Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Bój o Białoruś czyli Kreml chce polskich idiotów

Ryszard Czarnecki , 11.12.2014
To nie będzie standardowy tekst o jednym z naszych wschodnich sąsiadów. Te, które czytam, pisane były według jednego szymela: w Mińsku Białoruskim siedzi dyktator, jest zdany na łaskę Moskwy i zamyka opozycję do więzienia. Każde z tych stwierdzeń jest w sporym stopniu prawdziwe, tyle że całość, która wyłania się z tych teksów wydaje się być raczej odległa od rzeczywistości. A już na pewno nie może być brana poważnie jako podstawa do wytyczania geopolitycznej strategii dla Polski na najbliższe dziesięciolecia.

Rosyjska lekcja dla Łukaszenki

Łukaszenko – albo, jak kto woli Łukaszenka – oczywiście współpracuje z Kremlem i oczywiście bardzo pilnuje, żeby nie mieć u siebie nawet zalążków „Majdanu”. Jednak jednocześnie, we własnym, dobrze pojętym interesie, nie chce być karpiem, który głosuje za przyspieszeniem Bożego Narodzenia, a więc utratą życia i z całą pewnością nie w smak mu coraz większa determinacja Moskwy, aby brać „za mordę” kraje, które dotąd były w jego strefie wpływów politycznych, ekonomicznych i militarnych. Prezydent Białorusi (zapewne, skądinąd, prezydent dożywotni, a może nawet dziedziczny...) doskonale zapamiętał lekcję, jakiej udzielili mu Rosjanie w czasie ostatnich wyborów prezydenckich. Otóż władze Federacji Rosyjskiej utrzymując bliskie kontakty z Aleksandrem Łukaszenką jednocześnie, dyskretnie, ale wyraźnie wspierały w tych wyborach... kandydata opozycji Uładzimira Niaklajeua. Kreml postępował tu identycznie jak w przypadku wyborów prezydenckich na Ukrainie jesienią 2009 roku, gdy ówczesny premier Putin jednoznacznie popierał premier Tymoszenko, a ówczesny prezydent Miedwiediew, oczywiście w porozumieniu z byłym i przyszłym prezydentem, swoim politycznym pryncypałem Władimirem Władimirowczem, wykonywał „na wszelki wypadek” gesty wobec urzędującego prezydenta Juszczenki. To stara rosyjska taktyka gry na dwa polityczne fortepiany. Ostatecznie na przełomie 1988-1989, gdy KC Komunistycznej Partii Związku Radzickiego trwało w nierozerwalnym sojuszu z KC PZPR jednak ktoś w Moskwie przyjmował wysłanników „konstruktywnej opozycji” z Warszawy – zwolenników dogadania się z komunistami i „finlandyzacji” naszego kraju... Co ciekawe, akurat w sprawie lansowania opozycyjnej, ale prorosyjskiej (!) alternatywy dla Łukaszenki Kreml szedł pod pachę z Waszyngtonem, gdzie ów poeta i pretendent do tronu w Mińsku uzyskał daleko idące wsparcie medialne, ale też, jak powszechnie mówiono, finansowe.

Prorosyjska opozycja i „pożyteczni idioci”

Warto przemyśleć tę sytuację, bo bezkrytyczne, bezrefleksyjne popieranie każdego odłamu opozycji wobec władz w Mińsku tylko dlatego, żeby zrobić na złość Łukaszence może sprowadzić się do … wsparcia prorosyjskiej opcji na Białorusi. Może dla obrońców praw człowieka wsparcie każdego opozycyjnego, nawet promoskiewskiego, kandydata nie jest niczym nagannym, jednak z punktu widzenia długofalowych interesów państwa polskiego powinniśmy w każdym z krajów położonym na wschód od nas wspierać tych polityków i te partie, które są, choćby trochę, „rosyjskosceptyczne”. Inaczej Polska kupuje sobie wyłącznie bilet w jedną stronę. Jednostronnie podnosząc sztandar obrony praw człowieka i obywatela na Białorusi, a zapominając o kontekście geopolitycznym, możemy niechcący, z naiwności i wbrew naszym intencjom, spełnić rolę pożytecznych idiotów dla Kremla.

