać władzę na wieki są w stanie zrobić wszystko. JOW-y powinny być w takim razie dla nich priorytetem.
Patrząc na system partyjny w Wielkiej Brytanii i na to jak wielu polskich emigrantów chce tam zostać na stałe nie mam nic przeciwko temu, aby w Polsce było podobnie i młodzież chciała tu pozostać.
21-02-2015 [12:34] - Janko Walski | Link: Autor wkleił tu listę
Autor wkleił tu listę argumentów, na które istnieją od dawna obszerne odpowiedzi różnych autorów, bo spór nie nowy. Nie sądzę by autorowi były nieznane.
W dodatku mamy tu takie kwiatki jak ten:
"Kto ma WŁADZĘ, ten ma KASĘ!.
Bo, oczywiście, zbieżność tego zjawiska z ordynacją opartą na „jow-ach” - zupełnie przypadkowa.
Podobnie jak w przypadku sprawowania faktycznej władzy w USA przez kompleks wojskowo-finansowy, czego skutkiem jest np. „rozpiżenie w drobny mak” kilku krajów arabskich, ich totalna destrukcja, a w konsekwencji rozrost islamskiego terroryzmu."
w którym zupełnie poza tematem jako niepodlegające dyskusji wplecine są kontrowersyjne opinie zadziwiająco zgodne z rosyjską dezinformacją.
22-02-2015 [17:36] - Ewakropkapl | Link: Ciekawa analiza. Jest tu
Ciekawa analiza. Jest tu trochę mniej istotnych wątków, z którymi bym dyskutowała, ale zupełnie nie zgadzam się z końcową diagnozą trwania mafijnej struktury PO-PSL. Autor pisze:" A Platforma, jakby nic się nie działo, rządzi nadal – już ósmy rok.Z jednej przyczyny. Ma w swych szeregach „mistrzów kiwania”- czyli supersepecjalistów od „zarządzania kryzysem”..." Absurd! To nie "mistrzowie kiwania" trzymają u władzy szkodników z PO i PSL, ale amoralne media czyli nieprzyzwoicie serwilistyczni dziennikarze, wraz z biznesowymi gangsterami.