Tylko, gdzie byli przy ustalaniu tej primaaprilisowej daty specjaliści od wizerunku, platformerscy spinowie, PR-owcy z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów,opłacani skądinąd z pieniędzy polskiego podatnika? Wzięli sobie wakacje w tym czasie? Nie są tak dobrzy, jak to wmówili dziennikarzom? Jak zwał, tak zwał, ale wyszły z tego primaaprilisowe pisanki: poważny premier, z namaszczoną miną, oznajmia światu i Polsce, że epokowa (nie pierwsza i nie ostatnia) reforma tego rządu narodzi się oficjalnie w dniu, kiedy każdy kpi, kłamie, żartuje, a ludzie robią sobie kawały. No to rząd Tuska postanowił rzeczywiście być- w końcu- bliżej ludzi i też zrobić jaja 1 kwietnia. No to zrobi...
No to sobie premier Tusk strzelił PR- owskiego gola samobójczego. Ogłosił właśnie, że jego nowy, kolejny, cudowny pomysł: reforma emerytalna zacznie działać od... 1 kwietnia 2011 roku. Cóż, reforma która startuje od dnia Prima Aprilis to rzeczywiście jest śmieszna rzecz. Ot, takie rządowe jaja, żeby ludziom było chociaż weselej, jak nie może być lepiej.