Polska powinna starać się wywierać presję na Mińsk, aby ten – sąsiadując z Unią Europejską ‒ przestrzegał unijnych standardów dotyczących wolności mediów i demonstrowania praw człowieka i obywatela. To „oczywista oczywistość”. Jednak absolutnie nie może to być celem samym w sobie. Musi to iść w parze z uprawianiem realnej polityki wobec Łukaszenki.

A realna polityka wobec naszego mniejszego, ale istotnego wschodniego sąsiada, to jednak przyciąganie tego państwa do zachodniej strefy wpływów. Przestrzegam stanowczo przed swoistym politycznym „odruchem Pawłowa”, polegającym na automatycznym zamykaniu drzwi przed Łukaszenką i wpychaniem go na siłę, na pewno wbrew Białorusinom, ale też myślę, że wbrew niemu, do rosyjskiej strefy wpływów politycznych i ekonomicznych. Oczywiście gospodarka Mińska bardzo uzależniona jest od Moskwy, ale w swoim czasie więzy ekonomiczne między Ukrainą i Rosją też były bardzo ścisłe, co nie przeszkodziło w znaczącej reorientacji ekonomicznej Kijowa. To dobry przykład, że nawet niesłychanie mocne związki gospodarczo-polityczne można poluzować i przestawić geopolityczną zwrotnicę.

Jednak owa pożądana zmiana na mapie geopolitycznej nie będzie możliwa, jeśli stosować będziemy wobec Mińska wyłącznie taktykę kija. Żeby było jasne: druga skrajność w postaci wymachiwania tylko marchewką i odżegnywania się od jakichkolwiek presji na Mińsk, to też droga donikąd, bo w ten sposób Łukaszenko nigdy nie będzie chciał się liczyć z zachodnimi „frajerami”. Trzeba więc stosować to i to, nie zapominając wszak, że naszym celem jest znalezienie się przez Białoruś w zachodniej orbicie, a nie pozostawienie jej jako części rosyjskiej „zony” i fragmentu „unii celnej”, będącej instrumentem ekonomiczno-politycznym Kremla.

Propaganda Moskwy, marzenia Putina

W propagandzie i polityce rosyjskiej Mińsk przeciwstawiany jest Kijowowi. Klisze są czytelne: prorosyjska Białoruś jest zamożniejsza niż antyrosyjska Ukraina, w kraju sojuszniczym dla Kremla ludzie nie giną, nikt nie musi uciekać, a w kraju, który z Moskwą walczy życie traci tysiące ludzi, nawet kobiety i dzieci, a eksodusem objęte są setki tysięcy. Zgodnie z tą propagandową linią Białoruś może się rozwijać i przeznaczać pieniądze na służbę zdrowia i szkolnictwo, gdy Ukraina musi pięć milionów euro płacić za każdy dzień międzysłowiańskiej wojenki. Jak to zwykle z propagandą bywa część tych tez jest prawdziwa, ale całość jest kłamstwem. Nie uwzględnia się na przykład faktu, że szara strefa jest na Ukrainie znacznie większa niż na Białorusi, a nie jest zaliczana do PKB per capita. Rosyjska propaganda jakoś zapomina, że gospodarka białoruska jest ściśle uzależniona od rosyjskiej ‒ choć oczywiście można to zmienić i o tym też w tym tekście pisałem w kontekście Ukrainy – a skazanie ekonomiki Mińska na gazową i nie tylko łaskę oraz niełaskę Kremla znacząco ogranicza możliwości rozwojowe Białorusi.

Mińsk od czasu do czasu puszcza czytelne sygnały o tym, że chciałby wybić się na większą niezależność od Moskwy. Nie jest to bynajmniej „zasłona dymna”, lecz mniej lub bardziej udane próby polityki „balance of power” ‒ przynajmniej częściowego zrównoważenia tej prorosyjskiej asymetrii gospodarczo-politycznej w obecnej polityce Mińska. Asymetrii po części chcianej, ale coraz bardziej niechcianej i ograniczającej suwerenność, ale też rozwój ekonomiczny tego państwa. Jakie jest dziś marzenie Putina? To, że nieudolna polityka Unii Europejskiej i USA wobec Białorusi spychać ją będzie systematycznie w rosyjskiej łapy w zasadzie „za bezdurno” czyli za darmo. Rzeczywiście taka polityka była bardziej może niż jest udziałem Brukseli i Waszyngtonu. Wynikała ona z kilku powodów.

Po pierwsze z bezmyślności i uznania, że samo wymuszanie na Mińsku przestrzegania praw człowieka i obywatela automatycznie zagwarantuje uniezależnianie się Mińska od Moskwy. To wyjątkowy idiotyzm, pozbawiony całkowicie jakiejkolwiek refleksji politycznej czy geopolitycznej, ale jednak gorliwie praktykowany przez elity polityczno-intelektualne Zachodu.

Druga szkoła myślenia o Białorusi to postawa Poncjusza Piłata czyli umycie rąk. Dla Hiszpanii, Portugalii, Grecji czy Irlandii Mińsk to całkowita egzotyka. Egzotyka tak duża, że najlepiej tym problemem nie zaprzątać sobie głowy.

Wreszcie postawa ostatnia – skądinąd widoczna również przez lata w kontekście Ukrainy – to założenie, że trzeba zniechęcać Unię do Białorusi, a Białoruś do Unii, bo próby tej absorpcji do zachodniej strefy wpływów mogą spowodować znaczące naprężenie w relacjach z Moskwą. Wydaje się, że taka polityka jest udziałem chociażby Niemiec i Francji. Stąd też przedstawiciele tej „szkoły” specjalnie grają kartą praw człowieka i obywatela, aby pokazać europejskiej opinii publicznej jak bardzo Mińsk nie przestrzega zachodnich standardów. Wniosek: nie powinien być przedmiotem naszych zabiegów. O ile postawa numer dwa jest klasycznym grzechem zaniechania, o tyle postawa numer trzy to przykład wyjątkowego szkodnictwa i realizowania faktycznie, niezależnie nawet od intencji, rosyjskich interesów.

Musimy przeformułować ‒ my jako Polska, ale i my jako Europa – nasze myślenie o Białorusi tak, aby zagrać o nią z Rosją. Zagrać skutecznie. Po Ukrainie to Białoruś musi być następnym krajem, który – zgoda, że stopniowo ‒ będzie stawać się częścią politycznej Europy, jedną ze wschodnich rubieży politycznego Zachodu.


*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (10.12.2014)
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2647
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

11.12.2014 10:21

Ani podbić ani pobić się nie da ;-)
Ryszard Czarnecki
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 6, 828
Liczba wyświetleń: 8,070,533
Liczba komentarzy: 10,992

Ostatnie wpisy blogera

  • 6-4 z Ruskimi czyli kartki z dziejów polskiego hokeja
  • Unia-Ukraina: dać pieniądze,aby korupcja kwitła?
  • Widmo cywilizacji śmierci krąży nad Strasburgiem...

Moje ostatnie komentarze

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • EKSHUMACJA ŚP. WASSERMANA I MILCZENIE PIĄTEJ KOLUMNY
  • Najnowszy kawał o Tusku i Gierku
  • Nowy kawał o Tusku i raju

Ostatnio komentowane

  • mada, Ja pamiętam jak  na Wyścigu Pokoju Królak zdzielił pompką Ruskiego kolarza po plecach, bo ten złapał go za siodełko i chciał jechać nie kręcąc pedalami.Z góry przepraszm za to słowo obrażonych.
  • Marek Michalski, Pamiętam to wydarzenie z dzieciństwa. Istnieje domniemanie, że tajemnicą sukcesu było zakwaterowanie hokeistów radzieckich z czechosłowackimi w jednym akademiku w Katowicach-Ligocie, po którym…
  • Ijontichy, Ciekawe..ile padnie trupów przy podziale tych pieniędzy? Mafia rosyjska,mafie ukraińskie,mafie żydowskie i te zwykłe,ale z kałachami.Ale by był film akcji :-))

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności